Godzina Święta. Marzec. Czwarty Czwartek Miesiąca.

prawda-nieujawniona.blogspot.com 1 miesiąc temu

Godzina Święta. Marzec. Czwarty Czwartek Miesiąca.

Godzina Adoracji w nocy o 23.
Intronizacja Serca Jezusowego 1922
Nauka.
Godzina święta (Adoracji) jest to modlitwa myślna lub ustna trwająca godzinę wieczorem we czwartek, na pamiątkę smutku i konania Pana Jezusa w Ogrojcu.
Początek tego nabożeństwa pochodzi od Św. Marii Małgorzaty. Razu pewnego pokazał się jej Pan Jezus i tak do niej powiedział: „Każdej nocy z czwartku na piątek dam ci odczuć ów smutek, jakiego doznawałem w Ogrodzie Oliwnym. Abyś mi towarzyszyła w mej pokornej modlitwie, jaką wtedy zanosiłem do ojca mojego, wstaniesz o godzinie jedenastej, upadniesz na twarz na ziemię, aby uśmierzyć Gniew Boży, i prosić będziesz o Łaskę dla grzeszników, abyś mi osłodziła nieco smutek, jakiego doznawałem opuszczony przez apostołów, którym musiałem czynić wyrzuty, iż jednej godziny nie mogli czuwać ze Mną”.
Niepojętymi Łaskami odpłacał jej Pan Jezus za to pobożne ćwiczenie.
Polecamy wtedy wszystkim przyjaciołom Serca Pana Jezusa, aby odprawiali tę świętą godzinę, o ile już nie każdego czwartku, to przynajmniej przed pierwszym piątkiem miesiąca.
Nabożeństwo to można odprawić w kościele albo w domu.
Nie ma na to żadnej przepisanej modlitwy. Można rozważać o smutkach Pana Jezusa w Ogrojcu, albo o smutku jakiego doznaje, będąc Obecny w Najświętszym Sakramencie. Można w czasie tej godziny odprawiać drogę krzyżową, odmawiać Różaniec, przygotować się do Spowiedzi itp.

Rozmyślanie. Wielko-Czwartkowa Ciemnica i więzienie w Tabernakulum.

Źródło: O. Mateo Crawley-Boevey - Godzina Święta ku czci Pana Jezusa uwięzionego w Ciemnicy i w Tabernakulum 1935r.

Objaśnienie: (...) - oznacza, by zachować krótkie przerwy w odczytywaniu nabożnym rozmyślania.

P.: Więzienie, w którym zamknięto Jezusa, po Jego pojmaniu w Ogrodzie Oliwnym, w nocy Wielkiego Czwartku.
Tabernakulum, nowe więzienie, w którym Jezus chciał się zamknąć z Miłości ku nam, w którym pozostanie aż do końca czasów.
Dwadzieścia jeden wieków upływa, a dziś podobnie jak kiedyś, zarówno w tym, jak i w tamtym więzieniu zawsze ten Sam Jezus, wyszydzony, znieważony, nasycony zelżywościami.
Obecna Godzina Święta powinna być z naszej strony aktem uroczystego wynagrodzenia za ten wielki grzech, popełniony przez tę — niestety coraz liczniejszą kategorię Chrześcijan — pragnących tą samą miłością ogarnąć Jezusa i świat.
Niech ona będzie jednocześnie pouczeniem miłosiernym i surowym dla tylu Katolików, którzy w przejawach swego życia religijnego dają wyraz swej wierności naszemu Panu, a tymczasem w życiu społecznym zapoznają i gwałcą Prawa wielkiego Króla Miłości... Słowa Jezusa pozostają na wieki prawdziwe: „Nikt nie może służyć dwom panom", zwłaszcza, gdy ci stoją na przeciwległych krańcach.

Jakąż by było cudowną Łaską, gdybyśmy mogli, jak Święty Paweł Apostoł ujrzeć Słowo poza tajemniczą zasłoną Jego Chwały!... Niestety! dopóki żyjemy na tej ziemi doświadczeń, Bóg pozostanie zawsze na wysokościach dla nas niedostępnych. Tymczasem Jego Miłosierdzie raczyło uzupełnić naszą niemoc. Oto On Sam zstąpił pośród nas i pozostaje dostępny dla serc naszych.
Chodźmy, przybliżmy się wszyscy tego wieczoru, ponieważ pragniemy widzieć to Słowo w innej Chwale, w chwale więzienia Wielko-czwartkowego... Przyglądajcie się w zachwycie wiary scenie, która wprawia w osłupienie Chóry Anielskie... Pałac królewski: podziemne więzienie; tron: drewniany stołek; ból, jako diadem, a trzcina wzgardy, jako berło... Na koniec, dwór tego Króla: spite żołdactwo i tłuszcza upojona szatańską nienawiścią!...
A teraz przypatrzmy się Mu razem w tym więzieniu: Jezus, nasz Król, wystawiony na pośmiewisko, szyderstwa i bicie; słodki, ale majestatyczny w Swym poniżeniu, z błagalnym wyrazem Miłości i Litości w Oczach, z malującą się na Obliczu okropną udręką serca, cały skąpany we Krwi, a wreszcie ciągle podniecany żółcią boleści...

