
CUD 3. Wysłuchanie modlitwy pobożnej niewiasty.
Do historii króla hiszpańskiego dodajemy drugą o cesarzu wschodnim, który otrzymał Łaskę nawrócenia się do prawdziwej wiary i wybawienia z Czyśćca po śmierci, przez cnoty i modlitwy swej wiernej towarzyszki, do której zastosować można słowa Św. Pawła Apostoła: „…poświęcon jest mąż niewierny przez żoną wierną” (I. Kor. 7, 14).
Teofil, cesarz carogrodzki, jeden z cesarzy którym historia dała ohydne miano ikonoklastów, albo obrazoburców, był zawziętym prześladowcą obrazów świętych, które postanowił zniszczyć w całym państwie swoim; i aby nikt się nie ważył malować nowych, kazał okrutnik odciąć rękę pobożnemu artyście Łukaszowi. Ale Pan Bóg okazał mu dziwną Łaskę, bo ta odcięta ręka zrosła się cudownie, wobec całego ludu, według niezaprzeczonego świadectwa współczesnych. Ten obłąkany cesarz, na szczęście miał pobożną małżonkę. Cesarzowa Teodora była świętą niewiastą, która modlitwami, postami i jałmużnami uprosiła u Boga nawrócenie dla swego męża. Sprawiedliwość Boska na końcu życia jego zesłała nań ciężkie utrapienie, straszne klęski wojenne tak, iż się nareszcie opamiętał, uznał Rękę Bożą nad sobą, obrzydził swe grzechy, postanowił wznowić cześć obrazów świętych i powrócić wszystkie, które był zniszczył. Ale nie miał czasu tego dopełnić, śmierć go zaskoczyła; umarł w uczuciach głębokiej pokory, skruchy i z pragnieniem odpokutowania za grzechy swoje. Można więc było spodziewać się, iż uniknie piekła, ale w mękach czyśćcowych wypłacać się będzie Sprawiedliwości Boskiej. Zatem pobożna Teodora, z nadzwyczajną gorliwością starała się ratować duszę jego me tylko swymi modlitwami, ale upraszała wielu świątobliwych kapłanów, aby za niego odprawiali Msze Święte i zakonników, aby za tę duszę ofiarowali swe pokuty i umartwienia. niedługo miała widzenie, które ją zrazu przeraziło, a potem wielką napełniło radością. Jednej nocy, kiedy się gorąco modliła, zdawało się jej, iż widzi małżonka swego Teofila, jak okutego w kajdany gromada starszych żołnierzy wlecze przed Trybunał Najwyższego Sędziego; jedni idą przed nim, drudzy za nim, pierwsi niosą w rękach różne narzędzia tortur. Teodora z sercem ściśnionym boleścią szła za nimi; kaci stawili winowajcę przed Tronem Bożym, aby wyrok ostateczny był na niego wydanym Teodora się zbliżyła, a upadając do stóp Wszechmocnego Sędziego, błagała o miłosierdzie dla nieszczęśliwego małżonka grzesznego, ale pokutującego. Natychmiast Oblicze Sędziego się złagodziło i z łaskawością rzecze do niej. „O niewiasto, wielka jest wiara twoja! Dla ciebie i dla modlitwy moich kapłanów przebaczam mężowi twemu“, potem zwracając się do żołnierzy rzecze: „Rozwiążcie go i oddajcie go małżonce jego“. Chociaż to był sen, jednakże pobożna cesarzowa ufała, iż nie wszystko było marzeniem, serce jej napełnione było niezmierną radością.
