PROROCTWA 10-LETNIEGO SŁAWIKA (WIACZESŁAWA KRASZENINNIKOWA)
Fragmenty Z 400 stronicowej książki
Lidii Jemielianowej
„BÓG MÓWI DO WYBRAŃCÓW SWOICH”…
(ros. – „БОГ ГОВОРИТ ИЗБРАННИКАМ СВОИМ”…)
Wydanie wspomnianej książki błogosławił również cieszący największym autorytetem, szanowany i czczony w całej Rosji Starzec, Archimandryta Kiryłł (Pawłow), który powiedział: „Błogosławię, drukujcie książkę jak najszybciej… Bardzo polecam jej nabycie wszystkim, kto troszczy się o zbawienie duszy. Ponieważ jest ona pożyteczna, bogata w treści, ważna, aktualna i ciekawa”.
Wybrał i tłumaczył: Andrzej Leszczyński
Pierwsza część tekstu (36 stron format A5) wydana w 2015 roku
Obecnie po 9 latach jest duże zainteresowanie treściami pierwszej publikacji wychodząc naprzeciw zainteresowanym wydawca podjął decyzję II wydania, zamieszczając
II część tłumaczenia A. Leszczyńskiego:
Poradnik dla wiernych, w tym rady 10-letniego proroka Sławika
Tekstu jeszcze nie publikowanego drukiem w języku polskim. Książka miała się ukazać w 2015 jako kolejna pozycja związana ze Sławikiem, ale dopiero teraz nadszedł jej czas.
Życzymy błogosławionej lektury, korzystając jej z bogactwa.
Wydanie II poszerzone 2024
Z rosyjskiego tłumaczył i opracował Andrzej Leszczyński
10-LETNI ROSYJSKI PROROK SŁAWIK – JEGO PROROCTWA i RADY
Ur. 22.03.1982 – Zm. 17.03.1993
„Bóg skrócił moje życie dlatego, ponieważ ludzie bardzo gwałtownie zdradzają Boga i dlatego nie zdążę wyrosnąć, a tak byłbym wpierw lekarzem, a później mnichem”…
W ostatnich dniach – mówi Bóg – wyleję Ducha mojego na wszelkie ciało i będą prorokowali synowie wasi i córki wasze, młodzieńcy wasi widzenia mieć będą, a starcy – sny. (z księgi Joela, 3, 1-2)
PROROCTWA 10-LETNIEGO SŁAWIKA (WIACZESŁAWA KRASZENINNIKOWA)
Fragmenty Z 400 stronicowej książki Lidii Jemielianowej
„BÓG MÓWI DO WYBRAŃCÓW SWOICH”… (ros. – „БОГ ГОВОРИТ ИЗБРАННИКАМ СВОИМ”…)
Wydanie wspomnianej książki błogosławił również cieszący największym autorytetem, szanowany i czczony w całej Rosji Starzec, Archimandryta Kiryłł (Pawłow), który powiedział: „Błogosławię, drukujcie książkę jak najszybciej… Bardzo polecam jej nabycie wszystkim, kto troszczy się o zbawienie duszy. Ponieważ jest ona pożyteczna, bogata w treści, ważna, aktualna i ciekawa”.
Wybrał i tłumaczył: Andrzej Leszczyński
Pierwsza część tekstu (36 stron format A5) wydana w 2015 roku
Obecnie po 9 latach jest duże zainteresowanie treściami pierwszej publikacji wychodząc naprzeciw zainteresowanym wydawca podjął decyzję II wydania, zamieszczając
II część tłumaczenia A. Leszczyńskiego: Poradnik dla wiernych, w tym rady 10-letniego proroka Sławika
Tekstu jeszcze nie publikowanego drukiem w języku polskim.
Książka miała się ukazać w 2015 jako kolejna pozycja związana ze Sławikiem, ale dopiero teraz nadszedł jej czas.
Życzymy błogosławionej lektury, korzystając jej z bogactwa.
Wydanie II poszerzone 2024
Według przepowiedni Proroka Joela i Dz. Ap.
17 W ostatnich dniach – mówi Bóg – wyleję Ducha mojego na wszelkie ciało, i będą prorokowali synowie wasi i córki wasze, młodzieńcy wasi widzenia mieć będą, a starcy – sny. Joela (3,1-2):
18 choćby na niewolników i niewolnice moje wyleję w owych dniach Ducha mego, i będą prorokowali (Dzieje Apostolskie 2, 17-18)
1. SŁAWIK KRASZENINNIKOW, 10-LETNI PROROK FAKTY Z JEGO ŻYCIA I MISJI
Sławik Kraszeninnikow, zwany też Czebarkulskim (od miasta Czebarkul, w którym wzrastał, umarł i jest pochowany), Uralskim lub Syberyjskim, w Polsce jest nieznany. Nie ma o nim filmów, nie przetłumaczono książek z języka rosyjskiego. W Rosji wśród prostego ludu prawosławnego obserwuje się kult tego świątobliwego, 10-letniego proroka. Jego grób w małym mieście na Uralu, Czebarkulu, przykryty szklaną konstrukcją (której szkic narysował on sam w swoim zeszycie na kilka lat przed śmiercią i której zdjęcie zamieszczono poniżej – od tłum.), odwiedzają setki tysięcy wiernych, którzy modląc się za jego pośrednictwem do Pana Boga, szukają tutaj ratunku i pomocy dla swoich chorób i dolegliwości fizycznych i psychicznych. I bardzo często ich błagania są wysłuchane, wyjeżdżają uzdrowieni na ciele i duszy, umocnieni w wierze. Sławik znany jest też w środowiskach prawosławnych za granica, na przykład w Kosowie, gdzie na pamiątkę dnia jego śmierci odprawiane są nabożeństwa, śpiewane akatysty ku jego czci.
Stanowisko Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej
Natomiast władze Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej nie uznały 10-letniego proroka i na wszelkie sposoby walczą z „jego kultem”. Szef Komisji Synodalnej do Spraw Kanonizacji Metropolita Krutitski i Kołomieński Juwenaliusz uznał za niezgodny z duchem Cerkwi kult „świętego chłopca Sławika” (ros. – „святого отрока Славика” – nazwa „otrok” stosuje się, szczególnie w literaturze religijnej w odniesieniu do chłopców w wieku od 7 do 12 lat – od. tłum.), który rozprzestrzenił się w Czelabińsku, – informuje Interfax-Religia.
„Z doświadczenia Cerkwi wiemy, jak łatwo podobne błędy kuszą ludzi prostych i naiwnych, i odcinając od Ciała Cerkwi, prowadzą ich do śmierci” – powiedział Władyka. Przypomniał, iż Metropolita Czelabińsko – Złatousowski Hiob według wyników badań kwestii czczenia Sławika oświadczył, iż jest ono obce „duchowi i nauczaniu Cerkwi Chrystusowej.” „Powodem tego jest ogromna żądza popularności, duma i duchowa ślepota tych błądzących zacofanych umysłowo w swoich przesądach „fanatyków świętego chłopca” – powiedział Metropolita Juwenaliusz.
Autor artykułu o Sławiku – Nikołaj Nieustrojew (Kiemierowo, 2010 rok) tak pisze o nieprzychylnym stanowisku Cerkwi: „W sprawie fenomenu chłopczyka Sławika rozmawiałem z pewnym moim znajomym archimandrytą, opinii którego wierzę. Jak wielu innych, on również początkowo z wątpliwościami traktował te wszystkie cuda, ale po przeprowadzonym badaniu, łącznie ze spotkaniami z matką i ludźmi, którzy uzyskali od Sławika pomoc, jego wątpliwości się rozwiały. A kłamstwa, które leja na tego świątobliwego chłopczyka z diecezji – to tylko elementarna zazdrość, iż tak wielu przyjeżdżających tutaj ludzi do nich z pieniędzmi nie przychodzi”.
Oprócz książki „BÓG MÓWI DO WYBRAŃCÓW SWOICH”… (ros. – „БОГ ГОВОРИТ ИЗБРАННИКАМ СВОИМ”…) , będącej tematem opracowania pt. są jeszcze inne publikacje i filmy video. Wszystko zaczęło się od książki „Ach, mamo, mamuśku… (ros. -«Ах, мама, маменька…») Giennadija Pawłowicza Bystrowa (wydana w latach 2001-2002), napisana ze słów matki Sławika. Sama Walentina Kraszennikowa napisała dwie książki: „Cuda i przepowiednie chłopczyka Sławika” (ros. – «Чудеса и предсказания отрока Славика») i „Posłany przez Boga” (ros. – «Посланный Богом». Lidia Jemieljanowa napisała dwie inne: „Chłopczyk Wiaczesław (ros. – «Отрок Вячеслав») oraz „BÓG MÓWI DO WYBRAŃCÓW SWOICH”… (ros. – „БОГ ГОВОРИТ ИЗБРАННИКАМ СВОИМ”…). W książkach tych podaje się liczne świadectwa o niezwykłych darach i zdolnościach chłopczyka, o jego objawieniach po śmierci i o cudach, które uczynił. W latach 2010 – 2011 zostały wydane na DVD 4-odcinkowe 2 filmy dokumentalne „Rosyjski Anioł. Chłopczyk Wiaczesław (ros. – «Русский ангел. Отрок Вячеслав» – reżyser Siergiej Bogdanow).
O książce: „BÓG MÓWI DO WYBRAŃCÓW SWOICH”…
Taki jest tytuł 400-stronicowej książki, napisanej przez Matuszkę Lidię Jemielianową (żonę prawosławnego kapłana Giennadija Jemielianowa ze świątyni pw. św. Hioba Cierpiętnika (ros. – св. Иова Многострадального – od tłum.) na Cmentarzu Wołkowskim w Sankt – Petersburgu i wydanej w 2006 roku z błogosławieństwem Arcybiskupa Ufy i Stierlitamaka Metropolity Nikona. Na napisanie tej książki autorka otrzymała też błogosławieństwo od swego ojca duchownego – przeora klasztoru Aleksija Pieńzieńskiego (Szumilina), który po jej opowiadaniu i zapytaniu: „Czy jest od Boga ten chłopczyk, Ojczulku”?, odpowiedział od razu twierdząco i choćby w sposób uroczysty: „Chłopczyk jest od Boga!” (ros. – „Отрок от Бога!” – od tłum.). Wydanie książki błogosławił również cieszący największym autorytetem, szanowany i czczony w całej Rosji Starzec, Archimandryta Kiryłł (Pawłow), który powiedział: „Błogosławię, drukujcie książkę jak najszybciej… Bardzo polecam jej nabycie wszystkim, kto troszczy się o zbawienie duszy. Ponieważ jest ona pożyteczna, bogata w treści, ważna, aktualna i ciekawa”.
ŻYCIORYS SŁAWIKA
Imię SŁAWIK – jest zdrobnieniem od imienia WIACZESŁAW, końcówka Sław=Sławik. Matka używała jeszcze zdrobnień: Sława, Sławoczka. Urodził się 22 marca 1982 roku, zmarł w dniu swego Anioła – 17 marca 1993 roku, na 5 dni przed osiągnięciem 11-go roku życia. W wieku 5 i pół roku (w 1987 r.) zaczął prorokować, diagnozować i leczyć ludzi z różnych chorób, w tym psychicznych, udzielając też rad w sprawach rodzinnych i życiowych. Jego misja prorokowania i leczenia trwała również dokładnie 5 i pół roku, do samej śmierci. Uzdrowił tysiące ludzi. Uzdrawianie chorych i potrzebujących w tej chwili trwa nadal, przy jego grobie. Tysiące ludzi, przybywających z terenu Rosji i zagranicy, przez modlitwy uzyskuje pomoc, uzdrowienie, umocnienie w wierze, nawraca się…
NARODZINY
Niezwykłe wydarzenia, związane z małym prorokiem, zaczęły się przed jego narodzinami lub tuż po narodzeniu. Oto trzy wydarzenia, opowiedziane przez Matkę, Walentynę Kraszennikową, zamieszczone w pierwszej książce, napisanej przez nią pt. „Cuda i przepowiednie chłopczyka Sławika” (ros. – «Чудеса и предсказания отрока Славика»). Książkę tę wydano z błogosławieństwem przewielebnego Diomida (pol. – Diomedesa – od tł.), biskupa Anadyrskiego i Czukockiego.
* Niezwykłości zaczęły się na miesiąc przed jego narodzeniem. Pewnego razu obudziliśmy się rano z mężem od jakiejś dziwnej, głośnej muzyki, płynącej jakby z sufitu. Była bardzo melodyjna, delikatna, nieziemska. Powstał w nas strach: co to? Przecież tak nie może być! Ledwo doczekałam rana i pobiegłam do sąsiadki – stuletniej prawosławnej babci, mieszkającej w naszym wejściu. Wyjaśniła: „Dobry człowiek powinien się narodzić!”. Uspokoiłam się.
* Następne zdziwienie było w klinice położniczej. Wszystkim mamom przyniesiono dzieci do karmienia, a mi – nie przyniesiono. Bardzo się wystraszyłam, ponieważ trzy lata temu w tej samej klinice zmarło nasze dziecko. Naraz otwierają się drzwi (obie połowy) i do sali wchodzi z moim Sławikiem na rękach ni to lekarz, ni to siostra w śnieżnobiałym stroju, jakby ze sali operacyjnej, w wieku około 16-17 lat. Twarz miała zasłoniętą opaską z gazy, widoczne były tylko oczy – piękne, nie dające się opisać!. Podając mi syna, powiedziała: „Dziecko urodziło się całe w pieprzykach (ros. – „в родинках” – od tłum.) i wyszła. Głos był delikatny, dziewczęcy, ale pełen siły i władzy. Kiedy dzieci zabrano ze sali, zapytałam kobiety: „Czy widziałyście, kto przyniósł mi dziecko?” Ale okazało się, iż żadnej siostry nikt nie widział, zapamiętano tylko dziecko na moich rękach. Siostry takiej nikt na porodówce nie znał. Możliwe, iż zapomniałabym o tym wypadku, ale za każdym razem, jak kąpałam syna, od razu przypominałam ją: dlaczego mówiła ona o pieprzykach? Przecież ich wcale nie ma! Pomyślałam, iż jest młoda i nie wszystko rozumie. Ale po trzech latach na całym ciele Sławika pojawiły się pieprzyki.
* Kiedy Sławik skończył trzy miesiące, poszliśmy z wizytą do neuropatologa. Kobieta – lekarz, która znalazła się w gabinecie zamiast naszego stałego neuropatologa, który na chwilę gdzieś wyszedł, obejrzała Sławika i powiedziała: „Dziecko urodziło się z delikatnym systemem nerwowym i psychicznym, nie wolno go szczepić”. I zrobiła w karcie taki wpis. Później, chcąc uzyskać od niej poradę, nie mogłam nigdzie jej znaleźć. Takiego „neuropatologa” nikt w szpitalu nie znał! Znikła bez śladu, jak „siostra na porodówce”. Dopóki Sławik rósł, wszyscy lekarze nie rozumieli wpisu w jego karcie, ale szczepień jednak mu nie robiono. Jedynie szczepienie od ospy zrobiono mu jeszcze na porodówce.
POCZĄTEK ŻYCIA
(tutaj i dalej – z relacji Matki Sławika)
Kiedy przybyliśmy z porodówki do domu, przyszła sąsiadka. Oglądając niemowlę, powiedziała, iż ma takie odczucie, jakby widział ją na wskroś i iż trochę boi się jego przenikliwego wzroku. Później sama też miałam takie odczucie. … Minął pewien czas, nim zrozumiałam, iż Sławik łatwo czyta moje myśli. Gdy miałam jakiś kłopot, on jakby od niechcenia dawał mi odpowiedź. Myślałam długo, iż to przypadek. Gdy miał nieco ponad 5 lat, przenieśliśmy się z mężem (wojskowym, oficerem) do jego nowego miejsca służby – na Ural. Nie było gdzie mieszkać i ja z dziećmi pojechałam do mojej matki w województwie Kiemierowskim, a mąż został w namiocie, w lesie, przy rekrutacji poborowych, ponieważ w hotelu nie było miejsc. Bardzo się denerwowałam z tego powodu. Sławik, widząc mój stan, podszedł i po raz pierwszy otwarcie powiedział, iż niedługo nam dadzą 3- pokojowe mieszkanie. Że zostało mu to „powiedziane”. Byłam zaszokowana nie tym, iż w końcu dadzą nam mieszkanie, a tym, iż to ktoś mu powiedział. „Sławoczka, dawno z tobą rozmawiają? – pytam. – „Zawsze, jak tylko pamiętam. I głos jest jeden i ten sam. Kobiecy, żywy. A wasze głosy obok niego są jakby martwe. I znam przeszłość, teraźniejszość i przyszłość”…
SZKOŁA, ŚWIADECTWA MATKI O JEGO DARACH, PRZYPADKI POMOCY POTRZEBUJĄCYM
Matka Walentina Kraszeninnikowa i Sławik
W wieku 7 lat Sławik poszedł do szkoły. I od razu zaczął opowiadać wszystkim dzieciom o Bogu. Jego pierwsza nauczycielka mieszkała w naszym wejściu. Pewnego razu, na lekcji, cichutko powiedział jej, iż widzi w jej brzuchu maleńką dziewczynkę. Nie uwierzyła, ale lekarze potwierdzili ciążę. W szkole poszły o nim wieści. Ciekawscy zaczęli go wypytywać o wszystko, po kolei, a on im odpowiadał. Potem rozmowy o nim poszły po całym naszym woskowym miasteczku i byłam zmuszona zwrócić się do cerkwi w mieście Miass do kapłana Ojca Władimira Ziemlanowa. Porozmawiał on o czymś ze Sławikiem przy ikonie Matki Bożej. Mi nie pozwolono słuchać, o czym mówili. I Ojciec Władimir, jak ta stuletnia staruszka powiedział, iż mój syn – to dobry człowiek. W tym czasie męża przenieśli na nowe miejsce służby – do Szadryńska, a starszego syna wzięli do wojska. Ale Sławik powiedział, iż do Szadryńska nie pojedziemy, a ojciec wróci z powrotem do Czebarkula. Tak tez się niedługo stało.
Kiedy zostałam sama z synem, powiedział mi, iż widzi wszystkie narządy wewnętrzne ludzi, widzi ich wszystkie choroby od samego początku i iż wielu dzieciom w szkole już pomógł. Wie, o czym myślą wszyscy ludzie, zna myśli naszego prezydenta i prezydenta amerykańskiego, wie, gdzie stoją rakiety jądrowe i w ogóle, tajemnic na ziemi dla niego nie ma.
Gdy Sławik chodził do szkoły, to zdecydowanie odmówił strzyżenia włosów, powiedział: „Niech będą takie jak u Jezusa Chrystusa”. Z tego powodu wyśmiewali się z niego złe dzieci, nauczyciele wywierali na mnie naciski, ale odpowiedziałam, iż nie mam wpływu na jego decyzję. Prymusem Sławik nie był, ale uczył się dobrze. Wszystko, o czym nauczyciele mówili, on nazywał nieprawdą, ponieważ znał Rzeczywistą Prawdę od Boga, a kiedy odrobił lekcje i dostawał „piątkę”, to mówił: „Dla ciebie, mamusiu, ją przyniosłem, aby było ci przyjemnie”.
Notatki, które zaczął robić, gdy żył, w czasie pogrzebu znikły, w wraz z nimi nie wiadomo dlaczego mój szal i świeca ślubna. Nie wyglądało to na zwykłą kradzież, ponieważ w domu było co ukraść.
Gdy były zaginięcia broni, dokumentów, rzeczy, ludzi, zwierząt lub czegoś innego, to proszono Sławika o pomoc i on pomagał. Pewnego razu był następujący przypadek. Przyszli do niego mąż i żona. Powiedzieli, iż skradziono im samochód. Proszą o pomoc. Nie wiadomo dlaczego, Sławik zaczął rozmawiać z kobietą. Mężczyzna stał na boku. Sławik powiedział, iż samochód stoi prawie tuż obok: za przejazdem jest dom, tam jest stodoła i w tej stodole stoi wasz samochód. Na pytanie: „Kto go tam postawił? – Sławik odpowiedział: „Pani mąż postawił”. Kiedy ta kobieta przyszła podziękować Sławikowi, to zapytałam ją: „Dlaczego Pani mąż tak postąpił?” Okazało się, iż oni rozwodzą się i w ten sposób mąż postanowił zostawić samochód sobie.
Temu dziwnemu chłopczykowi była odkryta nie tylko data jego śmierci, ale i wiele innych spraw, jeżeli nie wszystko w tym grzesznym świecie, począwszy od zjawisk ogólnoświatowych: przyszłych katastrof oraz innych najważniejszych wydarzeń, losy miast, kontynentów, krajów, narodów, itp. aż do czysto osobistych problemów każdego człowieka, który zwrócił się o pomoc do niego. Otwierane było o nim wszystko: jego przeszłość, teraźniejszość, a choćby przyszłość, łącznie z jawnymi i ukrytymi chorobami, przyszłymi tragediami i chorobami, oraz jak ich można uniknąć lub wyleczyć. Niekiedy, chociaż bardzo rzadko, nagle stawał się on poważny, jak dorosły, mówiąc: „Tego mi nie wolno powiedzieć” . Za życia miał dwukrotne spotkanie z Archimandrytą Naumem, znanym Starcem, z Ławry św. Siergija i Trójcy Świętej.
Matka Sławika, Walentyna Afanasjewna początkowo bardzo się bała i przeżywała: czy ten dar syna być może jest od diabła i czy nie jest on bioenergoterapeutą? Żeby to sprawdzić, przeszła kilka specjalistycznych komisji, konsultacji, spotkań, w tym z lekarzami i kapłanami, po czym uspokoiła się, ponieważ wszyscy oni odrzucili to, chociaż jego zdolności nikt nie potrafił wyjaśnić…
Sławik mógł komunikować się z roślinami, zwierzętami i ptakami; znał ich język, znał też język, muzykę i tańce Górnego Niebiańskiego Świata. Czasem próbując coś z tego odtworzyć, ze smutkiem mówił, iż w ziemskim ciele powtórzenie tego jest niemożliwe. Kiedyś rozmawiał w nieznanym języku z kimś niewidzialnym i gdy Matka zapytała go, w jakim języku rozmawia – odpowiedział jej, iż w języku, którym posługiwał się Pan Jezus.
Z OPOWIADANIA MATKI SŁAWIKA
„Sławik kochał wszystko i wszystkich. Przyjmował i okazywał pomoc i muzułmanom i katolikom, w ogóle wszystkim, kto przychodził. Zwierzętom i ptakom też pomagał. Bez przyczyny nie zerwał ani kwiatka, ani listka. Starał się nie chodzić po trawie, aby jej nie gnieść. Pewnego razu moja znajoma przyniosła piękną gladiolę. Sławik podbiegł, popatrzył i gwałtownie odbiegł od kwiatka. Potem zapytałam go, dlaczego tak postąpił? Odpowiedział, iż kwiatek mu się poskarżył, iż jeszcze by pożył, gdyby go nie ścięto.
Albo taki zabawny przypadek. Była piękna pogoda i wyszliśmy ze Sławikiem na spacer. Na ulicy było wielu ludzi. W piekarni kupiliśmy bułeczek, a gdy wyszliśmy, to nagle nie wiadomo skąd przyleciały gołębie, usiadły i otoczyły go zwartym kołem tak, iż nie mógł zrobić kroku. Ludzie zatrzymywali się ze zdziwienia i uśmiechali, patrząc na to „honorowe koło”. Sławik stał zakłopotany. Więc wtedy ja poprosiłam gołębie, aby zostawiły go w spokoju. Rozstąpiły się, ale jeszcze jakiś czas mu towarzyszyły, tuptając za nim. Chociaż bułeczki były u mnie, gołębie nie zwracały na nie uwagi.
Podczas życia Sławika drobne ptaszki nieustannie zaglądały do niego przez okno. A kiedy kilka dni leżał w szpitalu w Czebarkulu, to przy jego oknach była prawdziwa bitwa między wronami i drobnymi ptaszkami. Ludzie ze zdziwienia wychylali się z okien swoich sal, ponieważ był wielki hałas.
A kiedy przywieziono go po raz pierwszy do szpitala, to w ślad za nim do bloku szpitalnego wleciała jedna z sikorek. Przyleciała na piętro i nie wiedziała, jak się wydostać. W tym czasie Sławik wszedł do gabinetu lekarza. Póki tam był, sanitariusze starali się otworzyć okno, aby ją wypuścić, ale ona tak mocno uderzyła się w szybę, iż upadła na parapet. Wszyscy z żalem pomyśleli, iż umarła. Ale wszedł Sławik, podszedł do parapetu okna, wziął ją w ręce, trochę potrzymał i wypuścił na wolność. Mego męża to tak uderzyło, iż wypadku tego nie może w żaden sposób zapomnieć i zawsze, gdy o tym wspomina, to bardzo się rozczula.
Za życia Sławika obok naszego domu rosła dwupienna brzoza i zawsze śpiewał na niej słowik. Gdy Sławik odszedł do Pana, jedna połowa brzozy uschła (do tej pory stoi w takiej postaci), a słowik od razu odleciał i więcej już ani razu nie przyleciał.
Swoim otwartym duchowym wzrokiem wyraźnie widział demony, ich świat, mógł duszą spuścić się do piekła, aby dowiedzieć się o losie każdego człowieka. Sławoczka mówił, iż jeśliby dowolny człowiek zobaczył demony w ich naturalnej postaci, to jego serce nie wytrzymałoby i pękło z przerażenia, na tyle oni są straszni. Dlatego Bóg zamknął ludziom cielesny wzrok na świat duchów. Mówił również o nich, iż są nieznośnie smrodliwi, rzucają straszne przekleństwa i obrzydliwe wyrazy, w tym i na niego, wiedząc, iż on ich widzi i słyszy. Jakie tylko wyznania i sekty nie spróbowały przeciągnąć go do siebie, widząc, jak ludzie, po jego powrocie ze szkoły, aż do nocy nieustannie walą do niego po pomoc. I to we wszystkich sprawach, począwszy od chorób nieuleczalnych, poważnych problemów rodzinnych, odnalezienia osób zaginionych, skradzionych samochodów, aż do małych rzeczy. A on bez narzekania wszystkim pomagał. Nie potrzebne mu były żadne zdjęcia osób, w sprawie których prosili odwiedzający, ani nic innego. Wszystko było mu otwierane natychmiast, i on, oczywiście, mówił to im od razu. Przed spotkaniem z nim, wiele osób uważało to za brednie lub bajki. Ale tylko do pierwszego z nim spotkania. Miał niezwykle przenikliwe spojrzenie, ludzie czuli się, jakby ich prześwietlał rentgenem. W chwilę później mówił o wszystkich dolegliwościach ciała i duszy osoby, potrzebującej pomocy. Wielu ludzi po spotkaniu z nim ochrzciło się, przyszło do Wiary, do Boga.
