
Greckie i egipskie władze spotkały się niedawno, aby omówić status klasztoru św. Katarzyny na górze Synaj, który znalazł się w centrum sporu prawnego dotyczącego praw własności. Decyzja egipskiego sądu z 28 maja wzbudziła niepokój wśród prawosławnych chrześcijan, ponieważ odebrała mnichom prawa własności, zastępując je tzw. „prawami użytkowania”. Choć początkowe doniesienia sugerowały możliwość zajęcia klasztoru i wydalenia mnichów, urzędnicy zapewnili, iż zarówno klasztor, jak i jego mieszkańcy będą chronieni — nie przedstawiono jednak konkretnych gwarancji prawnych.
Rozmowy, które greccy urzędnicy określili jako owocne, miały na celu zabezpieczenie praw i statusu prawnego klasztoru. Prezydent Egiptu, Abdel Fattah El-Sisi, podkreślił zaangażowanie swojego kraju w zachowanie religijnego znaczenia tego miejsca, które od momentu założenia w 565 roku n.e. przez cesarza bizantyjskiego Justyniana I pełni funkcję chrześcijańskiego ośrodka kultu. Klasztor ma również ogromne znaczenie historyczne jako tradycyjne miejsce spotkania Mojżesza z Bogiem i otrzymania Dziesięciu Przykazań.
W klasztorze znajduje się cenna biblioteka, w której przechowywany jest m.in. Kodeks Synajski — najstarszy kompletny tekst Nowego Testamentu. Znajduje się tam również dokument przypisywany Mahometowi, nakazujący muzułmanom ochronę klasztoru i jego mieszkańców. Mimo iż sąd uznał klasztor za stanowisko archeologiczne podlegające nadzorowi państwa, egipscy przywódcy zapewniają, iż nie oznacza to ingerencji w codzienne życie mnichów.
Rząd Egiptu ma jednak mieszane doświadczenia w zakresie ochrony miejsc kultu chrześcijańskiego i bywa krytykowany za ograniczenia dotyczące budowy i renowacji kościołów. Krytycy orzeczenia sądu postrzegają je jako element szerszego planu rozwoju, którego celem jest przekształcenie góry Synaj w istotny ośrodek turystyczny — co, według niektórych, może zagrozić świętości klasztoru i jego unikalnemu dziedzictwu.
Opr. red.