Katastrofa. “Gdzie był wtedy Bóg?”

stacja7.pl 1 tydzień temu

Pytanie o obecność Boga w obliczu nieszczęścia dotykającego człowieka nieuchronnie łączy się z dylematem: czy Bóg (a zatem Wszechmocny) jest dobry? jeżeli Wszechmocny jest dobry, to dlaczego zdarzają się nieszczęścia, dotyka nas cierpienie, choroby, klęski żywiołowe czy też krzywdy ze strony innych ludzi? Skoro Bóg jest wszechmocny, może im zaradzić, jeżeli zechce. jeżeli tak nie czyni to albo nie chce (czyli nie jest dobry), albo nie może (czyli nie jest wszechmocny).

Gdzie jest Bóg

Już w Starym Testamencie, w Księdze Sędziów znajdujemy ślad podobnych wątpliwości, gdy przed Gedeonem stanął Anioł Pański. „I ukazał się [Gedeonowi] Anioł Pana. «Pan jest z tobą – rzekł mu – dzielny wojowniku!» Odpowiedział mu Gedeon: «Wybacz, panie mój! o ile Pan jest z nami, skąd pochodzi to wszystko, co się nam przydarza? Gdzież są te wszystkie dziwy, o których opowiadają nam ojcowie nasi, mówiąc: „Czyż Pan nie wywiódł nas z Egiptu?” A oto teraz Pan nas opuścił i oddał nas w ręce Madianitów».” (Sdz 6,12-13) Jest rzeczą znamienną, iż Anioł Pański nie wdaje się z Gedeonem w dyskusję i niczego mu nie wyjaśnia, ale go wzywa do działania. Gedeon sam ma doświadczyć obecności i mocy Boga, który nie tyle zapobiega takiej czy innej katastrofie, co przychodzi z pomocą i przez nią przeprowadza.

Drugi tekst biblijny, na który chcę zwrócić uwagę, pochodzi z Listu św. Pawła do Rzymian. Apostoł zwraca uwagę, iż „stworzenie […] zostało poddane marności – nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał – w nadziei, iż również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych. Wiemy przecież, iż całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia.” (Rz 8,20-22) Jest to, jak się wydaje, echo zdania z początku Księgi mądrości, gdzie autor natchniony zapisał, iż „śmierć weszła na świat przez zawiść diabła” (por. Mdr 2,24a).

Skąd zło?

Skąd zatem cały ten ogrom cierpienia w świecie, skoro „śmierci Bóg nie uczynił i nie cieszy się ze zguby żyjących. Stworzył bowiem wszystko po to, aby było, i byty tego świata niosą zdrowie: nie ma w nich śmiercionośnego jadu ani władania Otchłani na tej ziemi” (Mdr 1,13-14)? Kiedy stwarzał świat, widział, iż wszystko, co uczynił było dobre. Gdy stworzył człowieka, zobaczył Bóg, iż wszystko jest bardzo dobre! A jednak… Ten, który był koroną stworzenia, który miał być dla Boga partnerem w dialogu miłości – kochając i będąc kochanym – dał się zwieść Złemu i złamał w sobie wolność, która była warunkiem miłości. Pierwotnie wolność dawała mu zdolność wyboru prawdy i dobra; grzech – nie miejsce tu na katechezę o grzechu pierworodnym – sprawił, iż choć zdolność rozpoznania prawdy i dobra pozostała, zdolność ich wyboru w każdych okolicznościach już nie. Człowiek złamany grzechem wybiera to, na co ma ochotę, co jest dla niego przyjemne, albo przyniesie mu jakąś korzyść, choćby jeżeli w głębi serca zdaje sobie sprawę, iż dokonywany wybór nie jest dobry.

Skutki grzechu dotknęły całe stworzenie. Pierwotna harmonia stworzenia uległa załamaniu i choć pozostały jej ślady, świat przestał być miejscem bezpiecznym. Obrazem tej katastrofy jest tekst z początku Księgi Rodzaju: „Do mężczyzny zaś [Bóg] rzekł: «Ponieważ posłuchałeś swej żony i zjadłeś z drzewa, co do którego dałem ci rozkaz w słowach: Nie będziesz z niego jeść – przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia. Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli. W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz!»” (Rdz 1,17-19).

