Dzieci w sieci są same. I nie chodzi o algorytmy, tylko o politykę

1 dzień temu
Zdjęcie: Magdalena Bigaj


Politycy stający po stronie cyfrowych gigantów – gdy ci kwestionują fakty o braku bezpieczeństwa dzieci w sieci – a nie polskich rodzin, sami na siebie przygotowują pułapkę.

Publikujemy treść wpisu, który ukazał się na profilu Facebook Magdaleny Bigaj 4 czerwca 2025 r.

Wczoraj w Sejmie RP wydarzyła się rzecz skandaliczna, a iż rzecz dotyczyła bezpieczeństwa dzieci w internecie. Uważam, iż informacja o tym należy się opinii publicznej. Bo to my głosujemy na polityków i powinniśmy robić to odpowiedzialnie.

Na wspólnym posiedzeniu Sejmowych Komisji ds. Dzieci i Młodzieży oraz Komisji Cyfryzacji przedstawiałam wspólnie z Aleksandrą Załęską i Marcinem Perym wyniki raportu „Internet Dzieci”. Dla niewtajemniczonych tłumaczę w skrócie: raport pokazuje olbrzymią skalę krzywdzenia seksualnego dzieci w sieci oraz doświadczania cyberprzemocy, co możliwe jest przede wszystkim dlatego, iż platformy społecznościowe, gry i komunikatory nie weryfikują skutecznie wieku użytkowników oraz nie podejmują efektywnych działań prewencyjnych.

Dane pochodzą z badań międzynarodowych organizacji, w tym Interpolu oraz z narzędzi firmy Gemius, która stanowi standard pomiaru internetu w Polsce od ponad 20 lat. Dane te wstrząsnęły w marcu opinią publiczną, można się z nimi zapoznać na stronie internetdzieci.pl.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu

Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.

Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram

To, co wydarzyło się po prezentacji wyników, było dla mnie zdumiewające. Nie miałam złudzeń co do postawy VLOPów (ang. Very Large Online Platform – Bardzo Duże Platformy Internetowe), ale czytać o tym to jedno, a usłyszeć na żywo ludzi zachowujących się jak Zuckerberg w amerykańskim senacie, to jednak inny kaliber doświadczeń. Najbardziej zdumiewająca była jednak postawa wiceministra cyfryzacji, posła Michała Gramatyki.

Zapis wydarzenia dostępny jest online na stronie Sejm iTV, można to wszystko sprawdzić. Ja tylko odnotuję to, co najważniejsze:

Poseł Michał Gramatyka na zakończenie swojego sprawozdania z działań Ministerstwa Cyfryzacji w sprawie bezpieczeństwa dzieci sam z siebie podziękował platformom społecznościowym za świetną współpracę na rzecz bezpieczeństwa dzieci. Było to dziwne tym bardziej, iż wydawało się zupełnie zbędne, a słowa podziękowania nie zostały skierowane do posłów, pracowników Ministerstwa, ekspertów z Rady Cyfryzacji czy choćby NGOsów, które od dekad w tej sprawie odwalają robotę za państwo. W dalszej części wystąpień użył także określenia „nasi przyjaciele” w odniesieniu do firm technologicznych.

Przedstawicielka Google, Jagoda Zakrzewska, odniosła się do moich słów, w których zwróciłam uwagę, iż YouTube jest platformą społecznościową – ponieważ można tam mieć swój profil, pisać komentarze i to sprawia, iż patostreamerzy mają olbrzymie społeczności dzieci, które płacą im „donejty” w zamian za dodanie do obserwowanych. Dane te można znaleźć w raporcie o patostreamengu Rzecznika Praw Obywatelskich z 2019 r. Pani Zakrzewska zakwestionowała przynależność serwisu YouTube do kategorii platform społecznościowych – był to świadomy zabieg retoryczny, mający na celu wyłączenie go z tej klasyfikacji. Do Jagody Zakrzewskiej jeszcze wrócimy.

Przedstawicielka firmy Meta – spółki-matki m.in. Facebooka i Instagrama, Ksenia Nowicka, na wstępie swojej wypowiedzi stanowczo podkreśliła, iż wiek startowy ich platform wynosi 13 lat i dlatego ich polityki ochrony odnoszą się do osób w tym wieku i starszych. Czy rozumiecie, co tam się wydarzyło? Ksenia Nowicka potwierdziła, iż Meta nie ma polityki ochrony dzieci, ponieważ – zdaniem Mety – dzieci, które mają mniej niż 13 lat, nie używają Facebooka, Instagrama, Messengera ani Whatsapa.

Najciekawsze jednak miało dopiero nadejść.

