
11 marca.
Św. Eulogiusz, Kapłan i Męczennik.
(† Żył około Roku Pańskiego 859).
Eulogiusz, syn bogatych i pobożnych rodziców, urodził się w mieście Kordowie, w ówczesnej stolicy hiszpańskich Maurów. Pierwsze początki nauk odebrał w szkole kapłanów, ustanowionych przy kościele świętego męczennika Zoila. Wiadomościami i cnotami tak się odznaczał, iż został księdzem, a potem powierzono mu urząd przełożonego słynnej naonczas tak zwanej szkoły duchownej w Kordowie. Tutaj życiem i przykładem swoim był prawdziwie wzorem pobożności, pokory, modlitwy i zaparcia się siebie. Wychowanie młodzieży było jego najmilszym zajęciem.
Kiedy w roku 850 wybuchło za Abderamana III. w Hiszpanii straszne prześladowanie chrześcijan przez mahometan, Eulogiusz spieszył z pomocą i pociechą do uciśnionych wiernych. Dniem i nocą odwiedzał niestrudzony więzienia, dodawał otuchy, przysposabiał na śmierć, słuchał Spowiedzi. Dwie dziewice, imieniem Flora i Maria, wzmocnione jego słowami, śmierć poniosły męczeńską. Ale i samego Eulogiusza wtrącono do więzienia za rzekome przewinienie przez popieranie Chrześcijan. Wypuszczony na wolność, jak mówił, przyczyną modlitwy umierających swych uczennic, nie przestawał mimo groźby i przestróg swych nieprzyjaciół pracować nad zbawieniem bliźnich. Znowu zajmował się prześladowanymi, pocieszał skazanych, przygarniał do siebie bezradnych.
Jako dobry pasterz w końcu sam miał oddać duszę za swe owieczki. Naonczas żyła bowiem w Kordowie córka bardzo zamożnej i znanej mahometańskiej rodziny, imieniem Leokrycya; przebywając od młodości zawsze między Chrześcijanami, pokochała Naukę Chrystusową i przyjęła potajemnie chrzest z rąk Św. Eulogiusza. Skoro wykryła się tajemnica, a rodzice dowiedzieli się o chrzcie swej córki, postanowili rzekome swe pohańbienie chociażby gwałtem usunąć. Leokrycja miała tylko dwie rzeczy do wyboru, albo śmierć albo zaparcie się Chrystusa. W swej bezradności i trwodze schroniła się do domu chrześcijan, urządzonego przez Eulogiusza, prosząc go gorąco o przyjęcie i opiekę. Przez pewien czas zdołała się ukryć przed rodzicami; przy pilnych poszukiwaniach odnaleziono ją właśnie w chwili, kiedy razem z świętym kapłanem modliła się w kaplicy przy ołtarzu.
Oskarżono świętego o podburzanie dzieci przeciw władzy rodzicielskiej. Zapytany przez sędziego, czy rzeczywiście ukrywał zbiegłą Leokrycyę, odpowiedział: Jestem kapłanem Bożym; obowiązkiem moim jest opiekować się owieczkami swoimi. Nie mogłem odmówić Leokrycji, zagrożonej śmiercią. Sędzia skazał go na biczowanie. W czasie bolesnej katuszy zwracał się święty kapłan do siepaczy, mówiąc do nich: Nie męczcie się, Chrystusa się nie wyrzeknę, zbyteczny wasz trud. Wykładał im zarazem Naukę Chrystusową i podnosił różnicą między wierzeniami mahometańskimi a Wiarą Chrześcijańską. Sędzia, widząc lekceważenie religii pogańskiej, skazał Eulogiusza na śmierć.
Litość zdjęła jednego z oprawców wobec wielkich boleści, jakie cierpiał Eulogiusz; przejęty miłosierdziem radził mu, aby choć zewnętrznie tylko przystał na wiarę mahometańską, zostając w duszy Chrześcijaninem. ale święty rzekł: Gdybyś ty miał choć najmniejsze tylko pojęcie o wielkości szczęścia niebieskiego, nie radziłbyś mnie tej zbrodni; sam z pewnością wolałbyś umrzeć, aby się dostać do Chwały Wiekuistej.
Z modlitwą i śpiewem na ustach szedł Eulogiusz na miejsce stracenia. Inny jakiś oprawca, zacięty pohaniec, w niesłusznym na zachowanie świętego gniewie uniósł się i wymierzył mu silny policzek. Eulogiusz nie skarżył się; dosłownie biorąc Naukę Pana Jezusa, nastawił drugi policzek, i odebrał tym silniejsze uderzenie. Przyszedłszy na miejsce stracenia, upadł święty na kolana, wzniósł złożone ręce w górę, oczy utkwił w niebo i dokonał jeszcze w ostatniej chwili uroczystego wyznania wiary. Polecając ducha swego Panu Bogu, skończył pod ciosem miecza dnia 11 marca roku 859.
Cztery dni później zakończyła w podobny sposób swe życie Leokrycja, zwyciężywszy wszelkie pokusy nieprzyjaciół, którzy chcieli ją zmusić do sprzeniewierzenia się Chrystusowi.
Nauka.
Święty Eulogiusz uczy nas swym życiem, iż żadne trudności, niebezpieczeństwa i przeszkody nie powinny nas powstrzymywać na rozpoczętej drodze dobrych uczynków i niebezpieczeństw. Raz uwięziony i znowu wypuszczony na wolność, pomimo przestróg nie przestaje pomagać wiernym, pocieszać ich i namawiać do wytrwania w walce pod sztandarem Chrystusowym. Dobre uczynki, pobożne życie lub pokutę raz rozpoczętą trzeba nam mimo trudności i przeciwieństw wykonywać dalej, aż nie dojdziemy do celu. Niemądry, kto wśród drogi z przestrachu traci męstwo; im większe ciernia, głogi, tem milsze jest zwycięstwo. Ileśmy to razy rozpoczynali ciernistą drogę życia a ustawaliśmy na niej, kiedyśmy napotkali na trudności? Nie trzeba się nigdy zniechęcać, bo każde ustawanie jest niejako cofaniem się. Pamiętać nam o tym, iż Pan Bóg, Który dał nam Łaskę początkującą do dobrego, udzieli nam także Łaskę wytrwania i doprowadzenia rozpoczętego dzieła do końca. Natężenia, znękania, względy ludzkie, dla których tak często zaprzestajemy dobrych postępów dalszych, nie powinny nas odwodzić od powziętych postanowień, skoro o ich konieczności jesteśmy przekonani. Siła woli i Łaska Boża, męstwo i Pomoc Boża powinny nas podtrzymywać na drodze obranej, aby przez ustawanie nie utracić zdobytych dotychczas korzyści.
Źródło: Żywoty Świętych Pańskich, oprac. Ks. Władysława Hozakowskiego 1907r.