Myliłby się jednak ten, kto uznałby, iż Bóg w ten sposób mści się na człowieku. Jest wprost przeciwnie! Usunięcie z Edenu ma z jednej strony uchronić człowieka przed utrwaleniem stanu grzechu po całą wieczność, z drugiej zaś – rozpocząć historię powrotu do jedności stworzenia ze Stwórcą. Co prawda człowiek nie może z Bogiem już rozmawiać, jak z przyjacielem, ale to nie Bóg jest tego przyczyną. To człowiek się odwrócił od swojego Stwórcy. Ten zaś, zamiast go porzucić, postanowił przygotować Nowe Stworzenie, czyli odbudować tę jedność, którą grzech zniszczył.

Punktem centralnym tej historii zbawienia jest Wcielenie Syna Bożego, nauczanie, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa i zesłanie Ducha Świętego na wszystkich, którzy o Niego proszą Ojca. To jest punkt centralny, ale nie koniec. Historia toczy się dalej, by głosić zbawienie w Chrystusie wszystkim ludziom dobrej woli.

Przeprowadza przez Dolinę Cienia

Jak to się ma do nieszczęść, które nas spotykają? Jak to się ma do powodzi na południu Polski, o Czechach, Austrii i innych krajach nie wspominając? Jak się to ma do koszmaru wojen – do Auschwitz-Birkenau, rzezi Woli i rzezi wołyńskiej, hekatomby Katynia, Ostaszkowa i Miednoje… Jak to się ma do obecnego koszmaru wojny na Ukrainie?

Wszędzie tam, gdzie jest cierpienie, zarówno spowodowane klęską żywiołową, jak i przez bezpośrednie decyzje konkretnych ludzi, Bóg jest obecny. Towarzyszy cierpiącym, przeprowadzając ich przez Dolinę Cienia, ale też staje przy zbrodniarzach i katach wzywając ich do nawrócenia. Jego obecność nie oznacza cofnięcia praw, które wpisał w stworzenie. Ludzkie czyny mają swoje konsekwencje, niekiedy sięgające w przyszłość bardzo odległą w czasie. Wolność podarowana człowiekowi nie zostaje mu odebrana, choć w każdej chwili może ją wykorzystać do złych celów. Byty zawsze działają tak, jak zostały stworzone. Wybór prawdy i dobra przynosi pokój i życie. Wybór kłamstwa przynosi śmierć. choćby tam, gdzie się wydaje, iż wybór zła pozwala osiągnąć założony dobry cel, zamiast błogosławieństwa przyniesie ból i cierpienie. I Bóg na to pozwala, właśnie dlatego, iż jest dobry. Stworzył nas wolnymi, byśmy mogli kochać, wiedząc, iż wielu wybierze inaczej. Gdyby odebrał nam wolność, utracilibyśmy wszystko, co cenne – nasze podobieństwo do Tego, który jest miłością.

A przecież cierpimy! Czy tego Bóg chce? Zdecydowanie nie! Ale ponieważ w naszą historię wprowadziliśmy rzeczywistość cierpienia – my, nie On – wobec tego On też w ten świat cierpienia wszedł. Zbawienie, którego dokonał w Chrystusie, przyszło drogą cierpienia i śmierci, otwierając przed nami nową perspektywę: zmartwychwstanie! Właśnie pośród ciemności cierpienia i śmierci odsłonięte przed nami zostaje ostateczne przeznaczenie człowieka – życie wieczne! „Bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka” (Mdr 2,23a).

Cóż zatem z odpowiedzią na obecność Boga w sytuacji cierpienia? Bóg jest pośród tych, których powódź pozbawiła dorobku życia i zaprasza ich, by ufali. Jest też pośród nas, ukazuje nam cierpienie naszych braci i sióstr wzywając, byśmy przyszli im z pomocą. Święty Jan Paweł II napisał w Liście o cierpieniu „Salvifici doloris”, iż „Cierpienie jest również wezwaniem do ujawnienia moralnej wielkości człowieka, jego duchowej dojrzałości” (SD 22). Jakkolwiek niekiedy rzeczywiście bywa, iż droga przez cierpienie uszlachetnia człowieka, to znacznie częściej owo wezwanie skierowane jest do otoczenia, byśmy przyszli cierpiącemu z pomocą. Przez nasze ręce i słowa, przez nasze działanie i modlitwę Bóg może działać w życiu tych, których dotyka ból, strata, nieszczęście, choroba czy krzywda.

Gdzie zatem jest Bóg, gdy przerywane są tamy, gdy zawalają się mosty i fale zabierają dorobek życia? Jest wśród strażaków i żołnierzy, wśród ochotników i wszystkich ludzi dobrej woli, których napełnia swoją łaską, by mogli przyjść z pomocą potrzebującym. Jest wśród nas, mówi do nas i zachęca do włączenia się w dzieło miłości, w Jego plan zbawienia.

Źródło

atom
Idź do oryginalnego materiału