Godzina Święta. Kwiecień. Czwarty Czwartek Miesiąca.

salveregina.pl 4 godzin temu
Zdjęcie: Chrystus-w-Getsemani


Godzina Adoracji w nocy o 23.

Intronizacja Serca Jezusowego 1922

Nauka.

Godzina święta (Adoracji) jest to modlitwa myślna lub ustna trwająca godzinę wieczorem we czwartek, na pamiątkę smutku i konania Pana Jezusa w Ogrojcu.

Początek tego nabożeństwa pochodzi od Św. Marii Małgorzaty. Razu pewnego pokazał się jej Pan Jezus i tak do niej powiedział: „Każdej nocy z czwartku na piątek dam ci odczuć ów smutek, jakiego doznawałem w Ogrodzie Oliwnym. Abyś mi towarzyszyła w mej pokornej modlitwie, jaką wtedy zanosiłem do ojca mojego, wstaniesz o godzinie jedenastej, upadniesz na twarz na ziemię, aby uśmierzyć Gniew Boży, i prosić będziesz o Łaskę dla grzeszników, abyś mi osłodziła nieco smutek, jakiego doznawałem opuszczony przez apostołów, którym musiałem czynić wyrzuty, iż jednej godziny nie mogli czuwać ze Mną”.

Niepojętymi Łaskami odpłacał jej Pan Jezus za to pobożne ćwiczenie.

Polecamy wtedy wszystkim przyjaciołom Serca Pana Jezusa, aby odprawiali tę świętą godzinę, o ile już nie każdego czwartku, to przynajmniej przed pierwszym piątkiem miesiąca.

Nabożeństwo to można odprawić w kościele albo w domu.

Nie ma na to żadnej przepisanej modlitwy. Można rozważać o smutkach Pana Jezusa w Ogrojcu, albo o smutku jakiego doznaje, będąc Obecny w Najświętszym Sakramencie. Można w czasie tej godziny odprawiać drogę krzyżową, odmawiać Różaniec, przygotować się do Spowiedzi itp.

Rozmyślanie. Adoracja na uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego.

Źródło: Głos Eucharystyczny nr 4/1928r.

Modlitwa przed adoracją.

Cześć Ci oddaję, Zbawicielu mój Najświętszy, Któryś tu Obecny jako Bóg i Człowiek, prawdziwą Duszą, z prawdziwym Ciałem i prawdziwą Krwią Twoją. Wierzę i wyznaję to, iż klęczę przed Tobą, Panie Jezu, Któryś narodził się z Najświętszej Panny Maryi i jako Dziecię na Jej spoczywał Ramionach, któryś w świętem Człowieczeństwie Twym rósł i rozwijał się aż do wieku dojrzałego, któryś nad brzegiem Galilejskiego morza powołał dwunastu Apostołów i Któryś głosił słowa mądrości i pokoju; Któryś za nas umarł na Krzyżu i Zmartwychwstał i Który teraz królujesz w Niebie. Błogosławię i uwielbiam święte Człowieczeństwo Twoje i oddaję się cały Tobie, Który jesteś prawdziwym Chlebem duszy mojej i euforią moją na wieki. Amen. (według Kard. Newmana)

Uwielbienie.

Do Swego zmartwychwstania przywiązuje Pan Jezus szczególne znaczenie. W czasie nauczania mówi o niem nieraz. Ilekroć wspomina o nadchodzącej męce, zawsze dodaje, iż trzeciego dnia zmartwychwstanie, a gdy Jego przeciwnicy żądają znaku, czyli dowodu Jego Boskiego posłannictwa, Chrystus zaznacza w odpowiedzi, iż „znak Jonasza proroka“, iż Jego zmartwychwstanie będzie właśnie tym dowodem.

Zmartwychwstanie Pańskie jest następstwem i owocem Jego Najświętszej męki. Już dla tego samego łączy się najściślej z tajemnicą Eucharystii. o ile Najświętszy Sakrament jest „pamiątką“ tej Najświętszej męki, o ile ona odtwarza się podczas Mszy Świętej, to również odnawia się w każdej Mszy chwalebne zmartwychwstanie Jezusa i święcimy też pamięć tej tajemnicy.

Ale nietylko to: w Eucharystii znajduje się Najświętsze Ciało i Przenajdroższa Krew Jego w stanie uwielbionym. Chrystus w Najświętszym Sakramencie ma to ciało, które miał przy Swem zmartwychwstaniu: chwalebne, niecierpiętliwe.

