Tydzień temu, 30 listopada, w Krakowie w parafii św. Brata Alberta, uczestniczyliśmy w „Dniu Męczenników”. O dar rychłej beatyfikacji Sługi Bożego ks. Ferdynanda Machaya COr – męczennika II wojny światowej, modliliśmy się wraz z Parafianami z Krakowa, z Jabłonki – rodzinnej miejscowości ks. Ferdynanda, z delegacją Orawskiego Oddziału Związku Podhalan z Jabłonki oraz księżmi: ks. Proboszczem Pawłem Kubanim wraz z Księżmi Współpracownikami, ks. Proboszczem z Jabłonki, ks. Michałem Królikiem – autorem pracy magisterskiej poświęconej Słudze Bożemu. Szczególnym gościem „Dnia Męczenników” był ks. dr Andrzej Scąber – referent ds. kanonizacyjnych Archidiecezji Krakowskiej. Poniżej zamieszczamy obszerne fragmenty jego wystąpienia zatytułowanego „Proces kanonizacyjny męczenników”, tekst nieautoryzowany.
Prelegent zauważył, iż najczęściej, kiedy mówi się o beatyfikacji, ma się na myśli uroczystość beatyfikacyjną, która trwa dwie, trzy godziny. Przewodniczy jej zwykle delegat Ojca Świętego, zwykle jest to prefekt Dykasterii ds. Świętych. Przybywają biskupi, księża i jest wielka uroczystość. Ale zanim do tego dojdzie i zabrzmi radosne Chwała na wysokości Bogu po odczytaniu dekretu beatyfikacyjnego czy kanonizacyjnego, muszą wybrzmieć 3 akordy.
Vox Populi*
Pierwszym jest głos ludu – Vox Populi, inaczej nazywany opinią świętości. W niektórych wypadkach ma on już miejsca za życia danego człowieka, ale najczęściej mocno wybija w momencie śmierci i jego pogrzebu. prawdopodobnie wszyscy pamiętają pogrzeb św. Jana Pawła II, papieża Karola Wojtyły, kiedy na Placu Świętego Piotra expressis verbis ludzie zaczęli krzyczeć: Santo subito! Ta opinia musi być spontaniczna i trwała. Dlatego Kościół daje karencję czasową, iż proces nie może się rozpocząć wcześniej niż 5 lat po śmierci kandydata do chwały ołtarzy, ale też nie powinien się zaczynać później niż po 30 latach. Czasami zdarzają się wypadki, iż Ojciec Święty udziela dyspensy, co do tego czasu. Zatem pierwszym niewątpliwie konstytutywnym głosem, bez którego nie można rozpocząć procesu, jest opinia świętości, Vox Populi.
Vox Ecclesiae
Drugim głosem jest Vox Ecclesiae – głos Kościoła. Jest to żmudna, koronkowa robota, która zmierza do udowodnienia heroiczności cnót lub męczeństwa. Odbywa się ona na 2 etapach: na poziomie diecezji i na poziomie Dykasterii ds. Świętych. To jest głos Kościoła. jeżeli ten etap przebiegnie pomyślnie, kończy się dekretami papieskimi. W przypadku wyznawców jest to dekret heroiczności cnót i wtedy trzeba oczekiwać jeszcze na cud za wstawiennictwem Sługi Bożego, a od momentu dekretu już Czcigodnego Sługi Bożego. Na etapie Vox Ecclesiae – głos Kościoła, proces jest skomplikowany, żmudny, bez taryfy ulgowej, albo w sprawie cnót, albo w sprawie męczeństwa. Proces kończy dekret heroiczności cnót, albo dekret o męczeństwie. Kiedy mamy dekret o męczeństwie, Ojciec Święty może udzielić (i najczęściej udziela), dyspensy co do cudu, i od razu odbywa się beatyfikacja. W przypadku wyznawców musi być cud.
