Dziecko otrzymało w szkole nagrodę: „Najbardziej skłonny do bycia dyktatorem”

chrzescijanin.pl 3 godzin temu

Nauczycielka historii z Florydy została zawieszona w tym tygodniu po tym, jak jeden z rodziców oskarżył ją o przyznanie jej synowi tytułu „Najbardziej skłonny do bycia dyktatorem” ze względu na jego konserwatywne poglądy oraz o pozwolenie uczniom na nazywanie go „nazistą” z powodu jego zainteresowania II wojną światową i uczestnictwa w programie ROTC.

Lauren Watts, nauczycielka historii w Gainesville High School, została tymczasowo odsunięta od pracy przez Dystrykt Szkolny Hrabstwa Alachua po zarzutach, które Crystal Marull przedstawiła podczas posiedzenia stanowej rady oświaty w St. Augustine — poinformowali przedstawiciele dystryktu w rozmowie z WCJB.

Według relacji Marull, w maju 2023 roku nauczycielka zorganizowała głosowanie w klasie, w ramach którego uczniowie wybierali tzw. superlatywy dla swoich kolegów. Jej syn otrzymał miano „Najbardziej skłonny do bycia dyktatorem”, a nauczycielka miała próbować nakłonić go do odebrania „nagrody” na forum klasy, czemu odmówił.

Zawieszenie nauczycielki nastąpiło po liście prokuratora generalnego Florydy Jamesa Uthmeiera, republikanina, skierowanym do kurator Kameli Patton oraz członków rady oświaty. W piśmie domagał się on wyciągnięcia konsekwencji wobec nauczycielki, jeżeli zarzuty okażą się prawdziwe.

„Jeśli te fakty się potwierdzą – a nie mamy powodów, by wątpić w wiarygodność dr Marull – nauczycielka powinna zostać natychmiast zwolniona i nigdy więcej nie dopuszczona do pracy w szkolnictwie na terenie Florydy” — napisał Uthmeier.

Jak zaznaczył, prawo stanowe zakazuje zastraszania i nękania uczniów, a także dyskryminacji ze względu na przekonania polityczne oraz narażania ich na „niepotrzebne upokorzenie lub ośmieszenie”.

„Ta nauczycielka złamała prawo Florydy, naruszyła politykę rady oświaty oraz co najmniej sześć zasad etycznych. Jej certyfikat nauczycielski powinien zostać cofnięty” — podkreślił Uthmeier.

Lauren Watts w mailu do Marull z 2023 roku tłumaczyła, iż superlatywy miały charakter „zabawy” i iż był to zwyczaj praktykowany przez nią od czterech lat.

„Uczniowie mają możliwość zmiany lub dodania własnych kategorii do listy z poprzednich lat, następnie klasa nominuje kandydatów i głosuje na zwycięzców” — napisała Watts, cytowana przez Alachua Chronicle. „Nie wiedziałam, iż [Pani syn] poczuł się urażony nominacją kilka tygodni temu. Z tego, co wiem, nie prosił o wycofanie swojego nazwiska ani podczas nominacji, ani głosowania. Gdy wręczałam dziś te wyróżnienia, podkreśliłam, iż to tylko zabawa. Nie miały być one obraźliwe. Przepraszam, jeżeli zostały tak odebrane”.

Matka ucznia uznała jednak, iż przeprosiny nie rozwiązują problemu.

„Odpisałam jej w e-mailu: ‘Jest Pani nauczycielką historii — jeżeli ktokolwiek powinien rozumieć, czym jest dyktatura i jakie traumy oraz ludobójstwo niosą ze sobą tacy przywódcy, to właśnie Pani’” — powiedziała Marull w rozmowie z WCJB.

Jej zdaniem dopiero interwencja prokuratora generalnego zmusiła szkołę i dystrykt do odpowiedzialnych działań.

Crystal Marull nie po raz pierwszy wchodzi w konflikt z lokalnym systemem oświaty.

We wrześniu ubiegłego roku opublikowała na łamach The Christian Post felieton, w którym opisała swoje „długotrwałe zmagania” z dystryktem szkolnym po tym, jak jej 15-letni syn wrócił do domu zaniepokojony po znalezieniu w bibliotece szkolnej książki Beyond Magenta: Transgender Teens Speak Out autorstwa Susan Kuklin. Marull twierdzi, iż publikacja trywializuje seksualne wykorzystywanie 6-letniego dziecka.

Dwa tygodnie później, podczas wieczoru otwartego w szkole młodszego syna, kobieta sprawdziła bibliotekę i znalazła kolejne — według niej — „problematyczne książki”.

Wśród nich była m.in. A is for Activist autorstwa Innosanto Nagary, który — jak podkreśla Marull — „nazywa siebie marksistą i uważa, iż kapitalizm jest z natury wyzyskujący”. Książka zawiera m.in. hasła: „L-G-B-T-Q! Kochaj, kogo chcesz, bo miłość jest prawdziwa!”

Po złożeniu skargi i formalnego wniosku o ocenę książki, Marull twierdzi, iż dystrykt szkolny upublicznił jej dane, co wywołało lawinę negatywnych konsekwencji w jej życiu prywatnym.

„Koleżanka z pracy zaatakowała mnie na przystanku autobusowym, obrażając przy moim dziecku. Później poprosiła dystrykt, by mój 6-latek nie siedział obok jej dziecka — i, co szokujące, szkoła się na to zgodziła na cały rok szkolny” — relacjonowała. „Na początku tłumaczono to rzekomo złym zachowaniem mojego syna, co sprawiło, iż go ukarałam — aż kierowca autobusu ujawnił prawdę.

Znajomi i współpracownicy zerwali kontakt, odmawiali choćby wspólnej kawy. Moje życie zostało wywrócone do góry nogami, a to był dopiero początek skoordynowanej akcji dystryktu mającej na celu uciszenie i zastraszenie każdego rodzica, który kwestionuje ich wybory programowe.”

Źródło: Christian Post

Idź do oryginalnego materiału