Jeszcze lepiej zarysowuje się związek między zmartwychwstaniem Chrystusa a Eucharystią, o ile zważymy na to, iż zmartwychwstanie Jego jest zarazem rękojmią naszego zmartwychwstania w dniu ostatecznym. Nauczanie tego wyraźnie św. Paweł: „Jeśli niemasz zmartwychwstania dla nas, tedy i Chrystus nie zmartwychwstał, a jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, tedy próżne jest opowiadanie nasze, próżna też i wiara wasza“ (1 Kor. 15, 13–14).

O Sobie Samym powiada Zbawiciel wyraźnie: „Jam jest zmartwychwstanie i żywot, kto we mnie wierzy, choćby umarł, żyć będzie, a wszelki, który żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki“ (Jo. 11, 25).

Dokładniej określa Pan Jezus tę prawdę, kiedy zapowiada ustanowienie Najświętszego Sakramentu, na zajutrz po cudownem rozmnożeniu Chleba i nakarmieniu pięciu tysięcy ludzi: „Jam jest chleb żywota. Kto pożywa ciało moje i pije krew moją, ma żywot wieczny, a ja go wskrzeszę w dzień ostateczny“ (Jo. 6, 48 i 55).

Stąd Ojcowie Święci widzą ścisły związek między Komunią Świętą a naszem zmartwychwstaniem i nauczają, iż godne przyjmowanie Najświętszego Sakramentu jest zadatkiem żywota wiecznego i naszego chwalebnego zmartwychwstania. Nauczają, iż Chleb eucharystyczny daje naszym ciałom zarodek nieśmiertelności, a ponieważ Chrystus przez Ciało swe w nas jest, dlatego zmartwychwstaniemy na żywot wieczny, bo niemożliwem jest, aby Życie nie ożywiało tych, w których przebywa sakramentalnie.

Przez Komunię Świętą bowiem stajemy się jedno z Ciałem Chrystusowem zmartwychwstałem, uwielbionem i nieśmiertelnem, i tak jak Chrystus po swem zmartwychwstaniu już nie umiera, tak i ciała nasze nabywają przez godną Komunię Świętą prawo do nieśmiertelności i chwalebnego zmartwychwstania.

Zaprawdę, ustanawiając Eucharystię, Jezus przewyższył wszelkie możliwe pragnienia i marzenia ludzkie: chwalili się słusznie żydzi, iż na puszczy karmił ich Bóg manną; a jednak „ojcowie wasi jedli mannę na puszczy i pomarli. Jam jest chleb żywy, który z nieba zstąpił. Jeśliby kto pożywał tego Chleba, żyć będzie na wieki, a chleb, który ja dam, jest moje ciało na żywot świata“.

Dziękczynienie.

„Jam jest zmartwychwstanie i żywot“. Ilekroć spoglądamy na Hostję, patrzymy na żywot i zmartwychwstanie nasze, patrzymy na Tego, który kiedyś w dniu ostatecznym obudzi do nowego wiecznego życia ciała nasze, spoglądamy na „lekarstwo nieśmiertelności naszej“, zarazem wiemy, iż „kto pożywa ciało Jego… ma żywot wieczny, iż On go wskrzesi w dzień ostateczny”.

Dogmat zmartwychwstania ciał stawia nam przed oczy wielkość dzieła Odkupienia. Przez grzech pierworodny utraciliśmy łaskę poświęcającą i wszystkie dary nadprzyrodzone, jakie posiadali przed tym grzechem nasi pierwsi rodzice. Nad to natura nasza została skażona. Chrystus odzyskał nam łaskę Bożą, otworzył nam przez śmierć Swą niebo. A dla ciał naszych wysłużył chwalebne zmartwychwstanie i daje nam w Sakramencie Miłości Swej skuteczny środek zapewnienia sobie tego triumfalnego zmartwychwstania. Zaprawdę Jego Odkupienie ogarnęło całą naturę naszą, przewyższyło wszelkie pojęcie.

