Nie da się też pogodzić autentycznej relacji z Bogiem z postawą zamknięcia na bliźniego.
Łk 18, 1-8
Gdy czytamy tę ewangeliczną opowieść, najczęściej utożsamiamy się z ubogą wdową. Niechętnie natomiast odnajdujemy się w roli bezlitosnego sędziego. Nie umiemy się przyznać przed sobą, iż jego postawa jest nam niekiedy bardzo bliska. Podobnie jak on nie umiemy akceptować ludzi, którzy burzą nasz święty spokój i budzą z wygodnego snu. Podobnie jak on wolimy ich nie widzieć i nie słyszeć.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu
Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.
Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram
Papież Leon XIV w adhortacji „Dilexi te” pisze: „Kościół, jak matka, idzie z tymi, którzy idą. Tam gdzie świat widzi zagrożenia, on widzi dzieci; tam, gdzie buduje się mury, on buduje mosty. Wie, iż jego głoszenie Ewangelii jest wiarygodne tylko wtedy, gdy przekłada się na gesty bliskości i przyjęcia; i wie, iż w każdym odrzuconym migrancie jest sam Chrystus, który kołacze do drzwi wspólnoty”.
Czy te słowa możemy zastosować do naszej, polskiej rzeczywistości? Czy nawoływania do nienawiści, w imię zapewnienia sobie świętego spokoju lub zdobycia poklasku tłumu, zgodne są z duchem Ewangelii?

- Damian Jankowski
- Ks. Andrzej Pęcherzewski
Nie ma wiary bez pytań
Nie da się pogodzić retoryki walki z Ewangelią. Nie da się też pogodzić autentycznej relacji z Bogiem z postawą zamknięcia na bliźniego. Tam, gdzie jest autentyczna i szczera miłość do Boga, tam nie ma miejsca na odrzucenie drugiego, na słowa agresji, na wykluczenie i lęk.
Wiara przemienia ludzkie serca, jak wołanie wdowy kruszącej serce sędziego. Wyznajemy ją naszym stosunkiem do ludzi, przede wszystkim do tych, którzy są od nas zależni, bezbronni, zagubieni.
Pokornej wiary nie da się pogodzić z instrumentalnym wykorzystaniem Ewangelii do celów politycznych czy populistycznych. Pokorna wiara nie zawłaszcza miejsc świętych dla określonych opcji światopoglądowych, nie rzuca słowami Ewangelii w drugiego jak kamieniami, nie potępia, nie gardzi drugim człowiekiem i nie zamyka drzwi przed kołaczącymi.
Nie stosuje też podwójnych standardów: innych dla przybyszów, innych dla swoich. Gościnność i przyjęcie – to nie jest opcja do wyboru, ale konsekwencja miłości. I nie dotyczy to tylko zapalnej dziś kwestii migrantów i uchodźców. W każdym człowieku widzieć Chrystusa, który kołacze do drzwi wspólnoty – oto wymóg, który płynie wprost z serca Ewangelii.
Oby nasze społeczeństwo pozwoliło się przemieniać. Oby nasz Kościół był gościnny i otwarty. Oby był miejscem pokoju i braterstwa, miejscem dostępnym dla wszystkich, którzy szukają nadziei.
Tekst ukazał się na Facebooku