Dusze: W takim to stanie odnajdujemy Cię tego wieczora, my tu zgromadzeni, Panie Jezu, po upływie dwudziestu jeden wieków, w tym samym więzieniu Miłości i wiekopomnej hańby, w więzieniu, które Serce Twoje postanowiło w cudowny sposób uwiecznić, czynić je niezniszczalnym... Przepych Twego królewskiego, chociaż krwawego Majestatu jest zawsze ten sam, o Królu Nieśmiertelny. Nic nie uległo zmianie, ani więzy miłości, które Cię naszym Więźniem czynią, ani orszak nikczemny, obrzucający Cię obelgami i wzgardą, ani nienawiść sędziów i okrucieństwo dozorców. Ale ponad wszystko, nie uległo żadnej zmianie Twe Serce, o Jezu, Miłości nasza. Pozostało takim, jakim było kiedyś, zawsze takim samym, niezachwianym w Swym miłosiernym postanowieniu pozostania Jeńcem naszym aż do skończenia wieków...
Ale my, Boski Mistrzu, powinniśmy i chcemy zamienić nasz występny bunt na chwalebną niewolę, a okowy grzechu przekuć na okowy żarliwej miłości, które by nas łączyły nierozerwalnie z Tobą.
Oto dlaczego, z duszą pełną skruchy i miłości wołamy dzisiaj: „Jezu Eucharystyczny, uczyń serca nasze według Serca Twego".
(Głośno).
Wszyscy: Jezu Eucharystyczny, uczyń serca nasze według Serca Twego!
P.: Królu, Więźniu Miłości, okiełzaj przez żywą wiarę naszą smutną wolność!...
Wszyscy: Jezu Eucharystyczny, uczyń serca nasze według Serca Twego!
P.: Królu, Więźniu Miłości, zwiąż żarliwą miłością bliźniego nasze serca tak skąpe w miłości, tak zimne w odwdzięczaniu się!...
Wszyscy: Jezu Eucharystyczny, uczyń serca nasze według Serca Twego!
P.: Królu, Więźniu Miłości, nałóż pęta Twej zwycięskiej Łaski naszym zbuntowanym zmysłom!...
Wszyscy: Jezu Eucharystyczny, uczyli serca nasze według Serca Twego!
P.: Królu, Więźniu Miłości, zwiąż nadprzyrodzoną siłą naszą wolę zmienną i ułomną!...
Wszyscy: Jezu Eucharystyczny, uczyń serca nasze według Serca Twego!
P.: Królu, Więźniu Miłości, okiełzaj zbawienną bojaźnią nasz pyszny umysł!...
Wszyscy: Jezu Eucharystyczny, uczyń serca nasze według Serca Twego!
P.: Królu, Więźniu Miłości, zwiąż Twoją czułością i litością naszą naturę słabą i zmienną!...
Wszyscy: Jezu Eucharystyczny, uczyń serca nasze według Serca Twego!
P.: O tak, Boski Królu Tabernakulum, spraw, byśmy z niewolników tego zwodniczego świata, który wśród śpiewów i uśmiechów sprzedaje nam truciznę piekła, stali się niewolnikami Twego Serca, godnego uwielbienia. Ciebie kochać i Tobie zawsze służyć, czyż to nie zaszczyt i chwała większa, niż panowanie nad ludźmi?
A teraz, Mistrzu ukochany, racz spojrzeć z tej tu puszki przez kraty Twego więzienia na tę szczęśliwą gromadkę Twych przyjaciół wiernych, tu zebranych wieczoru dzisiejszego... To są ci, którzy Cię zawiedli w Getsemani, a tego wieczora wynagradzają przed Tabernakulum ohydną gorliwość Judasza i Twoich, tak licznych wrogów... Ach, oni tu czynią publiczne wyznanie winy za ten tłum niezliczony, który śpi i wypoczywa, podczas gdy Ty konasz... Oni tu zaciągają wartę; zastępują przy Tobie tych, którzy w godzinie Twego pojmania porzucili Cię, uchodząc tchórzliwie...
Nie wzywaj Twych Aniołów, Jezu — dla nich jest chwalebna wieczność, my dzisiaj przez naszą obecność Aniołów zastąpimy... Zachowaj dla Twych przyjaciół na ziemi poufne zwierzenia Twego Serca w Tabernakulum!...
O! mów do nas, Jezu Eucharystyczny, z czułością Ojca, z poufałością starszego Brata, ze słodkim oddaniem i ufnością Przyjaciela!... Mów do nas słowami błagania i skargi uwielbianego Więźnia, a jednocześnie z powagą Nauczyciela i Pana.
Mów, o Jezu, i dokonaj dzieła oświecenia!
Wszyscy: Mów, o Jezu, i dokonaj dzieła oświecenia!
P.: Mów, o Jezu, i dokonaj dzieła miłości!
Wszyscy: Mów, o Jezu, i dokonaj dzieła miłości!...
P.: Mów, o Jezu, a odniesiesz zwycięstwo!...
Wszyscy: Mów, o Jezu, a odniesiesz zwycięstwo!...
P.: O tak, mów Panie, bo tylko u Ciebie są Słowa Żywota, Prawdy i Miłości, które wiodą do życia wiecznego.
Spraw, niech zamilkną stworzenia, by słyszeć Ciebie, Jezu, i tylko Ciebie, Słowo Boga!
Niech zstąpią niebiosa, by słyszeć Słowo Wiekuiste, by słyszeć tylko Ciebie: nie zwlekaj, Jezu; Twoi słudzy, Twoje dzieci, Twoi przyjaciele wynagradzający słuchają Ciebie.
Słuchajcie w skupieniu głosu, jaki się wydobywa z tej Tajemniczej i Boskiej Ciemnicy; niech zapanuje zupełne milczenie, milczenie dusz pogrążonych w modlitwie.. Zajmijcie miejsca i bądźcie pełni miłości i bólu Aniołów podczas tej posępnej nocy Wielkiego Czwartku.
Głos Jezusa: Moi najdrożsi, moi przyjaciele, oto Serce, które was umiłowało ponad unicestwienie Żłóbka i Nazaretu, a choćby o wiele ponad ukrzyżowanie Mego Ciała i Mojej duszy na Kalwarii; oto Serce, które umiłowało was, aż do wyczerpania, aż do najwznioślejszego szaleństwa; oto Serce, które Mnie waszymi Więźniem uczyniło na zawsze, waszym Jeńcem w Świętym Tabernakulum. — Tu, w Boskiej Eucharystii wyczerpałem Moją bezgraniczną Miłość.
Niestety, tutaj jak i w Komunii Świętej również wyczerpuje człowiek swą bezmierną niewdzięczność!...
Wy rodzice, tak z natury wrażliwi, których serca tyle wycierpiały i którzyście doznali tak okrutnego znęcania się ze strony waszych własnych dzieci, zbytnio przez was rozpieszczonych, zliczcie, jeżeli zdołacie, wszystkie wasze gorycze, dodajcie do nich wszystkie łzy wylane od początku świata i w raju ziemskim, a wszystko to będzie jakby kroplą wody, wobec oceanu bez dna i brzegów, Moich ucisków Serca w Świętym Ołtarzu...
Przyjdźcie do Mnie wszyscy smutni, udręczeni zawodami, z ranami serca zadanymi przez członków waszej rodziny, przyjdźcie przygnieceni niesprawiedliwością, umęczeni przez okrutne rozłąki, nieszczęścia i trwogi, boleśniejsze nieraz niźli sama śmierć...
Przyjdźcie także wydziedziczeni z dobrobytu na ziemi, wy wszyscy, tak liczni, z duszą porwaną w strzępy!
Przyjdźcie wreszcie wy, którzyście skosztowali kielicha wszelkiej żałoby i których dotknęły wszystkie okrucieństwa życia...
Ach, przyjdźcie, przyjdźcie wszyscy do Mnie, nie tylko po to, aby być pocieszeni, ale, aby w świetle Tabernakulum zrozumieć jako Chrześcijanie, iż ten strumyk waszych niepowodzeń jest tylko kroplą tego oceanu goryczy, jaki Bóg Ojciec zlewa na Swego Syna, waszego Boga ukrytego!... On czyni zadość w tym więzieniu za niewdzięczność człowieka, który zapomina o Bogu i rani swego Zbawcę tak, jak nigdy jeszcze najniewdzięczniejszy syn nie nakarmił wstydem i smutkiem swych rodziców...
Oto Ja, Jezus, Król przecież nad królami, Pan nad panami, zapomniany, wyrzucony na ostatnie miejsce, wzgardzony, jak nigdy nie był zapomniany najzwyklejszy przyjaciel, jak nigdy nie będzie wzgardzony ostatni złoczyńca. A przecież Ja jestem Panem, Zbawicielem świata!... Ja jestem waszym Bogiem, waszym Bratem, Jezusem! Najmilsi Moi, ulitujcie się nad Moją Duszą, smutną aż do śmierci!
Zastanówcie się nad tymi słowami i rozważajcie niezmierną gorycz tej skargi.
(Pauza).
Ale za zapomnienie, Ja nie odpowiadam zapomnieniem!