Niemniej występuje w chwalebnem zmartwychwstaniu ciał w nowem świetle Miłość Najświętszego Odkupiciela Naszego. Wszak pierwszym celem w dziele Odkupienia naszego było uwielbienie Boga i zbawienie dusz naszych nieśmiertelnych, a jednak Pan nie zapomniał i o ciałach naszych i drogą duchowego podniesienia naszego i zjednoczenia sakramentalnego zapewnia nam piękność ciała naszego w ostatecznym akcie dokonania Odkupienia, w dzień zmartwychwstania ciał…

Naprawdę podziwienia godną jest ta nieskończona i miłość i troskliwość, z jaką Jezus odnosi się do nas: nacisk prawie wyłączny kładzie na dusze nasze, ale równocześnie przez ubóstwienie dusz naszych łaską, która przez sakramenta na nas spływa, a całkiem osobliwie przez Najświętszy Sakrament, daje nam ten stan uwielbiony ciała naszego, jakie miało Najświętsze Ciało Jego po zmartwychwstaniu. I tak nietylko co do duszy, ale i co ciała będziemy „nowem stworzeniem”. Wszystko, co stare minie, wszystko nowem się stanie…

Ale uwielbiony stan ciał naszych w dniu zmartwychwstania nie wszystkich ludzi będzie udziałem: jeno ci, co pamiętali, iż „co pomoże człowiekowi, choćby cały świat zyskał, a na duszy swej szkodę poniósł?”, jeno ci, co nie bali się tych, co „ciało tylko zabijają, a duszy zabić nie mogą”, tylko ci „co ukrzyżowali ciało swe z namiętnościami swemi”, co „pożywali godnie Najświętsze Ciało Chrystusowe i żyli dla Niego”… powstaną kiedyś w ciałach nieskazitelnych, chwalebnych, mocnych, duchowych… (1 Kor 15).

PRZEKAŻ 1.5% PODATKU
na rozwój Salveregina. Bóg zapłać
KRS: 0000270261 z celem szczegółowym: Salveregina 19503

Przeproszenie.

O jak dziwnie wyglądają wobec tych prawd starania ludzkie o piękność zewnętrzną, o wygląd ciała? Ile zabiegów dokonują ludzie w tym kierunku i z jakim niestety skutkiem? Jak często zapominają o tym, iż „wszelkie ciało jako trawa schnie i jako kwiat polny przekwita wszelki człowiek“ (Ps. 102). O jak nam trzeba mieć otwarte oczy na to, co się wokół nas dzieje i jak się strzec, byśmy nie naśladowali ślepo dzieci świata tego…

Jak nam uważać trzeba, by wobec Najświętszego Sakramentu, na adoracjach naszych, w przystępowaniu do Komunii św. zachować całą skromność w wyglądzie zewnętrznym naszym, sukniach i ruchach… Wszak do Eucharystii przystępujemy po piękność wewnętrzną dusz naszych przede wszystkim, a przez ten Sakrament otrzymujemy piękność ciał naszych na dzień Sądu ostatecznego i na wieki.

„Czyż nie wiecie, iż członki wasze są kościołem Ducha Świętego, który w was jest, którego macie od Boga, i iż wy nie należycie do siebie? Bo kupieni jesteście za cenę wielką. Sławcie i noście Boga w ciele waszem“ (1 Kor. 6, 19–20). Nie wolno zapominać, iż w kościele nie jesteśmy sami, iż przykład oddziałuje na bliźnich. Zarówno przykład zły jak i dobry.

Komunia św. przede wszystkim i w pierwszym rzędzie oddziałuje na dusze nasze. Już tu na ziemi piękność duszy zdaje się nieraz występować na zewnątrz i jak gdyby prześwieca przez wyraz oblicza naszego. W dniu zmartwychwstania — tak nauczają teologowie — cała piękność duszy zarysuje się w ciele naszem, wystąpi w niem nazewnątrz…

Ale i — niech Bóg nas od tego zachować raczy — potępionych cała ohyda wewnętrzna ich nazewnątrz się okaże. I spełnią się słowa proroka na takich: „I wszelki, który zobaczy ciebie, odskoczy od ciebie“.

O duszo ma, spojrzyj na źródło prawdziwej piękności Twej, na Jezusa w Najświętszym Sakramencie, na Hostję białą. Do Jezusa Eucharystycznego spiesz po piękność Twą, po wdzięk nadprzyrodzony Twój…

O duszo moja, spojrzyj na Pana w męce Jego, w okropności ukrzyżowania, na oplwane Oblicze Jego, na przebite ręce i nogi Jego… Podziękuj Mu, iż całym ostatecznym wyniszczeniem swem wysłużył piękność nadprzyrodzoną zmartwychwstania Swego, a tem samem zmartwychwstania twojego, iż w Eucharystii dał ci źródło piękności, co nie przemija, co trwa na wieki, piękności nadprzyrodzonej duchowej, a kiedyś i piękności ciała twego…

Custodiat animam tuam (Niech strzeże duszy twojej).