Kiedy zaczął służyć, „powiedziano” mu z Góry (z Nieba), aby w jego dłoni nie było ani jednego rubla, zabronione mu było branie czegokolwiek za swoje „usługi”, a tym bardziej pieniądze. On bał się bardzo tego. Jednak kiedyś ktoś niepostrzeżenie włożył pieniądze do jego kurtki. Sławik od tego się rozchorował i nie spoczął, dopóki nie zwrócił pieniądze właścicielowi. Za swoje usługi Sławik również nie brał żadnych prezentów. Gdy ktoś potajemnie i niepostrzeżenie kładł mu pieniądze do kieszeni, to on natychmiast to czuł i zwracał, ponieważ zaczynał chorować, odczuwać ból, szczególnie głowy. (Ten zakaz również działał i na jego Matkę). Jakże wiele pożytecznych przepisów dotyczących leczenia różnych chorób, w tym nowotworowych, a także proroctw o globalnych katastrofach, losach krajów, miast, narodów i sławnych osób zostawił on ludziom. Wiele z nich zostało przedstawionych w tej książce. Niektóre z nich zostały już spełnione, ale główne, najbardziej straszne i tragiczne wydarzenia, czekają nas wszystkich w przyszłości.
Sławoczka leczył zwracających się do niego o pomoc, modląc się do Boga, prosząc za nich, zalecając wszystkim jak najczęstsze przyjmowanie Komunii św. i Sakramentu Chorych (Ostatniego Namaszczenia; ros. – „cоборования” – od tłum.). Najczęściej lekarstwami u niego były woda święcona, święcony olej i różne zioła. Wiele receptur jest unikatowych i są podane w książce o nim. Komunię św. brał co tydzień.
Dzięki synowi również i jego Mama, która na początku czytała mu regułę modlitewną przed Komunią św., ponieważ on jeszcze po dziecięcemu czytał powoli, zaczęła także z nim często korzystać ze Świętych Darów (Najświętszego Sakramentu).
Nawet po śmierci trwa pomoc chłopczyka Sławika ludziom, którzy szczerze zwracają się do niego, a szczególnie po wizycie na jego grobie i zabraniu z niego kamyczków i ziemi. Rzadko nie ma tam ludzi. Najczęściej przyjeżdżają oni wpierw do jego Mamy, Walentiny Afanasjewnej, a następnie już z nią razem jadą na cmentarz, gdzie modlą się, czytają ułożony dla niego akatyst i proszą o pomoc, a przyjezdni kapłani odprawiają nabożeństwa i msze żałobne. W chwili obecnej pisana jest choćby książka z licznymi świadectwami pomocy ludziom po jego śmierci. To, co zrobił za swoje tak krótkie ziemskie życie ten dziwny chłopczyk, wymyka się z pod praw prostej logiki. Jego wkład w dzieło zbawienia ludzi i ciała, a zwłaszcza ich dusz, jest ogromny. Wielu z tych, którzy prosili go o pomoc, on choćby objawiał się we śnie, a niektórym i w rzeczywistości, na jawie.
Na potwierdzenie tego niech służy świadectwo zakonnika N. z klasztoru o bardzo surowej regule: „Pewnego dnia w grudniu 2002 roku, modliłem się do Przenajświętszej Bogurodzicy i prosiłem: Matko Boża, pomóż mi, ze wszystkich stron idą ludzie, są smutni, pytają, jak żyć, czy opuszczać miasta? Czy robić zapasy żywności? Kto ze sprawą duchową, kto z życiową… Jak mam uratować moje dzieci duchowe? Pomóż, Miłosierna Pani. Jestem już stary, a oto i ślepnę, oczy bardzo bolą. Pomóż mi, wielkiemu grzesznikowi, ulecz, naucz…”.
Długo modlił się zakonnik, gdy nagle jego celę oświetliło niezwykłe światło. I widzi starzec – stoi Matka Boża, a przed Nią chłopczyk. Upadł starzec na kolana i słyszy głos: „Oto zostawiam wam chłopczyka (ros. otroka) na zbawienie i miłosierdzie. Wielu krajom i językom od Rosji będzie ratunek przez to dziecko, – Wiaczesława … „. Starzec podniósł głowę i widzi: Matka Boża powoli odchodzi w głąb celi do wyjścia. A chłopczyk stoi wyprostowany, piękny, blond włosy do ramion, falujące, oczy dziwne, jasno – niebieskie, promienne i dobre. Ubrany był chłopczyk w spodnie i długą, czy to koszulkę czy jasny sweterek i dwoma rączkami do piersi przyciska niewielki krzyż.
„Kim jesteś?” – pyta zdumiony zakonnik, a on odpowiada: „Trzeba pojechać do Diwiejewa, tam nabędziecie o mnie książkę, na wiele pytań waszych tam uzyskacie odpowiedzi, i do mojej mamusi też powinniście pojechać, i oczy się wyleczą”. I również odchodzi do tyłu…
15 stycznia 2003 roku z kilkoma dziećmi duchowymi zakonnik pojechał do Diwiejewa, gdzie spędzili cały dzień: byli na liturgii i nabożeństwie, mszy pogrzebowej, „chodzili” wzdłuż rowka, a w księgarniach potrzebnej książki nie znaleźli, choćby nie wiedzieli, jaka to książka o chłopcu Wiaczesławie. Już było pod wieczór, trzeba odjeżdżać, gdy nagle podjechał autobus, z którego wysiadają pielgrzymi, a jedna dziewczyna podbiega do starca i mówi: „Ojcze, ja dla Was i siebie kupiłam książki o chłopczyku Wiaczesławie, proszę przyjąć ją w prezencie i pobłogosławić mnie”.
Jakież było zdumienie słuchających, iż w ten cudowny sposób książka sama przyszła do niego. Na wiele pytań otrzymał on w niej potrzebne odpowiedzi, dziwiąc się Miłosierdziu Bożemu i jak Matka Boża słyszy nas, grzesznych, i rozumie. Był on również u mamy Sławika, opowiedział jej o widzeniu Matki Bożej i Sławika oraz o Jej słowach, które powiedziała o nim. Pojechali do niego na grób, nabrali kamyczków marmurowych. I jak było powiedziane, po opuszczeniu ich do wody święconej, kilka razy starzec umył się: i ból w oczach minął, zaczął lepiej widzieć. Niezwykłe są Dzieła Twoje, Panie…
MAŁY PROROK A ŚWIĘTY SERAFIM SAROWSKI, CAR MIKOŁAJ II I OBJAWIENIA FATIMSKIE
W 1929 roku przed zamknięciem klasztoru w Diwiejewie, pewna mniszka znalazła zeszyt z zapisem rozmów św. Serafima Sarowskiego ze swoim przyjacielem Motowiłowem, w której ten ostatni pisze, iż Święty wiele mu opowiadał o przyszłej Rosji i chciał to wszystko spisać, ale został powstrzymany słowami: „Nie zapisuj, a przekazuj ustnie”. W ten sposób na długo przed narodzeniem się proroka Wiaczesława, z ust do ust przekazywane było proroctwo o cudownym chłopczyku, który będzie dany Rosji i wielu krajom na ratunek.
Okazuje się, iż o tym cudownym chłopczyku proroczo mówili zarówno Święty Serafim Sarowski jak i Święty Car – Odkupiciel Nikołaj II, potwierdzający słowa Świętego z Sarowa.
W książce, napisanej na podstawie wspomnień nauczyciela carskich Dzieci G.S. Gibbsa (+1963г), który później przyjął prawosławie z imieniem Nikołaj i został mnichem, a zakończył życie jako archimandryta, mówi się o tym niezwykłym małym proroku. Gibbs przytacza słowa Imperatora Nikołaja II, powiedziane w Tobolsku (gdzie na zesłaniu przebywał Car wraz z rodziną – od tłum.):
„Istnieje przekaz, iż gdy car Aleksander I Błogosławiony odwiedził Starca (tj. św. Serafima z Sarowa – od tłum.), ten powiedział mu: „Twój ród będzie trwał trzysta lat i trzy lata. Zaczął się on w domu Ipatjewa i zakończy w domu Ipatjewa. Rozpoczął się on od Michaiła i zakończy na Michaile”. Gibbs pisze, iż Car mówił jeszcze wiele innych rzeczy. Na przykład, iż „Na relikwiach św. Serafima zostanie zbudowana kuźnia diabła” (Sarowskie Centrum Jądrowe), iż „Rosja będzie zatopiona krwią za swoje grzechy. Ale Bóg jest miłościwy. On pomoże Rosji powstać z ruin i popiołu, o czym uprzedzi wszystkich Rosjan cudownym znakiem w święty dzień Przemienienia Pańskiego. Starzec mówił także o cudownym chłopczyku (ros. – о чудесном отроке – od tłum.), który się objawi, aby zbawić Ruś od zła czarnego pogaństwa (ros. – от скверны черного язычеств – od tłum.). Widzicie, jak wszystko się zgadza ze słowami Matki Bożej, przekazane nam przez portugalską dziewczynkę z Fatimy”.
W książce Gibbsa również wspomina się, iż „gdzieś w połowie października 1917 roku do Tobolska doszły gazety z opisem tak zwanego Cudu Fatimskiego. Na zesłaniu Władca otrzymywał wiele gazet, w tym zagranicznych, ale wszystkie one przychodziły z co najmniej miesięcznym opóźnieniem. W połowie października przyszły gazety, które wyszły w czerwcu i lipcu 1917 roku. Jego Wysokość dał mi przejrzeć kilka gazet, w których pod różnymi nagłówkami podany był opis Cudu Fatimskiego.
A po objawieniu Najświętszej Dziewicy w dniu 13 lipca 1917 roku Łucja powiedziała, iż Matka Boża o Rosji przepowiedziała tak: „Pan stanowczo postanowił ukarać Rosję i nieobliczalne będą jej nieszczęścia i straszne cierpienia narodu. Ale Miłosierdzie Boże jest nieskończone i na wszystkie cierpienia został wyznaczony czas. Rosja dowie się o tym, iż kara się skończyła, kiedy Ja przyślę chłopczyka (ros.-отрока – od tłum.), żeby ten objawił o tym, pojawiając się w środku Rosji. Jego nie trzeba będzie szukać. On sam znajdzie wszystkich i powie o sobie…”.
Na miejscu waszej Wysokości,- ostrożnie zauważyłem, – nie nadawałbym szczególnego znaczenia informacjom prasowym. „O, nie, – przerwał mi Car. – Żaden portugalski gazeciarz nie domyśliłby się, aby włożyć w usta tej dziewczynki proroctwa o Rosji. Po co im Rosja? W Portugalii nie tylko ta niepiśmienna dziewczynka, ale i większość właścicieli gazet wie o Rosji tyle, ile my o nich, a choćby mniej. Któż mógł włożyć w usta tej dziewczynki, na pewno przyszłej Świętej, słowa właśnie o Rosji? No, niech Pan sobie wyobrazi, Panie Gibbs, iż u nas, powiedzmy, Serafim Sarowski zaczął prorokować o Portugalii, Francji lub o Pańskim kraju? Kto by go usłyszał?”
Opisany wyżej wątek z książki Gibbsa zamieszczony jest na kilku innych stronach Internetu rosyjskiego,
m.in. na blogu Arimoja (Аримойя – http://arimoya.ru/Articles/fatima.html)
i szerzej na blogu Borysa Romanowa: http://www.proza.ru/2008/08/23/27
W filmie „Rosyjski Anioł” – druga wersja, część 4-ta, mama chłopczyka Sławika opowiada, iż kiedy pewien kapłan podarował jej książkę pt. „Rosja przed Drugim Przyjściem”, to poczuła ona silny zapach kadzidła, zaczęła kartkować strony, skąd szedł ten zapach i gdzieś w środku książki przeczytała przytoczone wyżej słowa o „otroku” (chłopczyku – jej synu !)
PROROCTWO SŁAWIKA O WŁASNEJ ŚMIERCI
Na krótko przed śmiercią Sławik po raz drugi poprosił o zawiezienie go do Ojca Nauma, aby ten udzielił mu błogosławieństwa. Pojechałam z nim ja i mąż. Nie było nikogo, ani mnichów, ani pielgrzymów. Ojciec Naum w walonkach siedział na taborecie pod daszkiem. Sławik podszedł i ukląkł przed nim. Porozmawiali pewien czas i podeszli do nas. Ojciec Naum zaproponował nam, abyśmy się przeprowadzili do Siergijewo Posadu i obiecał nam okazać wszelką pomoc. Po pewnym czasie pożegnaliśmy się z Ojcem Naumem i wyruszyliśmy w drogę powrotna. Z mężem rozmawiałam o tym, jak ma odejść z wojska, aby z powodu syna, przenieść się w pobliże Ławry. W tamtych czasach odejście z wojska było bardzo trudne. Gdy mąż wyszedł z przedziału, Sławoczka powiedział: „Mamusiu, nie myślcie o tym. Nie będziecie się przeprowadzać”. Byłam bardzo zaskoczona i zapytałam: „Dlaczego, Sławoczka?” Sławik na to mi odpowiedział: „Tej jesieni, kiedy pójdę do szkoły gdzieś około 20 września poczuję się źle, zachoruję i umrę…”. Powiedział to w lipcu, a w marcu następnego roku już go nie było. W tym czasie Sławik chodził do szkoły z kilkoma krótkimi przerwami, kiedy musiał przez kilka dni przebywać na badaniach w szpitalu. Tylko przed samą śmiercią nie chodził do szkoły. Do 11 lat zabrakło mu 5 dni. Sławik mówił:
„Bóg skrócił moje życie dlatego, ponieważ ludzie bardzo gwałtownie zdradzają Boga i dlatego nie zdążę wyrosnąć, a tak byłbym wpierw lekarzem, a później mnichem”. Powiedział jeszcze, iż niektórzy ludzie będą się bardzo złościć na jego proroctwa, kiedy zaczną się one spełniać i nazwą go złym czarodziejem.
Gdy Sławik był maleńki, to zgodnie z zapisem w karcie nikt mu szczepień nie robił. Kiedy byliśmy w szpitalu w Czelabińsku, to Sławik nie pozwolił, aby przetaczano mu obcą krew. Kiedy jednak lekarka stanęła na swoim i chciała mu przetoczyć krew, to nie mogła tego zrobić. Krew sama nie przepływała i lekarze byli zmuszeni zabrać kroplówkę. Sławik powiedział, iż wraz z cudzą krwią wchodzą w człowieka cudze grzechy. Sławik nosił wielki chrzcielny krzyż, a na oddziale hematologii dziecięcej w Czelabińsku zastępcą ordynatora była bioenergoterapeutka. Zaczęła krzyczeć: „Powiesił krzyż na całe brzuszysko! Zabierz go”! Starała się wziąć punkcję szpiku w okolicy piersi, ale również nie potrafiła tego zrobić. Niewidzialna ręka wybiła igłę z jej rąk. Punkcję zrobili inni lekarze. Diagnozy Sławikowi nie postawiono. Kiedy zapytałam: „Sławoczka, masz raka?” Odpowiedział: „Gorzej, mamusiu. Jest rak – on i jest rak – ona. Więc u mnie jest – ona”. Na oddziale chirurgicznym po wszystkich badaniach założyli, iż prawdopodobnie był to chłoniakomięsak (ros. – лимфосаркома – od tłum.). Ale nikt go nie leczył, choroba była tak zapuszczona, ze niemożliwe było ustalenie, na co on zmarł. Oto i całe Sławoczki życie…
Kiedy w telewizji pokazywano pogrzeb Breżniewa, Sławik nagle powiedział: „Breżniewa niosą żołnierze, a mnie poniosą podpułkownicy”. Sławik bardzo był lubiany przez kolegów ojca, oficerów, z których wielu, jak tez członkom ich rodzin on bardzo pomógł. Tak też dokładnie się stało, jego trumnę z ciałem nieśli oficerowie jednostki, w której służył ojciec. Szkoła była zamknięta, zostały odwołane zajęcia, wszystkie dzieci były na pogrzebie i to wszystko on również przepowiedział. W trumnie leżał jak żywy, wszystkim wydawało się, iż oto za chwilę wstanie. Całe wojskowe miasteczko Czebarkul chowało tego niezwykłego chłopczyka – proroka i uzdrowiciela. Dobrze zorganizowany pogrzeb był ogólnym ostatnim podarunkiem dla naszego syna.
Przed śmiercią Sakramentu Chorych (Ostatniego Namaszczenia; po ros. – „соборования”) udzielił mu Ojciec Władisław Katajew ze świątyni w Czebarkulu. Ze sobą przywiózł dwie buteleczki wody święconej. Po udzieleniu sakramentu zaproponował Sławikowi wypić wody, która była w jednej z buteleczek. Sławik powiedział, iż takiej wody, która jest w tej buteleczce u nas jest dużo z kranu i poprosił wodę z drugiej buteleczki, mówiąc, iż ta woda jest „bardziej święta”. Zdziwiony Ojciec Władisław zapytał: „A ty skąd o tym wiesz?” – i przyznał, iż woda w pierwszej buteleczce była rozcieńczona, do wody święconej dolał zwykłej wody.
Jeszcze jeden przypadek. Po obiedzie stałam w kuchni. Było około trzeciej. Za oknem mróz około – 20 st., a ja wyraźnie słyszę pomrukiwania grzmotu, jak podczas burzy. Nie mogę zrozumieć – skąd. Nagle, jak gdyby nie wiadomo skąd, nadlatuje gołąb i fruwa w powietrzu przed oknem, patrząc mi w oczy. Podeszłam bezpośrednio do okna, aby odleciał. Z okna zauważyłam na dole na dachu piętrowego przedszkola ogromny kłębiasty obłok, bardzo puszysty o jasno białych brzegach i niebieskawą górą, a wewnątrz niego słychać odgłosy grzmotu. Pomyślałam, iż tak nie bywa i widocznie jest to związane ze Sławikiem. Tak tez było – rankiem następnego dnia Pan zabrał Sławika.
Pan dał Swemu małemu prorokowi w dniu pogrzebu ciepłą, słoneczną pogodę. Poprzedniego dnia był mróz -20 st., a w dniu pogrzebu była odwilż i stały kałuże. Ludzie byli w rozpiętych paltach i bez nakryć głowy. Jak tylko trumnę z ciałem przekazano ziemi, pogoda od razu zmieniła się na gorszą. Sławik powiedział, iż po jego śmierci on będzie lepiej leczył choroby oczu i nerwów. A znajdować się on będzie tam, gdzie Bogu śpiewa się Chwałę. I żebym nie martwiła się o niego, powiedział, iż będzie przychodził i pomagał nam również po śmierci. Sławik był bardzo dzielnym chłopcem. Do ostatniego chodził do szkoły. Błagał mnie, abym wpuszczała do niego przychodzących. Bez odwiedzających był on tylko jedną dobę. Kiedy zapytałam go: „Sławik, za co tobie takie męki”? – on poważnie i przenikliwie spojrzał mi w oczy i odpowiedział: „Jakie męki – taka i nagroda”.
Tuż przed śmiercią, kiedy Sławikowi było szczególnie ciężko, zwróciwszy się do oblicza Chrystusa powiedział z wątpliwością w głosie: „Oto umieram… A może moja śmierć jest daremna? I męki moje są daremne? Może Ciebie wcale nie ma? I wszystko to nadaremnie?” Z przerażenia zaczęły mi się włosy ruszać na głowie. Po pewnym czasie poczuł się lepiej. I z wielkim zdumieniem szeroko otwartymi niebieskimi oczami spojrzał na narożnik z ikonami i powiedział: „A jednak Ty jesteś! Chwała Panu!”. O 4:50 jego dusza odeszła do Pana i nie wiadomo dlaczego w jego pokoju stanął zegar. Dokładnie na tej godzinie stoi do dziś.
WALKA ZE ZŁYMI SIŁAMI
Wejście do oszklonej obudowy grobu Sławika
Jak tylko o Sławiku zaczęło być głośno w miasteczku, uaktywnili się miejscowi czarownicy. Pewnego wieczoru do naszego mieszkania przyszła miejscowa czarnoksiężnica (ros. – чернокнижница – od tłum.) ze swoją krewną, aby nas zastraszyć. Mówiła różnymi głosami, krzyczała, była bardzo zła, spocona. Krzyczała, iż Sławik jest zły, a ona święta, iż o tym powiedziała jej księga. Krzyczała, iż Sławik nie jest od Boga, ponieważ od Boga jest ona i ona nie chce z nim walczyć, ponieważ jest dzieckiem!. Dziwiła się: „Po co dziecku dano taką siłę?” Mówiła, iż trudno, ale jej „biednej” trzeba będzie z nim walczyć, ponieważ Sławik okazał się jej wrogiem. Z wielkim trudem i tylko przy pomocy prawosławnej kobiety, która przyszła w odwiedziny, udało nam się je wyprowadzić z mieszkania.
Przyszły kiedyś dwie kobiety ze Wspólnoty Roerichowej (ros. – рериховского общества – od tłum.) i kulturalnie przekonywali, aby Sławik więcej nie mówił o Bogu, bo to im przeszkadza i powinnam jako matka wpłynąć na niego. Zapytałam je: „Jak wam i waszej wspólnocie może przeszkadzać jeden maleńki chłopiec? – „Jego rozmowy o Bogu nam przeszkadzają!” Powiedziałam im: „Już prawie w każdej wiosce stoją świątynie, a tam mówią o Bogu. Również w telewizji i gazetach coraz więcej audycji o Bogu, o wierze, o prawosławiu. Ile książek wychodzi, które mówią o Bogu i to na cały świat i one wam nie przeszkadzają? A dlaczego Sławik tak wam przeszkadza?” Zgodzili się ze mną, ale powiedzieli, iż cała rzecz w tym, ponieważ memu synowi ludzie wierzą za jego dzieła, za konkretną pomoc, którą on okazuje i to bardzo silnie oddziałuje na wielu ludzi. – „Nie chcemy z nim walczyć, ponieważ to małe dziecko, ale dana jest mu wielka siła i o ile on nie przestanie uzdrawiać i głosić proroctw, to będziemy zmuszeni z nim walczyć. A pani się nie boi? To się może źle skończyć…” Odpowiedziałam: „Najbardziej boję się Boga i na wszystko jest Jego Święta Wola!” Na te słowa zamilkły, zmieszały się i w pośpiechu odeszły.
Wielu przychodziło do nas: roerichowcy, czarownicy – bioenergoterapeuci, Świadkowie Jehowy, ekumeniści, baptyści, wyznawcy Hare Kriszna i inni. Przychodzili z propozycjami, z obiecankami wszelkich dóbr, z groźbami.
I to nie przypadek, iż tak zaciekle go nienawidzili, grozili mu i występowali przeciwko niemu wszelkiego rodzaju ziemscy słudzy demonów – czarownicy, masoni i najsilniejsi magowie Rosji, którzy według ich słów sami byli naprawdę zdziwieni, dlaczego przyszło im walczyć z tym dzieckiem, któremu z Góry (z Nieba) dana jest taka, dla nich nie do pokonania, ogromna siła. Jakich tylko ziemskich dóbr i obietnic mu nie oferowali za to, aby przestał pomagać ludziom, mówić o Bogu, prowadzić ich do Wiary.
Na Sławika rozpoczęły się napady miejscowych czarowników – bioenergoterapeutów (ros. – экстрасенсы-колдуны – od tłum.). Sławik opowiadał, iż widzi, jak niekiedy złe duchy, gromadzą się przy oknie i go straszą, mówiąc: „A jednak cię ukatrupimy! Nie będziesz żył! Albo przestaniesz robić dobre rzeczy i przyjdziesz do nas, będziesz wspaniałym bioenergoterapeutą, będziesz dobrze żył i wszystko będziesz miał, albo cię ukatrupimy!” Sławik opowiadał: „A jak oni bardzo na mnie rzucają mięsem, używają wulgarnych, ordynarnych słów! Mamusiu, jak oni ordynarnie przeklinają!”
Walka ze złymi duchami była jednym z głównych powołań Sławika. Niekiedy prosił mnie, aby mu nie przeszkadzać, ponieważ musi odpocząć i nabrać sił do walki z duchami zła. Następnie przez kilka godzin leżał nieruchomo, jakby umarły. Ostrożnie go obserwowałam, sprawdzałam, czy oddycha. Po tym wstawał bardzo zmęczony, jak po ciężkiej, długotrwałej, wyczerpującej pracy i prosił jeść. Wiele dziwnego i niezrozumiałego dla mnie działo się z nim. Nieraz coś wyjaśniał, a nieraz mówił, iż tego mi nie wolno wiedzieć lub jest to dla mnie niekorzystne.
Wspomnienia o tym piszę dlatego, ponieważ widzę, jak bioenergoterapeuci przedostają się do świątyni i jak coraz mniej zwykłych ludzi uczęszcza do niej, a Sławik mówił, iż człowiek bez wyznania grzechów (Spowiedzi) i bez Komunii św. nie przeżyje i nie uratuje się. Bez tego ludzie zaczną głupieć. Sławik powiedział, iż do świątyni trzeba chodzić choćby wtedy, gdy zmienią symbol wiary, trzeba chodzić dla Spowiedzi i Komunii św. A do świątyń wtedy prawie nikt nie będzie chodził.
Kiedy Sławik żył, wielkiego najścia różnego rodzaju bioenergoterapeutów nie było, a teraz w miasteczku kwitnie i bezczelnie działa sekta „Radiestezja”, otworzyła swoje biura w Czelabińsku, Czebarkulu, Miassie, Jekatierynburgu i przyjmuje oficjalnie i nieoficjalnie wielkie ilości czarowników i bioenergoterapeutów. Sławik spokojnie reagował na działania bioenergoterapeutów – czarowników. Pewnego razu zapytałam go:
„Sławik, a ty masz wrogów?” Na to mi odpowiedział: „Tak, mamusiu! Są prawdziwi wrogowie. To masoni i naśladowcy Messinga”.
W tym czasie, gdy z ciężko chorym Sławikiem leżałam w szpitalu w Czelabińsku, przyjechała Stefania, przyleciała Dżuna, przybył Longo i Kaszpirowski. Po tym, jak wielu z personelu medycznego było u tych czarowników, jeden z lekarzy powiedział mi, iż u ciężko chorych zdarzają się wizje przyszłości i iż zdolności Sławika są od choroby. Taką oto wystawiono diagnozę przenikliwości Sławika, a diagnozy jego choroby przez cały czas nie było. Kiedy lekarz odszedł, podeszła do mnie inna lekarka i powiedziała: „Niech pani ich nie słucha! Pracuję tutaj trzydzieści lat i widziałam różnych dzieciaczków, chorych na raka, ale żadnego proroka spośród nich nie było. Po raz pierwszy w życiu widzę takiego człowieka! Dziękuję Bogu, iż w ogóle zobaczyłam w życiu cos takiego!”
Chcę jeszcze zauważyć, iż na Uralu, szczególnie w szpitalu hematologicznym, funkcjonuje jakby przenośnik taśmowy umierających na białaczkę dzieci. Ale będąc w takim samym stanie jak i wszystkie inne chore dzieci (tylko w odróżnieniu od innych nie leczony) Sławik starał się swoimi radami pomóc rodzicom chorych dzieci. Podpowiadał, jakie odmawiać modlitwy, jakie zioła zaparzać, aby ulżyć cierpieniom tych dzieci.
Nie przypadkowo diabeł zmuszał do aktywnego działania swoje sługi – stefanije, dżuny, longów, kaszpirowskich i innych naśladowców Messinga. Nie przypadkowo grozili i występowali przeciwko chłopczykowi Wiaczesławowi wielu różnego rodzaju najsilniejszych czarowników, magów, bioterapeutów, masonów – legion czarnego zła na ciele dzisiejszej Rosji, następczyni Świętej Rusi. Pomimo strasznej demonicznej siły, nie udało im się zwyciężyć tego Anioła w ciele, w tej okrutnej niewidzialnej walce, którą on z nimi toczył.
