„Kardynał” Müller: Syn Boży „nie jest ani prorokiem, ani założycielem
religii”
15 marca 2023 r
Tłumaczenie polskie za:
https://novusordowatch.org/2023/03/cardinal-muller-jesus-not-prophet-founder-religion/
Cytaty z Pisma Świętego zaczerpnięte z Biblii Wujka (1962)
Były watykański „strażnik ortodoksji”...
Jeszcze jeden niemiecki modernista: rzekomo konserwatywny „kardynał” Müller
Gerhard
Ludwig Müller (ur. 1947) jest watykańskim „kardynałem”,
który nie miał żadnego zadania od ponad pięciu lat. Odkąd „papież” Franciszek
postanowił nie odnawiać jego
wygasłej 5-letniej kadencji jako szefa tego, co wówczas
nazywało się Kongregacją Nauki Wiary w 2017 r., Muller jest zajęty
pisaniem książek oraz wygłaszaniem wykładów i udzielaniem wywiadów.
Jako były watykański „strażnik ortodoksji”, Müller był
w stanie stale utrzymywać profil rzekomo konserwatywnego krzyżowca
przeciwko błędom naszych czasów, kiedy w rzeczywistości nic
nie mogło być dalsze od prawdy. Chociaż nie jest tak skrajny w swoich
odchyleniach od katolicyzmu jak inni moderniści, jest to tylko kwestia stopnia,
a nie rodzaju. Jak pokazaliśmy na tej stronie internetowej w przeszłości,
Muller świadomie odrzuca katolicki dogmat:
- Herezje „kardynała”
Mullera, część 1: Zaprzeczenie transsubstancjacji
- Herezje „kardynała”
Mullera, część 2: Zaprzeczenie wiecznego dziewictwa Maryi
- Negacjoniści
Zmartwychwstania: Kasper, Müller, Ratzinger
Müller studiował teologię pod kierunkiem niesławnego „kardynała”
Karla Lehmanna (1936-2018),
który z kolei był uczniem
osławionego ks. Karla
Rahnera (1904-1984). Już samo to wiele wyjaśnia.
Teraz „Jego Ekscelencja” znów jest w wiadomościach,
ponieważ właśnie udzielił wywiadu dla La Croix na temat „papieża” Franciszka
(Jorge Bergoglio) z okazji 10-lecia jego „pontyfikatu”.
W dość krótkiej rozmowie były główny „obrońca ortodoksji” rzucił bombę, twierdząc, iż chociaż Jezus Chrystus jest Synem Bożym, nie jest prorokiem i nie ustanowił religii! Takie twierdzenie jest równie oburzające, jak zdumiewające dla kogoś, kto jest rzekomo wysokim rangą członkiem Kościoła katolickiego i najważniejszym na świecie strażnikiem integralności i czystości katolickiego nauczania.
Dla ścisłości i przejrzystości poniżej przytaczamy
słowa Mullera w ich pełnym kontekście. Odpowiadał na pytanie, co sądzi o
„pontyfikacie” Bergoglio, teraz, gdy minęło dziesięć lat. Müller odpowiedział:
Jestem
teologiem, a moje kategorie są teologiczne i eklezjologiczne. Uważam więc, że
najważniejszą rzeczą dla Kościoła jest głoszenie Ewangelii powszechnej woli
Bożej, aby wyzwolić wszystkich ludzi od grzechu i śmierci. W tych czasach
sekularyzacji wydaje mi się, iż najważniejsze jest głoszenie fundamentalnego
znaczenia Jezusa Chrystusa jako pośrednika między Bogiem a całą ludzkością.
Misja
papieża – jako głównego i widzialnego centrum jedności Kościoła przez wiarę w
Chrystusa, Słowo Boże, które stało się ciałem, jak czytamy w konstytucji Lumen
gentium
Soboru Watykańskiego II – jest zatem bardziej na płaszczyźnie
teologicznej niż na płaszczyźnie socjologicznej czy społecznej.
Jezus
nie jest ani prorokiem, ani założycielem religii. On
jest synem Bożym. Oznacza to, iż musimy głosić wszystkie prawdy wiary
chrześcijańskiej: Trójcę Świętą, zbawienie dla wszystkich wiernych. Jest to
miara oceny każdego pontyfikatu.
