
Wysłuchaj rozważania:
CUD 15. Męki czyśćcowe, chociaż przemijające, wydają się jednak bardzo długie.
Święty Augustyn gani zuchwałość jednego Chrześcijanina swego czasu, który nauczał, iż nie trzeba się obawiać Czyśćca, bo męki jego nie realizowane są wiecznie. „Mniejsza o to, jak długo będę w Czyśćcu, mówił on, abym nareszcie dostał się do nieba“. Święty mu odpowiada: „Niechaj nikt tak nie mówi: bo ogień oczyszczający straszniejszym jest nad wszelkie cierpienia ziemskie, choćby najsroższe one były”. Przykład następujący pokaże nam to.
Dwaj pobożni zakonnicy, których gorliwość w Służbie Bożej połączyła ścisłą przyjaźnią, uczynili z sobą umowę zachęcać się wzajemnie do dobrego, pilnie pracować nad uświątobliwieniem duszy swojej. Gorliwi o Chwałę Bożą i o zbawienie bliźniego, wzorem byli pokory, umartwienia i wszystkich cnót zakonnych. Jeden z nich rychło zapadł w ciężką chorobę i zbliżał się do śmierci. Ukazał mu się Anioł Pański i oznajmił mu, iż umrze prędko, iż za swoje drobne uchybienia będzie w Czyśćcu, dopóki się za niego nie odprawi Msza Święta żałobna, potem pójdzie do nieba, gdzie go czeka wielka nagroda.
Ucieszony tą nowiną zakonnik, wzywa swego przyjaciela, opowiada mu widzenie i prosi go na wszystko, aby po jego skonaniu jak najprędzej odprawia! Mszę świętą za jego duszę, Co mu też przyrzekł najuroczyściej brat zasmucony i dotrzyma! słowa. Bo gdy nazajutrz rano chory oddał ducha Bogu, wierny przyjaciel, zamknąwszy mu oczy, pobiegł co najprędzej do zakrystii, wziął na się szaty żałobne i pośpieszył do ołtarza. We Mszy Świętej gorąco się modlił, błagając Pana Boga w Imię Przenajświętszej Hostii o przyjęcie do Chwały Wiecznej tej drogiej duszy, która Mu zawsze wiernie służyła. Zaledwie dokończył Mszy Świętej, gdy w czasie dziękczynienia widzi przed sobą zmarłego brata, jaśniejącego Chwałą, jednakże jakby lekki cień smutku na nim się odbija.
— Mój bracie, rzecze do niego, gdzież jest twoja obietnica? Dla czegóż to więcej roku zostawiliście mnie w ogniu czyśćcowym, i żaden z braci, ani ty, nie odprawiliście za mnie Mszy Świętej, kiedyście wiedzieli, iż do tego jest przywiązane moje wybawienie?
— Zaprawdę, zadziwiasz mnie bardzo! zawoła zakonnik. Dotrzymałem najwierniej mego przyrzeczenia, bo natychmiast po śmierci twojej odprawiłem Mszę Świętą, i zaledwie w tej chwili zdjąłem ornat z siebie. Jakże możesz mówić, żem cały rok odwlekał, kiedy zaledwo jest parę godzin od twego skonania, i ciało twoje jeszcze nie pogrzebione.
Wtenczas dusza rzecze mu z bolesnym westchnieniem:
— Ach! jakże straszne są te męki, kiedy kilka godzin czasu wydały mi się jakby rok cały. Niechże będą dzięki Bogu Miłosiernemu, iż skrócił moje cierpienia! Dziękuję ci, drogi bracie, żeś mnie z nich wybawił. Idę do Nieba, gdzie będę się modlił za ciebie, aby Pan Bóg nagrodził ci hojnie, coś dla mnie uczynił; abyśmy się na wieki połączyli w szczęściu i chwale, jak byliśmy tu złączeni w dniach utrapienia i walki. Żegnam cię! — to mówiąc zniknął.
CUD 16. Cudowne błaganie o modlitwy.
Między licznymi cudami, jakie Pan Bóg zdziałał z okazji publicznego nabożeństwa za umarłych, najgłośniejszym jest może ten, który się zdarzył w Mantui, w klasztorze świętego Wincentego, wobec całego zgromadzenia.
Pewna zakonnica imieniem Paula, Zakonu Św. Dominika, wielkimi cnotami i ozdobiona, życie świątobliwe zakończyła śmiercią budującą i pełną zasługi. Ale przed Obliczem Pana Boga trzykroć świętego któż stanie bez skazy? kto nie potrzebuje oczyszczenia? W tymże klasztorze żyła wówczas błogosławiona Stefania Quinzani; odbierała ona wielkie Łaski od Pana Boga; jej to szczególnie polecano było modlić się za siostrę Paulę tym bardziej, iż te dwie święte dziewice złączone były ścisłą duchowną przyjaźnią dla pożytku ich duszy. Ciało zmarłej zaniesiono do kościoła; wszystkie siostry, otaczając skromny katafalk, śpiewały pobożnie zwykle nabożeństwo żałobne. Stefania rzewnym żalem zdjęta, w gorącej modlitwie zbliżała się do katafalka. Wtem umarła podnosi rękę z trumny, bierze ją za rękę i ściska tak mocno, iż w żaden sposób rozdzielić tych rąk nie można było. Całe zgromadzenie zdumiało się niezmiernie. Więcej niż godzinę te dwie ręce mocno były ściśnione; potem przyszedł przełożony i rozkazał umarłej w imię świętego posłuszeństwa, aby puściła rękę siostry Quinzani, co natychmiast uczyniła, jak gdyby władza przełożeńska i poza grobem istniała.
Co znaczyło to sciśnienie ręki? Stefania doskonale to zrozumiała. Czy Paula przemówiła do niej cudownie, czy też przez natchnienie — historia tego nie wyjaśnia; dosyć, iż tę rzecz tłumaczyła tymi słowy: ratuj mnie, siostro moja, ratuj mnie w mękach, na jakie jestem skazaną! O, gdybyś wiedziała z jaką złością szatani nas kuszą w godzinę śmierci! gdybyś wiedziała, ile Sprawiedliwy Sędzia wymaga od nas miłości! O, jak ściśle sądzi najmniejsze przewinienia! a potem jaka kara, nim przyjdzie wieczna nagroda! i jak trzeba być czystą, aby dostać koronę chwały! Módl się za nami teraz, siostro moja! módl się, błagam cię!“ .
Stefania zrozumiała to rzewne błaganie swej przyjaciółki, i z całą gorącością ducha spełniała za nią różne praktyki pobożne; aż nareszcie Pan Bóg objawił jej, iż dusza Pauli do Chwały Niebieskiej przyjętą została.
Jakże, o Panie, drżeć nie będziemy, my nędzni grzesznicy, i na jakie ofiary nie mamy się zdobywać, aby Cię ubłagać! O Panie! na strasznym Sądzie Twoim nie bądź dla nas Sędzią, ale Ojcem!
Cuda Boże w świętych duszach czyśćcowych G. O. Rossignoli, 1935r