Elu, Ja to Ty – Ty to Ja!

kjb24.pl 1 tydzień temu
Zdjęcie: Kobieta całuje stopy ukrzyżowanego Jezusa


Czytelnicy piszą

Takie słowa usłyszałam w czterdziestym roku życia, spojrzawszy na krzyż z figurą Ukrzyżowanego Jezusa. Był to trzeci dzień pobytu w tzw. Kościele w Londynie, którego liderzy przeprowadzili akcję ewangelizacyjną jakiś czas wcześniej w Warszawie.

Po tej akcji organizatorzy zapraszali chętnych uczestników na dwa tygodnie do Londynu, pod warunkiem, iż każdy opłaci sobie podróż. Znalazłam się w tym miejscu przez przypadek, ale w „ekonomii” Bożej nie ma przypadków. Bóg był obecny w moim życiu przez cały czas, w różny sposób przychodził do Swojej „własności”. Nie słuchałam jednak, bo Go nie znałam. Byłam bardzo przekonana co do swojej samowystarczalności i niezależności.

Drewniany różaniec z kamieniem z Groty Objawień na Gargano (zielony)

Urodziłam się w rodzinie dwóch duchowych nurtów – mama wychowana była w duchu chrześcijańskim, ojciec jako dziecko członków Komunistycznej Partii Polski. Na lekcje religii chodziłam do drugiej klasy szkoły podstawowej. Dorastałam w rodzinie, w której nie zawsze było „jak w niebie”.

Na studiach poznałam panią profesor, która trafiła do sekty wyznawców guru Maharishi Mahesh Yogi. Mówiła mi ona o tym, jak bardzo zmieniło się jej życie, jak osiągnęła harmonię ducha, dobre zdrowie i samopoczucie na drodze medytacji transcendentalnej, ćwiczeń jogi itp. A ponieważ kobieta ta była dla mnie autorytetem, też zaczęłam się tymi sprawami interesować.

Był to rok 1978. Zaczął pojawiać się w obiegu termin New Age, powstawały towarzystwa psychotroniczne, angażowały się w tą działalność elity naukowe, ludzie kultury i nauki, a choćby ludzie Kościoła – duchowni i świeccy. Pojawili się bioterapeuci i przedstawiciele tzw. medycyny alternatywnej. Organizowano dla nauczycieli kursy z zakresu tzw. antypedagogiki. Przedstawiano zalety nauczania w szkole waldorfowskiej czy szkole steinerowskiej (w których system edukacji opracowany został przez Rudolfa Steinera – okultystę), przedstawiano zalety uczenia z wykorzystaniem medytacji transcendentalnej, relaksacji, NLP, szybkiego czytania, metody Silvy itp.

Kamień z Groty Objawień w oprawie

Czułam się wyróżniona, wtajemniczona. Znalazłam się w środowisku fizyków, którzy zajmowali się bioterapią i produkcją „gadżetów” związanych z psychotroniką. Czerpali z tego zyski finansowe, a ja przy nich. Posługiwałam się wahadełkiem, dbałam o „zdrowe żywienie” całej rodziny, czytałam książki, pogłębiałam wiedzę i umiejętności. Wzięłam udział w kursie medytacji transcendentalnej organizowanym na terenie Szkoły Głównej Planowania i Statystki (obecne SGH).

Po kursie zaproponowano mi kolejny stopień wtajemniczenia, co wymagało wzięcia udziału w inicjacji i przyjęcia mantry. Na początku mojej drogi do „harmonii ducha” czułam się bardzo dobrze. Odczuwałam przypływ energii witalnej. W miarę pogłębiania zaangażowania przychodziło mi do głowy bardzo dużo różnych pomysłów, ale doświadczałam jakiegoś rodzaju niemocy. Zaczęły pojawiać się bóle w różnych częściach ciała, traciłam cierpliwość do dzieci, musiałam wszystko mieć pod kontrolą. Budziłam się w nocy około godziny 3 i nie mogłam zasnąć. Zdarzało się, iż będąc sama w domu, miałam wrażenie, iż ktoś w nim jeszcze jest. Od czasu do czasu spotykałam jednak ludzi, którzy mówili o Jezusie. Trafiałam na książki i publikacje, niektóre z nich z dziedziny ezoteryki i spirytyzmu, często wydawane w tak zwanym drugim obiegu. W takim stanie świadomości znalazłam się w Londynie. Tam nastąpiło przebudzenie.

Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Arina Krasnikova | Pexels

Po powrocie odnalazłam się we wspólnocie Kościoła katolickiego. Zaczęłam korzystać z kierownictwa duchowego i indywidualnych rekolekcji, m.in. ćwiczeń ignacjańskich i Lectio Divina. Doświadczałam stanów ducha, o których lepiej nie pisać. Z czasem jednak skutki zniewolenia zaczęły ustępować. Przełom nastąpił, kiedy w moim życiu pojawiła się Maryja. Wtedy zawierzyłam Jej swoje życie wewnętrzne, rodzinę bliską i dalszą, oddałam swoją historię życia, zaczęłam praktykować życie w komunii z Matką Jezusa. Od tej pory Ona mnie bezpiecznie prowadziła i prowadzi. W Jezusie odkryłam prawdę o sobie, swoje prawdziwe imię i prawdziwe życie.

Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości (J. 10). Chwała Panu!

Elżbieta

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (5/2019)

Olej św. Michała Archanioła + Post Świętego Michała Archanioła (Zestaw)


Idź do oryginalnego materiału