Helenka Guzik prowadzi zbiórkę dla ubogich. W akcję zaangażował się Jałmużnik Papieża Franciszka!

stacja7.pl 3 godzin temu

Już po raz drugi Helenka zaprasza wszystkich chętnych do Bazyliki Mariackiej w godzinach 10-13 (lub do wyczerpania zapasów) w Krakowie, gdzie wraz z rodzicami będzie sprzedawać flagi i kotyliony własnoręcznie wykonane rodzinnymi siłami. Cały dochód zostanie przeznaczony na Światowy Dzień Ubogich odbywający się w Krakowie.

Katarzyna Pigulak: Skąd pomysł na taką akcję?

Paulina Guzik: Akcja zaczęła się naprawdę z inspiracji papieża Franciszka. W 2017 roku ogłosił Pierwszy Światowy Dzień Ubogich – Helenka miała wtedy pięć lat, a więc była jeszcze malutką dziewczynką z loczkami. Wykonałyśmy wówczas około pięciu różnych kotylionów, jedne z bibuły, jedne z papieru, inne ze wstążki. Wspólnymi siłami powstało kilka kotylionów, kilka flag, bardzo upaćkanych klejem, i bardzo dziecięcych. Poszłyśmy z krzesełkiem na Planty, zrobiłyśmy plakat i tam sprzedawałyśmy te wykonane przez nas biało-czerwone prace.

Na pierwszej akcji uzbierało się może 200 zł, które zaniosłyśmy do namiotu Caritas. Przez kolejne lata akcja adekwatnie wyglądała tak samo. Robiliśmy parę kotylionów, parę flag, zanosiłyśmy na Planty, sprzedawałyśmy, przekazywałyśmy Ubogim. Potem, w pandemii, miałyśmy przerwę, a w zeszłym roku mój mąż zaproponował, iż może by zrobić zbiórkę w kościele, iż ludzie będą bardziej otwarci, bo oczywiście na Plantach różnie bywało z życzliwością.

Poprosiłam proboszcza Bazyliki Mariackiej, księdza Dariusza Rasia, o pomoc. Ksiądz Dariusz przyjął nas w Bazylice Mariackiej z otwartymi ramionami — i to wielka radość, bo bazylika to przecież nie tylko ikona sakralna, ale i ikona polskiej kultury. Tata Helenki, który jest profesorem medycyny i ma swoją fundację Centrum Dobroczynności Lekarskiej, przekazał jej terminal, więc okazał się on zupełnym game changerem i oczywiście też wielką euforią dla Heli, gdy wierni odchodzący „bo nie mają gotówki” — nagle wracali uśmiechnięci i hojnie obdarowywali akcję, słysząc – „ale ja ty mam terminal!” W Bazylice Mariackiej miałyśmy też większy rozmach, zrobiłyśmy w zeszłym roku tyle kotylionów, ile dałyśmy radę. Przygotowałyśmy 54 kotyliony i 70 flag, a w tym roku już zrobiłyśmy więcej, a mamy jeszcze parę dni.

Jak wygląda przebieg akcji?

Idziemy z flagami i kotylionami, rozstawiamy się w przedsionku Bazyliki Mariackiej, około godziny 10.00, o 11.00 jest Msza Święta za Ojczyznę i wówczas, gdy wierni wchodzą i wychodzą z Kościoła, sprzedajemy przygotowane przez nas flagi i kotyliony.

Czy obowiązuje jakaś cena za flagę i kotylion?

Tak, już wytłumaczę, dlaczego. Uznajemy, iż ubogim trzeba pomagać tak jak papież Franciszek pomaga, czyli z rozmachem i „na bogato.” Oni na to zasługują, to jest jedno takie wielkie święto, które mają w roku tylko dla nich. I ten rozmach jest potrzebny.

Muszę przyznać, iż Hela też wkłada bardzo dużo pracy i energii w to, żeby wykonać te flagi, nie jest to tylko kwesta z puszką, ale miesiąc przygotowań, szycia po nocach, bo przecież szkolnych obowiązków ma masę. I naprawdę co do złotówki, co do grosza te pieniążki są przekazywane dla Ubogich i myślę, iż dzisiaj już dwunastolatka, w zeszłym roku jedenastolatka, która zbierza 3,5 tysiąca i zanosi do namiotu Caritas, to jest naprawdę wielka pomoc i radość!