Ja Jezusem jestem, Zbawicielem waszym! Zemstą Moją jest miłość! Oto dlaczego z głębi Mego więzienia ścigam wzrokiem, przysłoniętym Łzami, olbrzymi pochód Mych dzieci odkupionych Krwią Moją, które nigdy nie przyjmą Komunii Świętej.
Żyły tuż obok Mnie, nasze domy się stykały, dałem im dom rodzinny, chleb na stół i dobrobyt, który im mówił o Mnie!.. Niestety nie przyszły nigdy do Moich drzwi poprosić o Chleb żywota wiecznego, którym Ja jestem! I dzieci te giną z głodu tuż przy domu swego Ojca...
Liczne są również inne dusze, nowoczesne Samarytanki, które rozmawiały ze Mną na krawędzi studni Mojej Miłości.
Wołałem je czule ustami moich kapłanów, czyniłem cuda, by je przyciągnąć do Siebie... Przyszły aż do krawędzi studni, którą jest Tabernakulum, ale wzbraniały się ugasić swe pragnienie, nie chciały skosztować żywych Wód, jakie z Mego przebitego Boku wytryskają na żywot wieczny w postaci Komunii Świętej...
A cóż wam powiem teraz, Moje dzieci o tych, tak licznych, którzy kosztowali nie tylko raz, ale tysiące razy nektaru Mego Serca w Świętej Eucharystii, którzy tak często g ciskali swe wargi do Rany Mego Boku, a potem zapomnieli o Mnie i odeszli, by już nie powrócić nigdy... A ja ciągle czekam na nich, ale niestety na próżno! Niewdzięczność ich przeszywa Moją Duszę i rozdziera ją boleśnie...
Oto na koniec ci niezliczeni, oszołomieni przyjemnościami świata, ci, którzy z niechęcią i raczej z bojaźni niż z miłości, ujmują od czasu do czasu, i to bardzo rzadko, kilka chwil swoim sprawom i stworzeniom, by je poświęcić Bogu w Tabernakulum, przekonani zresztą, iż przybliżając się do Mnie, czynią Mi zaszczyt zupełnie niezasłużony!... A gdybyż jeszcze ta odrobina, którą czynią, była uczyniona dobrze, ale oni odchodzą szybko, tak się spiesząc, iż można by powiedzieć, iż nie mają ani minuty dla ofiarowania Temu, Który im ofiaruje i dla nich zachowuje wieczność! Miliony zajęć, a oni dla Mnie nie mają czasu...
Czy nie macie może kogo z waszych, jakiego członka waszej rodziny, w tym smutnym orszaku niewdzięcznych? Oto godzina zmiłowania!... Płaczcie i módlcie się za nim, miłujcie, ach miłujcie w jego imieniu, bo dla rozdawania Swych Łask ustanowił Jezus Godzinę Świętą; prośmy Go z ufnością, by dał je nam i naszym najbliższym i w tym celu jednoczmy się w gorącej modlitwie wynagradzającej. Niech przez nią spłynie ratunek dla tych wszystkich dusz, które bezwiednie spragnione Jezusa Eucharystycznego, więdną z braku życia chrześcijańskiego i umierają z bezwiednej tęsknoty za Hostią...
Głosy dusz: Jezu Eucharystyczny, Nieśmiertelny Królu Wieków, Królu, Który z niepozornego Tronu w Tabernakulum chcesz zdobyć świat, nie pozwól, aby ktokolwiek z naszych najbliższych, o Jezu, zginął z pragnienia o krok od Twego Serca, niewysychającego Źródła Żywej Wody. Nie pozwól, by za odrzucenie Ciebie, Chleba poświęconego, Który dla wygnańców tej ziemi zstąpił z Nieba, ach nie, nie dopuść, by padli omdleni w drodze życia.
Ponieważ Ty jesteś Jezusem, przekrocz przepaść, oddzielającą ich od Ciebie, nie zwracaj uwagi na ich nieświadomość, wyrusz na ich podbój pomimo ich słabości, dając posłuch tylko Miłosierdziu Twemu i modłom z wiary i miłości, zanoszonym tu przez nas, może bez ich wiedzy, jednak na Twoje miłosierne życzenie; Łaski, o Jezu, ratuj ich! Panie, ratuj i nas, bo giniemy!...
P.: Przez Niepokalaną Królowę daj im pić z kielicha Twojej Miłości!
Wszyscy: Daj im pić z kielicha Twojej Miłości!
P.: Czy przypominasz Sobie, Dzieciątko Jezus, te najczulsze pieszczoty, jakimi Cię obsypywała Marya w żłóbku Betlejemskim?
O! z pewnością nie zapomniałeś tych pierwszych pieszczot, tego pierwszego uśmiechu, tego pierwszego pocałunku Miłości Matki Twej Niepokalanej!
Jeżeli Ją kochasz zawsze, jak wówczas, tej pierwszej Nocy Bożego Narodzenia, przyciągnij przez Nią do Tabernakulum dusze, które my chcemy uratować, daj im pić z kielicha Twej Miłości!...
Wszyscy: Daj im pić z kielicha Twojej Miłości!
P.: Czy pamiętasz, Dzieciątko Jezus, iż to na Rękach Maryi odbierałeś hołd uwielbienia pastuszków i Królów? Ach! przypomnij Sobie dziś, iż to na tronie Jej Dziewiczego Łona palono na cześć Twoją kadzidła pierwszej adoracji wynagradzającej...
Jeżeli kochasz Ją zawsze, jak wówczas będąc Dzieciątkiem Bożym, pociągnij przez Nią do Tabernakulum dusze, które my uratować chcemy: daj im pić z kielicha Twojej Miłości!
Wszyscy: Daj im pić z kielicha Twojej Miłości!
P.: Czy pamiętasz Dzieciątko Jezus, ucieczkę Twoją do Egiptu, kiedyś się czuł zupełnie bezpiecznie przy Sercu Maryi, otoczony Jej Ramionami, ukryty przed zapalczywością Heroda pod Jej Macierzyńskim Płaszczem?...
Ach! Tyś nie zapomniał tych zazdrosnych starań i miłosnej pieczołowitości tej niezrównanej Matki, przez czas niewdzięcznego i uciążliwego pobytu w krainie wygnania!
Jeżeli Ją kochasz zawsze tak, jak wówczas, będąc Dzieciątkiem Bożym, pociągnij przez Nią do Tabernakulum dusz; które my uratować chcemy: daj im pić z kielicha Twojej Miłości!
Wszyscy: Daj im pić z kielicha Twojej miłości!
P.: Czy pamiętasz, Dzieciątko Jezus, tę niebiańską oazę Nazaretu i Twoje pierwsze modły na kolanach Maryi?...
Ach! Ty jeszcze słyszysz harmonijny śpiew psalmów, którymi Cię usypiała w kolebce!...
Nie ustąpił z pamięci Twojej widok pierwszych Łez, jakie dostrzegłeś w Oczach Maryi!...
Jeżeli kochasz Ją zawsze, jak kochałeś będąc Dzieciątkiem Bożym, pociągnij przez Nią do Tabernakulum te dusze, które my uratować chcemy; daj im pić z kielicha Twojej Miłości!
Wszyscy: Daj im pić z kielicha Twojej Miłości!
P.: Czy pamiętasz, Jezu, Młodzieniaszku Boży, tę straszną zgryzotę Matki Twej, gdy Cię szukała przez trzy dni w Jerozolimie?
Czy przypominasz Sobie ten wybuch niezmiernej radości, błyszczącej w Jej Oczach, gwałtowne bicie Jej Serca, gdy Cię ściskała po odnalezieniu w świątyni?...
Jeżeli Ją kochasz zawsze, jak kochałeś będąc Dzieciątkiem Bożym, przyciągnij przez Nią do Tabernakulum te dusze, które my chcemy uratować: daj im pić z kielicha Twojej Miłości!
Wszyscy: Daj im pić z kielicha Twojej Miłości!
P.: Czy pamiętasz wreszcie, Jezu, Zbawicielu i Królu, Twoje pożegnanie z Maryą w Czwartek wieczór... Jej bezdenną Boleść, gdy spotkała na drodze śmierci?...
Ty przechowujesz na wieki wszystko, co Ci wyraziły, w tym momencie ostatniego pożegnania przy konaniu, Jej wejrzenia pełne Miłości...
Jeżeli Ją kochasz zawsze tak, jak kochałeś Dzieciątkiem Bożym będąc, pociągnij przez Nią do Tabernakulum te dusze, które my wyratować chcemy: daj im pić z kielicha Twojej Miłości!
Wszyscy: Daj im pić z kielicha Twojej Miłości!
P.: Módlmy się przez chwilę o zbawienie wieczne dla wszystkich synów marnotrawnych.
Jakież więzy, równie silne, jak tajemnicze, co za łańcuch potężny, który czyni Boga Więźniem człowieka?... Człowieka tak niewdzięcznego i obłudnego?
Jaka jest głębia tej nieprzeniknionej Tajemnicy Eucharystycznej?...
Jakaż może być najwyższa i decydująca racja tego Cudu Cudów?...

