Po co rozwiązywać problemy? Po co wyjaśniać pewne rzeczy?
Po co przyznawać się do błędu? Lepiej wszystko upchnąć pod dywan, udawać, że
nic się nie stało, robić dobrą minę do złej gry i czekać, aż to szambo wywali,
aż wulkan wybuchnie.
Ilu ludzi tak myśli? Czyż nie większość, w tym być może i
ty?
I niby ci ludzie chodzą do spowiedzi, ale za rzadko, a
dlaczego? Bo się po prostu boją przyznać do błędu, za to wolą chować trupy w
szafach i drżeć z obawą „żeby się tylko nikt nie dowiedział”.
Tylko, iż kiedyś ktoś się dowie. Może ludzie się nie
dowiedzą, ale Bóg już wie. Przed Nim nic nie ukryjesz, choćby jeżeli wokół ciebie
będzie panowała najczarniejsza ciemność. On i tak widzi w takiej ciemności, bo
to jest Bóg. I choćby jeżeli twoja dusza jest czarna jak smoła, to On może ją
wybielić w mgnieniu oka, tylko Mu na to pozwól.
Ewelina
Szot