Dietrich Bonhoeffer. Teolog, który nawrócił się na chrześcijanina

21 godzin temu
Zdjęcie: Dietrich Bonhoeffer


Ten niezwykły niemiecki pastor to człowiek zakrętu i kryzysów – a zatem odpowiedni myśliciel na czasy, w których stare umiera, a nowe nie mogło się jeszcze narodzić.

Rozmowa pod kopułą luterańskiego kościoła Świętej Trójcy była dla mnie istotną okazją do zmierzenia się z duchowym i moralnym wyzwaniem, jakie niesie przyjrzenie się dziś wielkiej postaci Dietricha Bonhoeffera.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu

Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.

Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram

Pod mądrym kierownictwem Izabeli Mrzygłód, historyczki z Instytutu Slawistyki PAN, dyskutowali, niestety, sami mężczyźni: Arnd Henze (niemiecki dziennikarz telewizyjny, pracujący dla WDR, z wykształcenia teolog), ks. prof. Bogusław Milerski (duchowny ewangelicki, profesor Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie) i niżej podpisany.

Pełny zapis wideo (ze znakomitym przekładem symultanicznym) dyskusji „Być chrześcijaninem w niełatwych czasach” dostępny jest poniżej.

Izabela Mrzygłód słusznie przedstawiła Bonhoeffera jako człowieka zakrętu i kryzysów – a zatem odpowiedniego myśliciela na czasy, w których stare umiera, a nowe nie mogło się jeszcze narodzić.

Ks. Bogusław Milerski podkreślał, iż bohater naszej rozmowy był najpierw protestantem jedynie kulturowym, a dopiero potem – gdy Kościół ulegał pokusie chwały – sięgnął wprost do Ewangelii i szukał Boga przede wszystkim w twarzy drugiego człowieka.

Arnd Henze zgodził się, iż Dietrich Bonhoeffer najpierw uważał, iż świat ma się dopasować do kościelnych wymagań, a dopiero potem zrozumiał, iż trzeba szukać Boga tam, gdzie jest bliźni, zwłaszcza człowiek cierpiący. W tym samym duchu przypomniałem określenie, iż bohater naszej rozmowy to – według Eberharda Bethgego – „teolog, który nawrócił się na chrześcijanina”.

Dyskutowaliśmy o tym, jak dziś rozumieć przywołane przez prowadzącą słowa Bonhoeffera „Chrześcijaństwo nasze będzie teraz polegać na dwu rzeczach tylko: na modlitwie i na czynieniu sprawiedliwości wśród ludzi”. Czym jest czynienie sprawiedliwości? Jak nie sprowadzić chrześcijaństwa tylko do czynienia sprawiedliwości?

Arnd Henze, który przez lata był korespondentem telewizyjnym w USA, nawiązywał zaś do przykładów tych kościołów chrześcijańskich, które udzielają w tej chwili schronienia migrantom zagrożonym deportacją. Religijność bowiem to nie rytuał, ale opatrywanie ran, stanie przy tych, którzy cierpią.

Ze swej strony mówiłem, iż w bonhoefferowskiej wizji „bezreligijnego chrześcijaństwa” dostrzegam wybór wiary, a nie religii – co dobrze wyraża rozróżnienie, jakie wprowadza czeski myśliciel Tomáš Halík, między katolickością a katolicyzmem. Podkreślałem też lekcję Bonhoeffera, iż jako chrześcijanie jesteśmy winni lojalność przede wszystkim Ewangelii, nie zaś władzom kościelnym, które potrafią zawieść na całej linii.

Wykorzystałem również tę okazję do pierwszej złożonej publicznie zapowiedzi, iż Wydawnictwo Więź przygotowuje na rok 2026 nową, uzupełnioną eksperckimi przypisami, edycję dwóch książek, które zostały przez nas wydane w roku 1970 i stały się bardzo istotną lekturą w PRL zarówno dla wierzących, jak i niewierzących. Chodzi o wspaniale zarysowaną sylwetkę Dietricha Bonhoeffera: „Chrześcijanin w Trzeciej Rzeszy” Anny Morawskiej oraz wybór jego pism w opracowaniu Morawskiej.

Cykl spotkań „Rozmowy pod kopułą” organizuje warszawska parafia ewangelicko-augsburska Świętej Trójcy, we współpracy z Fundacją Współpracy Polsko-Niemieckiej i berlińską katedrą luterańską. Dyskusja odbyła się 4 września 2025 roku. „Więź” była patronem medialnym tego wydarzenia.

Idź do oryginalnego materiału