🎥🔉25 września. Bł. Ładysława z Gielniowa, Wyznawcy. Niebiańskie zachwycenie i śmierć Bł. Ładysława. Warszawo, bądź wdzięczna.

salveregina.pl 4 dni temu
Zdjęcie: Bł. Władysław z Gielniowa


25 września.

Bł. Ładysława z Gielniowa, Wyznawcy

Niebiańskie zachwycenie i śmierć Bł. Ładysława. „Warszawo, bądź wdzięczna”

Źródło: Bł. Władysław z Gielniowa Patron Polski 1930r.; Bł. Władysław z Gielniowa rys historyczny z XV w., 1885r.; Posłaniec Niedzielny nr 42/1931 r.; Posłaniec Niedzielny nr 39/1933 r.; Niedziela nr 39/1927 r.

— Grób znajduje się w kościele Św. Anny w Warszawie.

Jak złoto w ogniu, tak świątobliwa dusza nabierała blasku w cierpieniach u schyłku życia.

Kiedy r. 1504 dla podeszłego wieku Ładysław złożył urzędy klasztorne na zebraniu w Kra­kowie, nie chcieli już bracia sła­bego obarczać dalszą pracą, poz­wolili mu wybrać klasztor, gdzie by chciał zamieszkać i w spoko­ju życia dokonać. Nie zgodził się na to Bł. Ładysław, ale prosił usilnie, by mu według posłuszeństwa wskazali sami miejsce, nie chciał bowiem dla siebie wyjątku żadnego. Ładysław jednak ojcu, który imieniem wszystkich mu to oznajmił, tak odrzekł: „Ojcze Stanisławie! cóż to słyszę! Każecie mi, ażebym żył według własnej woli i według mego osobistego zdania? Czyż nie wiecie, żem się przysięgą zobowiązał spełniać aż do śmierci ślub posłuszeństwa? Jestem nieprzyjacielem własnych pragnień. Zdaję się całkowicie na sąd i wolę przełożonych i bez zwłoki wypełnię wszystko, co mi zostanie polecone, czuję bowiem dość jeszcze siły do tego, gdyż mogę wszystko w Tym, Który mnie umacnia. Odpowiedz zatem obradującym Ojcom, że… zamieszkam w tym miejscu, jakie mi do pobytu wyznaczyć raczą“.

Odpowiedź tę przyjęto z uwielbieniem i przeznaczono go więc do warszawskiego klasztoru Św. Anny, w którym jako młodzie­niec przyjął habit zakonny, zle­cili mu tam urząd gwardiana i kaznodziei. Pomimo starganego zdrowia i sił steranych, oddał się z młodzieńczym zapałem pracy duszpasterskiej, której towarzyszyło nadzwyczajne Błogosławieństwo Boże.

Kościół w czasie jego kazań był nabity wiernymi ze wszystkich stanów. Ładysław sumiennie pilnował swych obo­wiązków. Niestrudzony był w gło­szeniu i opracowywaniu kazań i nauk, układał dalej pieśni różne i hymny łacińskie i polskie na cześć Pana Jezusa lub Najświętszej Maryi Pan­ny, śpiewał je z ludem po swych naukach, aby tym lepiej wbić w pamięć słuchaczów zasady i pod­stawy naszej Wiary.

Ale powoli życie jego dobiegało kresu. Żarliwość jednak o Chwałę Bożą i dobro dusz nie pozwalała mu opuszczać rąk do ostatka. Tak przyszedł rok 1505. Na krótko przed śmiercią ob­darzył go Pan Bóg niezwykłą Ła­ską. Często podczas modlitwy, a szczególniej rozważania Męki Pa­na Jezusa, odchodził od przytom­ności, stawał się jakby nieżywy, unosił się ponad ziemię, a twarz jaśniejąca odblaskami to niebiańskiego szczęścia, świadczyła, iż z Zba­wicielem swym jego dusza obcu­je.