Vox Dei
Cud, konieczny do beatyfikacji to głos trzeci: Vox Dei – głos samego Boga, pieczęć, iż ludzie się nie mylili, Kościół się nie mylił. Pan Bóg potwierdza to cudem: Vox Dei. Kiedy wybrzmią te 3 głosy: 1/ Vox Populi – głos ludu – opinia świętości; 2/ Vox Ecclesiae – głos Kościoła, czyli proces zakończony dekretem papieskim; 3/ Vox Dei – głos samego Boga, czyli cud; wtedy dochodzi do symfonii, która wybrzmiewa po dekrecie beatyfikacji czy kanonizacji, a głosi ją odśpiewany hymn Gloria in excelsis – Chwała na wysokości Bogu.
Procesy historyczne
Istnieje kilka rodzajów procesów. Najstarszym procesem jest proces o męczeństwo. Jest proces wyznawców, czyli proces udowadniający, heroiczne życie kandydata. Są sprawy historyczne, causae historicae. Taką sprawą była np. sprawa królowej Jadwigi, króla Jadwigi Andegaweńskiej, króla Polski, a także Stanisława Kazimierczyka, Jana z Kęt, Szymona z Lipnicy. Michała Giedroycia. Sprawy historyczne mają cenzurę czasową. Wszyscy, którzy umarli 100 lat przed 1634 roku, czyli ci, którzy umarli przed 1534 rokiem. A dlaczego ten rok? Bo w 1634 roku papież Urban VIII wydał dekret Celestis Ierusalem cives – Niebieskie miasto Jeruzalem, w którym napisał, iż o ile ktoś 100 lat wcześniej uważany był za świętego, błogosławionego, to trzeba to zaaprobować i uznać świętym. To są najtrudniejsze sprawy, jakie się prowadzi. Wymagają wielkiego warsztatu i znajomości, zwłaszcza średniowiecznej łaciny.
Oferta della vita
Jest jeszcze ostatni rodzaj procesu. I to już jest zasługa papieża Franciszka, który wprowadził możliwość osobnego postępowania, nazywa się to oferta della vita – ofiarowania życia. o ile ktoś ofiaruje życie w obronie kogoś, to wtedy można byłoby tą drogą prowadzić proces. W Polsce nie mieliśmy jeszcze takiego procesu.
Proces o męczeństwo
Po wprowadzeniu, dającym ogólną orientację, ks. Andrzej Scąber przeszedł do omówienia procesu o stwierdzenie męczeństwa. W przypadku pierwszego męczennika, św. Szczepana, już w rocznicę śmierci przyszli chrześcijanie na grób diakona Szczepana i uważają do za świętego. Sprawują przy jego grobie Eucharystię. I najczęściej w pierwszym tysiącleciu w ogóle nie było procesów. To biskup decydował, czy ktoś jest święty, czy nie. Nie było rozróżnienia między błogosławionymi, a świętymi. Dopiero papież Aleksander III zabronił biskupom beatyfikacji i sam przejął wszystkie sprawy. Odtąd nad procesami czuwa Stolica Apostolska. Ale przez pierwsze cztery wieki była to kanonizacja, nie było beatyfikacji, tylko ogłaszano kogoś świętym, przez to, iż w rocznicę męczeńskiej śmierci przychodzono na grób męczennika, sprawowano tam Eucharystię, a później powstawały tak zwane martyrologia. Biskup polecił wpisać męczennika do martyrologium, wraz z aktami męczeństwa. I tak było do czwartego wieku. Kiedy w 313 roku cesarz Konstantyn Wielki wydał edykt tolerancyjny dla chrześcijaństwa, skończył się okres prześladowania i mamy okres wyznawców. Pierwszym wyznawcą, który jest powszechnie czczony w Kościele był św. Marcin, biskup Tours.
