
S. Marzena Kotuła od kilku miesięcy pracuje na misji wśród plemienia Yanomani w lasach deszczowych Wenezueli. Mieszka w małej osadzie Boca Mavaca nad rzeką Orinoko. Przeczytajcie, jak w odległej Amazonii przeżywa się Wielki Post.
W Wielkim Poście, w każdy piątek, odwiedzamy z ojcem Gabrielem wioski plemion Yanomami i razem z nimi rozważamy Drogę Krzyżową. Idziemy do nich godzinę, czasem półtorej, przez dżunglę, z maczetą w ręku, odgarniając gałęzie, pokonując małe kaniony, czy strumienie. Nie ma mostów – jest drzewo obalone i w ten sposób musisz pokonać wodę. O której dojdziemy, wtedy jesteśmy. Tu nie ma harmonogramów. Gdy docieramy na miejsce, gdy nas zauważą, krzyczą „padre Gabriel, padre Gabriel” i zwołuje się cała wioska. Idziemy wtedy do centrum wioski.
Przed każdym domem – chatką, rodzina przygotowuje krzyż, wbija go w ziemię i ozdabia dookoła kwiatami. Wcześniej sprząta, wycina zarośla, które przez ciepło i wilgotność rosną tu na potęgę, zamiata obejście. Każda rodzina otwiera się na błogosławieństwo, na to, iż przychodzi Bóg.
Wioski Yanomami budowane są na planie okręgu, gdzie w centrum jest wspólny plac na spotkania, celebracje, pogrzeby, grę w piłkę nożną, a dookoła domki. W tym centrum toczy się życie. Drogę Krzyżową rozpoczynamy przy pierwszym domu i idziemy dookoła. Idziemy od domu do domu, rozważamy kolejno 14 stacji. Rozważania napisane są w języku Yanomami i po hiszpańsku, czyta je 5 osób z wioski. Idziemy od stacji do stacji czasem w milczeniu, czasem śpiewając. Jest też katecheza – taka prosta, pokazująca drogę Jezusa z krzyżem i tą naszą drogę z krzyżem. Wszystko takie proste i piękne, a jednocześnie głębokie. Każdy niesie swój krzyżyk, własnoręcznie przygotowany. Dzieci wpatrują się w krzyżyki, które niosą, i które zrobiły same, z serca, wystrugały maczetą.
W Drodze Krzyżowej biorą udział wszyscy, którzy są w wiosce. Najwięcej uczestniczy w niej dzieci, bo tutaj jest ich bardzo dużo. Kobiety mają choćby po 10 dzieci i więcej. Dorośli biorą udział o ile nie są zajęci – bo większość jest albo na polowaniu, albo na rybach, albo na swoim kawałku ziemi w dżungli, gdzie uprawiają yoke.
To jest doświadczenie bardzo proste i głębokie jednocześnie. Czujesz, iż Jezus chodzi tutaj z nami. Trudno to opisać słowami, ale zdjęcia to trochę oddają. Dzielę się tym doświadczeniem, bo Pan mi je dał i nie mogę go zatrzymać tylko dla siebie. Kiedy przychodzisz z „wielkiego świata”, gdzie masz wszystko, a ciągle czegoś ci brakuje – tutaj, w tym miejscu, nie masz nic, a czujesz, iż masz wszystko – to szczęście, które jest niesamowite.
S.Marzena Kotuła
Boca Mavaca, Wenezuela