Jesteście z niej dumni, co?

Dla nas rodziców jest to niesamowita duma tym bardziej, bo my mamy jedno marzenie w życiu, żeby nasze dzieci były dobrymi ludźmi. I o ile będą dobrymi ludźmi i będą widziały w drugim człowieku Człowieka przez duże „C”, to dla nas będzie to największy sukces wychowawczy. Ludzie Ubodzy są centrum Kościoła, nie peryferium, mają imię, marzenia a przede wszystkim godność i dokładnie takie podejście do nich chcemy przekazać Heli i Jaśkowi. I zachęcając ich też do takich akcji. Syn co roku pomaga na Wigilii dla Bezdomnych i Potrzebujących, gdzie mąż ma namiot medyczny, widzi jak angażuje się Tata, któremu zresztą towarzyszył także w misji medycznej do Afryki.

Chcemy, żeby dla naszych dzieci pomaganie było codziennością, a tego typu akcje są właśnie częścią tej naszej codzienności. Pragniemy, żeby Hela i Jasiek dawali swoje serce drugiemu człowiekowi i się po prostu nim dzielili i dzielili się też tym, co mają. I naprawdę nie trzeba też jakichś wielkich akcji, spektakularnych pomysłów, żeby tego dzieci nauczyć.

Chyba ważne, aby dawać przykład “z góry”, prawda?

Myślę, iż przykład dawany przez rodziców jest szalenie ważny. Ja na przykład bardzo nauczyłam się od papieża Franciszka, od Kardynała Krajewskiego, takiego podejścia do Biednych „po imieniu.” To znaczy, jak podchodzi bezdomny i prosi o pieniądze, to ja zawsze najpierw pytam go o imię.

Takiego człowieka nie wolno „zbyć” podarowaną złotówką, albo machnąć ręką, bo wyda na piwo. „A co ty zrobisz z tym jednym Euro którego mu nie dasz?” pytał kiedyś papież.

Takiemu człowiekowi trzeba kupić śniadanie, kawę, gorącą czekoladę – a co, Biedny nie może mieć takiej zachcianki? Dzieci to widzą i to w nich wrasta w sposób naturalny.

Nie raz Hela sama z siebie idąc ze szkoły oddała wszystkie swoje kieszonkowe, które miała – „a wiesz Mama, tej Pani na Plantach, która zbierała, bo ma raka,” albo „ten Pan taki biedny prosił o jedzenie, to mu oddałam te 20 złotych, co miałam na obiad, więc mama jestem głodna, musisz zrobić coś do jedzenia,” – ja to słyszałam już nie raz i to jest moja największa duma jako Matki.

Wielka jest zasługa Papieża Franciszka w pokazywaniu, iż biednych trzeba zapraszać do swojego stołu, iż my mamy naprawdę tyle bogactwa w życiu, mając dom, mając co jeść, mając pracę, iż nie można się tym nie podzielić. A o ile tak możemy pomóc – jak podczas naszej akcji – to tym bardziej robimy to z radością. Myślę też, iż kotyliony i flagi każdy z chęcią będzie miał na Dzień Niepodległości, więc tym bardziej jest to wielka radość, iż możemy połączyć dwa w naszej rodzinie bardzo ważne święta.

Słyszałam, iż papież Franciszek dorzucił się do akcji, to prawda?

Z wrażenia, iż nasza akcja trafiła do Stacji 7 byłabym zapomniała! Dzięki Jałmużnikowi Papieskiemu kard. Konradowi Krajewskiemu pierwsza tegoroczna wpłata wpłynęła… w imieniu Papieża Franciszka, któremu Helenka przekazała, przez księdza kardynała, ogromny kotylion, mam nadzieję, iż uśmiechnie się szeroko, bo kotylion jest naprawdę największy z wyprodukowanych w tym roku!

Zdjęcia pochodzą z archiwum prywatnego Pauliny Guzik

Źródło

atom
Idź do oryginalnego materiału