Atak na modlitwę do św. Michała Archanioła. W obronie Egzorcyzmu prostego

kjb24.pl 1 miesiąc temu
Zdjęcie: Atak na modlitwę do św. Michała Archanioła. W obronie Egzorcyzmu prostego


Żyjemy w czasach powrotu do łask egzorcyzmu napisanego przez papieża Leona XIII. W wielu diecezjach na świecie modlitwa do św. Michała Archanioła została na stałe włączona do odmawiania zaraz po zakończeniu Mszy św. jako wyraz duchowej potrzeby wiernych. Sam papież Franciszek zalecał jej dodawanie po odmówieniu różańca w momentach kryzysu. W kwestii tekstu modlitwy i jej tłumaczenia na język polski toczono już wiele dyskusji. Chyba o żadnej innej modlitwie nie debatowano tak często w ostatnich wiekach. W internetowym wydaniu „Gościa Niedzielnego” z 14 sierpnia 2024 r. ukazał się wywiad redaktora Karola Białkowskiego z ks. doktorem Mariuszem Szypą pt. „Msza święta nie potrzebuje dodatków”. Tezy postawione w tekście domagają się, według mnie, pewnego komentarza.

Na samym początku chciałbym przyznać rację, iż od strony liturgicznej i prawnej nic nie jest w stanie zastąpić wartości Eucharystii i jej szczególnego charakteru. Sakramentalny wymiar Mszy św. przekracza swoim znaczeniem wszelkie praktyki tzw. „pobożności ludowej”. Uczynienie z liturgii „sprawy prywatnej” i modyfikowanie jej do własnych potrzeb jest niedopuszczalne. Nie zmienia to jednak faktu, iż jeżeli idzie o modlitwę do św. Michała Archanioła mamy do czynienia z przypadkiem zgoła innym.

O co chodzi w egzorcyzmie Leona XIII? (cz. 1)

W wywiadzie pada stwierdzenie, iż odmawianie egzorcyzmu Leona XIII jest „wyrazem pewnej mody teologicznej i duszpasterskiej”. Nie do końca rozumiem, co ma na myśli autor mówiąc o modzie, gdyż zwykle słowo „moda” związane jest z dziedzinami nieteologicznymi. W takich wypadkach moda to pewien styl ubierania lub popularność jakichś zachowań. Podejrzewam, iż w naszym przypadku chodzi raczej o naturalną tendencję do przenikania się pobożności z liturgią. Ks. Szypa mówi o szczególnej modzie na demonologię. Prawdą jest, iż w ostatnich latach zainteresowanie demonologią wzrosło, ale chyba nie na tyle, żeby mówić o groźnej modzie. Przypomnę tylko, iż miesięcznik „Egzorcysta”, który zajmował się tematami z zakresu demonologii i dziedziną egzorcyzmów, nie jest już wydawany od kilku lat właśnie z powodu braku większego zainteresowania czytelników.

Warto jednak pamiętać, iż w historii Kościoła pojawiały się modlitwy szczególne, które były odpowiedzią na otaczającą rzeczywistość. Tak było też z egzorcyzmem Leona XIII. Modlitwa ta bardzo gwałtownie przyjęła się nie tylko wśród księży, którzy mogli ją odmawiać po Mszy św., ale także wśród wiernych, którzy recytowali ją prywatnie. Powrót do tej modlitwy w ostatnich latach jest według mnie związany nie z „modą”, ale przede wszystkim ze wzrostem kultu św. Michała Archanioła i peregrynacją figury z Gargano. Pojawiły się także nowe nabożeństwa ku czci tego Archanioła, jak chociażby „Wielkie Zawierzenie Świętemu Michałowi Archaniołowi”, „Post Świętego Michała Archanioła” i „Koronka zwycięstwa za przyczyną Świętego Michała Archanioła”. Propagowanie modlitwy wśród wiernych sprawiło, iż ożyła dawna zasada kościelna, wyrażająca się w zdaniu „Lex orandi, lex credendi”, bo Kościół wierzy tak, jak się modli.

W dalszej części wywiadu ks. Szypa obawia się magicznego sposobu traktowania tej modlitwy. Niestety, ale magiczne traktowanie liturgii to nie tylko kwestia odmawiania modlitw po Mszy. Wystarczy zwrócić uwagę na postawy i słowa, które wierni wypowiadają w najważniejszych częściach Mszy św. Wydaje mi się, iż owo „magiczne zagrożenie” może dotyczyć spraw dużo ważniejszych. Wystarczy zapytać parafialnych duszpasterzy z jak wieloma przejawami magii wśród wiernych mamy do czynienia podczas liturgii. Sam spotkałem się chociażby z gotowaniem zupy ogórkowej na wodzie święconej lub zakopywaniem figurki św. Józefa na podwórku.