Co rano widzisz prostego, pokornego księdza wstępującego na stopnie ołtarza. Niezawsze posiada on wiedzę, któraby zyskała uznanie uczonych, jednak płyną z ust jego słowa, które każdej duszy przynoszą pociechę. Ziemskiemi skarbami nie może podzielić się z ubogimi, ale trzyma w ręku dary nieba, jego serce jest może pełne troski i bólu, goryczą je przepojono, a jednakże jest ono źródłem, z którego dla wszystkich wytryska zdrój pokoju przez samego Boga ubłogosławiony.

Gdy Hostję podaje, mówi zawsze do ciebie ustami i sercem. „Ciało Pana naszego Jezusa Chrystusa niech strzeże duszy twojej“. Nie wie, kim jesteś, nie zna ani twego imienia ani tajemnic twej duszy; wystarcza mu, iż widzi cię klęczącego przed ołtarzem, aby natychmiast zrozumieć, iż Zbawiciela ci potrzeba… i by wymówić owe słowa, które ci pokój i błogosławieństwo przyniosą. Niech Jezus strzeże twej duszy!

Biedna duszo! Coby się z tobą stało, gdybyś musiała trudną, przez nieprzyjaciół osaczoną drogą, sama do nieba kroczyć. Piekielni rabusie, którzy twoją życiową drogę zewsząd opasali, nie robią sobie żadnego skrupułu, by napaść na ciebie, ze wszystkich zasług i cnót cię ograbić, śmiertelnie cię zranić i potem na pół lub całkiem umarłą twemu losowi cię pozostawić. Ty wiesz, jak często w ciągu dnia pokusa bezwstydnie puka do twoich drzwi. I biada ci, jeżeli nikt się za tobą nie ujmie. Wszakże nie lękaj się: wsłuchaj się w to śliczne słowo: Jezus strzeże twej duszy!

***

Może od niedawna zacząłeś służyć Panu. Zapał zwykle towarzyszy początkom, ale nie są one wolne od prób i lęków. Wola opornie się nagina pod nowe jarzmo, złe przyzwyczajenia, którym podlegamy, stawiają często zacięty opór, gdy zerwać z niemi chcemy; zniechęcająco i paraliżująco działa myśl, iż się ma przed sobą pracę, która tylko ze śmiercią się skończy; świadomość, iż się jest niczem, iż się nic nie może, coraz więcej przejmuje i stawia na drodze do doskonałości prawie nieprzebytą zaporę nieufności; wspomnienie dawniej powziętych postanowień, które się rozwiały bez śladu, budzi obawę co do stałości nowych obietnic; tyle przykładów dusz, których poranek życia czysty był i słoneczny, a kończy wieczór burzami wstrząśnięty, może groźnie wyryły się w pamięci…

A potem… ta głęboka, niezbadana tajemnica łaski… niepokojące wątpliwości odnośnie do powołania… O nie bój się niczego, biedna, stroskana duszo! Wsłuchuj się w kapłańskie błogosławione słowa: Ciało Pana naszego Jezusa Chrystusa niech strzeże twej duszy. Przez Jezusa strzeżona, niewątpliwie dosięgniesz celu.

***

Może już od lat wielu służysz twemu Bogu, ale trudności nie zniknęły, owszem zdają się wzrastać, im dalej idziesz. Cel twych wysiłków, doskonałość, rozszerza coraz dalej swój horyzont, im bardziej się zbliżasz do jej szczytu; namiętności gotują ci codziennie nowe przeszkody; cnoty, codziennie nowe trudności. Przyozdabianie twej duszy wymaga nieprzerwanej pracy i starań; jeden dzień bez czynności starczy, by jej piękność zlekka przyćmić; jeżeli bezczynność trwa dłużej, dusza coraz więcej i więcej się zaciemnia. Duchowy postęp niewątpliwie rozwija energię, ale ta zanika znowu, gdy nie będzie użyta wznawiającej się wciąż a zawsze ciężkiej walce, której nabycie świętości wymaga.

Niekiedy bierze górę zniechęcenie, gdy przewidujesz śmierć i wyrzekasz się prawie nadziei dojścia tam, gdzie Bóg na ciebie czeka.