Odpowiedz na wołanie naszej wiary, na błagania naszej miłości, odpowiedz Ty Sam, o Jezu, bo ani Aniołowie, ani ludzie nie mogliby nam dać klucza do tej głębokiej Tajemnicy, przepaści Twojej Miłości...
Otwórz nam drzwi, a raczej, daj nam, Jezu - Więźniu, wyjaśnienie Twego Tabernakulum!
Po co to więzienie?... Dlaczego wystawiłeś się na zamachy wieków i nienawiść Twych dzieci?
Czym to objaśnić, o Królu królów, iż mając dla Siebie Niebo, Tyś się Sam uczynił Swoim własnym Wartownikiem i Swoim Jeńcem?...
Tyś znał już przed tym ten Wielki Czwartek i całe błoto naszego serca... Przecież Ty Sam, o Panie, jesteś tym wielkim, pierwszym odpowiedzialnym za Twój los w więzieniu Tabernakulum!
Któż mógł mieć moc przymuszenia Boga do poddania się tym okowom?
Kto Cię tu zatrzymuje?
Rozerwij, o Jezu, zasłonę tej Tajemnicy, odpowiedz nam!...
Słuchajcie z głębokim wzruszeniem i wiarą odpowiedzi Mistrza.
Głos Jezusa: Święte szaleństwo, Boski szał Mojej Miłości!... to Moje Serce Mnie zdradziło, zwyciężyło i skuło!...
Słuchajcie Mnie, Moje drogie dzieci i przyjaciele, o ile Miłość postanowiła moje Wcielenie, o ile Miłość przybiła Mnie do krzyża, ach wiedzcie, iż także Miłość i jedynie Miłość rozstrzygnęła o wynalezieniu Eucharystii, największego Cudu Mojej Miłości Nieskończonej ku ludziom.
(Wolno z przerwami).
Duszo droga, Ja jestem twoim Bogiem, a ty, ty jesteś tylko biednym, występnym stworzeniem. A jednak dla ciebie, nędzna istoto, dla ciebie, pyle buntowniczy, pozostałem w tej Hostii, tylko dla Ciebie! Ach, daj Mi wreszcie twe serce, tak smutno shańbione, daj Mi je w zamian Mojego... Kochaj Mnie, jak Ja cię kocham!...
Ja jestem twym Bogiem, a tyś jest chorym, trędowatym, winnym swego trądu!... A mimo tego, dla ciebie to, godny pogardy i pychą nadęty robaku, dla ciebie żyję w Hostii, jedynie dla ciebie! Ach, daj Mi nareszcie trędowate serce twoje w zamian Mojego!... Kochaj Mnie, jak Ja cię kocham!
Ja jestem twym Bogiem, a tyś wyrzutkiem raju ziemskiego, tyś tym nieszczęsnym, który sam szukał swego nieszczęścia. Ale dla ciebie i tylko dla ciebie, gałęzi odcięta i przeznaczona na spalenie, pozostałem w Hostii, abyś ty mógł nabrać nowego życia, zasilanego sokiem nieśmiertelnym. Ach, daj Mi nareszcie twoje serce bezkrwiste i omdlewające, w zamian Mojego... Kochaj Mnie, jak Ja cię kocham!...
Ach, ty chcesz wiedzieć, jaka to Tajemnicza Wszechmoc wkorzenia Mnie w tę ziemię skropioną i zlaną Krwią Moją? Posłuchaj odpowiedzi Mojej... To Miłość i nie zapomnij nigdy, iż to jedynie Miłość! trzyma Mnie w tylu waszych Tabernakulach!...
A teraz czy chcesz wiedzieć, duszo droga, jaka jest moja najbardziej gorzka udręka? Posłuchaj jeszcze i zapłacz, słuchając Mnie... Kochać, jak tylko Bóg kochać może i nie być kochanym przez Swoich! Dzieci, to jest Moja straszna udręka!...
I powiedzieć, iż ci „Moi", Moje dzieci wybrane, powiedzieć, iż ci, którzy się mają za Mych wiernych, za Moich poufałych przyjaciół, za Katolików, nie kochają Mnie tak, jakby mogli, jakbym Ja chciał!...
Oto Mój smutek głęboki... A przecież wy macie taką potęgę miłości, wy tak kochacie swoich, w rodzinach!... Gdybyście przynajmniej darzyli waszego Boga taką miłością, jaką żywicie względem tych, co wam są drodzy!... ale nie, niestety, stworzenia często mnie wyprzedzają i Król wasz musi się zadowolić okruchami!... Czyż nie tak postępujecie z waszym Jezusem? Powiedzcie Mi, wy drogie dzieci, dziś zebrane tu przede Mną, czy wy Mnie Jezusa kochacie?
Wy kochacie tak serdecznie tych, którzy was kochają, w miłości waszej oddajecie się bez zastrzeżeń, poświęcacie się, by im dać dowód przywiązania często przesadnego... Dla nich zachowujecie największe czułości i porywy waszej szlachetności i delikatności... Dla nich jesteście uważający, uprzedzający, wdzięczni... A kiedy Ja do was przychodzę, nie umiecie miłować z tym samym zapałem; dla Mnie, Więźnia Miłości, serca wasze, jeszcze przed chwilą wezbrane, są pozbawione swych najlepszych skarbów... Czyż nie tak postępujecie z waszym Jezusem?...
Jesteście dobrzy dla ubogich i sierót, obdarzacie miłością opuszczonych, nie brak wam czułości i łez litości dla wszystkich, którzy cierpią, bez względu na to, czy są nimi wasi krewni, czy obcy! Ale niech tylko chodzi o Mnie, od razu znikają te wszystkie szlachetne i głębokie uczucia... Czy nie tak traktujecie Mnie, wielkiego Opuszczonego, Mnie Pielgrzyma bez dachu, Mnie, dobrowolnego Wygnańcę z Raju? Na litość, nie postępujcie w ten sposób z Boskim Biedakiem z Betlejem, z Żebrakiem i Więźniem z Tabernakulum w waszym kościele!...
Czym są naprawdę wszyscy wasi przyjaciele i wasi ubodzy? Cieniem przemijającym... A Ja jestem Boską Rzeczywistością, Ja jestem Bogiem Miłości, Ja jestem Jezusem!
Ja jestem wielkim Rannym, a moja Rana jest tak głęboka, jak głęboką jest niewdzięczność tych, którzy powinni Mnie miłować... A mimo to wszystko, skarga Moja jest tylko jękiem czułości, a Mój wyrzut pieszczotą Mego Serca, które pragnęłoby rozczulić i pozyskać serca wasze... O, ofiarujcie mi więcej miłości, ale nade wszystko miłości gorętszej i prawdziwszej...
„Sitio!" Pragnę być kochany miłością więcej odważną, miłością ofiarną, w doskonałej uległości Mojemu Prawu!
„Sitio!" Pragnę być kochany miłością, która sprawi, iż znienawidzicie świat aż nadto lekkomyślny, przeklętego anioła ciemności, który ukrzyżowawszy Mnie kiedyś, chciałby w swym okrucieństwie, ukrzyżować i was, moje dzieci, w wiecznym nieszczęściu!...
Oto konam z Miłości i udręki w tym ogrodzie Mojej agonii mistycznej i sakramentalnej... Jak Anioł w Getsemani i lepiej niż on, podtrzymujcie Mnie, pocieszyciele Moi i powiedzcie Mi duszą i ustami płomiennymi, powiedzcie, iż Mnie kochacie naprawdę i iż Mnie zawsze kochać będziecie coraz więcej...
(Krótka pauza).
Oby następujące wiersze były wiernym tłumaczeniem głębokich uczuć, jakie nas ożywiają. Kosztujcie ich z miłością i niechaj serca wasze powtarzają je w uderzeniach równie silnych jak szczerych.
Głos dusz: Pełni zawstydzenia, Jezu uwielbiony, ale niemniej ożywieni głęboką ufnością, pokornie uznajemy, iż niewdzięczność nasza równa się chyba bezmiarowi Twej Miłości. O tak, Panie, my, przyjaciele Twoi, zgrzeszyliśmy brakiem prawdziwej miłości. Poznajemy, iż żółć naszych grzechów była dla Ciebie bardziej gorzką, niż ponawiane bogobójcze uderzenia Twych okrutnych nieprzyjaciół!... Ale ponieważ Ty jesteś Jezusem, zwłaszcza dla przyjaciół Twoich, ośmielamy się mieć nadzieję, a choćby jesteśmy przeświadczeni, iż oczekujesz nas podczas tej Godziny Świętej, by zapomnieć i przebaczyć... Zapomnij więc nasze błędy, o Jezu, i przebacz nam tu, na tym miejscu, żeśmy ponad Twą uwielbienia godną Osobę przekładali nędzne sprawy, przywiązania i rozkosze ziemskie... By nas upewnić o tym przebaczeniu, którego zupełnie niegodni jesteśmy, racz, Mistrzu cichy i pokornego Serca, przyjąć przez Ręce Niepokalanej Królowej, wraz z żalem naszym, wielką obietnicę na przyszłość... Posłuchaj jej, Jezu: Oto glos dobywający się z dusz naszych. Przyrzekamy odpłacać Ci, Jezu, miłością za Miłość!
Wszyscy: Przyrzekamy odpłacać Ci, Jezu, miłością za Miłość!
P.: W hołdzie wdzięczności za Twoje Łzy w Żłóbku, kochać Cię będziemy zwłaszcza, gdy zajdzie potrzeba przekonania Cię o naszej miłości, mimo łez naszych. A jako wynagrodzenie za tych, którzy nie oceniają zasługi i chwały doświadczeń, przyrzekamy odpłacać Ci, Jezu, miłością za Miłość.
Wszyscy: Przyrzekamy odpłacać Ci, Jezu, miłością za Miłość!
P.: W hołdzie wynagradzającym za Twą cierniową koronę, kochać Cię będziemy, Panie, gdy nam dasz chwałę współuczestnictwa w tej królewskiej koronie. A za tylu Chrześcijan, szamocących się w bezmyślnej gorączce zabaw, przyrzekamy odpłacać Ci, Jezu, miłością za Miłość.
Wszyscy: Przyrzekamy odpłacać Ci, Jezu, miłością za miłość!
P.: W hołdzie za Twe uciski Serca i ukryte troski, kochać Cię będziemy, Panie, gdy nam ofiarujesz okruszynę tego chleba goryczy. A na wynagrodzenie za brak odwagi w przyjmowaniu krzyżów, jakie na nas przychodzą z Twej uwielbianej Ręki, przyrzekamy odpłacać Ci, Jezu, miłością za Miłość.
Wszyscy: Przyrzekamy odpłacać Ci, Jezu, miłością za Miłość!
P.: W hołdzie pełnym wzruszenia, za wszystko coś wycierpiał ze strony Twych przyjaciół i wybrańców, kochać Cię, Panie, będziemy, gdy ześlesz na nasze wargi kilka kropli z Twego tak gorzkiego kielicha... A jako wynagrodzenie za brak słodyczy i pokory w przyjmowaniu tej próby, przyrzekamy odpłacać Ci, Jezu, miłością za Miłość.
Wszyscy: Przyrzekamy odpłacać Ci, Jezu, miłością za Miłość!
P.: W hołdzie wynagradzającym za dwadzieścia jeden wieków Twej niewoli w Tabernakulum, w opuszczeniu, niezrozumieniu i pohańbieniu, kochać Cię, Panie, będziemy, kiedy dopuścisz, iż bracia nasi traktować nas będą tak, jak Ty jesteś stale traktowany przez Twe własne dzieci w Sakramencie Ołtarza! Jako wynagrodzenie za wszystkie zniewagi, jakich doznajesz z naszej strony, przez nasz brak wiary i poddania się w znoszeniu tego krzyża, przyrzekamy odpłacać Ci, Jezu, miłością za Miłość.
Wszyscy: Przyrzekamy odpłacać Ci, Jezu, miłością za Miłość!
P.: Uczyńmy tu przyrzeczenie gorącej miłości.