Złe duchy prześladowali go wszędzie i często byłam, – opowiada Walentyna Afanasjewna, – świadkiem tych napadów i syn niepokoił się bardziej z mego powodu, aniżeli swego. Niekiedy wyjaśniał mi napady i ich pochodzenie.
Wolf Messing – „szarlatan, fakir, wielki mag ubiegłego wieku”, pochodził z ubogiej rodziny żydowskiej w Polsce, stał się słynny z różnego rodzaju cudów i skandali. „Talenty” Messinga, jak wynika z jego biografii, mają wyraźnie wyrażoną demoniczną naturę i są oparte na uszkodzonej dziedziczności, tak jak i jego „idee o Rozumnym Kosmosie”, o przesądzeniu wielu zjawisk naszego życia, o możliwości odczytywania informacji z jakiegoś tajemniczego wszechświatowego „Czegoś” …
(Po ogłoszeniu proroctwa o Hitlerze, iż przegra on, gdy pójdzie na Wschód, na Rosję – był zmuszony uciekać do Rosji, gdzie stał się nadwornym prorokiem Stalina – od tłum.)/
Przy czym obcowanie z demonami jest zawsze w istocie autodestrukcyjne, bez względu na formę, jaką przybiera, czy leczenie, czy przepowiadanie, manipulacja świadomością itd. Z reguły, ludzie są urzeczeni stroną zewnętrzną wszelkiego rodzaju cudów, w szczególności, jeżeli chodzi o ich zdrowie fizyczne, i absolutnie nie myślą o ich źródle. jeżeli jest cud – to znaczy, iż Bóg tworzy, taka jest ogólnie przyjęta opinia – na której i spekulują różnego rodzaju czarownicy i uzdrowiciele.
Po grzesznym upadku człowieka, przez utratę wrażliwości i brutalizację swojej natury, rozsądnie przez Boga pozbawiony możliwości bezpośredniego obcowania ze światem duchowym, zarówno ze światem upadłych aniołów, podobnych do upadku grzesznego duszy ludzkiej, jak i z aniołami światłości, z miłości do Stwórcy zawsze Mu podległych. Jednak boska osłona na życzenie i wolę samego człowieka może ulec zniszczeniu, a co więcej, te zniszczenia są genetycznie dziedziczone. Za grzechy człowieka cierpi cały jego ród – to jest powszechnie znane, i jest na to wiele przykładów.
Dlatego chłopczyk Wiaczesław nazwał swoimi wrogami naśladowców Messinga? Dlatego, ze przede wszystkim są to wrogowie Boga i wrogowie rodzaju ludzkiego i, oczywiście, jego również. To nie tylko stwierdzenie faktu, ale przedmiot wytężonej duchowej walki, jaka prowadził z duchami zła podniebnego chłopczyk Sławik, przy czym w sposób przemyślany i nieprzerwany.
Tej walki nie wytrzymywali czasem wielcy asceci chrześcijańscy, przez dziesiątki lat doskonalący się w dziedzinie duchowej, a chłopczyk Wiaczesław, pomimo swego oczywistego Bożego przeznaczenia i darów duchowych, był jeszcze po prostu dzieckiem. Bardzo surowo, gdy występował w telewizji Longo lub Kaszpirowski, zabraniał Sławoczka ludziom oglądać te audycje w telewizji, tłumacząc, iż to jest nieludzkie i oddala od Boga.
Oto dlaczego masoni, Messing i jego naśladowcy – wrogowie Boży, wrogowie chłopczyka Wiaczesława i wszystkich ludzi, wchodząc do „Rozumnego Kosmosu” – i otrzymując informację od „tajemniczego wszechświatowego Czegoś”, manipulując tą informacją i życiem ludzi – a choćby po prostu ich zabijając, oszukanych i niewierzących, wysyłają dusze ludzi do piekła. Oni mają swoje własne cele, podobnie jak i cele ich ojca – diabła: wznieść się nad nami dowolnymi sposobami, aby nasze życie było układane nie według Przykazań Bożych i Jego Opatrzności, ale według ich dumnej, grzesznej, demonicznej woli.
Kiedy mówimy o darach duchowych, to podstawowym i najważniejszym jest pytanie o źródle ich pochodzenia, ponieważ zewnętrznie często jest trudno je określić, a błąd bardzo szkodliwie odbija się na zdrowiu fizycznym i duchowym.
Równie szkodliwe jak uznanie kłamstwa za prawdę jest również tego przeciwieństwo – uznanie prawdy za kłamstwo. Często grzeszą tym ludzie bardzo wykształceni, samodzielnie studiujący Pismo Święte. Czasami tak bywa z młodymi kapłanami. Tylko własna walka duchowa, pod okiem doświadczonego opiekuna duchowego – Starca, w miarę pokory jest w stanie ujawnić tajemnice świata duchowego, ale tylko osobiście, doświadczalnie. Poza walką, toczoną przez małego chłopczyka, Wiaczesława, życie duchowe jest niemożliwe – tak jak niemożliwe dla niewidomego jest zobaczenie światła, bez względu na to, jak dużo by o nim nie opowiadano.
Rzeczywiste dary Ducha Świętego dawane są przez Boga jedynie Jego wybranym, głęboko pokornym ludziom właśnie jako dary. Nie szukali ich ani Święty Serafim z Sarowa, ani Jan Kronsztadzki Cudotwórca (ros. Иоанн Кронштадтский Чудотворец – od. tłum.), ani Święty Mikołaj z Miry Likijski (ros. – Cвятитель Николай Мир-Ликийский – od tłum.), ani chłopczyk Wiaczesław, – którzy za darmo otrzymali tę Łaskę Bożą i za darmo wspierali Lud Boży.
Niepokoi satanistów nasza Cerkiew, jej służba Bogu i żywe świadectwo wiary – życie i działalność chłopczyka Wiaczesława, któremu ludzie wierzą, idą do niego po pomoc i budzą się do prawdziwego życia duchowego. Tylko osobiste świadectwo wiary i życie według niej są miłe Bogu. Właśnie to wywołuje zaciekłą nienawiść naśladowców Messinga i innych manipulatorów świadomością ludzką.
PRACA DLA BOGA I LUDZI
Kiedy mąż znów wyjechał do Szadryńska, do Sławika rozpoczęło się prawdziwe pielgrzymowanie potrzebujących. Sławik bardzo się męczył i było mi go bardzo żal, ale on błagał mnie o cierpliwość i prosił: „Mamusiu, niech przychodzą”. I ludzie szli choćby w nocy. Z głupoty i własnej ignorancji narzekałam w myślach, a niekiedy nie wytrzymując, pytałam Sławika: „Kiedy to się skończy?”. Myłam, ubierałam, pilnowałam, aby Sławik mógł odpocząć. Począwszy od siedmiu i pół roku Sława już służył Bogu i ludziom, a ja byłam posługaczką. Ludzie zwracali się do niego ze swoimi problemami zarówno w szkole jak i na ulicy, ale wróg rodzaju ludzkiego nie drzemał. Obawiając się o życie swego dziecka – ucznia, kategorycznie zażądałam od niego natychmiastowego powrotu po zajęciach w szkole do domu i zabroniłam mu kontaktu z chorymi i okazywanie komukolwiek pomocy lekarskiej poza domem. Sławik był bardzo posłusznym dzieckiem i dokładnie spełniał moje żądania. Zaczęłam prowadzić dokładną kontrolę wszystkich jego działań. Po to, aby był on pod moją kontrolą, poprosiłam go, aby ludzi przyjmował tylko u nas w mieszkaniu. Kiedy wszystko zaczęło się odbywać na moich oczach, to mój strach o niego zwiększył się.
Na przyjęcie do niego przyjeżdżało mnóstwo różnych ludzi, zarówno uczeni jak i prości ludzie. Wszyscy, z którymi się spotykał, byli zdumieni i wdzięczni za rozwiązanie dzięki danego mu od Boga daru ich, zdawałoby się nie do rozwiązania, problemów, ponieważ dla niego, rzeczywiście nie było żadnych tajemnic.
Dla zobrazowania powyższego – o wizycie naukowców z Moskwy:
Dwaj młodzi brodaci naukowcy okazali dokumenty i poprosili o zgodę na rozmowę ze Sławikiem. Przestałam już się dziwić gościom mego syna, ludzie przychodzili do niego po pomoc z różnymi problemami, ale ci uczeni wywołali i u Sławika zainteresowanie. W stolicy dowiedzieli się oni o cudownym chłopczyku, który opowiada o budowie ziemi i kosmosu, przepowiada przyszłość i specjalnie wyruszyli w delegację na Ural, aby się z nim spotkać. Sławik długo opowiadał im o wszechświecie, o ziemi, o Bogu. „Ale przecież to prawda – powiedzieli naukowcy – ludzie dlatego żyją na Ziemi, ponieważ Bóg potrzebuje ich energii, czy ludzie oddają ją Bogu”? Sławik się roześmiał, a później poważnie powiedział: „Bogu żadna energia nie jest potrzebna. On daje wszystko: i ludziom i zwierzętom i światu, i energię również”.
Opowiadał potem im o kształcie Ziemi, jej budowie, pustkach wewnątrz Ziemi. Zapytali, czy można przedstawić budowę Ziemi w postaci wzorów. Sławik odpowiedział, iż można, ale oni i tak nie zrozumieją. Powiedzieli, żeby im je podał, a oni spróbują. Sławik podyktował im długie matematyczne wzory, których oni rzeczywiście nie znali. Długo jeszcze opowiadał im Sławik, a oni ze zdziwieniem słuchali i zapisywali. Odchodzili bardzo późno, z żalem, iż trzeba wyjeżdżać, a tak chciało by się jeszcze porozmawiać ze Sławikiem, tak interesującym rozmówcą. A interesujący rozmówca jutro rano powinien iść do szkoły, a była już druga w nocy i kleiły mu się oczy, ale mówił, iż to jest ważne dla uczonych – i rozmowa i notatki.
Chcę powiedzieć jeszcze o tym, iż Sławik do ostatniego oddechu głosił o Najświętszej Trójcy. Błagał ludzi, aby chodzili do świątyni, w miarę możliwości pościli i jak najwięcej się modlili. Kiedy ludzie to spełniali, to on się bardzo cieszył za nich, pozdrawiał ich za przyjęcie Komunii św., chwalił ich, modlił się za nich. W ostatnim czasie, tuż przed śmiercią, modlił się przez całe dnie za każdy drobiazg, wszystkim dziękował i wszystkim się kłaniał, a szczególnie, nie wiadomo dlaczego, mi.
Przypomina mi się jedno wydarzenie. Pewnego razu Sławik stał na modlitwie obok ikony Boga naszego Jezusa Chrystusa. Świeca paliła się jasnym płomieniem i nagle zgasła bez żadnego powodu. Sławik bardzo silnie to przeżył. Zamiast po prostu zapalić świecę, zaczął ze łzami prosić Boga, aby świeca się zapaliła. Po pewnym czasie świeca zapaliła się sama, czemu się bardzo zdziwiłam.
SŁOWA MATKI SŁAWIKA DO ROSJAN
Matka Sławika – Walentyna Kraszeninnikowa
Sens przyjścia chłopczyka Wiaczesława, na ile zrozumiałam, sens jego proroctw, – to przestrzec, uprzedzić ludzi. I on przyszedł, wypełnił swój czyn – uprzedził ludzi. A uzdrawianie – było jakby drugorzędne. On swoje słowa jakby potwierdzał takimi widzialnymi czynami, jak na przykład w ciągu sekundy wyleczenie nerwu trójdzielnego i jeszcze mógł przy tym spokojnie diagnozować, i w ogóle wszystko opowiadać. I jemu bez zastrzeżeń wierzono. Dlatego w tej chwili jest problem u ludzi. Oni wierzą w to, co powiedział chłopczyk – prorok, iż te numery (chodzi o liczby 666 – od tłum.) są od diabła. I tak jest. Właśnie jest teraz ten czas, właśnie te numery i właśnie to zakończenie wieku.
I chcę bardzo prosić prostych ludzi: „nie bierzcie chipów, nie stawajcie się trupami”. Po przyjęciu chipa każdy człowiek – jak mówił Sławik – będzie jak kukiełka. Wyobrażacie sobie: z człowieka Bożego – kukiełka, zabawka dla diabła. Od kukiełki tej, – mówił,- będzie odchodzić bardzo wiele nici i wszystkie te nici będą w rękach diabła. Za jaką nitkę diabeł pociągnie – to kukiełka będzie robić to, co on chce. Czy wyobrażacie siebie, wy, z chipami: pociągnął on za nitkę i wszyscy zaczipowani zaczęli się śmiać, pociągnął za inną – i wszyscy płaczecie. Czy to będą ludzie? Ludzie, trzeba się opamiętać! Zrzućcie z oczu te zasłony! Nie jesteście przecież ślepi. Przecież inni mówią, świadczą, iż to wszystko już jest, i Bóg jest. Bójcie się Boga! Więcej nic nie mam wam do powiedzenia. Nie bierzcie chipów, nie bierzcie. Nie bierzcie paszportu światowego, ponieważ chłopczyk – prorok powiedział: „Wszyscy ci, którzy przyjmą ten mikro schemat, gdy pociągną ich za nitkę, pójdą brać pieczęć”. Nie rozumiem, dlaczego takie mnóstwo ludzi idzie w stronę mroku, dlaczego zdradzają Boga. Sławik powiedział: „Dla korzyści.” I ludzie powinni się zastanowić, ponieważ niedługo będzie pieczęć dla wszystkich, ponieważ chipy już weszły do życia.
Tylko pomyślcie, popatrzcie na swoich wnuków, na swoje dzieci. Co one mając 7-8 lat mogą wam powiedzieć? Czy mogą was wyleczyć? Nie mogą. Czy mogą wam powiedzieć, ze nie można brać tych mikro schematów, i co jest miłe Bogu, a co niemiłe? Nie mogą. A więc posłuchajcie małego proroka, który powiedział: „Nie bierzcie tych mikro schematów (chipów) pod skórę, ponieważ wszyscy, którzy je przyjęli, nie będą mogli nie wziąć i pieczęci”. A jeżeli ktoś już teraz je ma, to niech postara się ich pozbyć. Być może coś jeszcze można zrobić. A im szybciej, im więcej ich nabierzecie – tym bliższa będzie zagłada świata. Dlaczego nie służyć Chrystusowi, dlaczego obowiązkowo Antychrystowi? Dlaczego taka śpiączka? Dzieci się zabija, dzieci już się gwałci, demony gwałcą. Wiecie, iż to nie bajki, to ludzie przychodzą z różnych regionów kraju i mówią jedno i to samo.
Drodzy bracia i siostry, Sława przyszedł na ten świat, aby Wam powiedzieć, aby Was ostrzec, żebyście nie brali ogólnoświatowego paszportu szatana, żebyście nie przyjmowali jego chipów. Powiedział on, iż pierwszym dokumentem nie-ludzkim – był voucher. Wszystkie inne, choćby małe zaświadczenie i wszelki inny dokument – wszystko jest od szatana i tym, którzy przyjęli jego znak (pieczęć) na czoło lub prawą rękę, Pan Bóg nie przebaczy. On oddał swoje życie, aby właśnie to wam powiedzieć. Można oczywiście, w imię dóbr ziemskich i nieczystego sumienia, atakować dziecko, ale przecież to jest bluźnierstwo, a Bóg nie pozwoli, aby Go wyśmiewano. Czy zapomnieliście, iż w pierwszej kolejności powinniście patrzeć na swoje dzieci, przecież ich zdjęć nie palicie, nie zakopujecie do ziemi, a szanujecie, oprawiacie w ramki. A co robicie z Bożym dzieckiem?! I nie boicie się?! Jakież zacofanie?! Życzę wam, słudzy Boży, abyście się opamiętali – przecież Sławoczka przyniósł swój owoc, a nasz Pan Jezus Chrystus powiedział, iż po ich owocach ich poznacie. Wybaczcie mi. Nie jestem teologiem, a po prostu matką Sławika. Błogosławiono mnie, abym się zwróciła do was, jak umiem. Wybaczcie mi, w Imię Chrystusa. Z miłością do Was grzeszna służebnica Boża Walentyna Kraszennikowa.
– Z woli Bożej matka chłopczyka Wiaczesława, 05.06.2007.
2. PROROCTWA Sławika Kraszeninnikowa
Kilka spełnionych proroctw przytoczono we wprowadzeniu, przybliżającym osobę małego proroka: kim był i na czym polegała jego misja. Przepowiedział on dokładnie swoją chorobę (raka) i śmierć, a nawet, iż jego trumnę będą nieść podpułkownicy oraz wiele wydarzeń z życia jego rodziny.
W dalszej części zostaną przedstawione proroctwa Sławika, z których większość dotyczy czasów przyszłych. Na początek kilka proroctw już spełnionych, o których przepowiadał przed śmiercią:
***
W Ameryce wysadzą w powietrze dwa wielkie jednakowe domy (WTC 9/11? – od tłum.).
Następnie od dołu wysadzą Statuę Wolności. Wyglądać to będzie tak: statua zrobi jakby krok do przodu i rozsypie się.
W Rosji również będą wysadzać domy. Na pytanie matki: „Komu to jest potrzebne? I kto będzie wysadzał?” – odpowiedział: „Swoi będą wysadzać”. (Co dokładnie się już spełniło, chodziło o pretekst do wznowienia wojny w Czeczenii i oskarżenie czeczeńskich bojowników – „terrorystów”, iż to oni są sprawcami – od tłum.)
***
Na początku lat 90-tych pojawi się wspólna światowa waluta, pieniądze „rządcy światowego”, które będą się nazywać „euro”. Sprawy z tymi pieniędzmi pójdą pomyślnie i jako ostatnia przejdzie na nie Ameryka. Skąd mógł wiedzieć maleńki prowincjonalny chłopczyk na ponad 10 lat przed utworzeniem tej waluty i wpuszczeniem do obrotu pieniężnego?. O czymś, o czym nikt i nigdzie na świecie nie wiedział i choćby nie przypuszczał? Podając też poprawnie nazwę tej waluty?.
***
Na dwa dni przed 8 marca (Dniem Kobiet) powiedział matce: „Mamusiu, będę umierał, a oni będą śpiewać i tańczyć”. Matka choćby nie mogła sobie wyobrazić, co by to oznaczało. Dwa dni minęły spokojnie. Obok sali, gdzie leżał Sławik był pokój ordynatora, a naprzeciwko na korytarzu stał wielki telewizor. 8 marca w pokoju ordynatora zaczęła się zabawa personelu, a na korytarzu chore na raka dzieci rozpoczęły śpiewy i tańce, ustawiając głośność telewizora na całą moc. Cały oddział był wstrząsany rykiem telewizora, a Sławik leżał cicho z zamkniętymi oczami, aby matka się nie denerwowała i myślała, iż on śpi. Czuł się wtedy bardzo źle, ponieważ robiono mu laparoskopię.
***
Poniżej jeszcze kilka krótkich proroctw, po których przytoczę te, dotyczące tematyki całego cyklu.
***
Los – Angeles, który w tej chwili się weseli, spali się w ogniu i lawie za swoje grzechy, i nastąpi to nagle i szybko.
***
Władywostok zginie bardzo gwałtownie – od razu całe miasto. Fala, typu tsunami, runie na miasto i zmiecie cały Władywostok, od którego zostanie tylko jeden słup od latarni.
***
Miasto Tiumeń samo się zawali, szczególnie jego centrum, tam przez wiele lat wydobywano ropę naftową.
***
Gdy wszędzie będą występować katastrofy, Anglia zatonie, rząd Anglii wie o tym, ale nie będzie w to wierzył i dopiero, gdy od Anglii zostanie niewielki kawałek suszy, będzie zmuszony ewakuować się do Rosji. W tym celu tam będą zachowane statki.
***
Wszystko, co się będzie dziać w Rosji, będzie się również dziać na całej Ziemi. Wszystkie ciężkie budynki i budowle zawalą się, będą ogromne przesunięcia płatów Ziemi. Pojawią się ogromne pęknięcia – jak przepaście.
***
Niemcy będą się ogromnie cieszyć, kiedy się dowiedzą, kim jestem. Gdy matka zapytała dlaczego, odpowiedział: „Mamusiu, przecież tam przeżyłem pół życia”. (Po urodzeniu Sławika rodzice przez te lata mieszkali w Niemczech, ojciec służył w wojsku na terenie NRD – od tłum.)
***
Kraje nadbałtyckie – w jasny biały dzień, bez widocznych przyczyn, nie będzie trzęsienia ziemi, ani burzy – powstanie ogromnej wysokości fala … i wszystko zmyje, wszystko zabierze, zostanie tylko sam piasek…
***
Na Uralu jest miasto, położone jakby w filiżance. W czasie uralskiego trzęsienia ziemi miasto to zostanie zawalone skałami i zalane wodą i choćby żadne zwierzę nie uratuje się z tego miasta, a w Moskwie choćby nie pomyślą, aby przyjść mu z pomocą.
„A u ciebie, mamusiu, – powiedział Sławik,- rozbiją się nie tylko wszystkie naczynia, ale i wszystko, co szklane. Rozsypie się tez stojące obok przedszkole, które przed tym będą długo remontować. Matka potwierdza: „Rzeczywiście, remont przedszkola trwał ponad 6 lat i oto całkiem niedawno zostało otwarte”. „W przedszkolu nikt nie zginie, tam w tym czasie nikogo nie będzie” – powiedział Sławik.
Na Uralu będzie kilka trzęsień ziemi o bardzo wielkiej mocy.
CZASY ANTYCHRYSTA, ZNAK (PIECZĘĆ) BESTII, CHIPY, CZIPIZACJA
Przyjdzie czas, opowiadał Sławoczka, iż na Ziemi do władzy przystąpi nowy władca światowy (Antychryst), który dopuści wszystkie wady, tłumacząc, iż Bóg rzekomo nie potrzebuje, aby ludzi się powstrzymywali, iż wszystko zostało stworzone po to, aby ludzie się cieszyli i doznawali rozkoszy, przyjemności. Ludzie będą oburzeni tym, iż ich „nieprawidłowo” nauczał Kościół Święty. Przyjmą fałszywe nauczanie władcy świata, o tym, iż Bogu nie jest potrzebna wstrzemięźliwość i posty, i w ogóle pobożne życie.
Sławik trzymał się za serce, patrząc na tworzące się wszędzie nieprawości. Szczególnie się dziwił zachowaniu kobiet. Po prostu jego to zdumiewało. Mówił: „Mamusiu, jakie te panie są bezwstydne! Jakie rozpustne! I im bliżej do przyjścia Chrystusa, tym bardziej ludzie będą rozpustni”.
Sławik powiedział, iż kiedy diabeł będzie czynić fałszywe cuda i mówić, iż on – jest Bogiem, to chrześcijanie zobaczą w nim Jezusa Chrystusa, muzułmanie – Mahometa, a buddyści – Buddę, ale niektórzy buddyści zaczną się wahać, ponieważ Budda nie zamierzał przyjść.
Sławik mówił: „Mamusiu, wokoło niego będzie tyle demonów! I ludzie będą widzieć w nim Boga, przy czym każdy swego, a demony będą im się wydawać Aniołami. Od diabła będzie szedł silny smród, ale ludzie tego nie będą czuli. Tylko niektórzy nie pójdą patrzeć na niego.” Sławik dziwił się, mówiąc: „Jakiż on jest bezwstydny! Jaki straszny! Twarz, jakby posypana mąką, – biała i tak ze złością na mnie patrzy.” Diabeł będzie „przesuwał” góry, a ludzie będą dotykać te góry, które „przyszły” zza morza z wielkim zdziwieniem, a w rzeczywistości żadnej góry tam nie ma! To im się będzie tylko wydawało. Ale ogień z nieba, który będzie pokazywał, ten będzie realny.
Ludzi, którzy pozostaną wierni Bogu, Pan będzie ukrywał taką siłą, iż ludzie ci, mieszkający w małych osadach, będą niedostępni dla sił zła. Ich po prostu nie będzie widać. Ci, którzy nie zdradzą Boga, w niczym się nie zmienią, po prostu pozostaną zwykłymi ludźmi. I to jest ich zwycięstwo.
Sławik powiedział, iż będzie taka osada, do której nie będzie mógł przeniknąć żaden „zaszóstkowany” (ros. – «зашестеренный», czyli ten, który przyjął pieczęć Bestii – trzy szóstki – od tłum.). Wszystko dokoła zostanie otoczone fosą, a rów wypełniony wodą. Wszystkie wrota zostaną szczelnie zamknięte. Jednak jednej osobie w jakiś sposób uda się dojść do ściany, ale Boża Moc tak go odrzuci, iż przeleci on z powrotem przez rów, wstanie na czworaki, otrzepie się i z wielką złością odejdzie.
Później wrócą wszystkie choroby, o których ludzie już zapomnieli. Jedna choroba pojawi się bez nazwy, od której będzie mnóstwo trupów na ulicach i nikt nie będzie ich chował. Będą po nich pełzać robaki i wokół będzie panował smród. Sławoczka powiedział: „Mamusiu, ludzie będą iść i umierać w ruchu, ponieważ zupełnie nie będą mieć energii. W naszym mieście będzie tak samo”.
„To, co będzie się dziać w Rosji, tak samo będzie i w innych krajach” – często mówił Sławik.
– „Sławoczka, a co to za choroba, jak ona się nazywa?”- zapytała matka. – „Niech popatrzę, mamusiu. Oto dom, gdzie mieszkamy, i po cichutku, powoli chodnikiem idzie kobieta. Idzie i widzi, iż przed wejściem do domu obok ławeczki umiera jej znajoma, upadła i umiera. Kobieta się zatrzymała i myśli: „Może jej pomóc? A czy starczy mi sił? Czy dojdę potem do mieszkania i zobaczę swoje dzieci?” … I powoli idzie do wejścia… Nie, mamusiu, ta choroba nie ma nazwy”.
PEWNEGO RAZU SŁAWOCZKA OPOWIADAŁ O LEKACH, KTÓRE PÓŹNIEJ BĘDĄ FAŁSZOWANE.
„Jak to,- powiedziałam, – będą fałszować leki?” – „Wiesz, mamusiu, teraz, jeżeli ktoś ma ból głowy, to wypije Analgin (polskim odpowiednikiem jest Pyralgina – od tłum.) i ból głowy ustaje, jeżeli boli żołądek, to popije tabletkę na żołądek i ból przestaje. A później będzie tak: zabolała głowa, zażył Analgin, tylko on już jest sfałszowany i ból głowy nie ustaje, a będzie jeszcze silniejszy, przy niewielkim bólu żołądka wypije lekarstwo na żołądek i człowiek dostanie kolki, oto, co znaczą sfałszowane leki. A ludzie długo nie będą podejrzewać, iż ktoś tak specjalnie fałszuje lekarstwa, żeby nie leczyć i ludzie będą pić jeszcze i jeszcze, a bóle będą co raz silniejsze… tysiące ludzi będzie umierać, zatrutych takimi lekarstwami. W tym czasie profesor profesorowi po znajomości będzie dawał pół tabletki Analginu ze starych zapasów, ponieważ wszystkich ludzi będzie bardzo bolała głowa”.
