Cztery momenty

undometindome.blogspot.com 1 dzień temu

Ludzie czasami mówią o jakichś ważnych czy choćby najważniejszych momentach, wydarzeniach w swoim życiu. Jeden z moich wykładowców np. mówił, iż dla niego takim wydarzeniem był wybór Wojtyły na papieża. Ja tak wysoko nie sięgam; zastanawiałem się i doszedłem do wniosku, iż w moim życiu były cztery bardzo ważne wydarzenia, które wpłynęły na moje postrzeganie wielu spraw i na to, co robię. Pamiętam je szczególnie.

Pierwsza taka rzecz, to kiedy zacząłem się uczyć greki w liceum, w trzeciej klasie. Język, który mnie od razu zachwycił swoją niesamowitą świeżością, z którą łacina choćby nie może się równać. I adekwatnie to dzięki grece dostawałem pracę.

Druga rzecz, też w trzeciej klasie liceum, to kiedy dostałem czterotomowy brewiarz. To było niezwykłe, i duchowo, i, iż tak powiem, estetycznie, w porównaniu z używanym poprzednio jednotomowym brewiarzem dla świeckich, ale nie takim, jakie teraz znacie, jeszcze innym, z wydawnictwa bł. Jakuba Strzemię. Czterotomowy brewiarz był po prostu cudowny i dzięki niemu znam i kocham liturgię.

Trzecia rzecz, też w trzeciej klasie liceum, to kiedy poznałem ks. Jana Twardowskiego. To była spowiedź w pierwszy czwartek, pamiętam dokładnie. Potem się z nim czasami spotykałem, rozmawiałem, jego ciekawiło to, iż uczę się greki... Ks. Twardowski bardzo wpłynął na moje życie religijne, chociaż po latach patrzę na jego nauki nieco krytycznie: jego pobożność była jednak bardzo 19-wieczna i skupiona na krzyżu i cierpieniu. Ale do jego wierszy wciąż wracam.

Wreszcie rzecz czwarta, późniejsza o trzy lata, kiedy byłem na trzecim roku studiów: poznałem wtedy prof. Annę Świderkównę, na zajęciach z lektury Nowego Testamentu. Pamiętam pierwsze spotkanie, chociaż nie pamiętam daty, i fragment z Listu do Filipian, który czytaliśmy. Bardzo się z profesor związałem, chociaż nie spełniłem pewnie jej marzeń o mojej karierze naukowej. Stała się dla mnie adekwatnie jak rodzina: odwiedzała w szpitalu psychiatrycznym, pożyczała pieniądze, kontaktowała się z moimi rodzicami, interesowała psem... To dzięki niej, mimo choroby, zrobiłem magisterium i dostałem pracę u dominikanów. Ona także wpłynęła na moje życie religijne i nie tylko, mniej lub bardziej świadomie ją naśladuję chociażby w tym, iż zawsze mówię 'matka', a nie 'mama', albo do telefonu 'słucham', a nie 'halo'.

Jest pewnie jeszcze wiele innych rzeczy i osób w moim życiu, które na mnie wpłynęły, którym zawdzięczam wiele, ale te cztery wydarzenia są dla mnie najważniejsze, najbardziej mnie kształtujące.

Idź do oryginalnego materiału