Po skandalicznych wypowiedziach pań z bigtechu szefowa Komisji ds. Dzieci i Młodzieży oddała mi głos. Powiedziałam wówczas: w związku z tym, iż zaprzeczyły one obecności dzieci na ich platformach w obliczu wiarygodnych danych z raportu, ja nie mam nic więcej do powiedzenia. Bo nie miałam. Tu nie ma przestrzeni do dyskusji. Te panie przyszły wygłosić statement i tyle. I wtedy włączył się Poseł Gramatyka by powiedzieć, co następuje. Zacytuję to, ale można również zobaczyć to w podlinkowanym wcześniej nagraniu z posiedzenia.

Czy zaskoczyła mnie postawa przedstawicielek firm technologicznych? Nie. Zaskoczył mnie totalny brak instynktu samozachowawczego posła Gramatyki, który o bigtechu mówił „nasi przyjaciele”

Magda Bigaj

„To nie jest łatwa sytuacja dla przedstawicieli dużych platform technologicznych – bronić się przed tego typu zarzutami, które padły na przykład w wypowiedzi poprzedzającej moją. Aczkolwiek te zarzuty są słuszne. Pragnę zwrócić państwa uwagę, iż akurat osoby, które są obecne na tej sali, są mocno zaangażowane po tej stronie, którą tutaj reprezentujemy. Zarówno Pani Jagoda, jak i Ksenia to są dla mnie pierwsze linie kontaktu […] ich obecność na tej komisji też jest wyrazem szacunku dla najwyższych organów władzy tego państwa”.

Dodam, iż nikt personalnie tych pań nie zaatakował, rozmowa dotyczyła działań firm. Ale skoro pan minister już je wymienił, to dodam, iż m. in. Adrian Zandberg, Magda Biejat i Daria Gosek-Popiołek wysłali do ministerstwa pytanie zaniepokojeni faktem, iż Jagoda Zakrzewska została powołana przez Ministerstwo Cyfryzacji do pracy nad standardami dotyczącymi firm technologicznych w momencie, gdy była już rekrutowana do Google.

Czy zaskoczyła mnie postawa przedstawicielek firm technologicznych? Nie, i ta historia nie dotyczy ich personalnie. Są po prostu osobami zatrudnionymi we VLOPach i robią swoją robotę. Zaskoczył mnie totalny brak instynktu samozachowawczego posła Gramatyki, który w pewnym momencie wyraził się „nasi przyjaciele” w kontekście współpracy z firmami technologicznymi. Mam pytanie do Szymona Hołowni, który tak nawoływał w swojej kampanii do zakazu telefonów w szkole: jak to wszystkie mieści się w Państwa ugrupowaniu?

Popieranie firm, które zaprzeczają faktom, jest urągające obywatelom i obywatelkom. Każdy przeciętny rodzic wie, iż dzieci są obecne w mediach społecznościowych – nie mówiąc o wiarygodnych, rzetelnych danych, które potwierdzała też prezeska Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, Renata Szredzinska.

Drodzy politycy, kooperacja z bigtechem pozwala wygrać wybory, ale nie taka współpraca. Tego rodzaju postawa to prosta droga do utraty mandatu i sami się o to prosicie. choćby sobie nie wyobrażacie, jak wielką pułapką jest stawanie po stronie bigtechu, a nie polskich rodzin.

Na koniec coś dobrego. Po pierwsze, dziękuję posłance Monice Rosie, która odważnie i nieustępliwie wnosi ten temat na sejmową agendę i, jak powiedziała, „będziemy o Internecie Dzieci mówić tak długo, aż doczekamy się skutecznych działań”. Po drugie, były też merytoryczne, dobre wystąpienia: ministry Katarzyny Lubnauer i ministry Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz. Pokazywały, jak wiele już się dzieje i iż przyspieszyliśmy kroku w marszu w dobrą stronę.

Dziękuję Aleksandrze Załęskiej i Marcinowi Peremu z Gemiusa, współautorom raportu, którzy referowali go ze mną. To ludzie biznesu, którzy mieli odwagę stanąć po adekwatnej stronie, podobnie jak Konrad Ciesiołkiewicz, Monika Rosa, Krzysztof Mikulski, Anna Miotk i Jadwiga Przewłocka, pozostali współautorzy raportu. Bardzo Wam za to dziękuję w imieniu ludzi, którym zależy na bezpieczeństwie dzieci.

Odpowiedzi na pytanie o to, co może zrobić zwykły obywatel – poza zapoznaniem się z raportem i wprowadzeniem zasad we własnym domu – szukajcie w biurach poselskich. Pytajcie, co Wasi posłowie i posłanki robią na rzecz bezpieczeństwa dzieci w sieci. W ten sposób możemy pokazać politykom, iż temat jest istotny – bo bez ich wsparcia będziemy jak Dawid walczący z Goliatem, ale bez procy.

Przeczytaj również: Czas na cyfrowy personalizm

Idź do oryginalnego materiału