Komunie zbliżają się wielkimi krokami, wielu rodziców dzieci, które będą przystępowały do sakramentu, od dawna szykuje się do tego wyjątkowego dnia. Często słyszy się o wynajmowanych rok wcześniej salach bankietowych, zamawianiu zespołów, animatorów itp. Aczkolwiek warto spojrzeć na to z tej strony, że każdy organizuje przyjęcie według własnego uznania i własnych upodobań.
Przychodzi jednak do nas mnóstwo listów od m.in. rodziców chrzestnych czy gości, którzy są zdegustowani listą drogich prezentów i oczekiwań. Są przypadki, gdy matka chrzestna ma kupić drogą suszarkę Dysona, a nawet Thermomix. Nie ma więc co się dziwić, że wiele osób otrzymując zaproszenie na komunię, zastanawia się, czy z niego korzystać. Powód jest prosty - obawiają się wysokich kosztów, nie są pewni, jaki prezent wypada dać. Powstał więc spory problem.
Napisał do nas pan Dariusz, którego syn w tym roku przystępuje do pierwszej komunii świętej. Wszyscy bardzo przeżywają to wydarzenie. Niestety okazuje się, że wiele osób odmawia udziału w nim, a wszystko ze względu na wysokie koszty.
Do każdego jedziemy indywidualnie z zaproszeniem. Niektórzy się cieszą, a inni nie kryją, że niekoniecznie są zadowoleni. To przykre. Jak zaczynamy dopytywać, to zawsze pada takie samo stwierdzenie - bo tyle trzeba dać, a nas nie stać. Zawsze zaczynamy tłumaczyć, że nie chcemy żadnych prezentów, wypchanych kopert, że liczy się dla nas fakt, by w tym dniu bliscy razem z nami przeżywali fakt przystąpienia syna do pierwszej komunii
- opowiada nasz czytelnik. "Do jednych to trafia i mówią, że fajnie, że tak do tego podchodzimy, bo tyle się teraz mówi o bajeranckich przyjęciach i bardzo drogich prezentach, z kolei inni kiwają głowami, ale mam wrażenie, że uważają, iż mówimy tak, bo wypada".
Komunia shutterstock.com/Andrii Anna photographers
Przyjęcie komunijne syna naszego czytelnika odbywa się w restauracji, ponieważ jak przyznaje mężczyzna - nie ma możliwości, by pomieścić wszystkich w mieszkaniu w bloku.
Nie robię komunii na sto osób, zaprosiliśmy czterdziestu najbliższych członków rodziny i kilkoro znajomych. Ja i żona pochodzimy ze sporych rodzin, więc się nazbierało. Nie nastawialiśmy się jednak w żadnym momencie, że impreza ma się nam zwrócić, nic z tych rzeczy. Restauracja, którą wybraliśmy, też nie jest jakaś modna, droga czy coś w tym stylu. Serio, gdybyśmy mieli wielki dom, to pewnie byśmy zorganizowali przyjęcie w domu
- relacjonuje pan Dariusz.
Jak podaje nasz czytelnik, rozmawiał z innymi rodzicami tegorocznych dzieci komunijnych i okazuje się, że wiele osób również ma problem z tym, że wśród gości utarło się, że "trzeba dać grubą kopertę".
Rozmawiałem ostatnio ze znajomymi, których córka także w maju przystępuje do pierwszej komunii i okazuje się, że mają ten sam problem. Już 10 osób im odmówiło, wymyślając dziwne wymówki, a jedna ciotka otwarcie powiedziała, że jej nie stać. I chociaż przekonywali ją, że nie musi nic dawać, to usłyszeli w odpowiedzi, że "ona wie, jak to teraz wygląda i ile się daje". Inni nie powiedzieli, o co chodzi, tak otwarcie jak ona, ale znajomi są przekonani, że odmówili z tego samego powodu
- opowiada pan Dariusz. I nie ukrywa, że ta sytuacja jest dla niego bardzo przykra "i nie potrafi jej zrozumieć, ponieważ każdy, kto go zna, wie, że nie jest osobą roszczeniową i nie mógłby zażądać nie wiadomo jakich prezentów".