Któregoś razu w kuchni piliśmy herbatę i rozmawialiśmy. Nagle skronie moje przeszył bardzo silny ból, pojawił się nagle i gwałtownie znikł. Sławik to zauważył i powiedział: „Mamusiu, złe duchy nieustannie atakują człowieka z góry. Energia demoniczna w postaci czarnych grudek nieustannie się przemieszcza z wielka szybkością, starając się wejść w człowieka, przebić go, a gdy to im się nie udaje, to człowiek i tak odczuwa ostry ból w którymś miejscu swego ciała, w tym, jak teraz u ciebie, w skroniach”.
Jeszcze Sławik powiedział: „Będą ginąć drzewa i pewien człowiek zrobi lek jakby z destylacji brzozy i to lekarstwo będzie bardzo pomagać ludziom i ludzie będą gotowi oddać mu wszystko, co tylko mają za to lekarstwo i mógłby on być bardzo bogaty, ale jemu jest to niepotrzebne”.
Często powtarzał: „Świat cały zgubi korzyść!” i intonacja jego głosu była albo gniewna, albo smutna, albo prosząca: żeby ludzie nie dokonywali wyboru, opierając tylko na tym, czy „jest to korzystne dla mnie lub nie”? Sławik bardzo się dziwił, iż tak beztrosko ludzie żyją: oprócz sławy, przyjemności, władzy i dorobkiewiczostwa wielu nie szuka niczego więcej. To go bardzo dziwiło i wtedy powtarzał: „Przecież kiedyś i tak każdy stanie przed Bogiem! I co wtedy powie Bogu?”.
Sławika często pytano o to, jak będziemy żyć w przyszłości, co będzie się działo w Rosji, na świecie, o władcach naszego kraju. To, co opowiadał Sławoczka było niesamowite, czasem – przerażające, niekiedy – wydawało się niemożliwe, ale bardzo wiele już się spełniło teraz.
Bardzo mało pamiętam jego przepowiedni o przyszłości. Przypominam, iż w grudniu 1991 roku mówił mi, iż na Kaukazie będzie krwawa, niekończąca się wojna, zginie bardzo wielu cywilów, będą zniszczone miasta. Że będą spadać i rozbijać się samoloty. Mówił, iż bez wojny będzie ginąć i „znikać” więcej ludzi niż na wojnie. Że od ciężkiej choroby umrze Raisa Gorbaczowa, i iż przed śmiercią u niej nie wszystko będzie dobrze z głową, a Gorbaczow zostanie sam, nikomu niepotrzebny. Że bardzo zachoruje Borys Jelcyn, ale nie umrze, ale w końcu będzie zmuszony odejść ze stanowiska prezydenckiego. Następnie będzie przywódca, który nie należy do żadnej partii i nikt go nie zna. Ostatnim przywódcą będzie ten, który opowie prawdę o Gorbaczowie i Jelcynie. Że zaczną się różne znaki na Ziemi i na Niebie, ludzie bardzo się nimi zainteresują i zapomną o nich. O znakach tych Sławik opowiadał dokładnie tak, jak napisano o nich w Ewangelii, o zwodzeniu ludzi.
Prosił mnie, abym nie patrzyła, nie interesowała się tymi „cudami”, których wiele będzie pokazanych na Niebie i Księżycu – to będą demoniczne zwodzenia. Że na Księżycu jest bardzo wiele demonów (diabłów, biesów – od tłum.), będą oni pokazywać różne sztuczki i na Księżycu i na Niebie oraz Słońcu. „Dlatego ,- powiedział, – interesować się tym, tobie, mamusiu, nie wolno, bez względu na to, co by tam interesującego nie występowało”. Że Ameryka dla pozoru zawrze pokój z Rosją, ale na wszystkich granicach Rosji będą stać amerykańscy żołnierze. Zaczną wwozić do Rosji amerykańskie produkty żywnościowe i wyroby powszechnego użytku, wszyscy z euforią będą je kupować, sklepy będą zawalone tą „obfitością”. Wszystko będzie u nas amerykańskie, choćby kino.
Sławik mówił, ze ludzie nauczą się leczyć raka. Że nadejdzie czas, kiedy zaczną podnosić ceny i pensje, a na półtora do dwóch lat przed głodem zarobki zostawią wysokie, a ceny na towary, szczególnie na żywność, znacznie obniżą. Znów zostaną otwarte sklepy państwowe i hurtownie. Praca komór celnych się zmieni i towary będą bez przeszkód przechodzić przez nie. Początkowo jakość towarów będzie niska, ale później będzie lepsza. Ludziom pozwolą trochę pożyć dobrze, a później żywność schowają przed ludźmi pod ziemię i zacznie się głód. Rosja zacznie się dzielić.
Nawet niewielkie republiki, typu Tatarstan, będą się oddzielać, Będzie to sprzyjać przeżyciu ekonomicznemu, ale podczas powstania katastrof nie będzie wzajemnej pomocy, ponieważ każdy region będzie zajęty tylko swoimi problemami. Wyłączenia prądu zaczną się od Dalekiego Wschodu, a następnie będą wyłączać wszędzie. Wszędzie będzie zimno, ponieważ nie będzie włączane ogrzewanie. Wyłączą gaz i prąd. W szkołach nie będzie choćby kredy i papieru. Dzieci będą wałęsać się na ulicy. Wrócą wszystkie choroby. W Czelabińsku zakłady staną i opustoszeją, pozostanie tylko straż. Następnie te opustoszałe zakłady będą zapadać się pod ziemię. Wszystkie gigantyczne budowle zapadną się pod ziemię. Pozostali na ziemi ludzie będą cierpieć głód i pragnienie. Woda zacznie znikać z powierzchni Ziemi, uciekać. (Mówił już o tym św. Serafim Sarowski. Gdy postawi się obok studni krzyż, to woda zawsze w niej będzie – od tłum.). Woda, która pozostanie, zacznie robić się gęsta, cuchnąca i czerwona, podobna do krwi umarłego człowieka. Rośliny przestaną rosnąć. Nie będzie wiatru, ani deszczu. Wszelkie paskudztwo wylezie z pod ziemi na wierzch.
Dla tych, którzy przyjmą pieczęć Antychrysta, zbudują sklepy, w których będą najlepsze towary i najlepsze produkty spożywcze. Dla tych, którzy nie przyjmą pieczęci, również przez pewien czas będą otwarte sklepy, w których będą towary złej jakości i bardzo wysokie ceny. Następnie i tych sklepów nie będzie. Młodych ludzi Antychryst zdeprawuje przyzwoleniem na wszystko, dopuści wszystkie nałogi i zboczenia. Swoich Bóg ochroni i nikt nie umrze z głodu, tylko przez niedługi czas ludzie będą cierpieć uciążliwości, a Bóg pospieszy im na pomoc. Aniołowie Pańscy będą bronić ludzi, którzy nie zdradzili Boga.
A nasze zakłady i fabryki w tym czasie zostaną zamknięte, pojawi się bezrobocie. Ale wszystko „nie nasze” gwałtownie Rosjanom znudzi się i będą oni z euforią oglądać choćby mały rosyjski znaczek. Czas diabelski – czas zamiany wszystkiego: uczuć, wiary, towarów. Na Dalekim Wschodzie Rosji opustoszeją miasta, szczególnie miasteczka wojskowe, ludzie będą stamtąd wyjeżdżać, ponieważ nie będzie światła i ogrzewania. A Chińczycy, Koreańczycy i Wietnamczycy masowo zasiedla te tereny i będą jak u siebie w domu. Jeszcze Sławik mówił, iż zacznie się straszna wojna światowa i to, co dzieje się w Rosji, będzie się dziać we wszystkich państwach. Rosja będzie również wciągnięta do tej wojny światowej, „niechętnie, nie chcąc, ze względu na jakieś okoliczności i spełnienia niektórych przepowiedni na temat Rosji -wyzwolicielki”. Do armii rosyjskiej będą brać wszystkich mężczyzn, a później i kobiety. W domach zostaną tylko starsze kobiety, starcy i małe dzieci. Wszystkie dziewczęta i kobiety, które nosiły spodnie, będą przymusowo wcielone do armii, ponieważ armia w tym czasie będzie w stanie „upadku” i prawie w całości trzeba będzie tworzyć ją na nowo. W armiach innych państw będzie tak samo.
Sławik powiedział, iż w domu nie wolno trzymać psów, iż psy powinny żyć na dworze. Że nie wolno zbierać masek, czaszek, książek fantastycznych itp., ponieważ osiedlają się w nich złe duchy. I odwrotnie – obrazów Świętych złe duchy nie wytrzymują. Nie lubią one palących się świec, zapachu kadzidła, modlitw, np. „Ojcze nasz”, od których zaczynają się miotać i znikają. Świątynie będą puste, i nieoficjalnie pozwoli się w nich otworzyć niewielkie warsztaty, głównie stolarskie. Kiedy będzie głód, straszny głód, kobiety z głodu powiozą swoje skarby, w tym stare, zabytkowe ikony, do sklepów komisowych w Czelabińsku, a głodni sprzedawcy będą ze strachem pracować w tych sklepach obrazów, ponieważ Bóg będzie te sklepy palił ogniem.
Wyżsi dowódcy, którzy nasłuchali się o Sławiku, prosili mego męża o spotkanie z nim, czasami mąż zabierał syna na poligon, gdzie dyskutował z wojskowymi. On bardzo kochał naszą armię, dorastał w miasteczkach wojskowych, i sam jako syn wojskowego – bardzo ubolewał, iż armię niedługo rozwalą, i zamiast niej utworzą brygady szybkiego reagowania. On tak i nazwał je – „brygady szybkiego reagowania”, które przed przybyciem władcy świata – Antychrysta, będą każdy, choćby najmniejszy przejaw ludzkiego niezadowolenia, „gasić” swoim szybkim pojawieniem się. I te brygady już są… Sławoczka mówił, iż na wszystkich naszych granicach będą stali Amerykanie, ale do Rosji nie wejdą.
Państwo nasze będzie policyjne, w pociągach, na drogach, wszędzie będą sprawdzać dokumenty i pieczęć i kto jej nie będzie miał, temu będą mogli nanieść ją siłą.
Człowiek nie będzie mógł żyć w dwóch miejscach, na przykład w domu i w mieszkaniu, ponieważ wszelkie przesunięcia ludzi, wyjazdy poza miejsce zamieszkania, będą ściśle ograniczone, szczególnie tych osób, które nie przyjęli znamienia Antychrysta. To w tej chwili ludzie mogą na weekendy i latem pojechać z mieszkania do domu lub domku letniskowego (ros. – daczy – od tłum.), a w czasach ostatnich lepiej jest mieszkać w domu, ponieważ zamieszkanie i wyżywienie są w pobliżu. I wyłączenie wszystkich „wygód” łatwiej jest znieść w domu niż w mieszkaniach w mieście.
BÓG NIE PRZEBACZY …
Dodano potwierdzające cytaty z Apokalipsy św. Jana
… Jeszcze w czasach sowieckich Sławik powiedział: „Mamusiu, w tajemnicy przed rodzicami w niektórych moskiewskich klinikach położniczych noworodkom wszczepia się pod skórę mikro schematy (chipy), rodzice nie wiedzą, od czego takie mądre dziecko im się urodziło”. Matka Sławika: „A dzisiaj widzę, iż proroctwa jego się spełniają i satanistyczne chipy przygotowane już są dla wszystkich. O tym z dumą informują w telewizji, pokazują laboratorium, w którym na każdego z nas jest przygotowany ten żywy mikro schemat, tj. biochip. A co to jest? I kim jest właściciel, który zajmie nasz organizm, wejdzie do każdej komórki naszego organizmu i kim będziemy po tym? Wnioski trzeba robić samemu. Pierwszym nie-ludzkim dokumentem w naszym kraju był voucher, również następne dokumenty będą od szatana. Przyjdzie czas, kiedy człowiek będzie chciał otrzymać małe zaświadczenie, a mu powiedzą: „Weź numer, inaczej zaświadczenia nie damy”. Dokumentem końcowym będzie paszport światowy”. Po biochipie Sławik powiedział: „Będzie maleńka, bardzo sympatyczna szara płytka (kartonik) – światowy paszport i kiedy ludzie będą go odbierać, to specjalne urządzenie zostanie zainstalowane w taki sposób, iż na czoło lub prawą rękę, którą, z reguły, wyciągamy, gdy coś bierzemy, w tym czasie naniesie promieniami (jakimiś izotopami) trzy maleńkie szóstki (666) w postaci tatuażu i Bóg nie przebaczy nikomu, kto przyjmie pieczęć”.
„A inny anioł, trzeci, przyszedł w ślad za nimi, mówiąc donośnym głosem: „Jeśli ktoś wielbi Bestię i obraz jej i bierze sobie jej znamię na czoło lub na rękę, ten również będzie pić wino zapalczywości Boga przygotowane, nierozcieńczone, w kielichu Jego gniewu; i będzie katowany ogniem i siarką wobec świętych aniołów i Baranka. A dym ich katuszy na wieki wieków się wznosi i nie mają spoczynku we dnie i w nocy czciciele Bestii i jej obrazu, i ten, kto bierze znamię jej imienia”. (Apok. Św. Jana 14: 9, 10, 11).
„I sprawia, iż wszyscy, mali i wielcy, bogaci i biedni, wolni i niewolnicy otrzymują znamię na prawą rękę lub na czoło” (Apok. św. Jana 13, 16).
Początkowo te szóstki nie będą widoczne, ale potem jak elektroniczna tablica na czole i na ręce będą świecić zielonym światłem. jeżeli osoba spróbuje pozbyć się tych szóstek i odrąbie sobie rękę, to szóstki pojawią się na kikucie, i wtedy, gdyby człowieka porąbać na kawałki, to na każdym kawałku pojawia się trzy szóstki. Na początku ludzie będą się wstydzić i ukrywać ten znak, ale później przestaną się krępować i zaczną otwarcie nosić tę pieczęć Antychrysta.
W Apokalipsie Świętego Jana opisano to w ten sposób: „I poszedł pierwszy (Anioł) i wylał swą czaszę na ziemię. A wrzód złośliwy, bolesny, wystąpił na ludziach, co mają znamię Bestii i na tych, co wielbią jej obraz” (Apok. Św.Jana 16, 2).
Stopniowo ci ludzie staną się bardzo źli, będą ich męczyć choroby i ropiejące rany. Szczególnie będą źli na tych, u kogo nie będzie tej pieczęci. o ile człowiek nie wytrzyma głodu, wejdzie do sklepu i weźmie sobie produktów, to, przechodząc przez kasę, postawią mu „666”, jeżeli nie miał tego znaku. Ludzie, którzy prawdziwie lub przez kłamstwo otrzymali szóstki, nie będą mogli umrzeć. Staną się jakby nieśmiertelni. Sławik powiedział, iż „jeśli taka osoba ze względu na straszne życie zechce zakończyć życie samobójstwem i rozpędziwszy się samochodem uderzy np. w mur, i zostanie wraz z samochodem rozerwana na kawałki, to jak potwór w filmach horroru ponownie pozbiera się z kawałków w całego człowieka i znów ożyje”.
W Apokalipsie św. Jana napisano na ten temat: „I w owe dni ludzie szukać będą śmierci, ale jej nie znajdą, i będą chcieli umrzeć, ale śmierć od nich ucieknie”. (Apok. Św. Jana 9, 6). Według Apokalipsy ma to trwać 5 miesięcy.
Święty Jan Ewangelista mówi: „I iż nikt nie może kupić ni sprzedać, kto nie ma znamienia – imienia Bestii lub liczby jego imienia” (Apok. Św. Jana 13,17).
Sławik mówił również, iż ci, którzy nie przyjęli pieczęci, nie będą mogli nic w sklepie kupić, również „zaszóstkowane” jedzenie tez nie będą mogli jeść. choćby nie będą go mogli przełknąć, kiedy ludzie, którzy przyjęli pieczęć, ich krewni, zechcą im pomóc, oddając część swoich produktów. W tych czasach, w niektórych miejscach dzieci będą umierać z głodu, a Moskwa będzie żyć świątecznie, ale później zacznie zapadać się pod ziemię. Będzie się poruszać jak po równi pochyłej, a kiedy Jezus Chrystus postawi stopę na Placu Czerwonym, to wtedy resztki Kremla wraz z gwiazdą ostatecznie się zapadną. W tym czasie przywódca, prawdopodobnie, przeniesie się do Bonn i stamtąd będzie rządzić narodem.
Ludzie, którzy otrzymali nowe paszporty światowe, będą na początku korzystać ze wszystkich dobrodziejstw, wszystko kupować, wszędzie jeździć, jeżeli będą mieć pieniądze, ponieważ i biedni i bogaci pozostaną przy swoich możliwościach (stanach posiadania) i tytułach, ale potem oni również nie będą mogli nic nabyć i zrozumieją, iż zostali oszukani i będą bardzo źli… Nastanie straszny głód, zostanie on wywołany sztucznie…
Przyjdzie czas, kiedy donosić i zdradzać będą choćby bliscy ludzie, i z powodu donosów będą torturować, wysyłać na zesłanie i zabijać uczciwych ludzi i prawosławnych chrześcijan, prawdziwych kapłanów i zakonników. Oprócz tego, będzie bardzo dużo urządzeń podsłuchowych, choćby na ulicy ludzie będą się bali rozmawiać. Nastaną czasy gorsze, niż za Stalina. Zwykłych normalnych ludzi pozostanie bardzo mało. Prawie wszyscy będą zajmować się spirytyzmem i żyć, słuchając podpowiedzi i pod kierownictwem demonów, ponieważ będą ich wyraźnie słyszeć i choćby z nimi rozmawiać, uważając ich za „wyższy rozum”. Będą się oni wyśmiewać ze zwykłych ludzi, uważając ich „za zacofanych, nie współczesnych, niewykształconych i niepotrzebnych na Ziemi, ale z nimi będzie Bóg. Święty Jan Apostoł przytacza słowa Pana Jezusa: „To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli, Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę. Jam zwyciężył świat.” (J 16,33).
A z czasem, kiedy zrozumieją, iż to oni, którzy otrzymali znak Bestii, wpadli w sidła diabła, będą tak źli, iż byliby gotowi własnymi rękoma rozerwać tych, którzy ocaleli. Tak jak za czasów Noego, przed potopem, szli zdemoralizowani, a przed nimi biegła złość, tak i w nadchodzących czasach normalni, ocalali ludzie, będą zmuszeni chować się przed zwiedzionymi, ale nadejdzie czas: ”I otrze Bóg z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już odtąd nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły” (Apok. Św. Jana 21, 4).
Sławik powiedział, iż Bóg nikomu nie przebaczy, kto przyjął światowy paszport i pieczęć Antychrysta, bez względu na to, co tylko ludzie nie wymyślą na swoje usprawiedliwienie. „Oto przyjdę niebawem, a moja zapłata jest ze mną, by tak każdemu odpłacić, jaka jest jego praca”. (Apok. Św. Jana 22, 12)
UFO, KOSMICI (PRZYBYSZE Z INNYCH PLANET, UFOLUDKI itp.)
Sławik mówił, iż tzw. kosmici, przybysze z innych planet, ufoludki czy jeszcze inaczej nazywani – to są po prostu demony, które znajdują się w powietrzu i kiedy zaczną często rozbijać się samoloty i helikoptery, to nie od tego, iż są stare lub coś w nich się uszkodziło, a będzie to się działo tak długo, dopóki ludzie nie zdadzą sobie sprawy, iż zajmowanie przez nich przestrzeni powietrznej jest niepożądane, ponieważ loty ludzi przeszkadzają UFO, czyli demonom przeprowadzać swoje czynności w powietrzu, albowiem przygotowują się oni do wojny z Bogiem i zawracają ludziom głowy, znajdując się w kontakcie z najpotężniejszymi ludźmi tego świata.
Kosmici porywają ludzi i wykorzystują ich jako niewolników, jest u nich wiele miejsc, w których w niewoli pracują „zaginieni”. Na przykład, na Ziemi jest tak zwany przez ludzi Rów Mariański, na dnie tego rowu jest gruba warstwa mułu i innych osadów wodnych, a pod nimi pozostało drugie dno, dokąd zapadła się Atlantyda. Miasto jest w dobrym stanie i jest chronione przez UFO, czyli demony, aby ludzie tego miejsca nie znaleźli. Niewolnikami UFO są żywi ludzi, których oni kradną, ale sami im się nie pokazują, aby ludzie by zwariowali, ponieważ wygląd tych „przybyszów z innych planet” jest przerażający.
Gdyby Atlantyda została zbadana przez ludzi, to wyobrażenie ludzi o wszechświecie bardzo by się zmieniło. Wtedy ludzie by zrozumieli, kim są ich prawdziwi wrogowie i zaczęliby z nimi walczyć. A „im” jest to niepotrzebne. „Oni” bardzo boją się Jezusa Chrystusa i ze strachu są ograniczeni w swojej działalności, inaczej ludzi, jako takich, już dawno nie byłoby na Ziemi. Dla „nich” najważniejszym jest – aby człowiek zginął bez nawrócenia się do Boga, bez prawdziwej wiary, traktując życie i śmierć niepoważnie, jako zabawę. A po śmierci żeby stał się ich własnością, chociaż niektórzy już i przy życiu są wykorzystywani jako wykonawcy zła, ci ludzie „zabawki” w rękach demonów.
Ludzie mogliby znaleźć jeszcze jedną budowlę, która otworzyłaby im oczy na swoich wrogów, ale ona jest również ściśle strzeżona przez te same siły. Budowla ta jest typu ludzkiego umysłu – komputera, ale o wiele bardziej doskonałego, znajduje się ona w górach, w skale, w idealnym stanie, wyglądem zamaskowana pod skałę.
Sławik tez mówił, iż pół materialne UFO wykorzystują jako paliwo brylanty (diamenty), które dostarczają demonom dla UFO „silni tego świata”, tj. „Illuminaci” z Rządu Światowego. Im większy brylant, tym lepiej dla „nich”, dlatego historie kradzieży dużych znanych brylantów są zawsze związane z zabójstwem wielu ludzi wcale nie ze względu na wartość tych brylantów, ale z tego powodu, iż powinny być one przechowywane u określonych ludzi.
Po pewnym czasie ludzie nauczą się robić takie same statki, jak UFO, tylko na innym paliwie. Ludzie uwierzą, iż Jezus Chrystus jest Zbawicielem i w każdym statku powietrznym będzie niegasnąca lampka i ikona Pana. Będzie to krótki okres, kiedy Pan pozwoli człowiekowi stoczyć walkę z demonami pod nadzorem Niebios.
Sławik mówił, iż kiedy kosmici biorą od człowieka skórę, rzekomo do analizy, to później, w rzeczywistości, z maleńkiego kawałeczka skóry hodują wieki płat ludzkiej skóry, który naciągają na siebie. Oni przygotowują się do zejścia do nas pod postacią przybyszów z innych planet, prześladowanych przez „złe siły kosmiczne”, a w rzeczywistości przez Boga, ale ich prawdziwy wygląd będzie bardzo zamaskowany i działać w świecie rzeczywistym będą oni pod postacią prawdziwych ludzi, a czasami będzie następować straszna „zamiana”- w miejsce skradzionego człowieka pojawi się „ten”, całkowicie zewnętrznie nie do odróżnienia od prawdziwej osoby, a ludzie porwani (ukradzeni) zostaną albo zlikwidowani albo wysłani do niewoli.
Do UFO, które wylądują na całej Ziemi demony zaproszą ludzi do badania i leczenia. Ludzie masowo pójdą do nich po zdrowie, a wyjdą jako „zdrowi zombie.” To tylko jeden z rodzajów oszukiwania ludzi, będą też inne metody zombizacji, w zależności od poziomu duchowego człowieka.
Innym razem Sławoczka powiedział, iż nie wszyscy naukowcy uwierzą „ich” cudom i to sprawi, iż wykonają oni takie urządzenie, które pozwoli naukowcom wśród ludzi rozpoznawać tzw. „przybyszów z innych planet”, czyli ucieleśnionych demonów, którzy są przerażający, bardzo straszni. W tym urządzeniu wszystko fałszywe, co zostało zrobione „pod człowieka”, u diabłów będzie widoczne jak na rentgenie, cała ich wewnętrzna istota. Będzie ich taka ilość, iż naukowcy po prostu się przerażą. Pewnego razu Sławik powiedział swojej mamie: „Będzie taki uczony, który mi, mamusiu, bardzo uwierzy i wraz ze swoimi kolegami – uczonymi skonstruuje przyrząd do określania demonów, zamaskowanych pod ludzi”. Żeby sprawdzić przyrząd w działaniu schowają się oni w określonym miejscu. Będzie głucha, ciemna noc, i naraz bezszelestnie pojawią się ci ludzie – nieludzie. Naukowcy przygotowywali się do ujrzenia straszliwego widoku tych nieludzi, ale gdy zobaczą ich w urządzeniu – jest ono podobne w działaniu do lornetki, to znaczy, iż będzie ich widać z daleka, to z przerażenia prawie zaczną krzyczeć, albowiem ogarnie ich panika. Jednak uczeni wytrzymają i nie zakrzyczą, nie uciekną – dlatego zostaną żywi i będą tych nieludzi obserwować. W ten sposób w świecie pojawi się informacja, potwierdzona przez uczonych o tym, jak i co się dzieje z zamianą ludzi. Urządzeń tych zostanie zrobiona wielka ilość i będą one bardzo przydatne dla ludzi. Używane będą bardzo różnorodnie. Sławoczka nie tylko opowiadał, on jakby brał udział w przyszłej rzeczywistości, dlatego jego opowiadania o przyszłych wydarzeniach są tak żywe i wiarygodne.
… W domach i mieszkaniach będzie niespokojnie. Ludzie będą oglądać różne anormalne zjawiska.
WOJNA Z CHINAMI
W tamtym czasie powstanie konflikt Ameryki z Chinami i kiedy będą oni na krawędzi wojny, to Amerykanie w ostatniej chwili przestraszą się Chin i napuszczą je na Rosję. I zacznie się straszliwa wojna z Chinami. Wojna będzie taka, iż niekiedy bez jednego wystrzału ogromne terytoria zostaną zajęte przez Chiny: wieczorem mieszkańcy zasną jako Rosjanie, a rano obudzą się jako Chińczycy. Ale w wielu miastach i wsiach będą krwawe walki. Sławik mówił, iż Chińczycy będą zabijać naszych mężczyzn i chłopców, i sterylizować naszą ludność na podbitych terytoriach. Na podbitych ziemiach Chińczycy będą okrutni we wszystkim. Świątynie chrześcijańskie i muzułmańskie meczety zdobywcy tylko trochę przerobią, zrobią dachy po chińsku, przed wejściem umieszczą smoka, który zamiast dzwonu będzie głuchym, przeciągłym dźwiękiem zwoływał naród do oddawania czci, natomiast ci, którzy nie pójdą, zostaną bezlitośnie zabici lub powieszeni.
Chińczycy jak mur pójdą podbijać ziemie różnych narodów, ludzi, tam mieszkających, będą zabijać, i wtedy Amerykanie, po raz pierwszy w świecie na tak masową skalę zastosują na Chińczykach nową broń psychologiczną (psychotroniczną? – od tłum.), która oddziałuje tylko na tę rasę i pogonią ich z powrotem. Chińczycy, którzy znaleźli się pod działaniem tej broni, będą uciekać ze wszystkich podbitych ziem z powrotem do Chin, i tam będą chować się w ciemne miejsca i drżeć, jak ze strachu. Działanie tej broni psychologicznej jest takie, iż choćby u siebie, w Chinach, oni już nigdy nie będą mogli być normalnymi ludźmi. Wszyscy Chińczycy, którzy trafią pod działanie tej broni, wymrą.