Żeby prowadzić proces o męczeństwo, trzeba sięgnąć do konstytucji „O beatyfikacji Sług Bożych i kanonizacji Błogosławionych” autorstwa papieża Benedykta XIV – Prospera Lambertiniego. Ojciec Święty Benedykt XIV, mówi o 4 warunkach męczeństwa. Po pierwsze: trzeba przebadać osobę męczennika, przy czym tutaj nie potrzeba takiej świętości życia jak w przypadku heroiczności cnót wyznawcy. Po drugie: trzeba udowodnić fakt śmierci. Śmierć musi być pewna, musi być gwałtownie zadana i musi być udokumentowana. Najbardziej konstytutywnym elementem dochodzeniu do męczeństwa – trzeci warunek – jest przyczyna śmierci odium fidei – nienawiść do wiary. Trzeba udowodnić, iż prześladowca uczynił to z nienawiści do wiary. Dobrym przykładem jest proces Maksymiliana Marii Kolbego. To nie był proces o męczeństwo; w 1970 roku, Paweł VI beatyfikował Maksymiliana Marię Kolbego jako wyznawcę. Nie wskazano na fakt, iż nazizm hitlerowski z gruntu nienawidził religii chrześcijańskiej. Dopiero profesor Joachim Bar, franciszkanin, zajął się tą sprawą i udowodnił poprzez okólniki, które wydawało NSDAP, iż po likwidacji Żydów, partia nazistowska, później faszyści, dążyli do likwidacji chrześcijaństwa, Kościoła katolickiego. Przyjęto wtedy w dykasterii sformułowanie: zbiorowego prześladowcy. Dziś już nikt nie ma wątpliwości, iż faszyzm i komunizm to jest zbiorowy prześladowca. Potrzeba wskazać prześladowcę i to jest warunkiem konstytutywnym; jest nim także przyczyna śmierci odium fidei – nienawiść do wiary. A czwarty warunek, aby zostać ogłoszonym męczennikiem – to jest motyw śmierci. Trzeba udowodnić, iż ten kandydat zginął w obronie wiary albo w obronie, którejś z prawd wiary. Dopiero kiedy zostaną spełnione 4 warunki, o których mówi papież Benedykt XIV: 1/ osoba męczennika, czyli dobre życie; 2/ udowodni się fakt śmierci; 3/ zostaną ustalone przyczyny śmierci, czyli nienawiść do wiary; 4/ motyw śmierci, czyli obrona prawd wiary – to wtedy dochodzi do beatyfikacji.
Nazewnictwo
Na poszczególnych etapach zmienia się również nazewnictwo: 1/ kandydat, gdy Stolica Apostolska zezwala na proces; 3/ Sługa Boży – gdy zakończy się proces na poziomie kościelnym – Vox Ecclesiae; 3/ dekret heroiczności cnót – Czcigodny Sługa Boży; 4/ błogosławiony; 5/ święty; 6/ Doktor Kościoła, ale Doktorem Kościoła może być tylko święty.
Święci są po to, aby nas zawstydzać
Święci zarażają świętością i są po to, jak powiedział św. Jan Paweł II w dniu beatyfikacji Karoliny Kózkówny w Tarnowie, po to, aby nas zawstydzić. Skoro ks. Machay, skoro ks. Bukowiński, skoro ks. Rapacz wiedział się jak zachować jako ksiądz, to dlaczego ja nie mogę się zachować jak ksiądz? Aby nas zawstydzić, po to są beatyfikacje, a dopiero na drugim miejscu, iż święci i błogosławieni są naszymi protektorami, adwokatami przed Panem Bogiem. Skoro rodzina Ulmów, potrafiła się odnaleźć w tych trudnych sytuacjach i przyjąć rodzinę żydowską! Nie było takie łatwe, a dziś są po to, aby nas zawstydzić. Dlatego Kościół wyznacza nam takich świadków wiary dla rodziców, dla małżonków, dla młodzieży.
Z naszej Kongregacji w „Dniu Męczenników” w Krakowie wzięli udział: ks. Mateusz Kiwior COr, ks. Robert Piechnik COr i ks. Rafał Zieliński COr.
9 grudnia br., przypada 110. rocznica urodzin Sługi Bożego ks. Ferdynanda Machaya COr. W tym dniu, zwłaszcza, podczas wieczornej Mszy św., będziemy się modlić o jego beatyfikację.
* śródtytuły pochodzą od filipini.eu
o Słudze Bożym ks. Ferdynandzie Machayu COr
zobacz także↓