
Potrzeba nam wiary i odwagi.
Obrona Polski zaczyna się od obrony Krzyża.
#GrzegorzBraun #Suwerenność #BógHonorOjczyzna
Odpowiedź na to pytanie jest banalnie prosta. Ponieważ nie ma lepszego kandydata. W tym roku nie jesteśmy „skazani” na wybieranie „mniejszego zła”! W ubiegłych latach wzywałem do zdecydowanego bojkotu tzw. wyborów. Nigdy nie chodziłem na wybory, gdy jedynym wyborem było tzw. mniejsze zło. Zło zawsze będzie złem, a katolik nie może wybierać zła, bo staje się współwinny złu. Głosowanie na ludzi złych, popieranie ich, oznacza bycie współwinnym tego zła, jest to grzech cudzy (przyzwalanie na zło, pomaganie w złu, etc.). Dlatego najlepszym rozwiązaniem był bojkot, nie przykładanie ręki do tego, co wyprawiają politycy bandy czworga, pięciorga, sześciorga etc. W idealnym świecie zresztą nie było by wcale tego cyrku wyborczego. Dlatego rozumiem i szanuję ludzi, którzy również w tym roku na wybory się nie wybierają, bowiem napawają ich one obrzydzeniem. Ja uważam iż to narzędzie, które można wykorzystać, jak każde inne, aby przywrócić normalność. Dlatego warto zagłosować na Grzegorza Brauna w I turze. Bo choćby jeżeli nie wygra, to aby radykalne (czy raczej, po prostu normalne) poglądy były bardziej akceptowane w przestrzeni publicznej. Nie możemy pozwolić zepchnąć się na totalny margines i wypchnąć z życia publicznego! Wynik powyżej 5% już będzie zwycięstwem, bo da nadzieję, iż Konfederacja Korony Polskiej, jedyna partia polityczna w Polsce reprezentująca interesy polskie, narodowe, katolickie, monarchistyczne i tradycjonalistyczne, wejdzie do przyszłego parlamentu i będzie tam miała swoją, choćby skromną reprezentację, a dzięki niej, Polacy i Katolicy!

Na tę bandę żaden Polak i katolik głosować nie może!
Ostatni raz brałem udział w tzw. wyborach 10 lat temu, gdy kandydatem był również Grzegorz Braun. Wtedy oczywiście także głosowałem na niego. Od tego czasu bojkotowałem wszystkie wybory z wyjątkiem samorządowych, gdyż po prostu nie miałem na kogo zagłosować. W tym roku również, prawdopodobnie, będę musiał zbojkotować II turę tych wyborów, gdyż nie można wybierać „mniejszego zła” (oczywiście, chyba iż do drugiej tury dostanie się pan Grzegorz Braun, czego wszystkim nam i przede wszystkim naszej Ojczyźnie, Polsce serdecznie życzę! A najlepiej aby wygrał od razu, w I turze!). Ostateczną decyzję podejmę po 18 maja, ale z całą pewnością nie pójdę do urn wyborczych 1 czerwca, jeżeli do drugiej tury dostaną się, zgodnie z przewidywaniami, wiceprzewodniczący PO, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, oraz prezes IPN dr. Karol Nawrocki. Obaj ci panowie są całkowicie skompromitowani i obaj prowadzą politykę w gruncie rzeczy antypolską, politykę służalczości wobec obcych interesów czy to Brukseli i Berlina, czy Waszyngtonu i Tel Awiwu. W Polsce potrzebujemy prezydenta dbającego o polski interes narodowy, a nie kolejnego „sługi narodu ukraińskiego”, czy innego...
Poza w.w. (również na powyższym obrazku) politykami, na których na pewno żaden Polak i katolik głosować nie powinien, pozostało kilku mniej znanych kandydatów, na których również trzeba uważać. Np. pan Marek Jakubiak, polityk i przedsiębiorca (browarnik), poseł na sejm z ramienia Kukiz15, prezes Federacji dla Rzeczpospolitej, udający kandydata niezależnego, tak naprawdę jest przybudówką PiS'u. Za każdym razem, gdy występuje czy to w studiu telewizyjnym, w rozmowie, czy w debacie prezydenckiej, zgadza się praktycznie we wszystkim z ludźmi z PiS'u, często lubi przychodzić do studia z jakimś posłem PiS, i we wszystkim mu przytakiwać. Można więc powiedzieć, iż lepiej odgrywa rolę przybudówki PiS, niż Hołownia lub Biejat odgrywają rolę przybudówek PO, mimo pozostawania formalnie w koalicji rządowej. Bardzo niebezpieczne są również niektóre osobiste pomysły pana Jakubiaka, jak np. powrót "bykowego" (specjalnego podatku dla singli, którzy nie mają dzieci) czy obowiązkowej, powszechnej zasadniczej służby wojskowej (zwłaszcza w połączeniu z PiS'owską rusofobią, ukrofilią i dążeniem do wciągnięcia nas w wojnę na wschodzie). Innym kandydatem, z równie niebezpiecznymi, choć z odwrotnej perspektywy, poglądami, jest pan Maciej Maciak. Jest to człowiek który wprost przyznaje się do swojej prorosyjskości i podziwu dla Władimira Putina. Samo w sobie nie jest to jeszcze żadną zbrodnią, jak chcieliby tego pseudodziennikarze z panem Stanowskim na czele, dużo bardziej niebezpieczne i szkodliwe są natomiast poglądy pana Maciaka nt. demilitaryzacji Polski, de facto likwidacji polskiej armii i uczynienia z niej wyłącznie elementu dekoracyjnego, wojska paradnego które ma jedynie na celu chodzić w defiladach i ładnie wyglądać, ewentualnie zajmować się usuwaniem skutków klęsk żywiołowych w Polsce i na świecie. Natomiast Polska ma nie mieć – zdaniem Maciaka – żadnych realnych możliwości bojowych, ma więc się rozbroić i stać się całkowicie bezbronna, i zdana na dobrą wolę naszych sąsiadów (nie tylko Rosji, jak wiemy, zagrożenie często przychodziło do nas również z zachodu). Takie myślenie to zdrada podstawowych interesów narodowych i de facto zdrada stanu, za którą należy się kara śmierci! Pan Maciak w normalnym, niepodległym kraju, za takie słowa stanął by pod ścianą, przed plutonem egzekucyjnym! Tego nie możemy tolerować!