Od tłumacza
Zainteresowanych odsyłam do artykułu „Imperium Bioterroru”, który przetłumaczyłem w sierpniu 2014 r. dla <Wolnej Polski>. Opisano tam prace amerykańskich naukowców mikrobiologów nad tworzeniem nowych form wirusów i bakterii, które m.in. maja działać wybiórczo tylko na pewne rasy, grupy etniczne ludzi. Załączam wyjątek z tego artykułu. Zainteresowanym chętnie wyślę ten artykuł (mój adres: andrzejleszczynski1@wp.pl ). Artykuł dotyczy współczesnej broni biologicznej (bakteriologicznej), natomiast broń, która będzie użyta wobec Chińczyków jest bronią psychotroniczną (psychologiczną). Ta pierwsza broń działa na ciało, a ta druga – na psychikę. […]
BROŃ ETNICZNA I GENETYCZNA
Poczynając od lat 70-tych w USA były prowadzone przyspieszone opracowania „broni etnicznej”. I jak uważa wielu ekspertów, do chwili obecnej wynaleziono nowe szczepy śmiertelnych wirusów, które mogą rozprzestrzeniać się tylko w określonym środowisku etnicznym.
Tak więc, „nietypowe zapalenie płuc” atakuje przede wszystkim Chińczyków i mieszkańców Azji Południowo-Wschodniej, Ebola i AIDS – Afrykanów. Izraelscy naukowcy próbują stworzyć podobną broń biologiczną, skierowaną przeciwko Arabom.
Brytyjskie Stowarzyszenie Medyczne niedawno oświadczyło, iż „postępowy rozwój genetyki może już w niedalekiej przyszłości stać się przyczyną przeprowadzenia na niespotykaną skalę czystek etnicznych”.
Pomysł utworzenia „biologicznej dominacji nad światem” dojrzewa już nie tylko w umysłach szalonych kanibali – wirusologów, ale i w kalkulacjach polityków, strategów wojskowych i ekspertów! I tak, niedawno idea ta została nagłośniona przez poważnych neokonserwatywnych polityków USA w raporcie „Nowe rubieże obrony Ameryki”.
W raporcie jest napisane, że, oczywiście, dominację militarną na świecie powinny przede wszystkim zapewnić rakiety balistyczne i skrzydlate, samoloty sterowane przez radio („drony”) oraz łodzie podwodne i broń satelitarna. Ale wraz z tym, „w ciągu najbliższych kilku lat sztuka prowadzenia wojny w powietrzu, na lądzie i na morzu będzie się zupełnie różnić od obecnej, a walki będą się odbywać w nowych wymiarach – w kosmosie, „cyberprzestrzeni”, a także na poziomie wewnątrzkomórkowym i drobnoustrojowym (mikrobowym)”. Dalej mówi się o tym, iż „zaawansowane formy broni biologicznej, które będą wybierać jako cele określone genotypy ludzkie, potrafią wyprowadzić ten kierunek ze świata terroru na godne miejsce wśród politycznie uzasadnionych środków!”.
***
Jeszcze Sławik powiedział, iż w Chinach nastąpi poważna awaria – duży wyciek promieniowania, tak wielki, iż będzie to zagrożeniem dla całego świata. Chińczycy z początku będą milczeć o awarii, ale nie będzie można tego ukryć, ponieważ sami nie będą w stanie poradzić sobie z awarią, ani zatrzymać wycieku. Gdy Chińczycy już nie będą ukrywać awarii, wtedy naukowcy wielu państw na całym świecie będą proponować i wypróbowywać różne warianty usunięcia awarii, ale bezskutecznie. „Wtedy oni potajemnie, oszukując cię, mamusiu, załadują mnie do samolotu i przewiozą do Chin, w sam środek promieniowania, i przez pewien czas, – opowiadał Sławik, – będę się tam znajdował, ale pomóc im w niczym nie będę mógł, – prawdopodobnie nie będzie na to Woli Bożej”.
I jeszcze – właśnie w Chinach będzie największe i najgłębsze na świecie pęknięcie w Ziemi, tam Ziemia jakby się rozstąpi. Zginie ogromna liczba ludzi.
PIEKŁO
Sławik powiedział, iż piekło jest realne i jest pod nami. Zapytałam o Stalina. Wyjaśnił, iż w piekle jest miejsce, gdzie cieknie wrzątek i w tym wrzątku jedni stoją po kostki, inni – po kolano, jeszcze inni – po pierś, a Stalin cały, z głową jest w nim. […] (Pomijam opisy urządzenia piekła, o kotłach, przygotowaniu do ich drewna… – od tłum.). „Jakie grzechy, takie i miejsca” – mówił Sławik.
Demony (biesy) strasznie nienawidzą ludzi za to, iż Bóg świętymi ludźmi uzupełnia liczę upadłych aniołów, których za nieposłuszeństwo zrzucił na Ziemię i przemienił w demonów (biesów). Sławik mówił, iż jeden święty ceniony jest bardziej, niż cała ziemska nauka, i droższy jest od wielu kapłanów razem wziętych, a są również zwykli, prości ludzie, którzy choćby nie podejrzewają, jak są święci. Są również zamaskowani pod świętych, których lud uważa za świętych, ale w istocie to są czarownicy. W historii ludzkości były przypadki, kiedy świętych uważano za czarowników i odwrotnie. I do dzisiaj tak uważają. Powiedział jeszcze, iż niedługo prawie wszystkie biesy (demony) wylezą na powierzchnie Ziemi razem z diabłem i w piekle przez pewien czas będzie spokojniej niż na Ziemi, ponieważ pozostali w piekle demony (biesy) nie będą gorliwie wykonywać swoją pracę
MORZE CZARNE
Morze Czarne umrze, ale nie od razu, ale stopniowo. Początkowo, na Morzu Czarnym będzie gigantyczna eksplozja, ponieważ na powierzchni morza pozostała niewielka warstwa wody, a pod nią jest gaz – siarkowodór, a pod tym gazem kolejna warstwa wody. Na dnie morza żyją organizmy, podobne do robaków, których jest tam bardzo dużo i które wydzielają siarkowodór. Cała ta podwodna przestrzeń wybuchnie, eksplozja będzie straszna, dotrze do górnych warstw atmosfery, gdzie z winy człowieka zgromadziła się ogromna ilość chemikaliów i innych odpadów. Palić się będzie wszystko, będzie takie wrażenie, iż płonie woda, Ziemia i Niebo. Wszystkim krajom nad Morzem Czarnym będzie źle. Odessę miasto uratuje pęknięty rurociąg słodkiej wody, który zaleje słodką wodą palące się miasto, utworzy się kurtyna z pary, i przez to wielu się uratuje. Sławik powiedział, iż pomoże uratować swoją kuzynkę – córkę naszych krewnych, którzy teraz mieszkają w Odessie, choćby opowiadał, jak to się odbędzie: gdy wszystko będzie palić się w Odessie, dziewczyna ze strachu wlezie pod komin. Sławik choćby ze zdziwieniem powiedział: jak ona tam się zmieści, tam nie ma żadnej przestrzeni, a wyleźć stamtąd sama nie potrafi. Wtedy przybiegnie ojciec i z ogromnym trudem wyciągnie ją całą mokrą i brudną, drżącą ze strachu. W tym czasie statki na morzu i u nabrzeży będą palić się i eksplodować. Część ludności zginie. W ogóle, na morzu będzie kilka dużych eksplozji, w odstępach czasu, i tak stopniowo Morze Czarne przestanie istnieć.
IZRAEL
Sławik szczególnie podziwiał Izraelczyków. Powiedział, iż w Izraelu rozpocznie się wojna, i Izraelczycy, otoczeni ze wszystkich stron przez Muzułmanów, będą się wytrwale bronić. „Mamusiu, – mówił z podziwem Sławik – jacy oni są odważni, wykażą po prostu cuda odwagi, ale zostaną jednak pokonani. Nasze chrześcijańskie świątynie Muzułmanie zbezczeszczą, czym bardzo rozgniewają Boga”. Sławik mówił, iż szatan chce rozpalić wojnę między Muzułmanami a Chrześcijanami, ale Bóg nie dopuści do wojny światowej między nimi, ponieważ powstaną Buddyści i Chińczycy.
KAUKAZ
Na Kaukazie będzie wojna, krwawa, okrutna, niekończąca się wojna, która zabierze wiele istnień ludzkich po obu stronach, oprócz wojskowych zginie ogromna ilość cywilów. Później będzie wiele trzęsień ziemi i, ostatecznie, z Kaukazu nic nie pozostanie, góry tam pomieszają się z błotem i pozostaną maleńkie wysepki, gdzie życie będzie zachowane.
KILKA SŁÓW OD AUTORA ARTYKUŁU
Dla wierzącego rosyjskiego serca i nie obojętnych ludzi naszej umęczonej Świętej Rosji dzisiaj jest bardzo ważne, aby prorocza wieść o przebaczeniu Rosji, jej nadchodzącym ratunku i o dobrym zwiastunie tego długo oczekiwanego wydarzenia – chłopczyku – proroku Wiaczesławie Uralskim i Syberyjskim (Czebarkulskim) z geograficznego centrum naszej Ojczyzny – Uralu, przyszła z głębin naszej tragicznej Historii właśnie przez usta Świętego Cara -. Odkupiciela Mikołaja II. Tego, który w imię ratowania Ojczyzny i swoich poddanych oddał w ofierze najdroższe, co miał – ukoronowaną głowę, a choćby życie swojej ukochanej Świętej Rodziny. Wszystko, co mógł, bez reszty, On dobrowolnie ofiarnie położył na ołtarzu zbawienia ukochanej Ojczyzny, wszedł na nią tam, na Uralu, na Jekatierynburgską Rosyjską Golgotę.
My, żyjący obecnie, komu droga jest Ojczyzna – Święta Ruś, nasza Prawosławna Wiara i Cerkiew Chrystusowa, również powinniśmy stale mieć przed swoimi ziemskimi i duchowymi oczami w celu naśladowania te ofiarne czyny: Zbawiciela – naszego Boga, Jego żywą ikonę w Ziemi Rosyjskiej – Świętego Cara Mikołaja II, jak również tak krótką, ale obficie usłaną dobrymi owocami, – służbę tego niezwykłego ziemskiego Anioła w ciele – chłopczyka Sławika Czebarkulskiego, który również jak tylko mógł, ofiarnie, bezinteresownie i bez reszty, oddał całego siebie Bogu, Ojczyźnie i swoim rodakom. On został nam wszystkim dany przez Boga dla umocnienia w wierze, dla pocieszenia i pomocy chorym, cierpiącym i smutnym w naszym trudnym i złym czasie. On przyszedł, aby zawczasu nas poinformować, przygotować do najważniejszych prób wszystkich ludzi na Ziemi w przeddzień wejścia na tron Antychrysta, a w Rosji – Pomazańca Bożego – prawosławnego Cara – Zwycięzcy, w przededniu Drugiego Chwalebnego Przyjścia na Świat Zbawiciela i Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Od tłumacza:
Nie sposób umieścić wszystkich wątków, opisanych w książkach o małym proroku. Może kiedyś któraś z nich zostanie w Polsce przetłumaczona. Podczas szperania w rosyjskim Internecie natrafiłem na bardzo ciekawą książkę pt. „Z pomocą wiernym. Posłaniec prawosławny”, (ros. – „В помощь верным. Православный вестик”), <https://vk.com/poslannyj_bogom> przeznaczoną dla Rosjan na czasy ostateczne, czasy Antychrysta jako poradnik, w którym podane są rady, jak przeżyć ten okres i nie zatracić swojej duszy. Instruuje się wręcz ludzi, jak mają się zachowywać w warunkach masowego terroru, jak unikać aresztu, jak organizować ucieczki, jak zachowywać się w śledztwie, gdy zostanie się aresztowanym (chodzi o czasy, kiedy Chrześcijanie będą prześladowani i wyszukiwani z powodu nie przyjęcia znaku Antychrysta, trzech 666). Podaje się dokładnie, jak należy przygotować się do ucieczki do lasów, co spakować do plecaków i mnóstwo innych porad… Podano też, w jakie leki należy się zaopatrzyć, a także umieszczono rady małego Proroka Sławika, dotyczące leczenia ziołami różnych chorób, również raka. Może kiedyś i ten poradnik trzeba będzie przetłumaczyć na użytek również wierzących ludzi w Polsce.
Do niniejszego opracowania załączam z tej publikacji rady Sławika o leczeniu raka (tylko, niestety) i jak zbierać i leczyć się ziołami.
NIEKTÓRE ZACHOWANE RADY CHŁOPCZYKA WIACZESŁAWA DOTYCZĄCE LECZENIA CHORÓB ZIOŁAMI (RECEPTY NA RAKA)
Przy każdym rodzaju raka: sok jaskółczego ziela (glistnika, ros. – чистотела)!!!
https://vk.com/poslannyj_bogom 6.7.2014 r.
Podczas suszenia ziele traci prawie wszystkie swoje adekwatności lecznicze, dlatego należy robić sok. W czasie kwitnienia ścięte zioło (nie myć!) przepuścić przez maszynkę do mięsa (wyciskarkę soku, lub sokowirówkę – od tłum.) i wycisnąć sok przez gazę. Przechowywać w lodówce. o ile później na powierzchni pojawi się pleśń, można ją ostrożnie usunąć i sok używać nadal. Zażywać po 5 – 7 kropli na łyżkę wody na noc, w ciągu 10 dni, następnie przerwać zażywanie na 10 dni. Powtórzyć 3 razy, następnie 30 dni przerwa.
Jaskółcze ziele – to zioło trujące, niekiedy może boleć głowa i trochę pogorszyć się wzrok, ale są to zjawiska przejściowe, wzrok powróci do pełnej sprawności i bóle głowy znikną. W razie konieczności podaną procedurę powtórzyć. (Zamiast chemioterapii przy złych wynikach powtórzyć do 3 razy).
Są dwa warianty leczenia jaskółczym zielem: albo przyrządza się sok, albo też od wiosny do późnej jesieni (do śniegów) zjada się niewielki listek jaskółczego ziela dziennie.
Sok z jaskółczego ziela należy wyciskać w czasie jego kwitnienia, ponieważ najsilniejsze działanie lecznicze ma kwitnące ziele. Kiedy jest rak skóry – to chorą skórę smaruje się po prostu sokiem z jaskółczego ziela.
Pomoc chorym i cierpiącym
Rady chłopczyka Wiaczesława dotyczące zbioru, gromadzenia ziół i leczenia
Sławik mówił, iż podczas leczenia wszystkich chorób należy koniecznie pić codziennie świętą wodę, pobraną w Święto Objawienia Pańskiego (ros. – святую Богоявленскую воду, według kalendarza juliańskiego – 19 stycznia – od tłum.) na czczo – po łyżeczce od herbaty i świętym olejem na noc robić krzyżyk na piersi, w miejscu, gdzie znajduje się serce. Ale przed tym należy wpierw odmówić modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo” oraz złożyć ziemski ukłon (do ziemi). Wszystko to należy robić w ciągu 40 dni, wtedy leczenie będzie szybsze i lepsze. Zioła do leczenia należy zbierać samemu lub przez kogoś bliskiego, kochającego nas i podczas zbierania ziół należy obowiązkowo się modlić (odmawiać modlitwy, jakie znamy).
Zioła należy zbierać w czystych miejscach. Nie wolno zbierać ziół obok zbiorników wodnych, należy je zbierać w dość dużej odległości od tych zbiorników. Matka Sławika mówi, iż zapomniała, ile metrów powinna wynosić ta odległość. Wydaje się jej, iż mówił o co najmniej 20 m. Nie zbiera się ziół nad brzegami jezior i rzek.
Najlepiej zioła zbierać podczas ich kwitnienia. Zebrane zioła nie myć i nie zbierać ziół po deszczu. Na tym samym miejscu co roku nie można zbierać ziół. Powinno się odczekać co najmniej kilka lat. o ile ścięło się krzak, to dopiero po kilku latach znów będzie można z niego ściąć. Sławik mówił, iż inaczej uzyskuje się po prostu trujące zioło i ono nie leczy. Zalecał nie suszyć ziół, tylko wyciskać z nich sok, ponieważ większość pożytecznych substancji, do 80 % podczas suszenia się traci. Mówił, iż sok jaskółczego ziela bardzo dobrze leczy raka – dowolny rodzaj raka.
A o ile jaskółcze ziele się wysuszy, to podczas suszenia traci się prawie wszystkie jego własności. Dlatego jaskółcze ziele należy przyrządzać w postaci soku. Sławik zalecał robić to tak: wpierw sam człowiek przez maszynkę do mięsa powinien przekręcić zioła i następnie też sam, powinien przez gazę wycisnąć sok (żeby nie ktoś, tylko właśnie sam), wlać go szklanego ciemnego naczynia, zamknąć i wstawić do lodówki. I to wszystko. Soku niczym się nie rozcieńcza. W lodówce może on stać 2-3 lata. jeżeli i pojawi się na nim potem jakaś pleśń, to łatwo ona się zbiera i gdy sok nie jest gesty, ciągnący się – to znaczy, iż jest dobry. Jak wspomniano – sokiem się leczy, niczym go nie rozcieńczając. Należy pamiętać o tym, iż sok jaskółczego ziela jest trujący i zażywać go trzeba w ściśle ustalonych małych proporcjach – zgodnie z recepturą!!!
Nie zalecał zalewać ziół wódką ani spirytusem. o ile zalewa się zioła wódką – to tam już prawie nie ma żadnych korzystnych własności. Zioła powinny się macerować we wodzie lub być zaparzane, a najlepiej wyciskać z nich sok. Na przykład, podbiał pospolity, jego sok również przez długi okres można przechowywać w lodówce. We wszystkich recepturach, wg słów Sławika, najlepiej wykorzystywać wodę nie z wodociągu, a ze źródła lub dobrej studni. Rozcieńczać soki z ziół należy tylko wodą, to zapewnia zachowanie ich leczniczych własności.
Grudzień 2014 – styczeń 2015
Opracował i tłumaczył Andrzej Leszczyński
Na podstawie portalu Moskwa III Rzym:
http://3rm.info/22384-bog-govorit-izbrannikam-svoim-na-17-oe.html
CZĘŚĆ II PORADNIK DLA WIERNYCH, W TYM RADY 10-LETNIEGO PROROKA SŁAWIKA
(Wiaczesława Kraszeninnikowa)
Na podstawie wyjątków z książki „Prawosławny Posłaniec. Z POMOCĄ WIERNYM” (ros. – „Православый вестник. В ПОМОЩЬ ВЕРНЫМ.” Wydawnictwo „Часовня Отрока”, Челябинск, 2014. Wydanie drugie poprawione i uzupełnione.
Na początku słowo od redakcji: Zamiast wstępu (str. 4 książki)
Drodzy Bracia i Siostry!
Proponujemy Waszej uwadze poprawione i istotnie uzupełnione drugie wydanie Prawosławnego Posłańca „Z pomocą wiernym”. Celem naszego Posłańca – jest pomóc Prawosławnym, aby się nie pogubili i mądrze zachowali się w naszych bardzo skomplikowanych czasach odszczepieństwa. A czasy są takie, iż choćby niewierzący ludzie dziś czują i rozumieją, iż wszyscy stoimy na progu bardzo ciężkich i groźnych wydarzeń, które niedługo nastąpią w Rosji i całym świecie. Przeczucie czegoś niedobrego, które nasuwa się na nas, jak gdyby wisiało w powietrzu. Wszyscy dzisiaj widzimy, w jakim szalonym tempie buduje się globalny satanistyczny system, za którym już wyraźnie czuje się smrodliwy oddech bestii, gotowej połknąć każdego człowieka.
Masoni z rządu światowego już od dawna nie ukrywają swoich planów i cynicznie opowiadają o nich z ekranów telewizji. Wszystko tajne przestało być tajnym. Wszystkie maski zostały zerwane. O chipach wiedzą już wszyscy i plany, dotyczące czipizacji omawia się w wiadomościach tak, jak jakby to była mowa o prognozie pogody. Wszystko zostało już uchwycone: bez paszportu Federacji Rosyjskiej, bez ИНН, bez СНИЛСa (polskie odpowiedniki NIP, dokumentu ubezpieczeniowego – od tłum.) nikt z wami nie będzie rozmawiał, tak jakbyście już nie byli ludźmi. Z bezwładności żyjemy jeszcze swoimi starymi przyzwyczajeniami, pojęciami i wartościami, a nasze dzieci uczą się w szkole, aby się wyuczyć, żeby uzyskać zawód, pracować, zarabiać na życie – ale kto przyjmie ich do pracy bez tej elektronicznej obrzydliwości? Zresztą, gdzie one potrafią pracować w tym nowym systemie? Nie zatrudnią ich nie tylko jako dozorców, nie przyjmą ich do klasztoru bez tych dokumentów, nie przyjmą bez nich do seminarium duchownego, a w swojej parafialnej świątyni mogą ogłosić, iż są „sekciarzami” i „rozłamowcami”. I nie jest to prognoza – jest to już realność, w której żyjemy. I przypadków takich jest już bez liku. Bez satanistycznych dokumentów systemowi nie jesteśmy potrzebni. Bardzo twardy wybór: albo ty jak wszyscy, albo system zacznie zjadać ciebie i znajdziesz się na poboczu życia – dla systemu jesteś nikim. I bardzo przykre jest to, iż w tej ciężkiej chwili zdradzają nas liczni nasi pasterze. Prawie ze wszystkich wysokich ambon usypiają nas tym, iż „to, co na zewnątrz nie szkodzi temu, co jest wewnątrz”, iż przyjęcie kart elektronicznych i chipów – to nie jest grzech, a „wybór obywatelski”, „czyn moralnie neutralny” itp. o ile będziemy kontynuować tę diabelska logikę, to nieuchronnie dojdziemy do wniosku: a po co z tym walczyć, skoro to nie grzech? Walczyć trzeba z grzechem, a o ile to nie jest grzech, to po co sprzeciwiać się systemowi? Oto tak oszukują nas i popychają do zdrady Boga. A wygląda to całkiem cywilizowanie, tak jakby oni na prawdę troszczyli się o nas.
Okresowo na najwyższych szczytach prowadzi się jakieś mądre konferencje i okrągłe stoły, na których „cerkiewni przedstawiciele” z posłami z Dumy i urzędnikami zajmują się gadulstwem o ochronie praw. Górnolotnie dyskutuje się o naruszeniu jakichś „praw człowieka”, odbywa się polemika o jakichś konstytucyjnych gwarancjach, wolności, pakietach socjalnych itp. i nikt nie mówi o grzechu! Nigdy nie usłyszycie od nich przyznania się w tym, że przyjęcie elektronicznego znaku z diabelskim symbolem – to grzech zdrady Boga i duchowe samobójstwo. Nigdy oni nie powiedzą wam tego ze względu na jedną prostą przyczynę – ponieważ sami już dawno przyjęli cały ten system i żyją według jego zasad. Dochodowe stanowiska i wysokie płace, drogie nieruchomości, możliwość podróżowania i odpoczywania za granicą, konta w bankach i usługi państwowe, różne ulgi socjalne i cały wachlarz wszelkich kart kredytowych i innych elektronicznych – czynią ich życie komfortowym.
Swego wyboru oni już dawno dokonali. Czy mogą oni wyrzec się tego wszystkiego? Czy zaczną piętnować siebie? o ile mówić prawdę – to znaczy osadzać samych siebie, nawrócić się, zrzec się systemu i zacząć się spowiadać. A to jest trudne – o wiele łatwiej jest przez cały czas udawać, iż oni troszczą się o nas, i … spokojnie żyć w systemie, uspakajając siebie błogosławieństwem najwyższej hierarchii cerkiewnej i godzinami mędrkować na swoich konferencjach. Oto taka jest dzisiaj gorzka realność.
Dwa tysiące lat temu Bóg przestrzegał nas ze stron Pisma Świętego o tych strasznych czasach. Dwa tysiące lat przestrzega nas o tym Prawosławna Cerkiew w osobach swoich Świętych Ojców, bojowników i uduchowionych Starców. Bóg i Cerkiew nas ostrzegają, a współcześni pasterze od siedmiu boleści nas usypiają. Bóg sędzią tym pasterzom, którzy pasą „sami siebie” (Ezech. 34, 2-10).
Największa Łaska Boża dla nas grzesznych, iż Bóg nas nie zostawia, iż chociaż rozumiemy to, co teraz się dzieje. Idzie apostazja, tj. masowe odejście ludzi od Boga. To odejście występuje i w świecie i w Cerkwi. Zatrzymać tego odstępstwa nie będziemy mogli, ale według proroczego słowa Św. Ignacego Brianczaninowa (ros. – Игнатия Брянчанинова – od tłum.) powinniśmy się sami odsunąć od tego odstępstwa – tj. powinniśmy wszystkimi siłami starać się uchronić samych siebie, swoich bliskich i swoich parafian od tego upadku w przepaść. „Ratujący się – niech uratuje swoją duszę!”
Każdy chrześcijanin – to duchowy żołnierz. jeżeli nie będziesz walczył i nie będziesz sprzeciwiał się złu – to znaczy, iż już zostałeś pokonany. Bóg woła do nas ze stron Świętej Ewangelii: „Czuwajcie i módlcie się – abyście nie ulegli pokusie” (Mt. 26,41). „Czuwajcie” – to znaczy – nie spijcie Prawosławni! Nie pozwólcie siebie usypiać! Módlcie się i walczcie o swój ratunek! I jest to głównym celem opracowania tego poradnika – pomóc tym, kto chce duchowo przeżyć w kleszczach systemu satanistycznego. Ważne jest, aby właśnie przeżyć duchowo, a nie tylko cieleśnie. jeżeli człowiek zachowa swoje marne ciało, ale zgubi swoją drogocenną, nieśmiertelną duszę – to po co takie „życie”?
I komu potrzebne jest takie „przeżycie”?. Można na przykład przeżyć i … stać się zdrajcą. Lepsza już śmierć, niż takie haniebne życie, pod rękę z Antychrystem. Oto dlatego – najważniejsze jest przeżycie duchowe. A ratunek ciała powierzmy Opatrzności Bożej. Można, na przykład, zakopać cały wagon żywności i różnych narzędzi i … umrzeć od anginy. Wszystko jest w rękach Bożych. Kogoś, kto jest słabszy, Bóg zawczasu zabierze jak „najdalej od grzechu”, ktoś zmyje swoje grzechy krwią i zostanie męczennikiem, a ktoś to wszystko zniesie i spotka Boga. Ile jest ludzi – tyle jest dróg Bożych. Tylko żeby nie zostać zdrajcą – oto co jest najstraszniejsze!. Dlatego cielesne przeżycie dla Chrześcijanina – jest zawsze na drugim miejscu. Na pierwszym miejscu – uratowanie swojej duszy! Ale do cielesnego przeżycia również trzeba się przygotowywać.
