Podczas ostatniego posiedzenia rady miasta Dearborn Heights (Michigan, USA), burmistrz Abdullah Hammoud w ostrych słowach odpowiedział na sprzeciw mieszkańca wobec nadania jednej z ulic imienia Osamy Siblaniego – wydawcy „Arab American News”, znanego z gloryfikowania Hamasu i Hezbollahu. Hammoud nazwał chrześcijanina rasistą, islamofobem i zakończył: „Nie jesteś tu mile widziany. Kiedy się wyprowadzisz, urządzę paradę”.
Komentarz padł w oficjalnym wystąpieniu, został zarejestrowany na wideo – a mimo to media głównego nurtu milczą. Dla porównania, gdyby chrześcijański burmistrz w podobny sposób potraktował działacza LGBT sprzeciwiającego się nadaniu ulicy imienia Jamesa Dobsona, reakcja mediów byłaby natychmiastowa i ostra.
Dr Andrew Bostom komentuje, iż z islamskiej perspektywy takie zachowanie burmistrza nie jest niczym niewłaściwym – chrześcijanie w społecznościach muzułmańskich mają się podporządkować lokalnym normom. Przypomina też, iż w wielu krajach muzułmańskich chrześcijanie są prześladowani: więzieni, wypędzani, a często mordowani.
W krajach Zachodu muzułmanie nie doświadczają podobnej dyskryminacji – przeciwnie, jak twierdzi Bostom, są często traktowani jako grupa chroniona. To wynik chrześcijańskiego dziedzictwa, które legło u podstaw zachodniego pojęcia wolności – wolności sumienia, słowa i własności.
Islam, w przeciwieństwie do chrześcijaństwa, nie uznaje tych wartości. Tam, gdzie dominują zasady szariatu, wolność religijna nie istnieje. Bostom ostrzega, iż sytuacja w Dearborn może być zapowiedzią przyszłości w innych miastach – jeżeli amerykańskie społeczeństwo nie odzyska siły moralnej i duchowej, by stanowczo potępić takie zachowania.
„Chrześcijaństwo dopuszcza wolność” – zauważył Perkins – „podczas gdy islam wymaga posłuszeństwa”.
Zdaniem komentatorów, wspólne ideologiczne korzenie islamizmu i lewicowego marksizmu – obie ideologie odrzucają tradycyjne normy i wolność słowa – mogą tłumaczyć milczenie mediów. Jednak chrześcijanie, jak przypominają autorzy, nie powinni odpowiadać tym samym: nie cenzurą, ale głoszeniem prawdy i otwartym dialogiem.
Opr. red. m.in. za Washington Stand