Zapraszają na komunię, a rodzina nie chce przyjść. "Mówią, że to za dużo kosztuje"

Wielkimi krokami zbliża się maj, a wraz z nim pierwsze komunie. Dużo się mówi o dzisiejszych przyjęciach z okazji sakramentu, prezentach i kosztach z tym związanych. Okazuje się, że z tego powodu wielu rodziców ma problem, ponieważ "goście boją się przyjść, bo nie wiedzą, ile dać".

Komunie zbliżają się wielkimi krokami, wielu rodziców dzieci, które będą przystępowały do sakramentu, od dawna szykuje się do tego wyjątkowego dnia. Często słyszy się o wynajmowanych rok wcześniej salach bankietowych, zamawianiu zespołów, animatorów itp. Aczkolwiek warto spojrzeć na to z tej strony, że każdy organizuje przyjęcie według własnego uznania i własnych upodobań.

Zobacz wideo Ile pieniędzy włożyć do koperty na komunię? [SONDA]

Przychodzi jednak do nas mnóstwo listów od m.in. rodziców chrzestnych czy gości, którzy są zdegustowani listą drogich prezentów i oczekiwań. Są przypadki, gdy matka chrzestna ma kupić drogą suszarkę Dysona, a nawet Thermomix. Nie ma więc co się dziwić, że wiele osób otrzymując zaproszenie na komunię, zastanawia się, czy z niego korzystać. Powód jest prosty - obawiają się wysokich kosztów, nie są pewni, jaki prezent wypada dać. Powstał więc spory problem.

Zaproszeni goście na komunię nie wiedzą, czy przychodzić. "Wszystko przez koszty"

Napisał do nas pan Dariusz, którego syn w tym roku przystępuje do pierwszej komunii świętej. Wszyscy bardzo przeżywają to wydarzenie. Niestety okazuje się, że wiele osób odmawia udziału w nim, a wszystko ze względu na wysokie koszty.

Do każdego jedziemy indywidualnie z zaproszeniem. Niektórzy się cieszą, a inni nie kryją, że niekoniecznie są zadowoleni. To przykre. Jak zaczynamy dopytywać, to zawsze pada takie samo stwierdzenie - bo tyle trzeba dać, a nas nie stać. Zawsze zaczynamy tłumaczyć, że nie chcemy żadnych prezentów, wypchanych kopert, że liczy się dla nas fakt, by w tym dniu bliscy razem z nami przeżywali fakt przystąpienia syna do pierwszej komunii

- opowiada nasz czytelnik. "Do jednych to trafia i mówią, że fajnie, że tak do tego podchodzimy, bo tyle się teraz mówi o bajeranckich przyjęciach i bardzo drogich prezentach, z kolei inni kiwają głowami, ale mam wrażenie, że uważają, iż mówimy tak, bo wypada".

KomuniaKomunia shutterstock.com/Andrii Anna photographers

Przyjęcie komunijne syna naszego czytelnika odbywa się w restauracji, ponieważ jak przyznaje mężczyzna - nie ma możliwości, by pomieścić wszystkich w mieszkaniu w bloku.

Nie robię komunii na sto osób, zaprosiliśmy czterdziestu najbliższych członków rodziny i kilkoro znajomych. Ja i żona pochodzimy ze sporych rodzin, więc się nazbierało. Nie nastawialiśmy się jednak w żadnym momencie, że impreza ma się nam zwrócić, nic z tych rzeczy. Restauracja, którą wybraliśmy, też nie jest jakaś modna, droga czy coś w tym stylu. Serio, gdybyśmy mieli wielki dom, to pewnie byśmy zorganizowali przyjęcie w domu

- relacjonuje pan Dariusz.

Wielu rodziców dzieci komunijnych ma ten sam problem

Jak podaje nasz czytelnik, rozmawiał z innymi rodzicami tegorocznych dzieci komunijnych i okazuje się, że wiele osób również ma problem z tym, że wśród gości utarło się, że "trzeba dać grubą kopertę".

Rozmawiałem ostatnio ze znajomymi, których córka także w maju przystępuje do pierwszej komunii i okazuje się, że mają ten sam problem. Już 10 osób im odmówiło, wymyślając dziwne wymówki, a jedna ciotka otwarcie powiedziała, że jej nie stać. I chociaż przekonywali ją, że nie musi nic dawać, to usłyszeli w odpowiedzi, że "ona wie, jak to teraz wygląda i ile się daje". Inni nie powiedzieli, o co chodzi, tak otwarcie jak ona, ale znajomi są przekonani, że odmówili z tego samego powodu

- opowiada pan Dariusz. I nie ukrywa, że ta sytuacja jest dla niego bardzo przykra "i nie potrafi jej zrozumieć, ponieważ każdy, kto go zna, wie, że nie jest osobą roszczeniową i nie mógłby zażądać nie wiadomo jakich prezentów".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.