[…] Znając proroctwa naszych uduchowionych Starców i widząc, co się w tej chwili dzieje, wielu Chrześcijan już od dawna sprzedaje (lub zamienia) swoje miejskie mieszkania i przenosi się do wiejskich miejscowości, aby przeżyć czas prześladowań w warunkach naturalnych. Miejsce wybiera się w głuchych leśnych obszarach, jak najdalej od wielkich miast i dróg państwowych. Kupuje się najprostsze wiejskie chaty z ogrzewaniem piecowym i wystarczająco dużą działkę ziemi pod uprawę ziemniaków. I od razu zagospodarowuje teren, na którym stoi dom. Kopie się zwykłą studnię do wody (wody gruntowe nie powinny być głęboko). Wody powinno być w obfitości i zawsze pod ręką. I obowiązkowo obok powinien być las, dużo lasu. Oto najważniejsze warunki do osiedlenia się. We wioskach życie również będzie bardzo ciężkie, ale w miastach stanie się ono nie do wytrzymania. Miasta przekształcą się w pułapki na ludzi, a na ziemi (we wiosce) jednak będzie można jakoś przeżyć. „Nadchodzą takie czasy, iż chociaż kawałeczek ziemi i chociaż mały szałas na niej” … (Starzec, protojerej Wasilij Szwiec). „Wasze mieszkania w Moskwie teraz są drogie, ale gwałtownie za nie nikt wam grosza nie da. A o domy na wsi będziecie walczyć”… (Stara mniszka, Marija Steckaja). Tak oto mówią nasi starzy mnisi i mniszki o tym, co nas oczekuje wkrótce. Czasu już prawie nie zostało, a wszystko trzeba to robić dzisiaj, a ściślej – już wczoraj trzeba było to zrobić.
A teraz, po zakończeniu tego niewielkiego, ale potrzebnego wstępu, niedługo opowiemy o zawartości naszego Posłańca.
W części pierwszej Posłańca zamieściliśmy artykuły, w których podane są zasady o tym, jak prawidłowo sprawować Ustawowe cerkiewne nabożeństwa w warunkach prześladowań Cerkwi (w tym i przy braku kapłanów). Historia starożytnej Cerkwi, a w szczególności – historia krwawych prześladowań Rosyjskiej Prawosławnej Cerkwi w ciągu całego XX wieku, pozostawiły nam ogromne doświadczenie duchowe i mnóstwo oczywistych, przekonujących przykładów. Według przepowiedni Świętych Ojców i uduchowionych Starców w czasach Antychrysta prześladowania ostatnich Chrześcijan powtórzą się i przyjmą jeszcze bardziej wyrafinowany charakter. Ale pamiętamy Obietnicę Zbawiciela o tym, iż „bramy piekielne nie przemogą Mego Kościoła” (Mt 16, 18) i ród chrześcijański, chroniony Prawicą Boga nie zginie i doczeka się przyjścia Pana (Mt 24,34). W tej Obietnicy według wyjaśnienia Świętych Ojców pod pojęciem Cerkwi należy rozumieć nie oficjalne cerkiewne struktury, ale „małe stado” ostatnich Chrześcijan, którzy zachowają czystość Wiary
Prawosławnej. Historyczna droga Cerkwi (Kościoła) rozpoczęła się w katakumbach i zakończy się również w katakumbach, dokąd pójdą ostatni Chrześcijanie, ukrywający się przed prześladowaniami Antychrysta. W swoich tajnych osadach ostatni Chrześcijanie będą przez cały czas sprawować nabożeństwa, będzie w nich Spowiedź i Komunia Św. i doczekają się oni chwalebnego Przyjścia Pana. Oto dlaczego bardzo ważne jest dokładne poznanie ustawowego porządku sprawowania nabożeństw w rytuale świeckim (tj. w warunkach domowych i przy braku kapłanów). Dla kogoś, być może, te zasady przy pierwszym ich poznaniu mogą wydawać się „ciemnym lasem” – ale jest to wina naszej duchowej ignorancji i nie uczestniczenia w życiu religijnym. Przepisów Służby Bożej należy się uczyć, należy je znać i kochać, a Pan wam dopomoże, o ile okażecie gorliwość i cierpliwość.
Do podanych artykułów o sprawowaniu służby Bożej dołączyliśmy dla zobrazowania kilka prawdziwych świadectw i opowiadań autorskich, w których opisane jest sprawowanie Liturgii w warunkach katakumbowych w czasach prześladowań Cerkwi.
Następnie, do tych opowiadań dodaliśmy materiały z dziedziny Prawa Cerkiewnego, w których podaje się kanoniczną ocenę możliwości dokonywania pojedynczych konsekracji biskupich w warunkach prześladowań Cerkwi, umieszcza się wielką ilość historycznych i hagiograficznych przykładów, oraz podaje się kanoniczną analizę wszystkich aspektów tego zagadnienia.
W drugiej części Posłańca umieściliśmy kilka artykułów, w których zsumowane jest doświadczenie rosyjskich patriotów, którzy przeszli bezprawne aresztowania, śledztwo i sąd według „rosyjskiego” 282 art. Kodeksu Karnego Federacji Rosyjskiej („za rozpalanie waśni narodowych i religijnych” itp.) Patrioci ci opowiadają o tym, jak przeszli przez wykańczający system więziennych poniewierek i przesłuchań (z torturami), podczas których starano się złamać ich wolę i zniszczyć moralnie. Z Bożą pomocą zdołali oni znieść wszystkie udręki, wytrwali duchowo, przeżyli i zostawili nam swoje doświadczenia. Doświadczenia te są bardzo interesujące i pożyteczne. System satanistyczny – to system totalitarnego duchowego niewolnictwa i nie zniesie on nikogo, kto jego nie przyjął. Dzisiaj odmowa przyjęcia dokumentów z satanistycznym nadzieniem już jest naruszeniem obowiązującego prawodawstwa, a dla „juwenalistów” (zwolenników „juwenalnego prawodawstwa”, zrównującego prawa rodziców i dzieci oraz znoszącego odpowiedzialność niepełnoletnich do 18 roku życia – od A.L.) jest to prosty powód do sankcji i odebrania rodzicom dzieci. Z każdym miesiącem nakrętki w tym diabelskim systemie są dokręcane coraz mocniej i w najbliższym czasie może nastąpić taki moment, gdy odmowa przyjęcia paszportu elektronicznego i chipa zostanie uznana za przestępstwo karne z wszystkimi wynikającymi stąd skutkami (Chiny i Ameryka – naoczny przykład).
Dalej umieściliśmy w Posłańcu wspomnienia ludzi i ich praktyczne rady o tym, jak znieść rozruchy, choroby i głód w warunkach chaosu państwowego, czego możemy się spodziewać. Podane zostały także umowne spisy najbardziej potrzebnych rzeczy, narzędzi, lekarstw i produktów spożywczych, w które warto się zaopatrzyć zawczasu, aby jakoś przeżyć w tych warunkach.
W trzeciej końcowej części Posłańca, jako podsumowanie umieściliśmy niewielki wybór proroctw, rad duchowych i recept dotyczących leczenia ziołami – świątobliwego chłopczyka Wiaczesława (Kraszeninnikowa), dziecka – uzdrowiciela, proroka i orędownika Ziemi Uralskiej, wzięte z ostatniego wydania książki, napisanej przez jego mamę Walentynę Afanasjewnę (W. A. Kraszeninnikowa „Posłany przez Boga”, wydanie jubileuszowe, Czelabińsk, 2013 r.). Z powodu objętości źródła, zacytowaliśmy tylko niewielką, według naszego zdania, najbardziej niezbędną część porad świątobliwego chłopczyka na daną chwilę omawianego tematu. Dla tych, kto chciałby zapoznać się ze wszystkimi proroctwami świątobliwego chłopczyka Wiaczesława, radzimy tę książkę nabyć i przeczytać w całości (na końcu poradnika podane są telefony kontaktowe dla chcących zamówić książkę pocztą i Akatyst świątobliwemu chłopczykowi Wiaczesławowi. Można ich także ściągnąć z Internetu – Red.).
Na zakończenie radzimy kupić i przeczytać kilka pożytecznych książek. Wielką pociechę duchową i wsparcie okaże wam książka kapłana Aleksandra Krasnowa „Rady i pouczenia Starca Antonija”, w czterech częściach (książka dobrze znana w środowisku prawosławnym, wznawiana była kilka razy, można ją ściągnąć z Internetu). Duchowe rady i pouczenia, które są podane w tej książce, są nieocenione. W naszych czasach książka ta powinna być podręczną książką Prawosławnego Chrześcijanina. Istnieje również wiele literatury popularno – naukowej, dotyczącej tematyki o przeżyciu człowieka w warunkach ekstremalnych. Literatura ta również w określonych warunkach może przynieść wielką korzyść praktyczną. Przykładowo można wymienić serię książek „Szkoła przeżycia” autorstwa A. A. Iljina: (Szkoła przeżycia w warunkach naturalnych”, „Jak uniknąć śmierci głodowej”, „Szkoła przeżycia podczas awarii i katastrof naturalnych”, „Pierwsze działania w sytuacji ekstremalnej”, „Encyklopedia przeżycia w sytuacjach ekstremalnych”).
Można również zapoznać się z książką Don Millera / pod wspólną redakcją A.E.Tarasa „Przeżycie według metod SAS: Praktyczny poradnik”. Książka została napisana według materiałów z instrukcji brytyjskiego specnazu – specjalnej służby powietrzno-desantowej SAS (komandosów, spadochroniarzy). Jest ona podręcznikiem dotyczącym przeżycia ludzi, którzy okazali się sam na sam z dziką przyrodą. Na jej stronach zostały szczegółowo podane różne sposoby zdobywania wody do picia, ognia i ciepła, zabezpieczenia przed zła pogodą, a także najprostsze sposoby polowania, łowienia ryb i zdobywania pożywienia dzięki zwykłych, wykonanych własnoręcznie przyrządów i wiele innych spraw (książkę można ściągnąć z Internetu). Chcemy również zaproponować wam przeczytanie bardzo ciekawej powieści dokumentalnej W. M. Pieskowa „W sytuacji bez wyjścia w tajdze. Historia rodziny starowierów Łykowych”. Ponad 40 lat rodzina ta przeżyła w głuchym, trudnodostępnym rejonie, całkowicie odizolowana od świata. Dwójka dzieci z tej rodziny nie widziała nikogo oprócz rodziców. Ogień pozyskiwano sposobem ludzi pierwotnych. O tym, jak przeżyli ci mężni ludzie w warunkach surowej tajgi, można się dowiedzieć z tej książki, którą również można ściągnąć z Internetu.
Na temat przeżycia istnieje także kilka filmów dokumentalnych (ich nazwy i opis pomijam w tłumaczeniu – od A.L.).
Przy braku elementarnej wiedzy medycznej i nawyków bardzo korzystnym byłoby uczestnictwo w kursach felczerskich lub nabycie i przeczytanie popularnego poradnika o okazaniu pierwszej lekarskiej w różnych okolicznościach do czasu przybycia lekarza: „Encyklopedia rodzinna. Sam sobie lekarzem”, („Pierwsza pomoc lekarska”), „Praktyczny poradnik lekarza”. Literaturę na ten temat można łatwo dostać lub skopiować z Internetu.
Dopóki jeszcze jest możliwość – ze wszystkimi wymienionymi wyżej książkami i filmami trzeba się zapoznać. Później takiej możliwości już nie będzie i dlatego nie należy tej sprawy odkładać. Wszystko należy robić wcześniej i zawczasu. Nasz niewielki poradnik tylko uzupełnia podaną wyżej literaturę i omawia tylko te zagadnienia, na które powinny zwrócić uwagę wszyscy Prawosławni.
Prosimy o wybaczenie, Drodzy Bracia i Siostry, za wszystkie przeoczenia i błędy tekstu. Mamy nadzieję, iż nasz Posłaniec przyniesie Wam duchową pomoc w uratowaniu się.
Niech Was chroni Pan Bóg i Matka Boża!
***
Z wymienionych w spisie treści rozdziałów przetłumaczyłem:
– Zamiast wstępu – str. 4 książki
– Część Pierwsza – nie przetłumaczyłem nic
– Część Druga – ostatnie trzy rozdziały – str. 71 – 84
– Część Trzecia – prawie całą, oprócz modlitwy – na str. 109
Źródła:
http://3rm.info/42450-pravoslavnyy-vestnik-v-pomosch-vernym-skachat.html
http://vk.com/wall-54718811_242
24.02.2015 r.
Wybrał i przetłumaczył Andrzej Leszczyński
PRZYSZEDŁEM POMÓC RATOWAĆ LUDZI…
Wybrane proroctwa i rady świątobliwego chłopca – proroka Wiaczesława
Świątobliwy chłopczyk Wiaczesław Kraszeninnikow urodził się 22 marca 1982 roku. […] Zakonnicy na Kaukazie mieli widzenie, jak chłopczyk (ros. – otrok – od tłum.) Wiaczesław trzyma koronę Przyszłemu Carowi. Ostatni Car przyjdzie wezwać swój naród na Krzyż, na ostatnią bitwę ze złem, z Antychrystem, a przygotowuje mu drogę święty chłopiec – prorok Wiaczesław, podobnie jak Panu Jezusowi Chrystusowi drogę przygotował Prorok Jan Chrzciciel. Chłopczyk Wiaczesław zostawił nam zadziwiające proroctwa o losach Rosji i Cerkwi, o ostatnich czasach i nowych prześladowaniach Prawosławia, o Przyszłym Prawosławnym Carze, o globalnym niewolnictwie elektronicznym i pieczęci Antychrysta. Świątobliwy chłopczyk już 20 lat temu uprzedzał o tym, aby ludzie w żadnym wypadku nie brali numerów (współczesne PESEL i ubezpieczeń na życie – od A.L.), nie przyjmowali chipów i paszportu światowego z pieczęcią Antychrysta. Na spoczynek ten Rosyjski Anioł odszedł dnia 17 marca 1993 roku z powodu nieznanego rodzaju raka, zostawiając nam swoje liczne proroctwa i pouczenia: „Cały świat zgubi korzyść. Ludzie zbyt gwałtownie zdradzają Boga. W Niebie wszystko jest zdecydowane: gwałtownie na Ziemi będzie Bóg”.
„Kiedy zapytałam Sławika (mówi jego mama – od A.L.): ”Po coś tu przyszedłeś?”– on mi odpowiedział: „Mamusiu, przyszedłem, aby pomóc ratować ludzi”. I jeszcze Sławoczka powiedział, iż głównym celem jego życia – jest walka ze złymi duchami. Przyszedł on uprzedzić ludzi, iż cały świat zgubi wygoda i iż nie wolno niczego przyjmować od szatana. Główny sens całego życia Sławoczki – to uprzedzić ludzi, aby nie brali światowego paszportu szatana, żeby nie przyjmowali jego chipów. Powiedział on, iż pierwszym „nieludzkim” dokumentem w naszym kraju był voucher. I wszystkie następne dokumenty, które będą narzucać ludziom masoni, choćby najmniejsze zaświadczenie – to wszystko już będzie od szatana. Sławoczka powiedział, iż wszystkim, którzy przyjmą znak szatana na czoło lub prawą rękę, Pan Bóg nie przebaczy! Powiedział tak: Bóg nie przebaczy nikomu z tych, kto przyjął pieczęć Antychrysta”. Sławoczka przyszedł uprzedzić ludzi o tych strasznych czasach, żeby ludzie nie wpadli w sieci diabła i nie zginęli. On przyszedł ludziom pomóc przeżyć te czasy. Powiedział: „Sprawiedliwi niech czynią prawdę, niesprawiedliwi niech czynią nieprawdę. Niczego ani zatrzymać, ani zmienić nie można. W Niebie wszystko jest postanowione – gwałtownie na Ziemi będzie Bóg”. Przyszedł on, aby wykonać swój czyn: uprzedzić ludzi i pomóc im się uratować.
MATKA SŁAWIKA, WALENTYNA KRASZENINNIKOWA, ur. 3.I.1954 R.
Sława powiedział, że właśnie nasz czas – to czas ostatni. Właśnie nasz czas jest końcem wieku. I właśnie teraz trzeba dokonać czynu – i bardzo dużo się modlić, aby uratować swój ród. Sławoczka powiedział, iż bez Spowiedzi i Komunii św. ludzie zaczną „masowo głupieć” i dlatego spowiadać się i przystępować do Komunii św. trzeba jak najczęściej. I o tym przyszedł powiedzieć Sławoczka. choćby jego uzdrawianie stoi tutaj jakby na drugim miejscu. Wszystkie proroctwa Sławoczki były potwierdzane jego uzdrawianiem. Kiedy szła taka pomoc, kiedy mógł on opowiedzieć ludziom o całym ich rodzie i ludzie potwierdzali, iż tak właśnie było – to o jakiej fantazji może być mowa? Swoimi czynami Sławoczka potwierdzał po prostu swoje słowa. Ludzie bez zastrzeżeń mu wierzyli, widząc te cuda, których on dokonywał. Lecząc ludzi z nieuleczalnych chorób i prorokując o ciężkich doświadczeniach, które grożą ludzkości, Sławoczka jakby potwierdzał wszystko to, o czym już 2000 lat temu uprzedzał Święty Apostoł i Ewangelista Jan Teolog ze stron Księgi Objawienia. Oto w tym jest zawarty sens życia Sławoczki.
Sława powiedział, iż „on jest ostatni i iż on powiedział ludziom wszystko i więcej nikt im mówić nie będzie, ponieważ więcej takich jak on, Bóg nie da”. (na str. 398-399 książki).
Sławoczka powiedział, iż przed końcem świata ludziom przyjdzie przeżyć bardzo ciężki czas i na ziemi będą występowały takie wydarzenia, które nigdy i przez żadnych proroków nie były opisane. Wiele z tego, co będzie się wydarzać, dla ludzi będzie zupełnie niespodziewane. Na ziemi będą występować takie rzeczy, o których świat nie wie nic – nikt ze starożytnych Świętych o tym nie prorokował, w żadnych księgach nie zostało to opisane, nikt o tym nie mówił. Objawień o tych wydarzeniach nie ma – wszystko to zostało całkowicie ukryte przed ludźmi. choćby Święci, według słów chłopczyka tego nie wiedzą (str. 194 książki). „Ludzie często zadają mi pytania o „czasach i datach” – mówi mama Sławika – „Walentyno Afanasjewna, a kiedy będzie stworzony ten cały satanistyczny system z podsłuchami i chipami? Na co ja odpowiadam, iż system ten tworzy się od dawna i jest już prawie utworzony. Stoimy na progu tych wszystkich wydarzeń”. Pamiętam, jak Sławik powiedział: „Mamusiu, ty dożyjesz do Antychrysta. Wpierw będzie przygotowanie. A potem, gdy już wszystko będzie przygotowane, on nagle przyjdzie”. I dalej Sławik zaczął mi dokładnie opowiadać o tworzeniu systemu policyjnego z jego podsłuchami, mikro schematami i paszportami światowymi z pieczęcią, tj. o wszystkim tym, o czym już opowiadałam wyżej. Jak zrozumiałam Sławoczkę, Antychryst przyjdzie na gotowe, kiedy będą już stworzone wszystkie warunki do jego przyjścia. Jeszcze przed przyjściem Antychrysta w całym świecie (i w Rosji również) stworzą antychrześcijański według swojej istoty system policyjny z jego podsłuchami i uzbrojonymi brygadami, o którym Sławik powiedział, iż będzie on „gorszy, niż przy Stalinie”. Jeszcze przed pojawieniem się Antychrysta państwo policyjne zacznie kłaść na ludzi mikro schematy i ludzie staną się sterowanymi „kukiełkami”. Jeszcze przed pojawieniem się Antychrysta władza policyjna zacznie wydawać paszporty światowe i dzięki izotopów nakładać na ludzi pieczęć. Według słów chłopczyka: zarówno podsłuchy i mikro schematy i paszporty światowe z pieczęcią – cały ten system zostanie stworzony i zacznie funkcjonować jeszcze przed przyjściem Antychrysta. To będzie przygotowaniem do jego przyjścia. I kiedy już wszystko będzie przygotowane, to na fali tego wszystkiego, on nagle przyjdzie”. (str. 343 – 344 z książki).
Władza, według słów chłopczyka, będzie antychrześcijańską i chrześcijanie w tym okresie będą bardzo prześladowani. Powiedział on, iż „w pierwszej kolejności antychrześcijańska władza zwróci uwagę na wierne Bogu duchowieństwo – na kapłanów i zakonników”. Będą ich po prostu brać i zabijać. Wielu kapłanów, którzy nie będą się zgadzać z władzą, zostanie powieszonych w świątyniach. Wierne Bogu duchowieństwo, według słów Sławika, ucierpi w pierwszej kolejności. „Przy Stalinie – mówił – z ludźmi jakoś jeszcze rozmawiali i tłumaczyli, a tutaj wszystkich „nie zgadzających się” będą po prostu brać i zabijać. Zwykłych wierzących również będą zabijać, ale „w pierwszej kolejności zwrócą uwagę na wierne Bogu duchowieństwo”.
Sławoczka powiedział, iż w tym ciężkim okresie w środowisku cerkiewnym z powodu pieczęci Antychrysta zacznie się podział: jedni kapłani będą mówić „bierzcie pieczęcie”, a inni – „nie bierzcie pieczęci”. Powiedział też, iż nastąpi taki czas, kiedy w wielu świątyniach zmienią Credo (Wyznanie Wiary) i będą się starali zmienić służby cerkiewne. „Ludzi szczególnie uderzy zmiana Wyznania Wiary” – powiedział Sławik. Po zmianie Credo wierzący przestaną chodzić do świątyń, w których wszystko zmieniono. Według słów chłopczyka „wierzący będą się bali chodzić do takich świątyń”. I świątynie opustoszeją. „Prawie nikt nie będzie chodził do świątyń, będą one stały puste i nieoficjalnie pozwolą w nich urządzać warsztaty, głównie stolarskie, żeby jakoś przeżyć”.
Sławoczka bardzo to przeżywał, smucił się z tego powodu, iż ludzie przestaną chodzić do świątyń. Pamiętam, jak przyszli do Sławoczki wierni z cerkiewnej 10-tki i zapytali: „Sławoczka, oto mówią, iż nastanie czas, kiedy zmienią lub usuną Wyznanie Wiary i co mamy wówczas robić?”. A Sławik im odpowiedział: „Do świątyni trzeba chodzić do ostatka. choćby kiedy zmienią lub usuną Wyznanie Wiary – trzeba szukać takiego kapłana, który Boga nie zdradził, który służy po staremu i przyjmować od niego Komunię św. i spowiadać się z grzechów, inaczej ludzie nie wytrzymają i zaczną głupieć”. Powiedział więc on, iż nie wszyscy kapłani zdradzą Boga i trzeba chodzić i szukać właśnie takich kapłanów ze względu na Spowiedź i Komunię św. Piszę te wspomnienia dzisiaj jeszcze i po to, ponieważ widzę jak bioenergoterapeuci wchodzą do Cerkwi, jak coraz mniej zwykłych ludzi nawiedza świątynie.
Gdy zapytałam go, dlaczego ludzie zaczną głupieć, Sławik odpowiedział, iż aby jakoś się zabezpieczyć przed zombizacją – trzeba obowiązkowo chodzić do świątyni, obowiązkowo jak najczęściej przystępować do Spowiedzi i Komunii św. i obowiązkowo jak najwięcej się modlić – i w domu i w świątyni. „Bez Spowiedzi i Komunii św. ludzie zaczną bardzo gwałtownie głupieć. I innego wariantu – powiedział, – nie ma! Na ile go zrozumiałam, bez Cerkwi, bez Spowiedzi, bez Komunii św., u ludzi będzie następowała zmiana osobowości i ludzie dosłownie zaczną głupieć i degradować się. I zjawisko to będzie masowe.
Dlatego Sława nawoływał wszystkich chodzić do świątyni jak najczęściej.
Mówił też, iż kiedy nastąpią prześladowania Chrześcijan, to na wszystkich wielkich drogach będą patrolować i trzeba będzie unikać wielkich miast i głównych dróg, ponieważ Chrześcijan będą szukać. Chrześcijanie sami będą zmuszeni chować się i coś przedsiębrać, aby przeżyć.
Sławoczka powiedział, iż wierzący powinni iść „na ziemię”, ponieważ będzie straszny upał, nie będzie deszczów, woda będzie znikać i nastanie głód. Żyjąc „na ziemi”, jeszcze będzie można jakoś przeżyć. W tym ciężkim głodnym czasie Pan pozwoli tym, którzy nie zdradzili Boga, żeby cokolwiek urosło w ich ogrodzie. „Swoich – Bóg uchroni! – mówił Sławik. Głód będzie wielki, ale „ ci Chrześcijanie, którzy nie przyjęli mikro schematu – oni przeżyją i żaden z nich nie umrze z głodu. Po prostu nie będzie im się chciało jeść. Według słów chłopczyka, „im w ogóle nie będzie się chciało jeść i małego zapasu żywności wystarczy im do przyjścia Jezusa Chrystusa”.
I jeszcze mówił on o tym, iż „tym wierzącym ludziom, którzy nie zdążą zawczasu wyjechać „na ziemię”, on sam będzie pomagał”. I kiedy w Moskwie zaczną się zawalać domy, on też będzie pomagał ratować ludzi. Sławoczka mówił, iż również Matka Boża będzie objawiać się ludziom i uprzedzać ich, tak samo Aniołowie będą przychodzić i pomagać ludziom wydostać się z miast i on również będzie pomagał ludziom wyjść z miast. Dlatego prawosławny Chrześcijanin, gdzie tylko by on nie był i w jakichkolwiek by warunkach nie znajdował, powinien ufać Bogu. Dlatego, iż chłopczyk – prorok powiedział: „Swoich – Bóg uchroni!
Sławik powiedział mi, iż prześladowani Chrześcijanie będą żyć w niewielkich osadach. Początkowo będą znosić trudy i wyrzeczenia, a później będą żyć swobodnie, ponieważ „Bóg ich będzie ukrywał i będą oni niewidzialni dla policjantów”. Sławoczka tak i powiedział: „Zombie – policjanci nie zobaczą ich: ani domu, gdzie oni mieszkają, ani ich samych, ponieważ Bóg będzie ich ukrywał. Podejdą, na przykład, policjanci do domu, gdzie mieszkają Chrześcijanie, a zamiast domu zobaczą gołe pole – i … nikt Chrześcijan nie zobaczy”. Tak oto według słów Sławika Bóg będzie ich ukrywał.