(Pauza).

PRZEKAŻ 1.5% PODATKU
na rozwój Salveregina. Bóg zapłać
KRS: 0000270261 z celem szczegółowym: Salveregina 19503


Zbliżamy się do schyłku Godziny Świętej... Około jedenastej godziny wieczór, w Wielki Czwartek, Jezus doznał krwawej zniewagi pierwszego i niegodziwego sądu. Ten trybunał przyjmuje Go tak, jak piec przyjmuje suche drzewo wpadające w jego płomienie... Jeszcze chwil kilka, a Sędzia sędziów, Król królów będzie haniebnie rzucony do wstrętnej ciemnicy i tam zdany na dzikość żołdactwa, więcej niż okrutnego, wydany w ręce katów opłaconych za posunięcie do ostatnich granic ich dzikiego okrucieństwa...
Tam to, w półmroku tego podziemnego więzienia, rozegrała się na oczach oburzonych aniołów jedna ze scen Męki najbardziej hańbiących i bolesnych. Tam ubiczowane zostało nie tylko Ciało, ale nade wszystko umysł i Serce Mistrza. Tam porwano w strzępy nie tylko szaty, ale także i przede wszystkim niewinną Duszę Jezusa. Naprawdę Chrześcijanin staje drżący i oniemiały, zdjęty świętym osłupieniem, gdy w świetle wiary zastanawia się nad tą ohydną sceną Wielkoczwartkowej nocy. Jest w tym Tajemnica Cierpienia Bożego, której nikt, poza Boskim więźniem, nie jest w stanie wytłumaczyć, ani rozwiązać. Niech On Sam nam odsłoni okrucieństwa i płodne piękno Swej Agonii!...
Ach! W taki to sposób rozpętana potęga ciemności dokonywała już naprzód zemsty nad uwielbienia godnym Więźniem za szereg cudów, jakich z biegiem czasu miał dokonać przez blask tego życia nadprzyrodzonego i tej Boskiej wolności, który promieniować miał z tego drugiego szczytnego więzienia: w Tabernakulum.
Niech Jezus przemawia do nas! Słuchajmy ze świętym wzruszeniem i w głębokim skupieniu Jego głosu słodkiego, a zarazem niosącego światło i skargę.
Głos Jezusa: Dlaczego żądacie ode mnie, drogie dzieci i przyjaciele, bym wam odsłonił Tajemnicę Boleści, która dziś choćby na waszych oczach ujawnia się w ponurych blaskach?... Ale wy znacie tę Tajemnicę, bo widzicie bez przerwy, za waszych dni, smutną rzeczywistość tej Męki!...
Nie żądajcie, bym wam przypominał historię, która się odnawia niestety jeszcze co dzień, była ona wczoraj i dziś, urzeczywistnia się ona w sposób nieprzerwany na Moich Ołtarzach, historia dawna, a jednak ciągle nowa.
Ciemnica Wielkoczwartkowa znikła, moje więzienie trwa; oto ono: Eucharystyczne Tabernakulum!...
Niestety, i w tym więzieniu są nie tylko Moi wrogowie, którzy Mnie biczują, znieważają Mój Majestat i lżą Moje Królestwo, ale często są nimi Moi najbliżsi przyjaciele... Tam w ciemnicy Wielkoczwartkowej byli tylko kaci i najemnicy, którzy Mnie bili... Tutaj, niestety, są dzieci Mojego Serca, Moi przyjaciele, Moi najbliżsi...
Głos dusz: Jezu, godny uwielbienia Jezu, pozwól, by skargę Twoją przerwał głos tej czeladki, która chce Ci pozostać wierną, głos podobny temu, który się wyrwał z piersi Twoich Apostołów podczas Ostatniej Wieczerzy w Wielki Czwartek. Pozwól, by on był tłumaczem gwałtownego porywu naszych dusz przerażonych. Którzyż to są Mistrzu kochany, co nieszczęśni przyjaciele, te niewierne dzieci, które czynią z Twego chwalebnego więzienia ciemnicę haniebnej męczarni?
Przez litość, powiedz nam, którzy to są? Nazwij ich... albowiem my wszyscy tu obecni, my wszyscy, których wybrałeś w Twoim Niezmiernym Miłosierdziu, przysięgamy bronić Cię i pójść za Tobą na śmierć... Czyżby to był ktoś spośród nas, o Jezu?
Głos Jezusa: Wszyscy jesteście czyści dzisiaj, ale niestety, nie zawsze byliście takimi! Pośród tych, którzy zasiadają za Moim stołem, którzy jedzą z Mojej misy, piją z Mego kielicha i są tym samym Moimi dziećmi, Moimi braćmi, Moimi ukochanymi uczniami, znajdują się tacy, którzy rozdzierają mi Serce i okrutnie Je przebijają!... A słuchając Mnie, nie kierujcie wzroku waszego na maluczkich, nieuczonych z przedmieść i wiosek, którzy nie wiedzą, co czynią, bluźniąc Imieniu Mojemu... To nie oni ponoszą najwięcej winy i są najbardziej zawzięci w swych zniewagach, o nie! To ci wszyscy nieszczęśni, którzy uważają za Chrześcijan, ale znieważają Mnie ohydnie w swych przejawach życia społecznego... O jakże bolesne są uderzenia bicza, jakimi smagają mnie ci Katolicy światowi, te razy, które na nowo otwierają na mych plecach Rany Mego Ciała i odsłaniają Moje kości...
Czyż nie biczują Mnie przez śmiertelną zniewagę te dusze chrześcijańskie, niekiedy pobożne, które zaprzysiągłszy Mi wierność z rana u Świętego Stoła, ośmielają się wieczorem prowadzić Mnie po drogach błotnistych i ohydnych? Czy zapominają, iż Ja Jestem Świętością?... Mylicie się, drogie dzieci, głosząc wbrew zasadom chrześcijańskiego sumienia, iż niemoralność jest rzeczą dozwoloną, iż sztuka upoważnia i wybacza wszystkie sprośności i wszystkie zgorszenia waszego nowoczesnego teatru... iż zło może odtąd bezkarnie ukazywać się wszędzie? Ja miażdżyłem wenus i poganizm, Ja zmiażdżyłem cezarów rozpustnych, przekląłem wszelką nieczystość, potępiłem wszelkie zbytnie poufałości, wszelkie prowokacje bezczelnej nieskromności...
Pomyślcie przeto, jak Serce musi mi pękać z bólu, gdy nie brak dusz chrześcijańskich, utrzymujących, iż wyrok potępienia na modę, powieści, teatry, jest tylko przesadą dziecinnych skrupułów... dusz, które łamią Moje Prawo i oklaskują sztuki w ustępach najbardziej rażących i delikatnych... Jakaż to przejmująca boleść dla Mojego Serca, patrzeć na to, jak Moje dzieci, przyjaciele, dopomagają swoimi pieniędzmi do podtrzymania tych mód bezecnych, tych wyzywających lubieżności, podole, podniecających żądze... i to pod pozorem rozrywki, obowiązków społecznych, nowoczesnych wymagań!
Na Miłość Boską, nie wymieniajcie mi katów, którzy leżą w grobie, spojrzyjcie raczej dookoła siebie, na tę publiczność chrześcijańską, która przebiega ulice, zapełnia teatry i która przyjmuje, znosi, oklaskuje i zachęci na scenie do czynów, które napiętnowałaby jako grzech w swym własnym sumieniu, a jako zbrodnię w swym domowym ognisku.
