Dostał rozgrzeszenie mimo niesakramentalnego związku. "Nie było zgorszenia"

2 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Tomasz Fritz / Agencja Wyborcza.pl


Temat spowiedzi często wywołuje zagorzałe dyskusje. Zdarza się, iż choćby osoby wierzące i praktykujące nie przystępują do tego sakramentu. "Ksiądz mi powiedział, iż jestem nienormalny i zły. Wstałem i wyszedłem. Od tego czasu u spowiedzi nie byłem" - zdradził jeden z czytelników.
Nasz artykuł na temat osób, które zrezygnowały z sakramentu spowiedzi, wzbudził spore zainteresowanie. - To trudne mówić o tym, co boli, w czym jesteśmy słabi, niezależnie, czy jest to spowiedź, czy terapia. Choć i to, i to, ma aspekt oczyszczający - skomentowała zagadnienie psycholożka i terapeutka Wiktoria Dróżka.

REKLAMA







Zobacz wideo Polacy o paleniu na balkonie:



"Po co ta spowiedź?"
W dyskusji pod naszym artykułem pojawiło się wiele opinii na temat sakramentu spowiedzi w Kościele. Zdaniem niektórych powinien wyglądać on zupełnie inaczej. "Przecież Bóg z definicji wie wszystko, widzi, wszystko słyszy. Dlatego wie, co zrobiliśmy, czy żałujemy tego, czy nie. Po co więc ta spowiedź?", "Spowiadać to się można bezpośrednio Bogu, bo Bóg jest przecież wszędzie" - czytamy w sekcji komentarzy pod artykułem.





Czytelnicy o spowiedzi Fot. Jacek Łagowski / Agencja Wyborcza.pl


"Wszyscy byliśmy w szoku"
Jeszcze inni podzielili się swoimi doświadczeniami. Jeden z czytelników opisał wydarzenie z 1990 roku w Anglii. Jak zdradził, otrzymał rozgrzeszenie, mimo iż żył w związku niesakramentalnym. "Udzielił mi rozgrzeszenia, tłumacząc, iż dla Kościoła ważne jest to, iż inni ludzie w parafii o tym nie wiedzą, więc nie ma zgorszenia" - napisał.
Pewna czytelniczka opisała zdarzenie sprzed lat. Miało miejsce tuż przed chrzcinami dziecka. Jej mąż wraz z chrzestnym wybrali się do spowiedzi do tego samego kościoła. "Każdy z nich otrzymał pytanie, czy jest żonaty, czy nie. I w zależności od odpowiedzi padły różne dalsze pytania. Mój mąż gwałtownie zakończył spowiedź. Natomiast chrzestny, który był kawalerem, musiał odpowiadać księdzu na pytania, czy jest zwolennikiem aborcji i czy się onanizuje! Pamiętam, iż wszyscy byliśmy w szoku i do tej pory wszyscy to pamiętamy" - napisała.



Przeczytaj także: gwałtownie zwolnili pracowników z pokolenia Z. Podali trzy główne powody
"Powiedziałem, iż to przesłuchanie, a nie spowiedź"
Odezwały się także osoby, które wiele lat temu zrezygnowały z sakramentu. "40 lat temu, jak miałem 9 lat, poszedłem do spowiedzi. Mówi się na początku tę formułkę, i w jej ramach powiedziałem, iż ostatni raz byłem u spowiedzi pół roku temu. Ksiądz mi powiedział, iż jestem nienormalny i zły. Wstałem i wyszedłem. Od tego czasu u spowiedzi nie byłem" - zdradził jeden z czytelników.
Inna osoba zrezygnowała z sakramentu przez pytania zadawane przez spowiednika. "Mnie też ksiądz na spowiedzi zadawał pytania. Ja odpowiedziałem, iż się wyspowiadałem, a to jest przesłuchanie, a nie spowiedź. Pytał, czy zdradzam żonę i czy mam kochankę. Już nie chodzę do spowiedzi - napisał czytelnik.
Idź do oryginalnego materiału