Dzisiaj w świątyniach sprzedaje się wiele książek, w których mówi się o tym, iż słudzy Antychrysta będą proponować ludziom wybór – chleb lub Krzyż. A Sławoczka powiedział, iż dla tych, kto się nie ukrył, wyboru nie będzie – ich będą łapać i stawiać pieczęć siłą. Powiedział, iż na wszystkich drogach będą stać policjanci, aby wykryć tych, kto nie ma pieczęci. Dlatego Chrześcijanie w tych czasach będą żyć w tajnych osadach i Bóg będzie ich ukrywał. A wszyscy pozostali przyjmą pieczęć i na początku będzie im bardzo dobrze i wesoło. Pozwolą tam na wszystkie przywary, będzie tam muzyka, hulanki, zabawy – i na samym początku będzie im nie do Chrześcijan. Więcej, Chrześcijanie, mieszkający w tajnych osadach, będą zmuszeni pilnować i strzec swoje dzieci od tych pokus. Ponieważ dzieci i podlotki będą chciały uciec z tych osiedli – tak bardzo będą ich pociągać zabawy i pozwolenie na wszystko. Ale później wszystko się zmieni. Gdy ludzie, którzy przyjęli pieczęć zrozumieją, iż zbliża się Pan i iż trafili oni w zasadzkę szatana – to staną się bardzo źli. Tak bardzo się rozzłoszczą na ocalałych Chrześcijan, iż byliby gotowi ich rozerwać z nienawiści i zazdrości. I sami zaczną ich szukać, ale nikogo nie będą mogli znaleźć, ponieważ Bóg do tego nie dopuści. Sławoczka powiedział, iż „ z tych, kto nie zdradził Boga – nikt nie zginie: ani z głodu, ani od chorób, ani od niczego – wszyscy oni przeżyją i doczekają Boga”. (str. 327 – 328 książki). Jak zrozumiałam jego, to, o ile Bóg nie pomoże, żaden człowiek nie przeżyje. Nie zachorują tylko ci, którzy nie zdradzili Boga. Sławik powiedział, iż na planecie będzie nie do zniesienia upał, wiatru i deszczu nie będzie i rośliny nie będą rosły. Sławik powiedział, iż „wszystko zakończy swoje rośnięcie i na planecie rosnąć już nic nie będzie. Wszystko zacznie ginąć i przed przyjściem Pana cała roślinność zginie”.
Kiedy woda będzie znikać, to cała ziemia od upału zacznie wysychać i pękać na wielkie głębokości. Spod ziemi na powierzchnię wylezie wszelkie paskudztwo. Sławik powiedział, iż istnieje podziemny świat, o którym ludzie absolutnie nic nie wiedzą. W tym świecie zamieszkuje bardzo dużo nieznanych ludziom pół materialnych istot: i ludziki różni, i żmije, i robaki, czego tylko tam nie ma!. Sławoczka powiedział, iż wszystkie te istoty są z wyglądu obrzydliwe, wszystkie bardzo nie lubią ludzi i wszystkie mają zdolność bardzo silnej hipnozy. I kiedy ziemia zacznie się rozsychać, to całe to podziemne paskudztwo polezie do góry, prosto do ludzi, przez piony kanalizacyjne i inne otwory. Ludzie będą zmuszeni zatykać te wszystkie otwory, zapychać toalety, aby to wszystko nie właziło bezpośrednio przez klozety do domu. Ponieważ według słów chłopczyka te stwory będą jak nagie ślimaki – będą mogły wleźć przez najmniejszą szparkę. I całe to paskudztwo polezie masowo do ludzi i będą przenikać nie tylko do prywatnych domów, ale „pójdą też na 4-piętrowce” tj. na górne piętra i we wszystkie szczeliny. Sława też mówił, iż pod ziemią są tajne laboratoria, w których uczeni starają się doświadczalnie wyhodować jakieś żywe istoty. I później, kiedy te laboratoria zostaną porzucone, to wszystkie te sztucznie wyhodowane istoty również zaczną gwałtownie się rozmnażać, również wyłazić na powierzchnię i włazić do ludzi. […] Sława powiedział, iż w tym czasie do wszystkich nieszczęść dojdzie jeszcze najście szczurów, które będą całymi stadami wyłazić spod ziemi. Sławik mówił, iż szczurów wyłazić będzie tak dużo, iż ludzie będą od nich uciekać w przerażeniu i choćby będą włazić na dachy – żeby one ich nie zjadły. A stada szczurów – według słów chłopczyka – będą to pojawiać się, sprowadzając na ludzi przerażenie, to znów nagle zaczną wchodzić pod ziemię – jak gdyby ktoś nimi sterował. Mówił, iż wielkim niebezpieczeństwem dla ludzi będzie inwazja szarańczy. Tam gdzie przejdą chmury szarańczy, już nic żywego nie pozostanie. choćby psy z przerażenia zaczną włazić do swoich budek i będą się bać wszystkiego. Pojawi się bardzo dużo much i one również będą napadać na człowieka. choćby wrony zaczną na ludzi napadać: zaczną ich dziobać i szarpać. Z wronami to się stanie nagle i zaczną one „drzeć”, jak się wyraził Sławik, ludzi. Życie stanie się nieznośne i wiele ludzi z rozpaczy i beznadziejności będzie odbierać sobie życie, będzie wiele samobójstw. Cuchnące powietrze i wychodząca spod ziemi zaraza z roztrzaskanych, rozwalonych grobowców doprowadzą do tego, iż wszyscy ludzie w tym czasie będą chorzy (oprócz tych, którzy zachowali wierność Bogu i których Bóg będzie ukrywał – tak zrozumiałam Sławika). Powiedział on: „Wszyscy ludzie będą chorzy, mamusiu, będą tacy słabi, ledwo będą mogli chodzić, wszyscy będą we wrzodach i krostach i z tego wszystkiego będzie sączyć się ropa. Nie tylko ludzie, ale i wszystkie zwierzęta w tym czasie będą chore i zarażone, i również wszystkie będą pokryte krostami i wrzodami”.
Bardzo dużo będzie zwierząt, zarażonych wścieklizną. Wszystkie dzikie zwierzęta będą bardzo chore, słabe i z mętnymi oczami, jakby w stanie zamroczonym i one otwarcie, bez strachu, w wielkich ilościach zaczną wychodzić z lasów i iść do ludzi. Sława powiedział, iż „wszystkie dzikie zwierzęta masowo pójdą do ludzi i dlatego powinni oni zaopatrzyć się w broń, „chociażby w strzelbę myśliwską” (jak mówił) żeby chronić swoje osady i jakoś się obronić przed tymi zamroczonymi zwierzętami”. Ponieważ dzikie zwierzęta, chociaż i słabe, ale będą napadać na ludzi. Dlatego Sławik radził ludziom, aby się zaopatrzyli w broń, aby się obronić przed głodnymi i zarażonymi dzikimi zwierzętami, które całymi stadami pociągną do ludzi (s.245-246).
Powrócą wszystkie choroby, które znała ludzkość: i dżuma i cholera i trąd. Ale wrócą one, według słów Sławika, w bardziej surowym wariancie: nie będzie na nie lekarstwa. Zwiększy te choroby głód i zanik wody. Nie będzie wiatru, a słońce z każdym rokiem będzie palić coraz mocniej i mocniej i upał będzie coraz większy. I ludzie zaczną masowo umierać z powodu chorób (str. 200).
Sławik powiedział, iż z powodu upadku gospodarki i katastrof w całym kraju zacznie się odłączanie energii elektrycznej i zacznie się to od Dalekiego Wschodu. Wpierw odłączą Daleki Wschód, potem zaczną stopniowo odłączać w całym kraju, a ostatnią odłączą Moskwę. Z powodu braku paliwa stanie prawie cała technika. Będą stać samoloty, ponieważ nie będzie nafty. W kraju nie będzie światła, nie będzie gazu i nie będzie ciepła. Ogrzewania nie będzie ani w szkołach, ani przedszkolach – nigdzie. Dlatego nauka w szkołach zostanie przerwana, i wszystkie dzieci będą wałęsać się po ulicach, ponieważ na ulicy będzie cieplej niż w mieszkaniach zimą. Sławik opowiedział o naszej szkole w miasteczku wojskowym. Powiedział, iż na początku nauczyciele, po ubraniu się w płaszcze, będą się jeszcze starali nauczać, a dzieci w zimowych kurtkach będą przychodzić i słuchać. Nie będzie papieru, nie będzie kredy, dlatego zaczną zbierać stare zeszyty i na marginesach będą starać się coś zapisać, ale później i one się skończą. Ludzie będą czekać i mieć nadzieję, iż coś się w końcu zmieni ku lepszemu. A kiedy tego się nie doczekają, to wszystkie swoje lodówki, drogie żyrandole, wszystkie swoje telewizory, magnetowidy itp. poniosą na śmietnik. Wszystko to, jako niepotrzebne rupiecie, ludzie zaczną wyrzucać na śmietnik. Dosłownie powiedział: „Wszystko to będą wyrzucać na śmietnik, a w kuchni ludzie będą się starali robić piece, żeby chociaż jakoś ogrzać pokoje”. Ponieważ w mieszkaniach nie będzie ani światła, ani ciepła, ani wody. Ale później ludzi mimo wszystko zaczną odchodzić ze swoich mieszkań i szukać jakiegoś innego miejsca zamieszkania, ponieważ ogrzać zimą mieszkanie piecem kuchennym jest sprawą skomplikowaną.
Jeszcze Sławik mówił, iż na początku bardzo dużo ludzi będzie siedziało w więzieniach, a potem – powiedział -–„ wszystkie więzienia otworzą i wszystkich wypuszczą”. Również szpitale psychiatryczne, według słów jego, wszystkich wypuszczą (niestety, nie pamiętam już, kiedy ten moment nastąpi. Możliwe, iż wtedy, kiedy wszystkim postawią mikro schematy? Dokładnie nie jestem w stanie przypomnieć). Sławik powiedział, iż wszystkie te zakłady otworzą i wszystkich wypuszczą – i więźniów i chorych psychicznie. Wszyscy oni wyjdą i nikt ich w ogóle nie będzie pilnował.
Według jego słów, w tym ciężkim okresie w kraju nie będzie metalu i dlatego rozkradną wszystkie cmentarze: wszystkie metalowe ogrodzenia, wszystkie krzyże – wszystko to będą zbierać i dawać na przetapianie. Na początku metal będzie w kraju bardzo złej jakości. A później metalu nie będzie w ogóle” „nawet maleńkiego nożyka nikt nigdzie nie znajdzie, nie będzie ani noży, ani gwoździ. Dlatego Sławik mówił ludziom: „Róbcie zapasy łopat, łomów, pił, siekier, młotków, gwoździ, pieców „burżujek”, zapalniczek, zapałek) – róbcie zapasy wszystkiego, co pomoże człowiekowi przeżyć w tym trudnym czasie. I Sławik nie tylko o tym opowiadał – on wszystko to robił. Sam często biegał do sklepu i kupował różne skrzyneczki z gwoździami, kupował zestawy narzędzi. Pamiętam, jak biegał do sklepu, długo stał w kolejce (przecież wtedy nie można było po prostu czegokolwiek kupić), kupił stolarski zestaw z narzędziami i szedł do domu, szczęśliwy, iż go kupił. Pamiętam, jak ledwo dotaszczył go do domu i z euforią mi go wręczył ze słowami: „Oto, mamusiu! Przyda nam się”. Ten zestaw stolarski do tej pory jest u nas, jako pamiątka od Sławika. Sława zdobył dla mnie również łopatę wojskową. Ona również zachowała się u nas do tej pory, co prawda, została już prawie do połowy zeszlifowana, ale jest. On bardzo przeżywał z tego powodu, iż zostaniemy bez dobrych narzędzi i mówił, iż „potrzebne są dobre i mocne narzędzia, ponieważ metal stanie się bardzo złej jakości, a później w ogóle metalu w kraju nie będzie”. Mówił, iż „narzędzi nie będzie, a człowiekowi, aby przeżyć, potrzebne będą narzędzia, potrzebne będą łopaty, łomy, piece – „burżujki” do ogrzewania (słowo „burżujki” – to również jego słowo), ponieważ ludzie pobiegną do lasów i zaczną kopać ziemianki, aby się w nich ukryć i przeżyć. I w te wszystkie rzeczy trzeba się zaopatrzyć już teraz, ponieważ to wszystko później zniknie z lad sklepowych i nic z tego w kraju już nie będzie można kupić. Gdy w kraju nastanie system policyjny, bardzo wiele ludzi, według jego słów, „nie zechce przyjmować diabła i pobiegną do lasów”. W lasach będzie się chować bardzo wielu chrześcijan. Tam, gdzie ludzi zbierze się więcej, (na przykład dwie lub trzy rodziny), to będą one się łączyć i żyć w tajnych osadach, a gdzie nie gdzie będą żyć i pojedynczo, w ziemiankach. Ziemianki ludzie będą kopać głównie pod korzeniami drzew, ponieważ będzie im się wydawało, iż tak jest pewniej. Wpierw te ziemianki ludzie będą przygotowywać jako składy do przechowywania wszystkiego niezbędnego: będą tam wstawiać plecaki z żywnością, narzędziami i ciepłą odzieżą. A jak tylko przyjdzie czas – wszyscy ludzie tam pójdą. Plecaki będą stać przygotowane w pogotowiu, i wszystko będzie w nich zapakowane: i skarpetki i zapałki i wszystko, co jest niezbędne. I gdy przyjdzie czas, ludzie wezmą plecaki i pójdą do lasu, na Wolę Bożą, i będą żyć pod korzeniami drzew. Bardzo dużo ludzi będzie się chować w lasach i żyć w tych ziemiankach. Jak mówił: dół wykopią, położą belki, z wierzch zasypią ziemią i zaczną w nich żyć. I Pan Bóg będzie ich ukrywał przed diabłem Swoją Siłą.
To samo według słów Sławika będą robić zakonnicy w klasztorach. Zakonnicy będą specjalnie szukać jak najdalej od klasztorów głuchych miejsc w lesie i tam będą kopać doły typu okopów lub transzei. I w tych dołach będą składać i zakopywać żywność i wszystko niezbędne. choćby opowiedział mi, jak „gdzieś na Północy, daleko od klasztoru, młode dziewczyny, zakonnice, już od kilku lat (wtedy Sławik jeszcze żył), w głuchym lesie kopią doły i przejścia i układają tam ziarno i olej i świece. Wszystko to one zawczasu pakują, układają i zakopują (jest tam zimno i wszystko dobrze się przechowuje), a kiedy przyjdzie chwila, one wszystkie wyjdą z klasztoru i pójdą tam, chowając się w swoich ziemiankach i przejściach”. I Sławoczka ich pochwalił: „Jakie one są pracowite, jakie zuchy! One, mamusiu, przygotowują niepostrzeżenie. I przygotowują to nie tylko dla siebie, ale i dla wszystkich, kogo jeszcze Bóg pośle, żeby można było ludzi przyjąć i nakarmić i napoić”. Wynika z tego, iż ludzie przygotowywali się do tych czasów już wtedy, kiedy Sławik jeszcze żył.
Zakonnicy w swoich piwnicach i schowkach będą przede wszystkim robić zapasy ziarna, oleju, świec, wody świętej i wina do Komunii św., oni tam będą służyć Bogu.
Sławik powiedział, iż należy obowiązkowo zrobić zapas wina do Komunii św. i ze powinno być go w wystarczającej ilości. W szczególności opowiadał mi o starcach z Siergijewa Posada. Ostatni zakonnicy spuszczą się w zabytkowe, stare podziemia, o których nikt nie wie. I tam, w tych podziemiach, będą mieli przygotowane i beczułki wina do Komunii św., i ziarno i olej i wszystko niezbędne. I w tych tajnych podziemiach zakonników będzie ukrywał Bóg Swoją Siłą i nikt ich nie znajdzie. Starcy będą tam się modlić i Komunia św. będzie u nich do Przyjścia Pana. Sławik tak i powiedział, iż „Starcy w Siergijewym Posadzie w tych podziemiach doczekają Pana”.
Sławik mówił też, iż na ten ciężki czas oprócz zapasów żywości, wody i wszystkiego niezbędnego należy tez zrobić zapas soli, bo nie będzie jej nigdzie, a ludziom będzie ona potrzebna. I jeszcze radził zrobić jak największy zapas zwykłej tkaniny: „bardzo, bardzo dużo będzie potrzeba zwykłej tkaniny”. Zapytałam: „Po co?”. Odpowiedział mi: „Mamusiu, strzępka tkaniny nikt nie znajdzie. Żadnej tkaniny nie będzie w ogóle.” Niestety, nie zapytałam go, dlaczego trzeba robić tak wielki zapas zwykłej tkaniny. Pamiętam tylko, jak Sławik mówił o tym, iż „będą wielkie pożary i pożary te będą na całej Ziemi” (miał on na myśli nie przypadkowe pożary, a coś bardziej poważnego, ponieważ pożary te będą wszędzie i będą miały charakter masowy). I dlatego według słów chłopczyka lepiej jest zaopatrzyć się w prostą odzież (powiedział „lnianą odzież”), ponieważ „paląca się syntetyka będzie przyklejać się do skóry, a odzież lniana nie zapala się od razu i jeszcze można zdążyć ją zrzucić”. Również dla ochrony nóg przed żmijami i różnymi gadami, które będą wyłazić spod ziemi w wyniku pożarów, Sławik zalecał zaopatrzyć się w buty na grubej podeszwie (na przykład, buty wojskowe z cholewami lub chroniące golenie), ponieważ obuwia żadnego również nie będzie.
Jeszcze Sławik radził zaopatrzyć się w lekarstwa pierwszej potrzeby. Opowiedział mi, iż nastanie czas, kiedy wrócą wszystkie choroby, a lekarstw żadnych w ogóle nie będzie. Wrócą wszystkie choroby zakaźne oraz pojawią się nowe choroby, na które lekarstw też nie będzie. Wszyscy ludzie w tym czasie zachorują, będą bardzo słabi, skóra będzie pokryta wrzodami i krostami, z których będzie się sączyć ropa. Po prostu ludzie zaczną za życia gnić i ran nie będzie czym dezynfekować. Obowiązkowo trzeba zaopatrzyć się w spirytus, jodynę, zieleń brylantową, nadmanganian potasu itp. Obowiązkowo należy zaopatrzyć się w jak największą ilość lekarstw: antybiotyki, środki przeciwbólowe i uspakajające, nasercowe (walidol itp.). Sławik wymieniał bardzo dużą ilość nazw lekarstw, ale, niestety, zapomniałam je i wymieniam tylko te, które pamiętam.
Mówił również, iż można zaopatrzyć się w wódkę, którą będzie można wykorzystywać do leczenia wrzodów, ropni i ran. Należy również zaopatrzyć się w naftę. Sławik mówił, iż można nią się również leczyć, (ale jak, niestety, zapomniałam go zapytać), ogrzewać się i zaopatrywać lampy naftowe. Nafta będzie bardzo konieczna do przeżycia. Koniecznie trzeba zaopatrzyć się w mydło gospodarskie, ponieważ mydła również nie będzie, a kiedy się skończą lekarstwa, to według jego słów, „mydłem tym można smarować wokół ranek i to również będzie pomagać”. Wszyscy powinni mieć zapas bandaży, waty, zwykłej lnianej tkaniny – wszystko to będzie szczególnie potrzebne.
Wszystkie te środki i leki można kupować już teraz i to w dużej ilości. Sławik podał mi choćby przykładowy znak w czasie, kiedy trzeba będzie zdążyć kupić lekarstwa. Powiedział, ze nim dolar zniknie, to wpierw jego cena pójdzie w górę. I jak tylko cena dolara pójdzie w górę, to trzeba, nie tracąc czasu, postarać się kupić lekarstwa, chociaż najpotrzebniejsze. Jak zrozumiałam Sławika, ten moment już nadszedł i teraz trzeba spieszyć się zaopatrzyć w lekarstwa, póki są jeszcze lekarstwa normalne. Już w tej chwili wiele lekarstw jest złych, a później, według jego słów, będą one jeszcze gorsze. I ludzie zrozumieją, iż od lekarstw oni po prostu giną. I wtedy ludzie w ogóle przestaną leczyć się lekarstwami i przestaną chodzić do szpitali, ponieważ będą się bali, iż ich tam otrują tymi lekarstwami, pójdą więc masowo do znachorek i bioenergoterapeutów. A medycyna oficjalna będzie rozwalona. Nastanie straszny czas.
W tym czasie nie będą potrzebni ani artyści, ani malarze, ani kompozytorzy – ludziom nie sztuka będzie w głowie. […] Potrzebne będą te zapomniane stare nauki, według których człowiek mógł określić, gdzie kopać, aby znaleźć wodę i jak przeżyć. Ponieważ Sławik powiedział, iż woda będzie znikać z powierzchni ziemi i trzeba będzie robić jej zapasy. Szczególnie w środkowej części Rosji woda będzie odchodzić (znikać). Z każdym rokiem będzie coraz bardziej gorąco, a wody nie będzie: „ludzie zaczną kopać ziemię i szukać wody w nadziei, iż ją znaleźli, a rano, – mówi chłopczyk,- wstaną, a wody znowu nie ma”.
Jeszcze Sławik mówił, że trzeba robić zapas „wody świętej” i to jak najwięcej, „ponieważ nastanie czas, kiedy woda zmieni swoja strukturę, a „woda święta” nie zmieni swojej struktury. (Pani Walentyna pod pojęciem „wody świętej” rozumie zarówno wodę, poświeconą przez kapłana dzięki znaku krzyża i modlitwy, jest to więc „woda święcona”, jak też i „wodę świętą”, pobraną w dniu 19 stycznia w Święto Chrztu i Objawienia Pańskiego według kalendarza juliańskiego z rzek, jezior lub z kranu lub też wodę z miejsc objawień Matki Bożej lub Świętych ze źródełek itp. – ta woda jest święta bez udziału kapłana – uwaga tłumacza – A.L.).
Sławik nie zalecał rozcieńczać „wody świętej” i powiedział, iż o ile się rozcieńcza „wodę świętą”, to traci ona swoją świętość i staje się zwykłą wodą z kranu (przykład na to został podany w pierwszej części książki, gdzie opisany jest przypadek, kiedy Sławik nie chciał pić „wody święconej”, rozcieńczonej przez kapłana wodą z kranu).
Powiedział, iż nastanie taki okres, kiedy ludzkość się podzieli: jedni powstaną za Bogiem, drudzy powstaną przeciwko Bogu. W tym krótkim okresie dla tych, którzy są za Bogiem, „wody świętej” wystarczy, aby doczekać swego Zbawiciela. A ci, którzy są przeciwko Bogu, będą cierpieć męki z pragnienia
Tym, którzy nie zdradzili Boga i nie przyjęli pieczęci Antychrysta, przez jakiś czas po prostu będzie ciężko, ponieważ będą czuli się zupełnie samotni. Na krótki czas przyjdzie im odczuć, jakby byli opuszczeni i samotni w otoczeniu licznych wrogów. Ale to będzie krótki czas. Sławik powiedział: „Z tych, którzy nie zdradzili Boga, żaden nie umrze z głodu. Trochę ucierpią od biedy i wyrzeczeń, ale później Bóg zacznie im pomagać”. W tym czasie, według słów Sławika, wszystkie duże miasta, wszystkie państwowe drogi będą obstawione wojskami policyjnymi i Chrześcijanie, którzy nie zdradzili Boga, będą uciekać, aby gdzieś się schować. A Bóg będzie ich ukrywał i pomagał im. I oni Jego się doczekają! Sławik powiedział: „Mamusiu, z tych, którzy nie zdradzili Boga, żaden nie umrze!”
I jeszcze Sławoczka powiedział: „Teraz, mamusiu idzie podliczanie ludzi każdego rodu i przedstawiciele obecnego pokolenia mogą albo zgubić swój ród, albo jemu pomóc”. Sławik tak i powiedział: „Dzisiaj, z winy naszego ostatniego pokolenia, może zginąć cały ród. Człowiek, jako przedstawiciel całego swojego rodu na czas ostatni, powinien bardzo dużo się modlić, ponieważ grzechów w rodzie jest bardzo dużo”. Powiedział, iż „w rodach ludzi jest bardzo dużo czarowników (prawie we wszystkich rodach są czarownicy) i dlatego w tej chwili należy podjąć czyn – trzeba bardzo dużo się za nich modlić”. Trzeba bardzo dużo się modlić, również w domu, ponieważ w ludzkich rodach zgromadziło się bardzo dużo grzechów rodowych i te grzechy trzeba wymadlać, trzeba ze łzami prosić Boga o przebaczenie grzechów swego rodu. I najważniejsze, co powiedział Slawoczka: „Dzisiaj, pod koniec wieku, u Boga odbywa się podliczanie wszystkich rodów i ostatni, w tej chwili żyjący przedstawiciel swego rodu, albo zgubi swój ród, albo go uratuje. Ale do tego człowiek powinien dokonać czynu: nie brać paszportu światowego rządcy i pieczęci diabła. Zrozumiałam Sławika tak, iż o ile ludzie teraz wejdą do systemu szatana, to zgubią zupełnie siebie i swój świętej pamięci ród. Chłopczyk powiedział, iż „nawet dobrych ludzi w swoim rodzie można zgubić, o ile my, jako ostatni przedstawiciele swojego rodu przyjmiemy pieczęć szatana”. Swoim dziecięcym językiem Sławik tak i powiedział: „Kto przyjmie diabła – ten do niego i pójdzie i zgubi cały swój ród”. w tej chwili nadchodzi czas dokonania zwycięskiego czynu – nie brać paszportu światowego rządcy i pieczęci diabła!. Tą ofiarą uratuje się cały ród!. o ile chociaż jeden człowiek w rodzinie dokona tego czynu, to cały jego, świętej pamięci ród, uratuje się! Czy rozumiecie? Ród ludzki, siedzący w piekle (w Prawosławiu nie ma pojęcia „czyśćca” – trzeciego po niebie i piekle miejsca przebywania dusz po śmierci – od A.L.) z drżeniem czeka: czy przyjmie jego ostatni potomek pieczęć diabła lub jej nie przyjmie?. Dzisiaj od naszej modlitwy i naszego przeciwstawienia się satanistycznemu systemowi zależy ratunek całego naszego rodu. I dlatego w tej chwili powinniśmy wszyscy wytrwale się modlić za swój świętej pamięci ród i wytrwać w tej walce z Antychrystem, nie przyjąć jego pieczęci i nie zdradzić Boga. (str.11-12)
Za pośrednictwem chłopczyka Wiaczesława dopomóż nam, Panie!
MODLITWA Do świątobliwego chłopczyka Wiaczesława
O najukochańszy i świątobliwy chłopczyku Wiaczesławie!
Błagam Cię, doprowadź mnie do poznania i wypełnienia Woli
Bożej we wszystkich dniach mego życia i uproś u Miłosiernego
Pana Naszego Jezusa Chrystusa i Najświętszej Królowej naszej,
Bogurodzicy, Łaski dla mnie grzesznego, oczyszczenie mnie od
wszelkiego zła duchowego i cielesnego i darowanie dla mnie
Królestwa Niebieskiego. Amen.
W. A. Kraszeninnikowa „Posłany przez Boga”, wydanie jubileuszowe, Czelabińsk, 2013 r.
CODZIENNE KRÓTKIE MODLITEWNE WESTCHNIENIE DUSZY do Anioła Ziemi Rosyjskiej Świętego chłopczyka Wiaczesława
O, Święty mój Aniele i Stróżu Ziemi Rosyjskiej, Święty i Świątobliwy chłopczyku Wiaczesławie. Usłysz moją modlitwę.
Bądź moim Niebieskim Uzdrowicielem, Orędownikiem i Opiekunem.
Zawierzam swoją chorą duszę i swoje słabe ciało pod Twoją Opiekę i
Obronę. Okryj mnie swoimi skrzydłami anielskimi przed duchami nieczystymi.
Uwolnij mnie od ich przemocy i opętania. Wypędź ze mnie to diabelstwo i zło.
Poraź i wypal ich we mnie Twoim ogniem błogosławionym. Oczyść mnie z
ciemności i błota diabelskiego, z czarnych dolegliwości i smrodu grzechowego.
Uświęć mnie czystością Twoją Niebieską. Wybiel i oświeć mnie Twoim światłem
anielskim. Uzdrów mnie, mój dobry Uzdrowicielu.