Ty biedna, walką znużona duszo! Przy Komunii żywo miej na pamięci słowa: „Strzeż duszy twojej“. A jeżeli silną wiarą przejęty, mocno będziesz przekonany, iż Jezus jest twoim stróżem, wtedy znikną wszystkie twe obawy.

***

Choćbyś był tak bogatym w łaskę, iż stopnia doskonałości, który ci Bóg przeznaczył już, już prawie dosięgasz, często jednak wyznać musisz, iż trudności na twej drodze raczej się powiększyły niż zmniejszyły. Jak orkan nagle rozpętany, budzą się myśli, które cię zdrowego sądu pozbawiają. Zaczynasz twe uczucia rozbierać i wątpisz, czy Boga jeszcze kochasz. Poczem duch zasypia, serce wysycha… Przywołujesz sobie na pamięć grzechy już często opłakiwane i od lat wyznane i odpokutowane… Wola ma do walczenia z przeróżnemi słabościami; wątpliwości i niepokoje jakby się uwzięły, by każdą modlitwę zakłócać, każdą Komunję pociechy pozbawiać, każdy uczynek wstrętem i odrazą zatruwać. Zrozumienie rzeczy Bożych się zaciemniło, wspaniały wzlot ku cnocie się obniżył, serce nie bije już radosną miłością Bożą, jest jakby zdrętwiałe, można by myśleć, iż zamarło. Milczenie panuje w tobie i dokoła ciebie; żaden dźwięk nie dochodzi…

Otóż to przerażające milczenie przerywa odzywający się głos… Głos to kapłana… Nie przeczuwa on prawdopodobnie ucisku twej duszy a jednak i tobie mówi: „Ciało Pana naszego Jezusa Chrystusa niech strzeże duszy twojej“. Myślisz, iż jesteś zgubiona, opuszczona… nie bój się: Jezus cię strzeże; nie pójdziesz na dno.

***

Biedna duszo! Jezus stoi przy twym boku by cię strzec, bronić, ratować. Strzeże cię gdy namiętności chciałyby jarzmo, które twa czujność im nakłada zrzucić i nakłonić cię do grzechu. Strzeże cię, gdy to trochę dobra, które w życiu zdziałałeś, myśli miłości własnej ci nasuwa; gdy próżność pobudza cię do mówienia o sobie, a przeciw nie do milczenia o dobrych uczynkach bliźniego; gdy powodzenie drugich i uznanie, z jakim się spotykają, żalem cię napełnia. Strzeże cię, gdy dręczą cię niepokoje sumienia i pokusy, które po tylu latach życia bez skazy uważałeś za niemożliwe, a które teraz cię napastują, choć cierniami umartwienia opasałeś się i zabezpieczyłeś; strzeże cię podczas tych zuchwałych szturmów nieprzyjaciela śnieżnych lilij. Strzeże cię, gdy próżne, niepotrzebne myśli cię zaprzątają, gdy wyobraźnia ziemskimi rojeniami jest omotana, serce ludzkich pociech szuka, wabiącym uśmiechem stworzenia przynęcone.

Oby twój Zbawiciel wszedł do twego serca jak do najsilniejszej, najbezpieczniejszej twierdzy Swego państwa; oby cię strzegł, walczył w twej sprawie, twych nieprzyjaciół pokonał i koronę niebieską dla ciebie zdobył! (Scint. euc.)

Postanowienie.

Pod Opieką Maryi łącz się w każdej godzinie dnia, z Panem Jezusem, odnawiającym sposobem mistycznym, na Ołtarzach ziemi Swą Ofiarę krzyżową i przyjmij Komunię Duchowną.

Powiedz Zbawicielowi, iż wolałbyś(abyś) raczej umrzeć, jak grzechem śmiertelnym znieważyć Jego Krew Najświętszą.

Po adoracji.

Podziękuj Najświętszemu Sercu Jezusowemu za otrzymane w tej adoracji Łaski.

Przeproś za wszystkie niedbalstwa.

Odmów 6 pacierzy za Kościół Święty dla dostąpienia odpustu, i oddaj go Najświętszej Maryi Pannie do rozporządzenia…

Odchodząc, pozostaw swe serce na straży honorowej Boskiego Serca Jezusowego.

Można posłużyć się innymi wersjami Godziny Świętej podanych w linku strony: Czwartek poświęcony ku czci Przenajświętszego Sakramentu.

© salveregina.pl 2024

Idź do oryginalnego materiału