
21 Września.
Świątobliwa Barbara z Krakowa.
— Grób od XVIII w. znajduje się w kościele Św. Barbary w Krakowie.
Źródło: Żywoty Świętych z dodatkiem rozmyślań, modłów i rycin napisał Ks. Julian Antoni Łukaszkiewicz, Honorowy Kap. Bazyliki Lor., 1931r.
Wielu Świętymi biskupami, kapłanami i zakonnikami szczyci się Kraków, a do ich grona zalicza się świątobliwa Barbara, córka wójta krakowskiego Jana Longi, urodzona 1567 r. Matka oddała ją na naukę do szwaczki, kobiety gwałtownej i popędliwej, która dziewczynkę potrącała i poniewierała. Potulna Basia nie skarżyła się i w cichości kary niesprawiedliwe przyjmowała. Raz pchnęła ją opiekunka tak nieostrożnie, iż wytknęła jej nogę, a zamiast ją leczyć, potrącała ją dalej. Wskutek braku opieki lekarskiej i zaniedbania pozostała Basia na całe życie kaleką. Gdy się dowiedzieli o tym rodzice, odebrali córkę, i poczęli ja gorliwie leczyć. Żadne lekarstwa nie pomagały już jednak. Rzekła im wtedy Barbara: Nie traćcie pieniędzy na doktorów i lekarstwa, widocznie Pan Bóg chce, abym kaleką została. Do Zakonu mnie nie przyjmą, więc żyć będę w mej izdebce jak w klasztorze. – Odtąd rozpoczęła doskonałe wieść życie. Rozkoszy światowych unikała, wygodami gardziła, łoże sobie urządziła z desek, i na nim więcej czuwała, aniżeli sypiała. Mięsa jeść zaprzestała; w piątki i w Post żywiła się tylko suchym chlebem. Czas wolny od domowych zajęć spędzała na modlitwie i rozmyślaniu. Częste uderzały na nią pokusy. Wołała wtenczas do Chrystusa Pana: – „Obrońco mój, gdzie jesteś?” I otrzymywała odpowiedź: „Jestem w sercu Twoim”. Zrozumiała wówczas, iż dostateczną daje Pan Bóg jej Łaskę do zwyciężenia pokus szatańskich. Pracowała więc nad sobą wytrwale, i odzyskała spokój wewnętrzny. Szydzili z niej ludzie, dokuczali, oszukiwali ją; – ale i ten krzyż ofiarowała Panu Bogu w milczeniu. – Gdy cierpienia jej wzmagały się i wychodzić nie mogła, pozwolił biskup, aby urządziła sobie w domu kaplicę i tamże słuchała codziennie Mszy Świętej. Schodzili się do niej ludzie i prosili ją, aby modliła się za nimi do Pana Boga, a zawsze modlitwa jej była wysłuchaną. – Przez półtora roku cierpienia jej były tak wielkie, iż wpadała w omdlenie. Trzymała wówczas Krzyż Chrystusa w ręce i mówiła: Panie! niech się dzieje Wola Twoja. Miłe mi cierpienie, skoro mi je zsyłasz. Przeżywszy w ciągłym cierpieniu lat 54, zmarła w opinii świętości 1621 r. Pochowaną jest w kościele Św. Barbary, a ludzie przy jej grobie wypraszali sobie rozliczne Łaski.
Punkty do rozmyślania.
Chrześcijanin nie tylko dobrowolnie ugina się pod krzyżem i cierpieniem, jakie spada na niego, ale nadto kocha on ten krzyż, i przytula do siebie jako nieodłącznego towarzysza życia, który prowadzi go do zbawienia.
„Jeżeli bowiem współcierpimy z Chrystusem, będziemy też z Nim współuwielbieni” (Rzym. 8).
Święci Pańscy ochotnie znosili najsroższe cierpienia dla Chrystusa Pana, wiedząc, iż im więcej będą cierpieli na ziemi, tym większą otrzymają nagrodę w Niebie.
„Utrapienia czasu niniejszego nie są godne przyszłej Chwały, która się w nas objawi” – poucza Św. Paweł Apostoł (Rzym. 8.)
Modlitwa.
Wszechmogący Boże, wejrzyj, prosimy, na pokorne modły nasze, a Prawicę Majestatu Twego wyciągnij ku obronie naszej. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.