Jakież cierpienia powodują Mi dusze o podwójnym sumieniu, które u Stóp Ołtarza zapewniają Mnie energicznie o swej wiernej przyjaźni, a w swym życiu towarzyskim zdradzają tchórzliwie Mój honor i Moje Prawo, dodając w ten sposób Moim katom odwagi! Przez ich występne uprzejmości, Ja jestem bez przerwy biczowany! Wszystkie pieniądze wydawane u wejścia na przedstawienia, są jakby tymi trzydziestoma srebrnikami Judasza, zaczerwienionymi od Mojej Krwi!... Drżyjcie i płaczcie wraz ze Mną, albowiem napisane jest: Biada tym, którzy wywołują i podtrzymują zgorszenie!...
Zlitujcie się nade Mną wy wszyscy, którzy z racji waszego nazwiska, majątku, czy stanowiska w społeczeństwie, możecie swoim przykładem albo przeciwdziałać energicznie rozpasaniu żądz, albo niestety, pociągnąć również innych wraz z sobą na dno przepaści!... Skąpany we Krwi, płaczący nad tą ohydą, Jezus, biczowany przez bezwstyd społeczny, błaga was o litość!
Ulitujcie się nade Mną, wy wszyscy, którzy żyjecie wśród przepychu i prowadzicie zbytkowny tryb życia, wy, możni, wpływowi, wy, którzy przyjmujecie, jako zupełnie godziwe, wszelkie nowości w zwyczajach, wszelką rozrywkę towarzyską, wszelką formę nowej podniety zmysłów i zabawy, wy, którzy upoważniacie waszym nazwiskiem, waszym wzięciem w towarzystwie, jakby pieczęcią dobrego tonu i elegancji, wynalazki wyrafinowanej zmysłowości, wynaturzone instynkty, dwuznaczne i niebezpieczne rozrywki, zebrania i zabawy światowe, wszystkie te ostre podniety, które rozpalają żądze i prowadzą do przepaści...
Miejcie się na baczności, by nie zmiażdżyła was kiedyś odpowiedzialność wasza!
Skąpany we Krwi, płaczący nad tą ohydą, Jezus biczowany przez bezwstyd społeczny, błaga was o litość!...
Miejcie litość nade Mną, wy wielcy, szlachetni, bogaci, których salony nie powinny by nigdy ścierpieć tych swobód, tych strojów, tych tańców i tych rozkoszy zakazanych przez Moją Ewangelię i które Ja potępiałem publicznie, rozbijając bóstwa pogańskie...
Niestety, pośród tych, którzy komunikują u Mego Stołu, znajdują się tacy, którzy starają się odbudować te same bóstwa, mówiąc, iż przecież czasy się zmieniły... O tak, czasy się zmieniły, ale Ja, Który Jestem Prawem i Sędzią, Ja się nie zmieniam nigdy!...
Skąpany we Krwi, płaczący nad tą ohydą, Jezus, biczowany przez bezwstyd społeczny, błaga was o litość!...
Zlitujcie się nade Mną wy, matki i małżonki, które Ja podwyższyłem w godności matki i małżonki, których wpływ zawsze wielki, a często decydujący na dusze najbliższych, może być na Moją korzyść lub przeciw Mnie... Wy nade wszystko, matki i małżonki, które Ja w Mej Dobroci umieściłem na wysokim szczeblu, abyście były dla waszego otoczenia wzorem dokładnego wypełniania waszych obowiązków i społecznej praktyki cnót.
O, nie obawiajcie się przesady w zachowaniu Prawa Bożego o skromności, która jest odblaskiem czystości!... Dbajcie w waszym domowym ognisku, by na czołach córek waszych błyszczało zawsze jaśniejące piękno skromności chrześcijańskiej. Niechaj, dzięki waszej troskliwości i dla Mojej Chwały, ta cnota będzie dla ich młodości chlubnym posagiem. O, odtrąćcie z gniewem, daleko od rodzinnego progu, ten świat przewrotny i szerzący zepsucie... A w tej walce nie zapominajcie, iż jedynym Mistrzem wśród was jestem Ja!... Nadejdzie dzień, kiedy Ja sądzić będę i prawa światowe ustąpią miejsca Memu Prawu Wieczystemu... Matki i małżonki, pamiętajcie, iż Ja jestem Jedynym Panem, Jedynym Ustawodawcą zarówno w kościele, jak w salonie, w życiu prywatnym i publicznym, w życiu i śmierci...
Skąpany we Krwi, płaczący nad tą ohydą, Jezus, biczowany przez bezwstyd społeczny, błaga was o litość!...
A wy, którzy nadużywacie życia, dusze słabe, tak łatwo dające się uwieść syrenom rozkoszy, zmiennej i kłamliwej, boginie próżności, dusze chorowite, spragnione nadzwyczajnych wrażeń, ogarnięte zawrotem społecznym... Serca dobre, jednak skutkiem słabego charakteru i nie ugruntowanej cnoty, tak łatwo przystępne... Sumienia zbyt powierzchowne, zmieniające się za każdym podmuchem opinii, mody, doktryn, zatrzymajcie się w waszym pochodzie ku otwartej przepaści, zepsutego świata, przedsionka piekła! Wstrzymajcie się! Moja Ewangelia was nie oszukuje! Waszą ochroną Moje Prawo, waszą mądrością Mądrość Kościoła... O, na Miłość Boską, zatrzymajcie się, nie depczcie nogami Mego okrwawionego Krzyża przez wasze światowe życie!...
Nikt poza Mną, nie kocha was Miłością prawdziwą!... Wyciągam Ręce do was, zapominam waszych pobłądzeń, kochajcie Mnie nawzajem miłością zupełną i wieczną!...
Abyście weszli w poufałość Mego Serca, chętnie roztwieram jeszcze bardziej Ranę już otwartą Mego Boku!... Wejdźcie, wejdźcie przez Nią i weźcie sobie Serce Boga rozmiłowanego w sercu waszym... Zabierzcie Je bezpowrotnie, niech Ono będzie waszym w czasie i w wieczności!...
Lecz ulitujcie się nade Mną!... Skąpany we Krwi, płaczący nad tą ohydą, Jezus, biczowany przez bezwstyd społeczny, błaga was o litość!...
(Pauza).
Wysłuchawszy tej Boskiej skargi, zbyt słusznej niestety i zbyt uzasadnionej, nie pozostaje nam nic, jak dać na nią Więźniowi z Tabernakulum, odpowiedź drżącą miłością wynagradzającą i pełną szczerego żalu... O wiele bardziej, niż z naszych ust, modlitwa ta o doniosłości obietnicy szczerej i uroczystej, powinna wypływać z głębi serc naszych.
Dusze: Uwielbienia godny i ukochany Mistrzu, nie Twoją zaprawdę jest rzeczą dopominać się litości u Twych występnych dzieci, o nie! Przypomnij im tylko Twoje zwierzchnicze Prawa i miej raczej litość nad nami!... Odnów w naszym umyśle w sposób niezatarty myśl o Władztwie Twego Boskiego Prawa, Jedynego, które obowiązuje bezwzględnie w społeczeństwie odkupionym i naprawionym Krwią Twoją... Ono Cię wyklucza i usuwa z tą roztropną, ale niebezpieczną powolnością zmroku, który cicho i zwolna zastania ognie i blaski słońca! Litości, Panie, litości dla niewdzięcznych przyjaciół!...
A za przykładem Twoich Aniołów, Magdaleny i Weroniki, które w nocy Wielkiego Czwartku odszukiwały z miłością Twoich krwawych śladów, by ucałować i zebrać w kurzu, na kamieniach pośród narzędzi Twej Męki, kropelki jeszcze świeże Krwi Boskiej, my, Twoi powiernicy, we łzach żalu pogrążeni, przebiegamy tego wieczoru, na skrzydłach wiary, miejsca Twego biczowania społecznego.
