Dziecko w oknie życie. Ojciec: Matka zostawiła je bez mojej wiedzy

1 tydzień temu
Zdjęcie: Fot. Dariusz Borowicz / Agencja Wyborcza.pl


Kilka dni temu dziewczynka trafiła do okna życia w Memblentewie. Jej ojciec twierdzi, iż nie miał pojęcia, iż matka dziecka planuje ją oddać. Teraz chce odzyskać córkę. Nie jest to jednak takie proste.
Na początku grudnia pisaliśmy o dziecku, które zostało zostawione w oknie życia, znajdującym się przy Domu Samotnej Matki w Gdańsku w Matemblewie. "Ten wyjątkowy dźwięk! Dźwięk dzwonka oznajmiający, iż w Domu Samotnej Matki Caritas Archidiecezji Gdańskiej w oknie życia ktoś czeka. Otaczamy modlitwą i miłością nasze maleństwo. Powierzamy w modlitwie rodziców, dziękując za życie, o które z jakichś przyczyn oni zadbać nie mogą, ale dają mu szansę na przyszłość" - informowało wówczas Caritas Archidiecezji Gdańskiej. Przy dziewczynce nie pozostawiono żadnego listu. Siostry zakonne nazywały ją Helenką. (Całość przeczytasz tutaj: Kolejne dziecko w oknie życia. To trzecie w ciągu ostatniego miesiąca). Teraz okazało się, iż ojciec ponoć dziecka nie miał pojęcia, iż matka chce porzucić córeczkę.


REKLAMA


Ojciec dziecka: Córka została oddana bez mojej zgody
Do redakcji Trójmiasto.pl zgłosił się mężczyzna, który twierdził, iż to on ma być ojcem dziewczynki zostawionej w oknie życia w Matemblewie na początku grudnia. Podobno miał nie wiedzieć, iż matka planuje zdecydować się na taki krok.


1 grudnia zostawiłem córeczkę na kilka godzin pod opieką jej mamy, czyli mojej żony. Ponieważ jesteśmy w trakcie rozwodu, to mieszkamy osobno. Musiałem wyjechać, by załatwić swoje sprawy. Wcześniej dziecko było cały czas ze mną


- mówił w rozmowie z dziennikarzami pan Marcin. Z jego relacji wynikało, iż zostawił córkę u matki około godz. 14.00. Po kilku godzinach, gdy wrócił po dziecko, okazało się, iż nigdzie go nie ma. Jak twierdził, niezwłocznie zaczął szukać dziewczynki. Jednak na próżno. Wtedy zdecydował się powiadomić policję. Mundurowi ustalili, iż dziecko trafiło do okna życia.
Mężczyzna relacjonował w rozmowie z redakcją, iż myślał, iż uda mu się gwałtownie ją odzyskać, jednak sprawa okazała się znacznie bardziej skomplikowana. - Córeczka mnie poznała i od razu się ucieszyła, a ja się rozpłakałem. Nie mogę jednak zabrać jej do domu na święta, bo sąd nie zdąży rozpatrzeć wniosku. Nie mogę jej codziennie widywać, bo są wyznaczone terminy, które są odległe i na krótki czas - opowiadał dziennikarzom trojmiasto.pl.
Sąd, zanim pozwoli ojcu zabrać dziewczynkę do domu, musi sprawdzić wszystkie informacje na temat rodziców dziewczynki. Chce też przeprowadzić m.in. wywiad środowiskowy. w tej chwili dziecko przebywa pod opieką rodziny zastępczej, gdzie pozostanie do momentu wyjaśnienia sprawy.


Okno życia. Zdjęcie archiwalne Fot. Dariusz Borowicz / Agencja Wyborcza.pl


Czym jest okno życia?
Okna życia powstały w Polsce w 2006 roku. w tej chwili jest ich 61. Są to miejsca, w których rodzice mają możliwość anonimowo zostawić dziecko, którym z różnych powodów nie mogą się zajmować. Oknami zwykle opiekują się siostry zakonne. W środku jest wentylacja oraz ogrzewanie, by dziecko miało zapewnione wszystkie odpowiednie warunki. Po otwarciu uruchamia się alarm, który jest sygnałem dla osób, opiekujących się oknem Następnie niezwłocznie uruchamiane są procedury medyczno-administracyjne, to znaczy powiadomione zostają pogotowie ratunkowe i sąd rodzinny.
Rodzic ma 6 tygodni, by zgłosić się po dziecko
W ciągu sześciu tygodni, od pozostawienia dziecka w oknie życia, rodzic może zmienić decyzję. Chcąc jednak odzyskać syna czy córkę, musi przedstawić liczne dowody, najczęściej przeprowadzane są też badania DNA. A co, jeżeli nikt się nie zgłosi? "Postanowieniem sądu dziecko jest już umieszczone w rodzinnej pieczy zastępczej. Po zakończeniu wszelkich procedur, czyli po sześciu tygodniach od zostawienia dziecka w oknie życia, zostaje ono oddane do systemu adopcyjnego" - wyjaśnia ks. Damian Drabikowski, dyrektor Caritas Diecezji Radomskiej w rozmowie z portalem radom.gosc.pl.
Idź do oryginalnego materiału