Teologia nie jest nieomylna. Dlatego bardzo mnie smuci, gdy jeden teolog orzeka o drugim, iż tamten się myli.
Nic mnie tak nie cieszy, jak spór teologów. Ujawnia on bowiem możliwość różnego podejścia do tych samych kwestii. Teologia jest przecież tylko ludzkim – naznaczonym przez kulturę danego czasu – myśleniem w kontekście Objawienia. W odróżnieniu od prawd wiary nie jest ich ostateczną wykładnią. Pod tym względem nie różni się od dyskursu nieteologicznego, nie jest nieomylna.
Dlatego bardzo mnie smuci, gdy jeden teolog orzeka o drugim, iż tamten się myli. Tym bardziej jest to smutne, gdy deklaruje on akceptację teologicznej polifonii. Z tego powodu zasmucił mnie felieton ks. prof. Jerzego Szymika o ks. prof. Tomáš Halíku w „Gościu Niedzienym” pod alarmującym tytułem „Ksiądz profesor Tomasz Halík się myli”.
Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo
i politykę.
Cenisz naszą publicystykę?
Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.
Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:
Znam formę i szczupłą pojemność felietonu, dlatego trzeba z ostrożnością formułować w nim oskarżenia. To, co napisał ks. Szymik, niestety, nie pozwala czytelnikom mało zorientowanym w aktualnej debacie o synodalności Kościoła zrozumieć, co jest przedmiotem krytyki współczesnego Kościoła w dwóch „synodalnych wykładach” teologa z Pragi (zob. Bóg przemawia w polifonii oraz Jesteśmy świadkami Chrystusa, ale nie mamy na Niego monopolu).
Czytelnicy znad Wisły i Odry mogą wręcz nabrać niechęci do Halíka jako rzekomego modernisty, heretyka na schwał. Szymik przemilczał, iż Halík w swych wykładach interpretuje nauczanie papieża Franciszka tak, jak sam Szymik przez wiele lat zajmował się interpretowaniem nauczania Benedykta XVI. A Kościół Benedykta i Kościół Franciszka nie są różnymi Kościołami. Są to różne wrażliwości, wynikające z różnych doświadczeń. Synodalność, o której jeszcze mało wiemy (bo jeszcze jej za mało doświadczyliśmy), ma uchronić nas przed zamykaniem się w jednej historycznej postaci Kościoła i absolutyzowaniem jednej szkoły teologicznej.
Styl „teologii sprzeciwu” jest bardzo ryzykowny. Tożsamość chrześcijańska ukształtowana w walce jest właśnie uleganiem „logice świata”, któremu chciałaby się przeciwstawiać
Ks. Alfred Marek Wierzbicki
Trudno zgodzić się z poglądem ks. Szymika, iż chrześcijaństwo jest religią sprzeciwu – jest ono przede wszystkim religią miłości. Sprzeciw, jeżeli w pewnych sytuacjach okazuje się konieczny, nie może być istotą życia chrześcijańskiego, a bezwzględnie niedopuszczalny jest sprzeciw rodzący przemoc. Nie brakowało jej w historii Kościołów chrześcijańskich. Stąd styl „teologii sprzeciwu” jest bardzo ryzykowny. Tożsamość chrześcijańska ukształtowana w walce jest brzydka, niewydarzona, jest właśnie uleganiem „logice świata”, któremu chciałaby się przeciwstawiać.
Obydwaj autorzy – i Halík, i Szymik – są dalecy od utożsamiania Ducha Świętego z duchem świata. Są konsekwentnymi chrześcijanami, różni ich natomiast miara dystansu do świata. Z Halíka żaden modernista, ale myślenie Szymika – z uwagi na ostry dualizm – wydaje się podszyte… manicheizmem. Trudno mu się pogodzić, iż świat ma prawdę, która pozwala lepiej rozumieć sprawy boskie.
Wykpiwanie nauki nie przystoi teologowi. Nie miejsce podejmować tu szczegółowe rozważania, ale trzeba zauważyć, iż próba przemyślenia chrześcijańskiej etyki, w tym etyki seksualnej, w świetle współczesnej wiedzy o seksualności, nie musi naruszać depozytu prawd chrześcijańskich. Walka z takimi próbami może okazać się walką z wiatrakami.
- ks. Grzegorz Strzelczyk
- ks. Robert J. Woźniak
- ks. Alfred M. Wierzbicki
- ks. Andrzej Draguła
Wielkie tematy teologii
Ignorowanie i zwalczanie przez teologię astronomii kopernikańskiej, fizyki Galileusza, darwinowskiej biologii ewolucyjnej nie pogłębiło chrześcijańskiej wizji rzeczywistości – przeciwnie: uczyniło ją ciasną. Ciasnota nie jest w żaden sposób immanentną cechą chrześcijaństwa, wprowadzają ją ci chrześcijanie, którzy rezygnują z koniecznej i domagającej się ciągłej aktualizacji syntezy wiary i rozumu.
Nie chcę przeceniać nauki, nie daje ona ostatecznej pewności, jej zaletą jest natomiast sprawdzalność wyników i otwartość na krytykę. Teologia ma oczywiście swoje przesłanki w Objawieniu i nie należy się bać, iż zagubi je poprzez otwartość na naukę. W pewnym sensie musi być ona nieustannie „modernistyczna”, inaczej więdnie.
*
Poniższy komentarz do felietonu ks. Jerzego Szymika wysłałem ponad dwa tygodnie temu do redakcji „Gościa Niedzielnego”. Kieruję się bowiem klasyczną zasadą, iż polemika powinna mieć miejsce na tych samych łamach, na których ukazał się kontrowersyjny materiał.
Redakcja najpierw nie udzielała mi żadnej odpowiedzi w sprawie publikacji. Zadzwoniłem, a potem jeszcze napisałem mejla. Odpowiedziano mi, iż mój tekst wysłano do ks. prof. Szymika. Po kilku kolejnych dniach otrzymałem z redakcji prywatny list od Jurka (znamy się od lat, więc mógł napisać do mnie bez pośrednictwa redakcji).
Napisałem ponownie, iż nie jest jasne, jaka jest decyzja redakcji w sprawie publikacji mego głosu. choćby nie dodałem, iż zaskakuje mnie arbitralna zamiana mojej wypowiedzi publicznej na „prywatną”.
W efekcie 30 stycznia br. otrzymałem wiadomość od Wiesławy Dąbrowskiej-Macury, zastępczyni redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego” treści następującej: „Pragnę poinformować, iż w redakcji podjęto decyzję o niepublikowaniu uwag Księdza Profesora do felietonu ks. Szymika (nawet z jego odpowiedzią)”.
W tej sytuacji zaproponowałem publikację mego komentarza portalowi Więź.pl.
Przeczytaj także: Ks. Halík się myli? A może myli się ks. Szymik?