Dilexit nos - wow!

andrzej-aci.blogspot.com 5 godzin temu

Korzystając z przymusowej, bo przymusowej, ale jednak przerwy (jestem w szpitalu - na badaniach), przeczytałem encyklikę papieża Franciszka Dilexit nos.

Ołtarz Najświętszego Serca Jezusowego w Bazylice Watykańskiej

Wow! Jaki to jest tekst!

Mam taki zwyczaj, iż czytając jakieś treści, zaznaczam sobie najciekawsze fragmenty. Tę encyklikę mam prawie całą na żółto 🙂

Z jednej strony, Papież stwierdza bez ogródek:

Należy pamiętać, iż wizje lub objawienia mistyczne, o których opowiadają niektórzy święci, z wielkim zaangażowaniem promujący nabożeństwo do Serca Chrystusa, nie są czymś, w co wierzący są zobowiązani wierzyć, jakby to było Słowo Boże [76]. Są to piękne natchnienia, które mogą motywować i przynosić wiele dobra, choć nikt nie powinien czuć się zobowiązany, by je przyjmować, jeżeli nie pomagają mu one w jego duchowej drodze.

Warto o tym pamiętać, bo niektórzy są tak nakręceni na różnorakie objawienia i traktują je jako ważniejsze niż Pismo Św. i oficjalne nauczanie Kościoła.

Z drugiej strony, Papież tak pięknie potrafi zaakcentować to, co istotne w wypowiedziach różnych świętych i niesamowicie klarownie przedstawia istotę kultu i nabożeństwa do Serca Pana Jezusa.

Może się wydawać, iż ten przejaw pobożności nie ma wystarczającej podstawy teologicznej, ale w rzeczywistości, serce ma swoje racje.

Dlatego proszę, aby nikt nie wyśmiewał się z przejawów żarliwej wiary świętego i wiernego Ludu Bożego, który w swojej pobożności ludowej stara się pocieszyć Chrystusa. Zachęcam wszystkich, aby zadali sobie pytanie, czy w niektórych przejawach tej miłości, która stara się pocieszyć Pana, nie ma więcej racjonalności, prawdy i mądrości niż w zimnych, odległych, wykalkulowanych i minimalnych aktach miłości, do których zdolni jesteśmy my, którzy twierdzimy, iż posiadamy wiarę bardziej refleksyjną, rozwiniętą i dojrzałą.

Powyższe fragmenty są w szczególności dla mnie, który twierdzę, iż mam wiarę bardziej refleksyjną.

A jednak myśl Papieża, za którą staram się podążać, bardzo mnie buduje i wiele mi wyjaśnia również od strony umysłu, a dopiero dalej pociąga za serce.

Tu Franciszek cytuje list św. Tereski (mojej ulubienicy od czasu, gdy byłem w Lisieux):

Podoba Mu się we mnie to, gdy widzi, iż miłuję moją małość i moje ubóstwo, podoba Mu się moja ślepa ufność w miłosierdzie Jego… Oto jedyny mój skarb. (…) Gdybyś pragnęła odczuwać radość, pociąg do cierpienia, szukałabyś wówczas własnej pociechy. (…) Zrozum, iż aby miłować Jezusa, aby być ofiarą Jego miłości, im bardziej jest się słabym, bez pragnień i cnoty, tym bardziej jest się podatnym na działanie tej Miłości trawiącej i przekształcającej. (…) Och! Jakże bym chciała, żebyś zrozumiała, to co czuję…! Ufność i nic jak tylko ufność powinna nas prowadzić do Miłości

Z nabożeństwa, z wiary, z miłości do Serca Jezusa wprost wynika odniesienie do ludzi.

Mówić o Chrystusie, świadectwem lub słowem, w taki sposób, aby inni nie musieli podejmować wielkiego wysiłku, aby Go pokochać, to największe pragnienie (...). W tej dynamice miłości nie ma prozelityzmu: słowa osoby zakochanej nie irytują, nie narzucają się, nie przymuszają, tylko skłaniają innych do zastanowienia się, jak taka miłość jest możliwa. Z najwyższym szacunkiem dla wolności i godności drugiej osoby, miłujący po prostu czeka, w nadziei, iż dane mu będzie opowiedzieć o tej przyjaźni, która wypełnia jego życie.



To była dobra, bardzo dobra lektura. Mam nadzieję, iż będzie we mnie rezonować z pozytywnym skutkiem na dalszej drodze wiary i życia.



Polecam





Idź do oryginalnego materiału