Jamajka woła o pomoc po przejściu huraganu

1 godzina temu

Huragan Melissa, który wyrządził ogromne szkody na Jamajce nie oszczędził misji Magotty w południowo-zachodniej części wyspy. Posługują tu kieleccy misjonarze. W dalszym ciągu potrzebna jest pomoc.

Przypomnijmy, iż niszczycielski żywioł nawiedził Jamajkę pod koniec października. Był to jeden z najsilniejszych cyklonów, jakie dotarły do wyspy.

Najgorsze zaczyna się teraz

Na Jamajce posługuje ks. Marek Bzinkowski z Oleśnicy, siostry sercanki (w tym siostra z parafii Bukowa) i świecka misjonarka Marta Socha z parafii w Kostomłotach. Wspólnota niedawno obchodziła swoje 25-lecie. Prowadzona jest tu placówka opieki zdrowotnej, a oprócz działalności duszpasterskiej, również programy edukacyjne i wspierające zatrudnienie.

– Po huraganie był wielki bum na pomoc dla Jamajki. Przyjeżdżały różne organizacje z całego świata, latały helikoptery, dowożone były obiady. W tej chwili widzimy, iż to wszystko się kończy. Najgorsza sytuacja zaczyna się teraz. Ludzie budzą się z letargu, ponieważ myśleli, iż codziennie ktoś dowiezie wsparcie, dowiezie obiad, czy wodę pitną. Organizacje opuszczają Jamajkę, helikoptery już nie latają, a my zostaliśmy z problemami wielu ludzi, które będzie bardzo trudno rozwiązać. Mieszkańcy żyją pod plandekami, bo żywioł zabrał im dom. Mieszkają u kogoś na werandzie, która gdzieś tam przetrwała. Muszą zadbać o rozpalenie ogniska i ugotowanie obiadu. Próbujemy robić to co możemy – tłumaczy Marta Socha.

Do misji codziennie zgłasza się wiele osób z prośbą o jedzenie, czy inne niezbędne do przeżycia rzeczy.

– Jesteśmy potwornie zmęczeni, bo od rana do nocy próbujemy sprzątać naszą misję i naprawiać dachy. Organizujemy również zajęcia, staramy się pomagać w klinice. Niestety, wciąż nie mamy światła i wody pitnej. Martwimy się co będzie z naszymi pacjentami – dodaje nasza rozmówczyni.

Jak zauważa problemem może być też w przyszłości przestępczość, wymuszona przez bezradność i trudne warunki.

Nieustanna pomoc

Wsparcie na Jamajkę płynie m.in. z naszej diecezji. Biskup Kielecki Jan Piotrowski przekazał na ten cel 25 tysięcy dolarów z Misyjnego Dzieła Diecezji Kieleckiej. Do misji Magotty nieustannie przekazywana jest pomoc jaką ofiarowują wierni Kościoła kieleckiego.

– Naprawiamy już dachy. Szykowany jest strop pod bibliotekę i klasy. Na plebanii również poprawiana jest konstrukcja. Ostatnio, po Mszy Świętej przeprowadziliśmy ankietę dotyczącą potrzeb ludzi i tego co stracili. Uroniłam wiele łez, czytając wpisy w rodzaju: „straciłam wszystko, nie mam dachu, żyję pod kawałkiem blachy”. Ludzie nie mają praktycznie niczego. Miejmy jednak nadzieję, iż jakoś się z tego podniesiemy. Dziękuję za każdą modlitwę i dobrą myśl. To dla nas bardzo cenne, szczególnie w tej chwili – mówiła Marta Socha.

Posłuchaj rozmowy z Martą Sochą:

– Dziękujemy wszystkim naszym diecezjanom za ogromną pomoc, przyczyniającą się do odbudowy misji. Jest ona potrzebne szczególnie w tym momencie, dlatego zachęcamy do duchowego wsparcia naszych misjonarzy, ale również – w miarę możliwości – pomocy materialnej. Nieocenioną pracę na miejscu wykonują wolontariusze: pan Sylwester i pan Gabriel. Jako diecezja staramy się przyczynić do odbudowy misji – tłumaczył ks. Łukasz Zygmunt, dyrektor Misyjnego Dzieła Diecezji Kieleckiej.

WESPRZYJ MISJE W MAGOTTY

40 1240 1372 1111 0010 6117 7623

MISYJNE DZIEŁO DIECEZJI KIELECKIEJ

25-013 Kielce, ul. Jana Pawła II 3

w tytule wpisując: Jamajka

  • diecezja kielecka
  • jamajka
  • misje
  • pomoc
    Idź do oryginalnego materiału