I bez żadnej obawy, bez tchórzliwych ustępstw na rzecz światowych konwenansów, lub występnych umów, zwiedzamy w duchu te wszystkie „hale" i te eleganckie przedsionki, te wspaniałe salony, te gorszące sceny teatrów, splamione jeszcze Krwią purpurową, spływającą z Twoich żył przerwanych... Ach, płaczemy tego wieczoru wobec tych obić starożytnych, malowideł i kulis, tych strojów prowokujących i lekkich, tych bogatych dywanów, świadków oskarżycieli, splamionych jeszcze Twoją Krwią, przelaną tam równie okrutnie, jak w atrium Piłata i w ponurej ciemnicy, dokąd cię zamknięto w nocy Wielkiego Czwartku...
P.: Miej litość, Jezu-Królu, nad tymi wszystkimi przyjaciółmi, niewiernymi raczej wskutek słabości, niż przewrotności; a w odwecie godnym Twego Niewyczerpanego Miłosierdzia, oraz jako dowód Twego przebaczenia: spraw, niech nas strawi ogień z Nieba, ogień Twej Miłości.
Wszyscy: Spraw, niech nas strawi ogień z Nieba, ogień Twej Miłości!...
P.: Litości, Jezu Królu, nad tymi rodzinami szczerze dobrymi, ale wciągniętymi w wir świata przez swą słabość, zbyt słabymi, by otrząść się z jarzma pogańskich wymagań wielkiego świata... A jako odwet Twego Niewyczerpanego Miłosierdzia, jako dowód Twego przebaczenia: Spraw, niech nas strawi ogień z Nieba, ogień Twej Miłości!...
Wszyscy: Spraw, niech nas strawi ogień z Nieba, ogień Twej Miłości!...
P.: Litości, Jezu Królu, dla tych matek, których nadmierna pobłażliwość poświęca zbyt często wstydliwość i skromność córek... Litości także dla tych młodych dziewcząt, które bez złości, jedynie ogłuszone żarem młodości i ulegające bądź próżności, bądź ludzkiej opinii, stają się same przez się, bezwiednie, w swych strojach i modach, biczem, który rozdziera Twoje niewinne Ciało... Jako odwet Twego Niewyczerpanego Miłosierdzia i jako dowód Twego przebaczenia: Spraw, niech nas strawi ogień z Nieba, ogień Twej Miłości!...
Wszyscy: Spraw, niech nas strawi ogień z Nieba, ogień Twej Miłości!...
P.: A teraz, Dobry Jezu, w chwili, gdy mamy pożegnać Święte Tabernakulum i pozostawić Cię na czułej Opiece Maryi i Aniołów w tym ogrodzie konania i Chwały, pozwól byśmy, opuszczając Cię, zanucili hymn pochwalny na cześć Twej Boskiej Eucharystii. Sakrament naszych Ołtarzy jest Darem w szczególności Twego Serca. W celu dania nam zadatku życia nieśmiertelnego i dla wzmocnienia naszej odwagi podczas wygnania na tej ziemi, ustanowiłeś, Jezu, Boską Eucharystię. I w Twej Miłosiernej Dobroci dałeś jej początek tejże Wielko-czwartkowej nocy, w godzinie, kiedy Twoje dzieci i Twoi poddani knuli przeciwko Twej uwielbionej Osobie najczarniejszy spisek i wydawali na Ciebie, Króla Łagodności, Chrystusa pokoju, niesprawiedliwy wyrok śmierci!...
Racz przeto, Królu-Więźniu, zbliżyć się do krat Twego Więzienia Miłości, aby wysłuchać i przyjąć Psalm uwielbienia, wynagrodzenia i miłości, który chcemy odśpiewać w imienia Twych wybranych, na cześć Twego Eucharystycznego Serca...
O Jezu, pobłogosławiłeś nas, jak nigdy nie błogosławiłeś po drodze kwiatów polnych i lilii w dolinach... a myśmy się stali cierniami i kolcami w Twej koronie.
Wszyscy: Nie zniechęcaj się nami, Jezu, okaż nam zawsze Miłosierdzie!...
P.: O Jezu, Tyś nam błogosławił, jak nigdy łanom zboża i ogrodom w Galilei... a myśmy często byli chwastem występnym w Twym Kościele.
Wszyscy: Nie zniechęcaj się nami, Jezu, okaż nam zawsze Miłosierdzie!...
P.: O Jezu, Tyś nam błogosławił, jak nigdy ptakom niebieskim i trzodom Betlejem i Nazaretu, a myśmy Cię zranili naszym brakiem ufności w Twoją Nieskończoną Dobroć!
Wszyscy: Nie zniechęcaj się nami, Jezu, okaż nam zawsze Miłosierdzie!...
P.: Oto dlaczego, w duchu miłosnego wynagrodzenia, chcemy kończyć tę Świętą Godzinę, wołając z Prorokiem: Duchy Anielskie, Dworze Niebieski Pana, błogosławcie Jego Miłosierdzie względem nas! Hosanna Stwórcy, Który stał się stworzeniem i Hostią z Miłości! Hosanna Więźniowi Miłości!
Wszyscy: Hosanna Więźniowi Miłości!...
P.: Gwiazdy, księżycu i słońce, roztoczcie wasz płaszcz świetlany nad Jego Tabernakulum, bardziej świętym niż jerozolimskie, ponieważ zawiera w Sobie Majestat Słowa, które stale się Ciałem i pożywieniem śmiertelnych! Błogosławcie Jego Miłosierdzie względem nas: Hosanna Stwórcy, który stał się stworzeniem i Hostią z Miłości! Hosanna Więźniowi Miłości!
Wszyscy: Hosanna Więźniowi Miłości!...
P.: Światło jutrzenki, roso poranna, obłoki deszczowe, wysławiajcie żyzność Łaski Pańskiej! Błogosławcie Jego Miłosierdzie względem nas. Hosanna Stwórcy, Który się stał stworzeniem i Hostią z Miłości! Hosanna Więźniowi Miłości!
Wszyscy: Hosanna Więźniowi Miłości!...
P.: Oceanie pogrążony w ciszy i oceanie wzburzony, śpiewajcie hojność Pana! Błogosławcie Jego Miłosierdzie względem nas. Hosanna Stwórcy, Który stał się stworzeniem i Hostią z Miłości! Hosanna Więźniowi Miłości!...
Wszyscy: Hosanna Więźniowi Miłości!...
P.: Łagodne powiewy, rozpętane huragany, rzeki i strumienie, śpiewajcie Chwałę Pańską! Błogosławcie Jego Miłosierdzie względem nas: Hosanna Stwórcy, Który się stał stworzeniem i Hostią z Miłości! Hosanna Więźniowi Miłości!
Wszyscy: Hosanna Więźniowi Miłości!...
P.: Śniegi, lasy i żniwa, wulkany, wzgórza i doliny, opiewajcie Potęgę Pańską! Błogosławcie Jego Miłosierdzie względem nas. Hosanna Stwórcy, Który stał się stworzeniem i Hostią z Miłości! Hosanna Więźniowi Miłości!
Wszyscy: Hosanna Więźniowi Miłości!...
P.: Niech wszelkie stworzenie bieży nam na pomoc i uzupełni naszą nieudolność w dziękowaniu i błogosławieniu... Przybądźcie, zagłuszcie waszą majestatyczną pieśnią przyrody wszystkie bluźniercze krzyki, wynagrodźcie milczenie i oziębłość człowieka niewdzięcznego i występnego! Błogosławcie, ach błogosławcie Miłosierdzie Pańskie względem nas. Hosanna, Hosanna Stwórcy, który stał się Dziecięciem, Ofiarą i Hostią z Miłości! Hosanna Więźniowi Miłości!
Wszyscy: Hosanna Więźniowi Miłości!...