Papież
Franciszek jest kaznodzieją, który używa prostych słów i ma tę zdolność
zwracania się do prostych ludzi, nie tylko teologów i intelektualistów. Ale
jest też bardzo potrzebne, aby móc odpowiedzieć naszemu współczesnemu światu,
światu postchrześcijańskiemu i antychrześcijańskiemu, w którym żyjemy,
zwłaszcza na Zachodzie, głosząc Jezusa Chrystusa.
Ekologia
jest ważnym tematem, podobnie jak klimat i migracja. Ale te tematy nie powinny
sprawić, iż zapomnimy, iż miłość bliźniego opiera się na miłości do Boga. Ten
transcendentalny, boski wymiar musi być podkreślany i rozwijany.
(„Kardynał”
Gerhard Müller, w Loup Besmond de Senneville, “Cardinal Müller again criticizes Francis, but denies
being an adversary”,
La Croix International,
14 marca 2023 r.; podkreślenie dodane.)
Tak więc mamy to. Müller powiedział dosłownie: „Jezus
nie jest ani prorokiem, ani założycielem religii”.
Ach, ale on potwierdził, iż jest Synem Bożym,
prawda?! Tak, zrobił to i to jest miłe. Ale zaprzecza,
że Syn Boży jest prorokiem i iż założył religię – i
o to chodzi.
Przejdziemy teraz do obalenia tego ostatniego nonsensu
„kardynała” Mullera.
Po pierwsze, to, iż nasz błogosławiony Pan jest i
twierdzi, iż jest prorokiem, wynika jasno ze świadectwa
Pisma Świętego. Gdyby tylko św. Jan Chrzciciel był „prorokiem [...] i więcej
niż prorokiem” (Łk 7:26), cóż możemy powiedzieć o samym Synu Bożym, „[większym proroku]
niż Jonasz” (Mt 12:41)? Spójrzmy na świadectwo samego Chrystusa o Sobie samym:
I
gorszyli się z niego. A Jezus rzekł im: Nie jest prorok bez czci, tylko w
ojczyźnie swojej i w domu swoim. I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich
niedowiarstwa. (Mt 13:57-58)
I
przyszedł do Nazaretu, gdzie był wychowany, i wszedł zwyczajem swoim w dzień
sobotni do synagogi i powstał, by czytać. I podano mu księgę Izajasza proroka.
A rozwinąwszy księgę, znalazł miejsce, gdzie było napisane: Duch Pański nade
mną: dlatego mnie namaścił, abym opowiadał ewangelię ubogim; posłał mnie, abym
uzdrowił skruszonych w sercu, abym opowiadał więźniom wyzwolenie i ślepym
przejrzenie, żebym wypuścił na wolność znękanych, i opowiadał rok Pański
przyjemny i dzień odpłaty, A zwinąwszy księgę, oddał słudze, i usiadł. A oczy
wszystkich w synagodze były nań zwrócone. I począł do nich mówić: I dziś
spełniło się to Pismo w uszach waszych. A wszyscy mu przyświadczali i dziwili
się wdzięcznym słowom, które wychodziły z ust jego i mówili: Czyż to nie jest syn
Józefa? I rzekł im: Pewnie mi powiecie tę przypowieść: Lekarzu, ulecz samego
siebie. Jako wielkie rzeczy słyszeliśmy, iż uczyniłeś w Kafarnaum, takie też
uczyń i tu, w ojczyźnie twojej. I rzekł: Zaprawdę wam powiadam, iż żaden prorok
nie jest przyjęty w ojczyźnie swojej. (Łk 4:16-24)
Wszakże
trzeba mi iść dziś i jutro i pojutrze, bo nie może być, aby prorok zginął poza
Jeruzalem. (Łk 13:33)
Albowiem
sam Jezus dał świadectwo, iż prorok nie ma czci w ojczyźnie swojej. (J 4:44)
Fakt, iż Jezus Chrystus, Syn Boży, był prorokiem, był
z pewnością rozumiany przez lud, który w Niego uwierzył: „I zdjął wszystkich
strach, i wielbili Boga, mówiąc: Że prorok wielki powstał między nami, i iż Bóg
nawiedził lud swój” (Łk 7:16); „Lud zaś mówił: Ten jest Jezus, prorok z Nazaretu
galilejskiego” (Mt 21:11). Po zmartwychwstaniu uczniowie naszego Pana w drodze
do Emaus mówili Mu o „Jezusie Nazareńskim, który był mężem prorokiem potężnym w
uczynku i mowie przed Bogiem i wszystkim ludem” (Łk 24:19).