Ta euforia jeszcze się podwoiła gdy się cesarzowa dowiedziała, iż czcigodny starzec Metodiusz, patryarcha carogrodzki, wielki nieprzyjaciel obrazoburców, miał także dziwne widzenie. Na prośbę Teodory, pomnożył on swe modlitwy i dobre uczynki za duszę Teofila, i właśnie tejże samej nocy widział we śnie Anioła, który wszedłszy do kościoła Świętej Zofii, stanął przed nim i rzekł mu: „Twoje modlitwy, o kapłanie Boży, są wysłuchane. Teofil otrzymał przebaczenie”.. Przebudzony, z euforią udał się rano do swej katedry, do tegoż kościoła Świętej Zofii, gdzie znalazł potwierdzenie swego widzenia. Miał on zwyczaj zapisywać w książeczce imiona znaczniejszych obrazoburców, i kładł tę książeczkę pod Ołtarz, aby odprawując Mszę Świętą, polecać ich Miłosierdziu Bożemu. Cesarz, naturalnie, był na czele tego spisu. W tym dniu imię jego było cudownie wymazane z książeczki jak gdyby Ręka Boża chciała zniszczyć winę jego do ostatniego śladu. Cud ten niedługo się rozgłosił po całem mieście; wierni Katolicy mieli w tym powód do euforii i dziękczynienia Panu Bogu, a heretycy do szczerego nawrócenia.
CUD 4. Jałmużna wspomaga umarłych, i dającemu wielkie przynosi korzyści.
Święty Tomasz, doktor Anielski, zaleca najwięcej jałmużnę dla oczyszczenia się z grzechów. „Jałmużna mówi ten Święty, posiada większą moc zadosyć uczynienia przed Panem Bogiem, niżeli modlitwa, modlitwa więcej niżeli post“. Dlatego wielcy, słudzy Boscy i wielcy Święci używali szczególnie tego sposobu dla ratowania umarłych. Jednym z nich, bez zaprzeczenia był świątobliwy Raban-Maur, pierwszy opat w Fuldzie, w IX wieku, potem arcybiskup Moguncji. Ksiądz Tritemiusz, znakomity pisarz Zakonu Św. Benedykta, powiada, iż Raban rozkazał prokuratorom swego klasztoru hojne czynić jałmużny ubogim. Jednakże, jeden prokurator opactwa, imieniem Edelard, zbytecznie przywiązany do dóbr tego świata i mało się troszczący o ubogich, często odmawiał im wsparcia, Święty opat postanowił, oprócz tego, za wspólną naradą, aby po śmierci każdego zakonnika posiłek jego przez dni trzydzieści dawany był ubogim na wsparcie duszy jego. Skąpy prokurator odmawiał tej jałmużny, albo odkładał jej dopełnienie poza dzień trzydziesty, pomimo starożytnej tradycji, zachowanej przez Grzegorza Wielkiego, który naznacza ten czas, jako najwłaściwszy do wspomagania umarłych Zdarzyło się, iż w roku 830, klasztor w Fuldzie dotknięty był zarazą; przełożony i wielu zakonników umarło. Raban-M aur, pełen miłości dla tych ukochanych braci, wezwał Edelarda i przypomniał mu święty obowiązek dawania jałmużny za umarłych. „Staraj się, rzekł mu, aby nasze konstytucye były wiernie zachowane i aby posiłek każdego z braci naszych umarłych przez cały miesiąc dawany był ubogim. o ile tego nie dopełnisz, obrazisz Pana Boga, i pewno będziesz za to ukaranym”. Prokurator obiecał być posłusznym.
Ale, niestety, Edelard był skąpym. O, jakaż to straszna namiętność, szczególnie w osobach Panu Bogu poświęconych! Serce jego nieczule na cierpienie bliźnich, ręka jego skurczona; nie dopełnił świętej powinności rozdawania jałmużny, a poddając się nierozsądnej bojaźni aby nie zabrakło żywym, nie miał litości nad duszami swych braci; krzywdził ubogich, odmawiał wsparcia umarłym. Sprawiedliwość Boska nie zostawiła tego bez ukarania.