Choć już poważnie osłabiony, postanowił wygłosić kazanie w Wielki Piątek. Na wieść o tym przybyło do kościoła jak zawsze mnóstwo wiernych, żądnych płomiennych słów złotoustego kaznodziei, z duchowieństwem, szlachtą oraz księżniczką mazowiecką Anną, fundatorką kościoła i klasztoru tamtejszego na czele. Święty kaznodzieja mówił w owym dniu z niezwykłym zapałem. Gdy w kolejnym przedstawianiu Męki Pańskiej doszedł do biczowania i rzucił wzrok na obraz przedstawiający tę bolesną scenę, zawoławszy rzewnym głosem: “O Jezu!… O Jezu!…“ nagle zadrżał, zamilkł i uniósł się w górę nad ambonę i chwilę tak zawisł w powietrzu. W kościele stało się ogromne wzruszenie. Wszyscy zrozumieli, iż kaznodzieja wpadł w zachwyt. Jedni płakali, drudzy wołali: „Jezu, Jezu, Jezu”, inni jak wryci patrzyli w jego niebiańskie oblicze. Lud cudem tym zatrwożony, padając na ziemię, polecał się modlitwom Ładysława. Po dość długiej chwi­li zachwyt minął, Święty opuścił się z lekka z powrotem na ambonę, ale już był tak wycieńczony i osłabiony, iż kazania skończyć nie zdołał. Bracia zakonni znieśli go z ambony i przenieśli do infirmerii. Od owej chwi­li uległ ciężkiej chorobie, która trwała miesiąc. Przez przeciąg swojej choroby ustawicznie się modlił i oczyszczał świętą spo­wiedzią swoje sumienie i posilał się Najświętszym Wiatykiem na drogę do wieczności. Trwając w bezustannej modlitwie i cudo­wnych widzeniach poszedł po wieniec Chwały Nie­bieskiej dnia 4 maja 1505 roku. Śmierć jego była żniwem na żywot wieczny, była ona nagrodą za życie bogobojne i pracowite.

Zapłakała Warszawa, gdy dzwon z kościoła bernardyńskiego podał do wiadomości tę smutną wieść. Warszawa cała pogrążyła się w smutku. Zewsząd ciśnięto się do świętych zwłok, by je raz jeszcze ujrzeć i ucałować. Wszyscy jednogłośnie opowiadali, iż to był mąż niezwykłej gorliwości i pracy i świątobliwego żywota. Księżna mazowiecka, imieniem Anna, której Ojciec Władysław był kierownikiem duszy, gorzko płakała nad jego zgonem. Rodzice prowadzili dzieci swe do trumny jego i upominali je, aby o cnotach tego męża nie zapominały.

Pogrzeb był skromny, jak na zakonnika przystało. Kamień prosty okrył jego szczątki. Pomimo to ludzie schodzili się na jego grób i jako mężowi błogosławionemu składali cześć, zapalali lampy, zawie­szali wota z wdzięczności za doznane Łaski. Skromny jego grób, ściągał coraz to więcej pobożnych, którzy, pomni na jego święte życie, wierzyli, iż jest w Niebie i ufali, iż może im u Boga wyprosić różne łaski. W ten sposób rozwinęła się cześć prywatna, która z Warszawy rozszerzyła się po całej Polsce, tym bardziej, iż Pan Bóg nie szczędził cudów za pośrednictwem tego Swego Sługi.