Jak więc Gerhard Müller mógł powiedzieć coś tak głupiego? choćby jego kiepski posoborowy Katechizm naucza, iż Chrystus był prorokiem: „Jezus wypełnił mesjańską nadzieję Izraela w potrójnej funkcji kapłana, proroka i króla.” (n. 436); i znowu: „Jezus Chrystus jest Tym, którego Ojciec namaścił Duchem Świętym i którego ustanowił Kapłanem, Prorokiem i Królem” (n. 783).
Po drugie, to, iż nasz błogosławiony Pan jest założycielem
religii, jest tak oczywiste dla katolika, iż żądanie dowodu graniczy z
absurdem. Niemniej jednak udowodnimy, iż w to wierzą katolicy – oczywiście
nie „kardynał” Muller, ponieważ jest modernistą, ale katolicy w to
wierzą.
W swojej encyklice z 8 kwietnia 1862 roku papież Pius
IX nauczał bardzo pięknie:
Nasz
najukochańszy Odkupiciel, Chrystus Pan, zechciał, jak dobrze wiecie, czcigodni
bracia, wyzwolić wszystkich ludzi z niewoli diabła, uwolnić ich z jarzma
grzechu, wezwać ich z ciemności do Jego cudownego światła i być ich zbawieniem.
Gdy wymazał pismo dekretu przeciwko nam, utwierdzając je do krzyża, utworzył i
ustanowił Kościół katolicki, zdobyty Jego krwią, jako jedyny „Kościół Boga
żywego” (1 Tm 3:15), jedyne „królestwo niebieskie” [Mt 13:45; passim.], „miasto
położone na górze” [Mt 5:14], „jedną owczarnię” [J 10:16], i „jedno ciało”,
niezachwiane i żywe z „jednym Duchem” [Ef 4, 4; passim.], jedną wiarą, jedną
nadzieją, jedną miłością połączonymi i mocno spajanymi tymi samymi więzami
sakramentów, religii i doktryny. Ponadto zapewnił swojemu Kościołowi
przywódców, których wybrał i powołał. Ponadto zarządził, iż Kościół będzie
trwał tak długo, jak długo będzie trwał świat, obejmie wszystkie ludy i narody
całego świata, i iż każdy, kto przyjmie Jego boską religię i łaskę i wytrwa do końca, osiągnie chwałę wiecznego zbawienia.
(Papież
Pius IX, Encyklika
Amantissimus, nr 1; podkreślenie
dodane).
Kilka lat później ten sam Pius IX potępił pogląd, iż „Kościół nie ma władzy orzeczenia dogmatycznego (dogmatice definiendi), że jedynie prawdziwą religią (unice veram religionem) jest religia Kościoła katolickiego” (Syllabus Błędów, n. 21)
Jego bezpośredni następca, papież Leon XIII, nauczał
wyraźnie, iż wszyscy mają obowiązek przynależności do tej religii, „którą Bóg
nakazuje i której pewne i najbardziej wyraźne znaki okazują się jedyną
prawdziwą religią”, a mianowicie do katolicyzmu:
Która
zaś jest prawdziwa religia, nie trudno poznać człowiekowi, co się zdrowym i
bezstronnym kieruje sądem. Mnogie a w oczy bijące dowody, jak spełnione
proroctwa, niezliczone cuda, szybkie choćby wśród nieprzyjaciół i największych
przeszkód rozkrzewienie się wiary, świadectwo krwi męczeńskiej i inne podobne
przekonują, iż jedynie prawdziwą jest religia, która sam Jezus Chrystus
ustanowił, a której straż i szerzenie Kościołowi swemu poruczył.
