
Rozmyślania na wszystkie dni całego roku
z pism Św. Alfonsa Marii Liguoriego
1935 r.
PRZETŁUMACZYŁ Z WŁOSKIEGO
O. W. SZOŁDRSKI C. SS. R.
TOM I.
KRÓTKIE AKTY MIŁOŚCI BOŻEJ
DO UŻYCIA W CZASIE ROZMYŚLANIA.
Jezu, mój Boże, kocham Cię nade wszystko, we wszystkim, z całego serca, bo na to tak bardzo zasługujesz.
Panie, żałuję, iż Cię obrażałem, Dobroci Nieskończona; nie pozwól, bym Cię miał jeszcze kiedy obrazić.
Jezu, miłości moja, spraw, abym Cię zawsze kochał, a potem czyń ze mną, co Ci się podoba.
Jezu mój, chcę żyć, gdzie Ci się podoba, i chcę cierpieć, jak Ci się podoba; chcę umrzeć, kiedy zechcesz.
Jezus niech będzie w mym sercu, a Marya w mym umyśle. Niech Jezus, Marya, Józef będą życiem moim.
W roztargnieniach mów:
Panie, dopomóż mi do wykonania dobrych postanowień i udziel mi siły, bym odtąd dobrze żyć rozpoczął, niczym bowiem jest to, co dotąd uczyniłem.
„Panie, dobrze jest nam tu być” — (Mat. 17, 4).
PRZYGOTOWANIE. — Zastanówmy się dzisiaj nad pięknością Nieba i tak rozumujmy: Św. Piotr i jego szczęśliwi towarzysze zakosztowali tylko jednej kropli tej niebiańskiej słodyczy, ujrzeli tylko jeden promień Bóstwa Pana Jezusa, a przecież taki zachwyt ich ogarnął, iż zapragnęli na zawsze pozostać na Taborze. Cóż dopiero z nami się stanie, skoro upoimy się nektarem owych niebiańskich słodyczy i ujrzymy Pana Boga, jakim jest, Twarzą w twarz! Aby jednak otrzymać tak wielką nagrodę, trzeba koniecznie walczyć i coś wycierpieć na tej ziemi.
I. — W dzisiejszej Ewangelii czytamy, iż Pan Jezus pewnego razu, chcąc dać Swym Uczniom przedsmak Nieba: „Wziął Piotra i Jakuba i Jana, brata jego i wprowadził ich na górę wysoką osobno. I przemienił się przed nimi. A Oblicze Jego rozjaśniało jako słońce, a szaty Jego stały się białe jako śnieg. A oto się im ukazali Mojżesz i Eliasz z Nim rozmawiający. A odpowiadając Piotr, rzekł do Pana Jezusa: „Panie, dobrze jest nam tu być; jeżeli chcesz, uczynimy tu trzy przybytki, Tobie jeden, Mojżeszowi jeden i Eliaszowi jeden“.
Zastanówmy się nieco nad pięknością Nieba i tak rozumujmy: Św. Piotr i jego szczęśliwi towarzysze zakosztowali tylko kropli niebiańskiej słodyczy, a przecież prosili Pana Jezusa, aby mogli pozostać w tym miejscu. Cóż się więc stanie, skoro Pan Bóg upoi Swych Wybranych hojnością Domu Swego i strumieniem rozkoszy Swoich ich napoi. Św. Piotr i jego szczęśliwi towarzysze ujrzeli tylko jeden promień Bóstwa Pana Jezusa, jaki padł z Jego Boskiego Człowieczeństwa, a przecież, nie mogąc znieść takiego światła, porażeni blaskiem, ogarnięci zachwytem, padli twarzą na ziemię. Cóż wtedy będzie, gdy Pan Bóg da się ujrzeć Swym Wybranym Twarzą w twarz, jakim jest Sam w Sobie? Ta piękna nagroda i dla nas jest zastrzeżona, jeżeli przynajmniej przez resztę życia będziemy się starali ją pozyskać.
O słodka nadziejo! Przyjdzie dzień, kiedy i my ujrzymy Pana Boga, jakim jest, tj. ujrzymy tę piękność niestworzoną, która w sobie zawiera w sposób nieskończenie doskonały wszelką piękność wszechświata. Ujrzymy Pana Boga! a widząc Go, staniemy się do Niego podobni: Podobni Mu będziemy, i ujrzymy Go, jakim jest.
II. — Szczęście, jakie trzem Uczniom dostało się w udziale, niedługo trwało. Jeszcze Piotr mówił. a „oto Obłok jasny okrył ich. A oto głos z Obłoku mówiący: Ten jest Syn Mój Miły, w Którym Sobie dobrze upodobałem, Jego słuchajcie…” I przystąpił Pan Jezus i dotknął się ich, i rzekł im: „Wstańcie, a nie bójcie się. A podniósłszy oczy nikogo nie widzieli, jeno Samego Jezusa”.
Przez to Pan Jezus chciał nam okazać, iż pociechy, jakich dozwala kosztować Swym sługom, mają na celu zachęcenie ich do pracy. Czas życia ziemskiego to okres zbierania zasług, a nie pociech. — Z tego też powodu w czasie owego Przemienienia Mojżesz i Eliasz mówili o Cierpieniach i zniewagach, czekających Pana Jezusa na Kalwarii. Opowiadali Jego Mękę i Śmierć. Św. Piotr zasłużył choćby na pewnego rodzaju naganę za to, iż zawsze tego szczęścia chciał doznawać: Albowiem nie wiedział, co mówił.
Nabierzmy więc otuchy i starajmy się znosić cierpliwie przeciwności, jakie Pan Bóg na nas zsyła, i składajmy je Mu w ofierze łącznie z owymi Cierpieniami, jakie Pan Jezus poniósł z Miłości ku nam. Gdy krzyże nam dokuczają, wznośmy oczy ku Niebu i pocieszajmy się nadzieją zbawienia. Wszystko jest mało, niczym jest wszystko, gdy idzie o wysłużenie sobie Królestwa Niebieskiego.
Modlitwa.
Mój ukochany Odkupicielu, dziękuję Ci za światło, jakiego mi teraz udzielasz! Jest ono znakiem, iż chcesz mnie zbawić, iż chcesz, bym kiedyś cieszył się z Tobą w Niebie. I ja chcę się zbawić, nie tyle, by w Niebie euforii zażywać, lecz, aby Tobie się podobać i Cię kochać. Kocham Cię, „Jezu, mój Boże, kocham Cię nade wszystko”, żałuję za wyrządzone Ci zniewagi i postanawiam sobie już więcej Cię nie obrażać. Ty zaś widząc, iż jestem tak nędzny, wzmocnij słabość moją, bym zawsze wiernie Ci służył. „Strzeż mnie wewnętrznie i zewnętrznie, aby ciało moje było ochronione od wszelkich przeciwności, a dusza oczyszczona z wszelkich złych myśli”. Słodkie Serce Maryi, bądź moim zbawieniem. Amen.