Lecz w roku 1572 arcybiskup Karnkowski, bę­dąc w Warszawie, miał objawienie, w którym błogosławiony Ładysław pole­cił mu w imieniu Pana Boga, aby zwłoki jego na adekwatnym miejscu umieszczone zostały. Stąd też w 67 lat po śmierci na staranie arcybiskupa gnieźnieńskiego Sta­nisława Karnkowskiego, Papież pozwolił na podniesienie zwłok Bł. Ładysława, czego doko­nano dnia 13 kwietnia 1572 roku w obecności króla Zygmunta Augusta, dwóch kardynałów dele­gatów papieskich, wszystkich bi­skupów z Królestwa całego, se­natorów i posłów, którzy w tym czasie na sejm walny do War­szawy się zjechali. Podjęto więc kamień, obmyto ze czcią winem zwłoki Bł. Łady­sława i umieszczono w drewnia­nej trumnie. Przeniesiono je więc z wielką czcią i przy uroczystym obchodzie, na którym król Zygmunt August był obe­cny, złożono po prawej stronie wielkiego ołtarza, gdzie dotychczas zostają w oso­bnej kaplicy. Pochowany został na środku chóru Ojców Bernardynów warszawskich pod tym miejscem, gdzie się pali lampa przed Przenajświętszym Sakramentem. Pochowany był Ładysław w tym miejscu, gdzie się najchętniej zwykle mo­dlił, to jest pod lampą, która się paliła przed Najświętszym Sakramentem.

Za życia i po śmierci działy się liczne cuda za przyczyną Bł. Ładysława. Rozgłos łask i cudów spowodował, iż wdrożono proces kano­niczny w celu ich sprawdzenia, jako też w celu wyjaśnienia, czy O. Ładysław z Gielniowa był mężem nieskalanych obyczajów, czy wiódł życie heroiczne. Pro­cesy z lat 1632—1637 i 1747—1749 wykazały jedno i drugie niczym niezbitymi dowodami. To też Papież Bene­dykt XIV r. 1753, 19 sierpnia zatwierdził cześć odda­waną Bł. Ładysławowi. Stolica święta uznała skrom­nego ongi zakonnika Patronem Polski i Litwy i pod­niosła Świętego Jego dla państw Polski do pierwszego stopnia, a nabożeństwo na jego cześć po­lecił odprawiać w niedzielę po Świętym Mateuszu.

W czasie zalewu naszej Ojczyzny przez armie bolszewickie w sierpniu 1920 r., wspomniano sobie tego potężnego naszego Rodaka i jego orędownictwo i dla uproszenia zwycięstwa orężowi polskiemu, na rozporządzenie J. Em. X. Aleksandra Kakowskiego, kardynała, obnoszono święte jego relikwie w pokutnej procesji po Warszawie w przededniu „Cudu nad Wisłą“. I tym razem Bł. Ładysław nie zawiódł. Jego prawdopodobnie wstawiennictwo wyjednało u Królowej Polski, Najświętszej Maryi Panny, i Boga walny pogrom wroga i ocalenie Ojczyzny, której losy zdawały się już być przesądzone.

Jakież objawy wdzięczności, jaką cześć odbiera ten Błogosławiony? Ilekroć wejdzie się do jego kaplicy w kościele akademickim Św. Anny, ozdobionej malowidłami, wyobrażającymi sceny z życia Ładysława, pusto tam i głucho… Nie ma już wiernych, wypraszających Łaski u jego trumienki… Warszawa zapomniała owe słowa nadziemskie: „Warszawo, bądź wdzięczna”…

Zachęcamy do:

  1. uczczenia Świętego Patrona dnia dzisiejszego, Bł. Władysława z Gielniowa: Nabożeństwo do Bł. Władysława z Gielniowa, Prezbitera, Patrona Polski.
  2. podjęcia rozmyślania o Świętym Patronie dnia dzisiejszego, Bł. Władysławie z Gielniowa.

Poznaj także:

  1. Żywot Bł. Władysława z Gielniowa napisanego przez O. Prokopa Kapucyna.
  2. Żywot Bł. Władysława z Gielniowa napisanego przez X. Piotra Skargi T.J.
  3. Żywot Bł. Władysława z Gielniowa napisanego przez X. Juliana A. Łukaszkiewicza.

© salveregina.pl 2024

Idź do oryginalnego materiału