Anielska obstawa przy narodzinach

kjb24.pl 2 tygodni temu
Zdjęcie: Chłopiec i dziewczynka spacerują po parku


Czytelnicy piszą

Chcę dać świadectwo tego, jak św. Michał czuwał nad moimi dziećmi od poczęcia aż do ich przyjścia na świat i jak bardzo przez cały czas bardzo troszczy się o naszą rodzinę.

Pewnej grudniowej nocy długo nie mogłam zasnąć. Uwierała mnie najdrobniejsza fałdka na prześcieradle, jakoś dziwnie się czułam. Nie wiedząc jeszcze, iż noszę pod sercem nowe życie, wierciłam się w nieskończoność, zanim w końcu usnęłam. Przyśnił mi się młody mężczyzna o jasnych lokach i świetlistym ubraniu. Powiedział, iż urodzę syna i nazwę go Maciej, co znaczy „Dar Boga”. Sen wydawał mi się tak realny, iż następnego dnia rano wyskoczyłam z łóżka jak z procy, w biegu opowiedziałam mężowi o „zwiastowaniu” i natychmiast pobiegłam do apteki.

NOWOŚĆ: Olej św. Michała Archanioła + Wielkie Zawierzenie Świętemu Michałowi Archaniołowi (Zestaw)

Owocne „zwiastowanie”

Test ciążowy pokazał dwie wyraźne kreski. Usiadłam z wrażenia, ręce trzęsły się jak galareta, nie mogłam wykrztusić słowa. Wzruszenie, radość, niepewność – miliony uczuć przewalały się we mnie jak ocean. A przede wszystkim ogromne zaskoczenie. Owszem, chodziłam do kościoła na niedzielne Msze, przyjmowałam sakramenty, modliliśmy się z mężem, czytałam sporo lektur religijnych, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, iż Pan Bóg może do mnie wysłać anioła! Do mnie?! Takiej zwyczajnej, przeciętnej dziewczyny z małego miasteczka?!

Podziękowałam Bogu za tę łaskę i z euforią oczekiwałam dziecka. W maju byłam na kolejnej wizycie u lekarza.

– No, wreszcie widać płeć! – uśmiechnął się doktor, robiąc USG. – Chce pani wiedzieć?

Teraz to ja się uśmiechnęłam. Byłam pewna, co usłyszę, choć i tak wstrzymałam oddech z emocji. Chłopiec, oczywiście, iż chłopiec!

NOWOŚĆ: Brelok do kluczy ze św. Michałem Archaniołem i św. Krzysztofem

Od tamtego czasu minęło osiem lat. Maciek urodził się 8 września, w urodziny Matki Bożej. Jest rozbrykanym, pełnym energii dzieckiem. Są oczywiście chwile, gdy nasze słabości i wady charakteru biorą górę; nasz dom przypomina wtedy pole minowe. Zwłaszcza, iż mamusia i synuś mają podobne temperamenty. Jednak gdy mijają burze i patrzę w jego roześmiane ciemne oczy, naprawdę widzę w nim Dar Boży.

Pięć lat później Pan Bóg znów otworzył nasze serca na nowe życie. Pamiętając, jak upał letnich miesięcy dokuczał mi w poprzedniej ciąży, wymyśliłam sobie, iż drugie dziecko urodzę na początku wiosny. Ha, ha, ha! Zupełnie nie pomyślałam, iż Bóg może mieć inne plany. Pan pokazał mi, iż On sam najlepiej wie, który miesiąc i dzień będzie najodpowiedniejszy dla naszych urodzin. On sam o tym decyduje, choćby jeżeli jest to termin wyznaczany przez lekarza. Zosia urodziła się 9 września, równo pięć lat i jeden dzień po Maćku. Oprócz asysty lekarzy, pielęgniarek i położnych, nad jej narodzinami czuwał św. Michał.

Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Kevin Gent | Unsplash

Archanioł przy porodzie

W ósmym miesiącu ciąży okazało się, iż moja córcia, zamiast główką, obróciła się do wyjścia pupą. Lekarze w tej sytuacji nie chcieli ryzykować; zapowiedzieli, iż jeżeli nic się nie zmieni, w odpowiedniej chwili skierują mnie do cesarskiego cięcia. Bardzo się bałam, zwłaszcza znieczulenia.

Córcia nie zmieniła pozycji, więc w pewien wrześniowy piątek spacerowałam szpitalnym korytarzem, oczekując na poród. Byłam sama. Położne zajmowały się rodzącymi naturalnie, lekarze przeprowadzali inne zabiegi, mnie kazano czekać. Strach rósł z każdą minutą, podsuwał wyobraźni czarne scenariusze. Modlitwa stawała się coraz bardziej gorączkowa: „Św. Michale, nie zostawiaj mnie tu! Nie wolno Ci się ruszyć ode mnie ani na krok! Jestem pod Twoją opieką, pracuję dla Ciebie, więc nie waż się mnie opuszczać!”.

Gdzieś głęboko w sercu byłam oczywiście przekonana, iż św. Michał jest ze mną, ale lęk dość skutecznie zagłuszał tę pewność. Niedługo potem zobaczyłam córcię i euforia oraz wzruszenie zastąpiły strach. Odpoczywałam, leżąc w specjalnej sali, kiedy przywieziono drugą kobietę, również cesarskim po cięciu.

Drewniany różaniec z kamieniem z Groty Objawień na Gargano (czerwony)

– Hm… jak się czyta pani nazwisko? – zapytała pielęgniarka. – Majkel? Mi-siel?

– Mi-cha-el – dobiegł mnie głos młodej matki.

Zastygłam. Myślałam, iż się przesłyszałam, ale nie, kobieta jeszcze dwu- lub trzykrotnie powtórzyła:

– Mi-cha-el. Mi-cha-el.

Obie z pielęgniarką wdały się w pogawędkę o pochodzeniu tak niezwykłego nazwiska. Dla mnie to był znak obecności św. Michała przy mnie. Przecież tego samego dnia obok mnie mogła leżeć zupełnie inna osoba! Potem okazało się, iż przydzielono nam wspólny pokój, spędziłyśmy razem jeszcze dwa dni.

Pisząc to świadectwo, chcę podziękować Księciu Anielskiemu za opiekę nad moimi dziećmi i całą moją rodziną. Któż jak Bóg!

Aga

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (5/2014)


Idź do oryginalnego materiału