Wielkie Zawierzenie Św. Michałowi Archaniołowi – ks. M. Szerszeń

Nie podzielam także obawy, iż wierni mieliby traktować egzorcyzm prosty jako „dopełnienie” Mszy św. adekwatnym momentem jej odmawiania jest czas po rozesłaniu. Odłożenie tej modlitwy dopiero po pieśni na zakończenie mija się z celem. To właśnie tutaj napotykamy bowiem na prawdziwy problem. Niektórzy wierni nie zostają choćby na chwilę po rozesłaniu i od razu wychodzą z Kościoła. W tym względzie bez wątpienia brakuje katechezy na temat tzw. „dziękczynienia po Mszy św.” i tego, jak ono powinno wyglądać. Wielu wiernych opuszcza kościół zaraz po błogosławieństwie (a choćby zaraz po Komunii!), bo często zmęczeni są długimi kazaniami, niekończącymi się ogłoszeniami i „dodatkami” w postaci podziękowań, życzeń, zbiórek, pouczeń, a choćby niestosownych żartów z ambony.

Myślę, iż stawianie modlitwy po Mszy św. jako problemu liturgicznego jest odwróceniem uwagi od prawdziwych problemów. Dobrze wiemy, iż główne nadużycia liturgiczne dotyczą zupełnie innych kwestii. Problemem jest chociażby zastępowanie niedzielnej homilii listami duszpasterskimi, przeinaczanie słów zapisanych w Mszale Rzymskim, dodawanie gestów i znaków, które nie znajdują się w rubrykach.

Następnie w wywiadzie pada bardzo mocny zarzut sformułowany jako „niebezpieczeństwo herezji”. Punktem wyjścia jest w nim przekonanie, iż wierni nieświadomie czują potrzebę dopełnienia liturgii Mszy św. poprzez nieliturgiczną modlitwę. Nie zgadzam się z tym podejściem, bo owa „nieświadomość wiernych” nie jest skoncentrowana jedynie na modlitwie do św. Michała Archanioła. Dużo większym i częstszym problemem jest nasza nieświadomość w czasie czytania Ewangelii, konsekracji, a choćby przy przyjmowaniu Komunii świętej. Taka jest istota tego problemu. Co gorsza, dotyczy ona adekwatnie wszystkich sakramentów. Można tu zadać kilka pytań: Jaka jest świadomość małżonków, którzy nierzadko przymuszeni zawierają małżeństwo? Jaka jest świadomość bierzmowanych, którzy nie znają choćby podstaw katechizmu i chwilę po bierzmowaniu nie praktykują wiary? Jaka jest świadomość penitenta, który z okazji pogrzebu przychodzi do spowiedzi po 20 latach z jedynym grzechem, jakim jest nieprzestrzeganie piątkowego postu? To są prawdziwe zagrożenia, które często jako duszpasterze bagatelizujemy lub boimy się, iż ostatecznie i tak dostaniemy nakaz udzielenia sakramentu po skardze kandydata do kurii.

Wreszcie ks. Szypa mówi, iż wierni zwracają się do tzw. „specjalistów” (czyli świętych patronów) w różnych sprawach i miałby to być argument za tym, iż nie doceniają znaczenia Eucharystii. Takie postawienie sprawy wylewa dziecko z kąpielą. Kościół adekwatnie od samego początku wzywał świętych w szczególnych potrzebach. Nigdy tej praktyki nie zwalczał. Już pierwsi chrześcijanie uważali, iż męczennicy mają szczególny udział w łasce niebieskiej. Do dziś w kościołach oglądamy ołtarze zbudowane przez różne cechy i zawody, które miały swoich ulubionych świętych. Deprecjonowanie tej praktyki kłóci się z duchem tzw. „pobożności ludowej”, o której papież Benedykt XVI pisał, iż „jest potężnym narzędziem ewangelizacji, cennym skarbem zgromadzonym przez wieki, którego należy strzec i promować”. Dodatkowo w wystąpieniu do biskupów Ameryki Łacińskiej zaznaczył, iż „pobożność ludowa może być podstawowym źródłem wiary”.

Jestem przekonany, iż Egzorcyzm Leona XIII na stałe wejdzie w naszą pobożność indywidualną i wspólnotową jako wyraz pragnienia, aby zgodnie z zawołaniem „Któż jak Bóg” stawiać Boga na adekwatnym miejscu. Nie obawiam się odmawiania tej modlitwy po Mszy św. Ona nie dopełnia Mszy św. To Msza św. dopełnia znaczenie tej modlitwy, gdy wierni, którzy usłyszeli słowa: „Idźcie w pokoju Chrystusa” odpowiadają „Bogu niech będą dzięki” i z potrzeby serca wzywają pomocy nieba, aby dzielnie stawać do walki ze złem i liczyć na to, iż wspomaga ich św. Michał Archanioł.

ks. Mateusz Szerszeń CSMA,
redaktor naczelny dwumiesięcznika „Któż jak Bóg”

Jak św. Michał objawiał się papieżom? (1)
Idź do oryginalnego materiału