Jednego dnia, gdy obarczony interesami o późnej godzinie z latarką w ręku przebiegał salę kapitularza, ujrzał opata i wielu innych zakonników siedzących na swych miejscach. Wielce zdziwiony, nie może pojąć przyczyny tego zebrania w nocy; gdy przypatrując się uważniej, poznaje przełożonego i braci umarłych. Niepodobna wyrazić jego przerażenia: cały strchlały stanął jak wryty, nie mogąc kroku postąpić. Wtem przełożony i inni zakonnicy powstają, zbliżają się do niego, a zdjąwszy zeń suknię, poczynają go siec biczami, mówiąc: „Oto nieszczęsny, kara za twoje skąpstwo! Za trzy dni będziesz miał większą, gdy pójdziesz z nami do grobu. Wtenczas jałmużna dana za ciebie nam policzoną będzie, boś ty nas jej pozbawił“. Potem wszystko znikło. Edelard krwią zbroczony, ranami okryty, leżał bez przytomności na ziemi. Bracia idący po północy na modlitwę, znaleźli go w takim stanie. Na pół umarłego zaniesiono do infirmerii, gdzie był otoczony wszelkim staraniem, jakiego wymagało jego cierpienie. ale biedny Edelard zaledwo mógł przemówić:— „Poproście do mnie ojca opata, zawołał, więcej ja potrzebuję lekarstwa duszy, niżeli ciała. Już ja nie wyzdrowieję!“ Jak tylko przybył opat, wobec wszystkich zgromadzonych braci opowiedział swój straszny wypadek i prosił o Święte Sakramenty, oświadczając żal serdeczny za grzechy swoje. Przyjąwszy z wielką pobożnością Ostatnie Namaszczenie, począł znacznie słabnąć i dnia trzeciego umarł, wśród modlitwy braci zakonnych i pocieszających słów opata, który go zachęcał do ufności, w Miłosierdziu Bożym.
Rychło odśpiewano Mszę Świętą żałobną, rozdawano według zwyczaju jałmużnę ubogim, ale karanie nie miało końca. Umarły pokazał się Rabanowi, blady, znędzniony, błagając litości. Opat przerażony tym widzeniem pytał, jakby go mógł ratować?— „Ach! odpowie biedna dusza, modlitwy naszego świętego zgromadzenia przyniosły mi ulgę; ale nie mogę być uwolnionym z czyśćca, póki nie wyjdą z niego wszyscy bracia nasi, których moje skąpstwo pozbawiło ratunku. Jałmużna za mnie dawana, na korzyść ich policzoną została, według wyroków Sprawiedliwości Boskiej. Błagam cię mój ojcze, któryś dla mnie był tak dobrym, błagam cię o podwojenie jałmużny; tym sposobem Miłosierdzie Boże uwolni nas z czyśćca: ich pierwiej, a potem mnie“.
Raban-Maur przyrzekł i tak uczyniono. Drugi miesiąc zaledwo upłynął, Edelard ukazał się znowu w białych szatach otoczony jasnością, z wyrazem szczęścia na twarzy. Dziękował najczulej zgromadzeniu za miłość mu wyświadczoną i zapewniał, iż w Niebie będzie ciągle się modlił za swych dobroczyńców.
Ileż to pożytecznych uwag podaje nam ta historia? Widzimy najprzód, iż biedne dusze czyśćcowe nie mogą sobie pomagać, i iż w tym razie Pan Bóg pozwolił im przyjść i ukarać winnego za nieczułość na ich cierpienia. Widzimy także, iż Pan Bóg czasami dobre uczynki ofiarowane za jednych przenosi na drugich, według Wyroków Sprawiedliwości Swojej i według zasług każdego. Naśladujmy także pobożnych zakonników w Fuldzie, którzy z wielkiego politowania nad biednymi duszami czyśćcowymi nieśli im zawsze pomoc chrześcijańskiej miłości.
Cuda Boże w świętych duszach czyśćcowych G. O. Rossignoli, 1935r