![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTL9Q2ZCIHW5zLw2Wr-EfLo6cqk7wlBoZ0feuqAX7GIGo37Wo-mqZKM6AwBugTnDLqyuwkxBjhn6XMQEcjjsBv_RXht2cW15TuPpcxLYxXxYGrtxJxHRdVibxfNHvnjq7x6zzor3avp4VDvEKuy6A2rDLuZQXVJfPPwCA5OA3Uqk1Z_yzxMFlMfHB-EljL/w159-h200/IMG_9084.jpeg)
Miałam jakoś zakodowane przez lata, iż nieczystość dotyczy sfery seksualnej i nieuporządkowania w niej. Nie pamiętam kiedy i kto uświadomił mi to, co Jezus dziś jasno określił.
Nawet jeżeli w sferze seksualnej nie będę nieczysta, nie oznacza to jednak automatycznie, iż jestem człowiekiem czystym.
Nie mam zamiaru usprawiedliwiać się, jak odkryję swą przewrotność, ale wiem dobrze, gdzie się dostępuje tej pierwszej, pierwotnej czystości. I polecam każdemu! Swoiste pranie :) i biel chrzcielna.
Przypomnę jeszcze, iż greckie słowo, użyte tu „nieczystość”, można przetłumaczyć jako „skalane” i „pospolite”… ON nas stworzył niepospolitymi :)