Chcę wam pomagać

1 tydzień temu
Jeszcze przed kilku laty kościół miał być – ze względu na malejącą liczbę wiernych – połączony z inną świątynią w obrębie jednej parafii. Dzielny kapłan, ks. Krzysztof Korcz, Polak, od kilkunastu lat proboszcz polskiej parafii w Dudley i serdeczny czciciel św. Andrzeja, wpadł na błogosławiony pomysł. A raczej trzeba powiedzieć, iż dostał światło od Ducha Świętego, żeby w swojej parafialnej świątyni rozwinąć głęboką cześć i nabożeństwo do patrona parafii. Wiedział przecież, jakich cudów od lat dokonuje św. Andrzej przez posługę ks. Józefa Niżnika w Strachocinie. Podobnie więc jak ks. Józef przed laty w Strachocinie, tak i ks. Krzysztof w Dudley zawierzył św. Andrzejowi Boboli parafię, którą planowano zlikwidować. Odtąd Dudley stało się miejscem coraz częściej nawiedzanym przez wiernych z polskiej diaspory. Do relikwii św. Andrzeja przybywali osobiście i całymi rodzinami jego czciciele.
Idź do oryginalnego materiału