(Papież Leon XIII, Encyklika Immortale Dei, n. 6, 7; podkreślenie dodane).
W dalszej części tego samego tekstu Papież Leon Leon
odnosi się do „religii ustanowionej przez Jezusa Chrystusa” (n. 21) i określa
ją jako „religię katolicką” (n. 27), „religię prawdziwą” (n. 36). Najwyraźniej
to nowość dla „kardynała” Müllera.
W kolejnej encyklice ten sam Ojciec Święty nauczał
również:
Jeszcze
głębsze uczucia religijne, a także o uniwersalniejszym charakterze winny
ujawnić się wśród katolików francuskich, jako iż mają oni to szczęście, iż religię
prawdziwą wyznają. o ile wierzenia religijne faktycznie bazą moralności są
zawsze i wszędzie w ludzkich poczynaniach i to w każdym społeczeństwie, gdzie
dobry istnieje ustrój, to zupełnie oczywistym się staje, iż religia
katolicka z faktu samego, iż prawdziwym jest Kościół Jezusa Chrystusa,
posiada skuteczności więcej tak potrzebnej, by sprawy życia regulować naszego,
czy to w społeczeństwie, czy też dla jednostki.
(Papież Leon XIII, Encyklika Au Milieu des Sollicitudes, n. 7; podkreślenie dodane).
Nie jest to strasznie trudne do pojęcia, ale
moderniści nie wierzą w katolicyzm.
Papież św. Pius X, który zastąpił papieża Leona w 1903 r., nazwał naszego błogosławionego Pana „założycielem wiary” (Encyklika Ad diem illum, 6) i wskazał, iż „nie ma prawdziwej cywilizacji bez cywilizacji moralnej, a prawdziwej cywilizacji moralnej bez prawdziwej religii” (List apostolski Notre charge apostolique).
Co więcej, każdy, kto twierdzi, iż „dogmaty katolickie wcale nie zgadzają się z rzeczywistymi początkami religii chrześcijańskiej”, jest potępiony przez Syllabus modernistycznych błędów papieża Piusa X (Lamentabili Sane, n. 3).
Papież Pius XI odniósł się do „prawdziwej religii Chrystusa” (Encyklika Casti connubii, n. 115) i wyjaśnił, iż „żadna religia nie może być prawdziwa prócz tej, która polega na objawionych słowach Boga. To objawienie, które rozpoczęło się z początkiem rodzaju ludzkiego i kontynuowało się w Starym Testamencie, Jezus Chrystus sam w Nowym Testamencie ukończył” (Mortalium animos, n. 6)
Na koniec papież Pius XII mówił o „religii objawionej przez Boga przez Jezusa Chrystusa” (Encyklika Ad Sinarum gentem, 4), a w encyklice potępiającej współczesne błędy podkreślił, iż „Bóg udzielił tyle i tak niezwykłych znaków zewnętrznych, przy pomocy których da się wykazać bez żadnej wątpliwości, w świetle choćby samego rozumu przyrodzonego, Boskie pochodzenie religii chrześcijańskiej” (Humani generis, 4; podkreślenie dodane).
Czy to już wystarczy „kardynałowi” Mullerowi? Nie? Cóż, choćby apostata, „papież” Paweł VI oświadczył w swojej pseudoencyklice Ecclesiam Suam, iż „prawdziwą jest tylko jedna religia i to chrześcijańska” (n. 107)!
O, jakże straszliwa plaga spadła na ten świat wraz ze śmiercią
papieża Piusa XII i wypaczonymi konklawe, które po niej
nastąpiło!
Postkatolicki Watykan jest pełen heretyków i apostatów. Niezależnie od tego, czy weźmiemy „abp.” Georga Gänsweina, który mówi, iż istnienie Boga nie może być udowodnione, czy „kardynała” Reinharda Marxa, który twierdzi, iż Chrystus nie chciał nauczać żadnych doktryn, czy samego „papieża”, który powiedział, że „nie ma katolickiego Boga” i iż „bycie chrześcijaninem nie polega na trzymaniu się doktryny” – wszyscy oni są modernistami!
A „wielki konserwatysta” Gerhard Ludwig Muller nie
jest wyjątkiem.