1 Ojcze nasz i 1 Zdrowaś Marya na intencje osobiste wszystkich tu obecnych.
1 Ojcze nasz i 1 Zdrowaś Marya za naszą Ojczyznę.
5 razy: Najświętsze Serce Jezusa, przyjdź Królestwo Twoje.
3 razy: Serce Niepokalane Maryi, módl się za nami!
Święty Józefie, módl się za nami!
Święta Małgorzato Mario, módl się za nami!

MODLITWA WYNAGRADZAJĄCA
przepisana Encykliką Ojca Św. Piusa XI. z dnia 8 maja 1919 r.
Modlitwę tę zalecił Ojciec Święty uroczyście odmówić co roku w święto Najśw. Serca Jezusowego.

Najsłodszy Jezu, Któremu ludzie za okazaną im Miłość tak niewdzięcznie odpłacają zapomnieniem i pogardą, spojrzyj na nas, którzy, klęcząc u stóp Twych Ołtarzy, pragniemy szczególnym zadośćuczynieniem naprawić tak zbrodniczą opieszałość ludzką i wyrównać te wszystkie nieprawości, które zewsząd godzą w Twe Najsłodsze Serce.
Pomni atoli, iż i my sami niegdyś okazywaliśmy się tak niegodnymi, tym większym bólem przejęci, błagamy Ci; o Panie, najpierw o zmiłowanie dla nas, którzy jesteśmy gotowi dobrowolnym zadośćuczynieniem wyrównać nie tylko te przewinienia, których sami się dopuściliśmy, ale odpokutować i za grzechy tych, którzy, czy to błądząc z dala od drogi zbawienia, nie chcą pójść za Tobą, swym Pasterzem i Wodzem, ale realizowane są w swej niewierności, czy też depcząc nogami przysięgę na Chrzcie złożoną, zrzucili z siebie najsłodsze jarzmo Twych Przykazań.
Wszystkie te zbrodnie razem i każdą z osobna postanawiamy sobie zmazać i naprawić: nieskromność i bezwstyd w życiu codziennym i ubraniu, pęta zgorszenia zarzucone na dusze niewinne, naruszenie świąt, bluźniercze złorzeczenia Tobie i Twym Świętym, obelgi wymierzone przeciw Namiestnikowi Twemu i stanowi duchownemu, w końcu nieposzanowanie lub ohydne, świętokradzkie znieważanie samego Sakramentu Boskiej Miłości, jako też publiczne zbrodnie ludów, które zwalczają prawa i urząd Kościoła, przez Cię ustanowionego.
Oby nam danym było zbrodnie te zmyć naszą własną krwią! Tymczasem, by Twą obrażoną cześć Boską przywrócić, wraz z Matką Dziewicą, z Wszystkimi Świętymi i wszystkimi wiernymi niesiemy Ci w darze to samo zadośćuczynienie, które Ty niegdyś ofiarowałeś Ojcu na drzewie Krzyża i które co dzień nie przestajesz wznawiać na Ołtarzach i z serca całego przyrzekamy Ci, iż o ile to będzie w naszej mocy, za Łaską Twą naprawimy dawne grzechy nasze i cudze i zaniedbania względem Twej wielkiej Miłości czystym życiem, ścisłym przestrzeganiem Ewangelii, zwłaszcza Przykazania miłości, iż nie dopuścimy wedle sił naszych do nowej obrazy Twojej i możliwie jak najwięcej ludzi zagrzejemy do pójścia w Twoje Ślady.
Przyjm, błagamy, o Najsłodszy Jezu, za przyczynieniem się Panny Maryi, zadośćuczynienie niosącej, tę dobrowolną ofiarę pokutniczą, i zechciej tą wielką Łaską wytrwania zachować nas aż do śmierci w największej wierności dla Twej Służby, byśmy w końcu wszyscy dostali się do tej Ojczyzny, gdzie Ty wraz z Ojcem i Duchem Świętym żyjesz i królujesz, Bóg na wieki wieków. Amen.

Można posłużyć się innymi wersjami Godziny Świętej podanych w linku strony: Czwartek poświęcony ku czci Przenajświętszego Sakramentu.

Zapraszamy na pozostałe inne bogate w treści teksty na naszą stronę Salve Regina - Witaj Królowo oraz do subskrypcji naszego newslettera oraz naszych kanałów społecznościowych.

© salveregina.pl 2024
Idź do oryginalnego materiału