Pan Maciak chciałby ryzykować bezpieczeństwo bytu Narodu, jego fundamentalne, egzystencjonalne, biologiczne istnienie, sprowadzając je do kaprysu naszych sąsiadów, jak wiemy, od wieków wrogo do nas nastawionych i dążących do konfrontacji (ze wschodu i z zachodu, a także z północy i południa). Polska, jak już wielokrotnie pisałem, znajduje się w takim położeniu geopolitycznym, iż „albo będzie wielka, albo nie będzie jej wcale”. Polska musi sama dążyć do bycia lokalnym imperium, mocarstwem Europy środkowo-wschodniej. Inaczej po prosty zginie, zostanie wchłonięta przez mocarstwa ościenne, jak to już miało miejsce, pod koniec XVIII wieku. Właśnie takie myślenie doprowadziło do rozbiorów – całkowite poddaństwo względem Rosji, oraz uczynienie z dumnej, walecznej husarii wojska paradnego, które ma tylko ładnie wyglądać, z przyczepionymi piórkami! Kandydat na prezydenta, promujący powrót do podległości względem większych sąsiadów (czym zresztą się to różni od sytuacji obecnej, gdy jesteśmy podlegli wobec UE, chyba tylko ponownym odwróceniem z zachodu na wschód i przeniesieniem ośrodka władzy, z Brukseli do Moskwy), kosztem suwerenności państwowej, dążący do demilitaryzacji i osłabiający narodowego ducha, jawi się jako zagrożenie pierwszorzędne. Musimy odzyskać niepodległość, a nie po raz kolejny wymienić sobie suwerena, pana feudalnego, który będzie nami rządził z zewnątrz jak średniowiecznym wasalem! Musimy dążyć do normalizacji stosunków ze wszystkimi sąsiadami, ale normalizacja nie oznacza poddaństwa i służalczości! A żeby móc rozmawiać z innymi, silniejszymi na równym poziomie, musimy sami również posiadać choćby minimalną siłę, aby nas się bano, aby przed nami też czuli respekt. Musimy więc mieć silną, uzbrojoną, dobrze wyposażoną i wyszkoloną, nowoczesną zawodową armię! Musimy polegać przede wszystkim na własnej sile obronnej, a nie na tzw. sojusznikach (historia wiele razy nam pokazała ile są warte "sojusze").

Podsumowując, stajemy dziś w sytuacji, gdy mamy do wyboru tylko jednego kandydata, który nie idzie na żadne moralne kompromisy (aborcja eugeniczna, związki partnerskie, zamordyzm covidowy) gwarantuje bezpieczeństwo, sprzeciwia się eurokołchozowemu i globalistycznemu zniewoleniu i nie dąży do konfrontacji z sąsiadami. Wybór takiego kandydata, to nie jest wybór „mniejszego zła”! o ile mamy do wyboru dobro, lub zło, albo „mniejsze zło”, to powinniśmy wybrać dobro! Taki jest nasz moralny i patriotyczny obowiązek! Nie mamy innego wyjścia (chyba iż bojkot wyborów, ale być może było by to zmarnowaniem jedynej szansy!?). Tu chodzi o przetrwanie narodu polskiego jako wspólnoty zdolnej w przyszłości powrócić do swoich chrześcijańskich korzeni. Zagrożenie wojną, utrata suwerenności na rzecz eurokołchozowych i globalistycznych struktur oraz wyniszczenie gospodarcze przez obce kapitały są bowiem niebezpieczeństwami ostatecznymi, które niweczą wszelkie inne dobra. Z sedewakantystycznego punktu widzenia, gdzie nadzieja na pełną restaurację katolickiego porządku społecznego jest odległa, a struktury kościelne (w rozumieniu posoborowym) często same wydają się być częścią globalistycznego projektu, wybór polityczny musi być podyktowany realizmem i troską o zachowanie substancji narodowej. Zachowanie pokoju, ochrona biologicznego trwania narodu, oraz utrzymanie choćby resztek suwerenności, stwarzają warunki, w których możliwe będzie w przyszłości podjęcie dzieła duchowej i moralnej odnowy. Utrata tych fundamentów czyni wszelkie inne wysiłki daremnymi. Tylko jeden kandydat jest w stanie nam to zagwarantować!
Grzegorz Braun to jeden z nielicznych polityków, którzy nie wstydzą się swojej wiary. Grzegorz Braun to człowiek, który otwarcie przyznaje się do katolickich wartości i broni ich w przestrzeni publicznej. W czasach, gdy chrześcijaństwo jest coraz bardziej spychane na margines, potrzebujemy odważnych liderów, którzy postawią na prawdę, tradycję i moralność. jeżeli zależy Ci na Polsce wiernej Bogu, rodzinie i narodowi — głos na Grzegorza Brauna to głos w dobrą stronę!
Za Redakcja Tenete Traditiones
Michał P. Mikłaszewski, redaktor naczelny
W święto św. Grzegorza z Nazjanzu, 9 maja AD 2025