Sobota 29 czerwca, drewniany kościół pw. Wszystkich Świętych w Rzejowicach. Parafia ma ponad 600 lat, kościół trzysta. Proboszcz zdobył środki unijne na jego renowację i w 2018 roku rozpoczął prace. Parafianie są mu wdzięczni, iż go tak pięknie odremontował.
Jest kilka minut przed 12. W kościele wystawiono ciało mężczyzny, który ma zostać tego dnia pochowany na miejscowym cmentarzu. Wierni od razu widzą, iż coś jest nie tak. Najpierw proboszcz, wyraźnie zły, zwraca uwagę, iż kwiaty wokół trumny źle stoją. Ktoś przestawia wieńce. Potem intencje mszalne dla zmarłego przyjmuje ministrant. Jakby ksiądz unikał kontaktu z parafianami.
Zaczyna się msza. Proboszcz mówi z wielkim trudem, plącze mu się język. Miesza modlitwy, mylą mu się części ceremonii. Nie wiadomo, czy czyta Ewangelię, czy właśnie rozpoczął kazanie. Nie mija 20 minut i ksiądz dosłownie znika. Rodzina zmarłego szuka proboszcza, ale nie ma go ani w zakrystii, ani w pobliżu kościoła. Jeden z wiernych jedzie po księdza z sąsiedniej parafii – pogrzeb trzeba dokończyć. Niesmak i wzburzenie jednak pozostaną. To nie pierwszy raz, kiedy ksiądz Tomasz odprawiał pogrzeb w takim stanie.
Jeszcze w weekend do kurii archidiecezji częstochowskiej trafia drogą mailową skarga: „Zwracam się z prośbą o podjęcie odpowiednich działań w związku z niepokojącym zachowaniem księdza proboszcza w naszej parafii – Tomasza K. Podczas ostatniego pogrzebu (29.06.2024) nasz ksiądz był w stanie nietrzeźwym, co uniemożliwiło mu prowadzenie mszy. Nabożeństwo rozpoczął od kazania, mieszając słowa z Ewangelią. Następnie zasnął na mszy. W związku z zaistniałą sytuacją ksiądz z Chełma musiał przejąć obowiązki prowadzenia ceremonii. Proszę wziąć pod uwagę, w jaki sposób została potraktowana rodzina zmarłego. Przypominam również, iż podchodzi to pod obrazę uczuć religijnych, na co jest paragraf w Kodeksie karnym.