Wytrwale modlę się za nieprzyjaciół, a szczególnie teraz za jednego z nich, który mnie bardzo oszukał, psalmem 109. Nie ma go w obecnym brewiarzu, bo podobno byłby zbyt trudny do zaakceptowania przez współczesną mentalność (pisałem kiedyś o tym w początkach blogu, wpis chyba miał tytuł Poszatkowany
psałterz), a jest to naprawdę piękna modlitwa, w której możemy wylać nasze serce przed Bogiem, i nie grzeszymy przy tym, bo są to słowa Biblii.
Gorzej tylko z modlitwą za zmarłych przy użyciu tego psalmu, bo oni już nie żyją.