Ochraniaj mnie, Stróżu mój wierny. Bądź ze mną zawsze i wszędzie.
Chroń mnie rano i w południe, wieczorem i na sen do poduszki w każdym
czasie i na każdym miejscu. Chroń mnie na wszystkich drogach życia mego
i nie zostawiaj mnie po śmierci mojej.
Pomóż mi przejść wszystkie moje poniewierki, przeprowadź mnie przez nie i bądź tam obok mnie, ochroń mnie od nich przed siłami diabelskimi. Ukryj mnie przed wszystkimi sieciami demonicznymi, przed strzałami diabelskimi i złem czarnoksiężników.
Uratuj i zachowaj mnie przed pieczęcią Antychrystową i doprowadź mnie przez swoje modlitwy do przystani wiecznego ocalenia w Jezusie Chrystusie, Panu naszym, Któremu należna jest wszelka chwała, cześć i uwielbienie z Odwiecznym Ojcem Jego i z Najświętszym, Dobrym i Życiodajnym Duchem Jego, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.
Słowo końcowe od tłumacza:
Zastanawiałem się dość długo, czy ująć w I-ej części opracowania o proroctwach Sławika jeszcze jeden wątek o nim. Mianowicie, wielu zastanawiać może tytuł, jakim jest obdarzany: „ROSYJSKI ANIOŁ” (ros. „Русский Ангел”). Dlaczego Anioł? Tytuł taki jest wymieniany w modlitwach, zanoszonych do Boga za wstawiennictwem tego chłopczyka, szereg filmów o nim jest nazwanych „Русский Ангел”. Otóż, sam Sławik mówił matce, iż jest Aniołem. (…) Że został posłany przez Trójcę Świętą do ratowania Rosji i świata i iż szczególnie będzie pomagał po swojej śmierci tym, którzy go o to poproszą. Tak jak Anioł, w swoim krótkim życiu bezinteresownie pomagał ludziom, nigdy nie brał za swoją pomoc pieniędzy. I mówił wszystkim, iż jest to dar od Boga. (…)
Ikona ze Sławikiem jako Aniołem
(…) Myślałem więc, iż może lepiej nie umieszczać tych „sensacji’ o Sławiku – Aniele, ponieważ wielu ludzi może to odebrać jako „totalne bzdury” i brednie, niegodne dalszego czytania. I nie zapoznają się z ważnymi treściami, dotyczącymi kilkuletniej misji chłopczyka – otroka Wiaczesława, które mogą pomóc w zrozumieniu wielu wydarzeń, które dzieją się na świecie i będą się dziać w niedalekiej przyszłości, które mogą pomóc w uratowaniu swojej duszy i dusz bliskich. (…)
(…) Jednak w końcu zdecydowałem się ten wątek wstawić do opracowania (do części 2-iej) z prośbą, aby nie potępiać tej sprawy, ponieważ swoim ludzkim rozumem nie wszystko możemy na razie pojąć. Zostawmy te sprawę Panu Bogu, a gdy przyjdzie odpowiedni czas, Bóg da poznanie. Ci, którzy chcą czcić tego małego posłańca Bożego, którzy wierzą w jego świętość – niech to czynią. A ci, którzy nie chcą, nie życzą, aby go uznawać, odnosić się pozytywnie do tego zjawiska – niech się nie modlą i nic nie robią, nie trzeba tylko znieważać, bluźnić, wyśmiewać się z tego zjawiska i tego chłopczyka. Bo może się jeszcze okazać, iż walcząc z Bożym posłańcem i znieważając go, walczymy z samym Bogiem i Go znieważamy. Przyjdzie czas, a Bóg wszystko porozstawia na swoje miejsca. Poczekajmy…
Zachowały się wypowiedzi o „wątku anielskim”. Oto pani Wiktoria Borysowna, która opiekuje się grobem Sławika na cmentarzu, opowiada, iż gdy była nauczycielką w szkole i wracała do domu, to Sławik kilka razy podbiegał do niej i witał się. choćby kiedy bawił się z chłopakami na boisku, rzucał grę, podbiegał do niej i witał się, a dzieci, które znały tę nauczycielkę udawały, iż ją nie znają. Kiedyś, gdy znów do niej podbiegł i przywitał się, zapytała go: „Dlaczego to robisz, przecież się nie znamy?”. A on na to: „No to co!. Wszystko jedno, dzień dobry!” Mówię: „Jesteś jak Anioł!” A Sławik odpowiada: „Bo ja i jestem Aniołem”.
W książce znalazłem świadectwo kolegi szkolnego Sławika, który będąc bardzo chory, miał widzenie Sławika. Sławik był ubrany niby w białą dziewczęca sukienkę lub nocną koszulę, a za plecami miał skrzydełka. Szczegółów nie mógł rozpoznać z powodu blasku, który ten wydzielał. W tym widzeniu zapytał Sławika: „Czemuś tak się wystroił?”, nie zdając sobie sprawy, iż Sławik przecież już nie żyje od pewnego czasu. Tamten nic nie odpowiedział, ale kolegę oczywiście uzdrowił. (…)
(…) Zacznijmy może od wypowiedzi matki Sławika. W książce ona tylko opowiada to, co mówił jej syn. Według jej słów przychodzili do niej duchowni i proponowali usunąć niektóre wątki, szczególnie o tym, iż on pamięta siebie przed narodzeniem, to wtedy w pełni mogą go uznać za świętego, ale matka odmówiła. Słowa jej brzmiały mniej więcej tak: „Jestem świadkiem, jeżeli on to mówił, to i ja tak mówię i od siebie nic nie wymyślam i nie dodaję, i o ile uważacie, iż w tym słowa Sławika przeczą czemuś, to zostawcie jego słowa mi, a wyrzekać się tego, o czym on mówił, nie zamierzam”.
Rozpoczęła się walka hierarchii cerkwi z kultem chłopczyka. Wypowiedzi dostojników Cerkwi, teologów i profesorów uczelni duchownych, a za nimi usłużnych mediów, w tym prawosławnych, doprowadziły do tego, iż w tej chwili 85-90% wiernych w Rosji nie uznaje Sławika za świątobliwego, oczernia go (mówiąc, iż jest bioenergoterapeutą, oszustem, a nie żadnym Bożym uzdrowicielem; tak samo jak oszustką jest jego matka, która dorobiła się na tym oszustwie wielkiego majątku, domów, samochodów itp.). Tymczasem nie ma takiego miasta w Rosji, w którym by ktoś nie został uzdrowiony przez Sławika, nie doznał pomocy w swoich życiowych problemach. Minęły już 22 lata od śmierci Sławika i nic nie wskazuje na to, iż obecne władze Cerkwi zmienią swoje stanowisko w sprawie kanonizacji „otroka”.
W międzyczasie chłopczyk Wiaczesław w sierpniu 2009 roku został kanonizowany przez Grecką Cerkiew Prawosławną. Został dołączony do grona świętych jako świątobliwy otrok (chłopczyk) Wiaczesław. Świątobliwi Starcy i zakonnicy na Świętej Górze Athos modlą się do Świętego chłopczyka. A w swojej ojczyźnie przez cały czas to dziecko – prorok nie jest uznane.
I jeszcze ciekawostka: Niedawno dwie książki o Sławiku zostały włączone do „kodeksu książek zakazanych”, w którym jest łącznie 8 książek (z tego dwie o nim).
Jedna wypowiedź. Profesor Moskiewskiej Akademii Duchownej i Seminarium A. I. Osipow tak wypowiedział się o tym chłopczyku: „…Rosję zgubi nie alkoholizm, nie narkomania… a kłamliwi Starcy i proroctwo ją zgubi…”. Swego czasu profesor ten kategorycznie występował przeciwko kanonizacji carskiej rodziny, a jako dowody wykorzystał oszczercze wymysły sowieckiej bezbożnej epoki. To ten sam profesor, który obecnie, korzystając ze swojej popularności i autorytetu naucza o tym, iż liczba 666 nie ma żadnego mistycznego znaczenia i wyśmiewa tych, „którzy wierzą w jakieś cyfry”. Szerzej napisałem o nim w 3-im odcinku z cyklu: Cerkiew Prawosławna o Antychryście, znaku Bestii-liczbie 666, czipizacji (na stronie <Wolnej Polski>). Tacy profesorowie, rzeczywiście, gdyby dać im wolę, mogą zgubić Rosję.(…)
(…) A więc Sławik-Anioł otrzymał misję pomagania ludziom w Rosji i na świecie, przekonywania ich, aby nie przyjmowali chipów, paszportu światowego i pieczęci Antychrysta. W ten sposób nie zdradzą Boga i dostąpią zbawienia. Uzdrawiał, wypędzał złe duchy, udzielał rad i niósł pociechę w trudnych sytuacjach życiowych tysiącom ludzi. Po śmierci wrócił jako duch do miejsca w Niebie, do miejsca, gdzie Bogu śpiewają CHWAŁĘ. Oczywiście, jest tam cały Anielski stan. A jest to choćby nie Królestwo Niebieskie, dokąd trafiają dusze sprawiedliwych, tylko jeszcze wyżej…
Przed śmiercią Sławik powiedział: „Kiedy się dowiecie, kim jestem w rzeczywistości, to z początku bardzo się wystraszycie dlatego, iż tak swobodnie obchodziliście się ze mną, a później będziecie ze mnie dumni”.
Innym razem Sławoczka powiedział: „Kiedy odnajdzie się w Ławrze księga z proroctwami o mnie, wtedy dowiecie się, kim jestem i wystraszycie się. Bardzo się wystraszycie”.
Dlaczego się wystraszymy? o ile po prostu logicznie rozumować, to wystraszymy się dlatego, iż znieważaliśmy i oczernialiśmy nie tylko dziecko, (jak robi to RCP MP do chwili obecnej), ale Archanioła, którego Bóg posłał do nas, aby nas uprzedzić o nadchodzących wydarzeniach i pomóc nam w uratowaniu się. Wystraszymy się dlatego, iż nie zobaczyliśmy w chłopczyku posłańca (Anioła) Bożego. Do tej pory uważa się go albo za świętego uzdrowiciela i proroka (a jest to właśnie swobodne jego traktowanie); albo znieważa się go i nie przyjmuje, a jest to jeszcze bardziej straszne i mówi do jakich głębi bezprawia i grzechu upadliśmy, iż nie mogliśmy zobaczyć Bożego chłopczyka. Co byśmy dzisiaj zrobili z Chrystusem, gdyby do nas przyszedł? Nie straszno nam?
A dlaczego będziemy dumni? Dumni za to, iż właśnie do Rosji Bóg posłał Swego Wybrańca. Niemcy będą radować się, iż on tam przeżył połowę swojego życia.
Co przeszkadza ludziom zobaczyć w chłopczyku Anioła Bożego? Grzeszność i uszkodzenie umysłu.
W 2013 roku 17 marca minęło 20 lat od dnia śmierci chłopczyka Wiaczesława. W tym dniu przy jego mogile zebrało się mnóstwo ludzi i czytano mu Akatyst. W tym nowym Akatyście z 2013 roku był nie tylko akatyst, modlitwa tropar i krótki opis życia chłopczyka Wiaczesława, ale jeszcze modlitwa do Archanioła Uriela. Znamy 7 Archaniołów. Do każdego jest modlitwa, czytana w określony dzień. Archaniołowi Urielowi, na przykład, poświęcony jest czwartek. Kto i dlaczego umieścił tę modlitwę w Akatyście do Chłopczyka Wiaczesława, nie wiadomo.
Kiedy Sławik mówił o księdze o nim, którą odnajdą w Ławrze, to jeszcze dodał, iż „podniesie się wielki szum i będzie tyle rozmów o nim, iż drgną choćby mnisi od tego, iż wyszły te sprawy”.
Powiedział też, iż w tym czasie będzie o nim film, który wszyscy obejrzą –- cały kraj go obejrzy. I ludzie zaczną kłócić się i wielu drgnie, ponieważ ludzie nie chcą tych nieszczęść i katastrof, które zbliżają się do naszej planety. Mamie swojej powiedział: „Mamusiu, ludzie film obejrzą, potem zrobi im się smutno – pochodzą tacy zamyśleni i … zło przezwycięży”.
***
Nad mogiłką syna na cmentarzu rodzice sporządzili mauzoleum – kapliczkę (ros. – мавзолей
W chwili obecnej nad mogiłą chłopczyka Wiaczesława na cmentarzu w Czebarkulu zbudowana jest swego rodzaju kapliczka, wypełniona ikonami, w tym samego Sławika. Przyjeżdżają tu pielgrzymi z całej Rosji i choćby zza granicy, odmawiają modlitwy i śpiewają ułożone na jego cześć przez prawosławnych kapłanów akatysty. Uważa się, iż występują tam cudowne uzdrowienia. Jako uzdrawiające uważa się kamyczki, ziemia i śnieg z mogiły Sławika. „Kamyczki” – to kawałeczki białego marmuru, które ojciec Sławika stale przywozi z kamieniołomu koło wioski Koegla (również tam wykonano z marmuru pomnik na jego mogiłę). Pielgrzymi zabierają te marmurowe kamyczki, niekiedy po prostu noszą je ze sobą, a niekiedy zalewają wodą i piją tę wodę.
Na mogile Sławika jest ciągle czarna, jakby świeżo skopana ziemia. Rodzice musza ciągle ją dosypywać; pielgrzymi zabierają ją garstkami do leczenia.
– Ludzi na mogiłce mego syna jest zawsze dużo – mówi mama jego, pani Walentyna. Tę ziemie ludzie umieszczają we wodzie, robi się jakby kaszka, którą przykładają do chorych miejsc lub wykorzystują ją jako maść leczniczą. Potem przejeżdżają, dziękują. choćby okruchy marmurowe i kamyczki z mogiłki mego świętego chłopczyka mają silny efekt leczniczy. Zalewają ją wodą, a potem piją.
Mogiła chłopczyka upiększona ikonami i kwiatami
Wydaje się, iż wszystko, czego dotykał Sławik, zachowuje w sobie cząstkę jego uzdrawiającej mocy. Dzisiaj w mieszkaniu rodziców Sławika jest zachowane jego maleńkie dziecięce krzesełko. Matka chciała je wyrzucić, ale pewna wierząca kobieta przekonała ją, aby tego nie robiła. I nie na próżno. Mówi pani Walentyna: – Często do mnie przyjeżdżają rodzice maleńkich śmiertelnie chorych dzieci. Maleństwa te nie mogą same przyjechać, ponieważ tak są słabe. Ich zrozpaczeni rodzice przywożą zdjęcia dzieci z nadzieją pomocy. Zdjęcia dzieci ustawia się na krzesełku Sławika i dzieciom w odległości staje się lżej, następuje uzdrowienie. Wyleczonych dzieci jest już tak dużo, iż mama Sławika nie pamięta ich imion i historii.
Jeszcze za życia Sławikowi darowano wiele ikon. Przywożono je z różnych państw, ze starych klasztorów. choćby po śmierci w jego domu pojawiają się nowe ikony. Część z nich matka umieściła przy mogiłce syna. Opowiada matka Sławika: ”Dwa miesiące temu zakonnik podarował mi ikonę z wizerunkiem Cara Mikołaja II. Zaniosłam ją na mogiłkę syna, niedługo ludzie zauważyli, iż zaczęła ona „mirotoczyć” (zaczął ściekać po niej olej święty – od A.L.).
Srebrna ikonka, którą pielgrzymi przynieśli na grób Sławika, sama się ozłociła.
„Jestem przekonana, iż dusza Sławika słyszy głos każdego, kto go prosi o pomoc – mówi mama. I każdemu pomoże”.
Sławik bardzo kochał swoją mamę. – „Bóg dał mi wszystko dla ludzi. I nic – dla mnie”,- mówił mamie.
Na pół roku przed śmiercią przepowiedział swoje odejście. – „Do tej pory nie wiem, od czego umarł mój syn,- mówi Walentyna Afanasjewna. Żaden lekarz nie mógł zdiagnozować straszną chorobę, która zabrała Sławoczkę. Pewnego razu tylko pani doktor powiedziała: „Takie wrażenie, jakby z chłopczyka wyssano całą krew. Nie wiemy, jaką diagnozę mu postawić”. Umierając na oddziale hematologii, Sławik do ostatniej minuty pomagał innym. Z całego szpitala szli do niego ludzie. A on, już w zamroczeniu, ratował ich od śmierci. Ale siebie wyleczyć nie mógł”.
W Internecie rosyjskim przytoczone są wypowiedzi na temat przelotu i wybuchu meteorytu nad Czelabińskiem (15.2.2013r.). Jak ocenili uczeni, wybuchający nad miastem meteoryt miał moc 200 bomb atomowych, takich, jakie zrzucono na Hiroszimę. Wiemy, jakie były skutki tamtych wybuchów. Wybuch tego meteorytu powinien zniszczyć wszystko, co żywe oraz roślinność w promieniu setek kilometrów. Do dzisiaj jednak nikt nie umie wytłumaczyć, dlaczego w tym wypadku nie zginęła ani jedna osoba, zostało rannych tylko 1000 osób odłamkami szła z okien po powietrznej fali uderzeniowej. To niepojęte i niewytłumaczalne. Niektórzy przypisują to wstawiennictwu małego Sławika, który pomaga i po śmierci. Wybuch meteorytu Sławik przepowiedział za życia (na 20 lat wcześniej).
W audycji „Sprawa X – śledztwo trwa”, którą emitowano w marcu 2013 r. w programie „Rossija 1”, świadek – dziennikarz zapewniał, ze podczas czytania akatystu na mogiłce chłopczyka Wiaczesława, powietrze przybrało różowe barwy, chociaż wcześniej było ono zielonkawe – według przezroczystego plastiku, którym jest przykryta mogiłka.
Informacja dla tych, którzy zamierzają pojechać do Czebarkula, by prosić o pomoc Sławika.
W książkach jest podany adres jego matki:
456444, Челябинская область, г.Чебаркуль, 4, а/я 792
Крашенинниковой Валентине Афанасьевне
(из книги “Посланный Богом”)
Tylko iż Walentyna Afanasjewna nie mieszka już w Czebarkulu, niekiedy odwiedza swoje mieszkanie w miasteczku wojskowym. Przeniosła się wraz z trzema innymi rodzinami na wieś. Przygotowuje się do opisanych wydarzeń, zaopatruję się w niezbędne rzeczy. Osobie, która tę informację podaje, powiedziała: „Obowiązkowo przystępować do Spowiedzi i Komunii Świętej!”
Okolice miasta Czelabińsk (nieco niżej leży miasto Czebarkul)
Oto czarno białe zdjęcie chłopczyka Wiaczesława, które, jak twierdzą niektórzy ludzie, czasem przybiera różowawy odcień.
Kończąc dodatkowe informacje o chłopczyku Wiaczesławie proszę o nadsyłanie świadectw o pomocy, uzyskanej od Sławika. W chwili obecnej otrzymałem ustne świadectwo od matki z okolic Pelplina, która potwierdza wstawiennictwo Sławika wobec chorego na epilepsję jej syna. Gdy będę miał świadectwo na piśmie – podzielę się nim, wysyłając informację do <Wolnej Polski>.
Do dnia dzisiejszego nie otrzymałem informacji o wypowiedzi Matki Bożej podczas Objawień w Fatimie, kiedy zapowiedziała, iż pośle Rosji chłopczyka, który pojawi się w środku Rosji i opowie wszystkim, iż kara nałożona na Rosję przez Boga się skończyła… Szukam bezskutecznie potwierdzenia tych słów w polskich źródłach informacji.
Chłopczyk Wiaczesław w sierpniu 2009 roku został kanonizowany przez Grecką Cerkiew Prawosławną. Został dołączony do grona świętych jako świątobliwy otrok (chłopczyk) Wiaczesław. Świątobliwi Starcy i zakonnicy na Świętej Górze Athos modlą się do Świętego chłopczyka.
A w swojej ojczyźnie przez cały czas to dziecko – prorok nie jest uznane.
Kto by chciał otrzymać pierwszą część opowiadania o chłopcu – proroku, może do mnie napisać na adres: andrzejleszczynski1@wp.pl , a na pewno wyślę.
Źródło:
Блог Валерия Валея:
http://valerii-valei.livejournal.com/4836.html
http://valerii-valei.livejournal.com/5030.html
http://valerii-valei.livejournal.com/5679.html
Tłumaczył Andrzej Leszczyński
24.02.2015 r.
DO POMOCY CHORYM I CIERPIĄCYM
Rady chłopczyka Wiaczesława dotyczące zbioru, gromadzenia ziół i leczenia
Sławik mówił, iż podczas leczenia wszystkich chorób należy koniecznie pić codziennie świętą wodę, pobraną w Święto Objawienia Pańskiego (ros. – святую Богоявленскую воду, według kalendarza juliańskiego – 19 stycznia – od tłum.) na czczo – po łyżeczce od herbaty i świętym olejem na noc robić krzyżyk na piersi, w miejscu, gdzie znajduje się serce. Ale przed tym należy wpierw odmówić modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo” oraz złożyć ziemski ukłon (do ziemi). Wszystko to należy robić w ciągu 40 dni, wtedy leczenie będzie szybsze i lepsze. Sławoczka powiedział, jakie zioła powinny być w każdym domu. Obowiązkowo należy zrobić zapas następujących ziół: dziurawiec, mięta, jarzębina, igliwie sosnowe, jaskółcze ziele, nagietek, dzika róża, serdecznik, podróżnik, melisa, liście porzeczki czarnej, rumianek, tymianek, babka, podbiał pospolity.
Zioła do leczenia należy zbierać samemu lub przez kogoś bliskiego, kochającego nas i podczas zbierania ziół należy obowiązkowo się modlić (odmawiać modlitwy, jakie znamy).
Zioła należy zbierać w czystych miejscach. Nie wolno zbierać ziół obok zbiorników wodnych, należy je zbierać w dość dużej odległości od tych zbiorników. Matka Sławika mówi, iż zapomniała, ile metrów powinna wynosić ta odległość. Wydaje się jej, iż mówił o co najmniej 20 m. Nie zbiera się ziół nad brzegami jezior i rzek.
Najlepiej zioła zbierać podczas ich kwitnienia. Zebrane zioła nie myć i nie zbierać ziół po deszczu. Na tym samym miejscu co roku nie można zbierać ziół. Powinno się odczekać co najmniej kilka lat. o ile ścięło się krzak, to dopiero po kilku latach znów będzie można z niego ściąć. Sławik mówił, iż inaczej uzyskuje się po prostu trujące zioło i ono nie leczy. Zalecał nie suszyć ziół, tylko wyciskać z nich sok, ponieważ większość pożytecznych substancji, do 80 % podczas suszenia się traci. Mówił, iż sok jaskółczego ziela bardzo dobrze leczy raka – dowolny rodzaj raka. Ale o ile jaskółcze ziele się wysuszy, to podczas suszenia traci się prawie wszystkie jego własności. Dlatego jaskółcze ziele należy przyrządzać w postaci soku. Sławik zalecał robić to tak: wpierw sam człowiek przez maszynkę do mięsa powinien przekręcić zioła i następnie też sam, powinien przez gazę wycisnąć sok (żeby nie ktoś, tylko właśnie sam), wlać do szklanego ciemnego naczynia, zamknąć i wstawić do lodówki. I to wszystko. Soku niczym się nie rozcieńcza. W lodówce może on stać 2-3 lata. jeżeli i pojawi się na nim potem jakaś pleśń, to łatwo ona się zbiera i gdy sok nie jest gesty, ciągnący się – to znaczy, iż jest dobry. Jak wspomniano – sokiem się leczy, niczym go nie rozcieńczając. Należy pamiętać o tym, iż sok jaskółczego ziela jest trujący i zażywać go trzeba w ściśle ustalonych małych proporcjach – zgodnie z recepturą!!!
Nie zalecał zalewać ziół wódką ani spirytusem. o ile zalewa się zioła wódką – to tam już prawie nie ma żadnych korzystnych własności. Zioła powinno się macerować we wodzie lub zaparzać, a najlepiej wyciskać z nich sok. Na przykład, podbiał pospolity, jego sok również przez długi okres można przechowywać w lodówce. We wszystkich recepturach, wg słów Sławika, najlepiej wykorzystywać wodę nie z wodociągu, ale ze źródła lub dobrej studni. Kiedy trzeba wykorzystać sok z zioła, to rozprowadza się go w potrzebnej proporcji gorącą wodą i pije. A dlaczego gorącą wodą – aby się człowiek nie przeziębił.
Rozcieńczać soki z ziół należy tylko wodą, to zapewnia zachowanie ich leczniczych własności.
NIEKTÓRE ZACHOWANE RADY CHŁOPCZYKA WIACZESŁAWA, DOTYCZĄCE LECZENIA CHORÓB ZIOŁAMI
(przekazane przez jego matkę)
PRZY KAŻDYM RODZAJU RAKA: SOK z JASKÓŁCZEGO ZIELA
(glistnika, ros. – чистотела)!!!
Podczas suszenia ziele traci prawie wszystkie swoje adekwatności lecznicze, dlatego należy robić sok. W czasie kwitnienia ścięte zioło (nie myć!) przepuścić przez maszynkę do mięsa (wyciskarkę soku, lub sokowirówkę – od A.L.) i wycisnąć sok przez gazę. Przechowywać w lodówce. o ile później na powierzchni pojawi się pleśń, można ją ostrożnie usunąć i sok używać nadal. Zażywać po 5 – 7 kropli na łyżkę wody na noc, w ciągu 10 dni, następnie przerwać zażywanie na 10 dni. Powtórzyć 3 razy, następnie 30 dni przerwa.
Jaskółcze ziele – to zioło trujące, niekiedy może boleć głowa i trochę pogorszyć się wzrok, ale są to zjawiska przejściowe, wzrok powróci do pełnej sprawności i bóle głowy znikną. W razie konieczności podaną procedurę powtórzyć. (Zamiast chemioterapii przy złych wynikach powtórzyć do 3 razy).
Są dwa warianty leczenia jaskółczym zielem: albo przyrządza się sok, albo też od wiosny do późnej jesieni (do śniegów) zjada się niewielki listek jaskółczego ziela dziennie.
Sok z jaskółczego ziela należy wyciskać w czasie jego kwitnienia, ponieważ najsilniejsze działanie lecznicze ma kwitnące ziele. Kiedy jest rak skóry – to chorą skórę smaruje się po prostu sokiem z jaskółczego ziela. Kąpieli w wannie z dodatkiem soku jaskółczego ziela nie należy robić (ewentualnie w wodzie zimnej lub lekko ciepłej) – inaczej człowiek po prostu się otruje.
Uwaga od A.L.: rosyjska nazwę jaskółczego ziela – „чистотел” można przetłumaczyć jako „czyste ciało”, czy „czyści ciało”. I rzeczywiście jego sok i przykładane liście skutecznie usuwają wszelkiego rodzaju skazy, szpecące skórę: kurzajki, brodawki, narośla, parchy…
PRZY BIAŁACZCE:
– Poziomka (cała roślina) – bez ograniczeń. Sławoczka mówił, iż bardzo korzystne dla zdrowia jest jedzenie leśnych poziomek: i jagody i liście oraz całą roślinę;
– Nasiona lnu – jeść po 1 łyżce stołowej 3-4 razy dziennie;
– Czarna jagoda i płucnik (miodunka plamista) – bez ograniczeń;
Można spożywać: sałatka warzywna z burakami, różne sałatki warzywne, owoce, wszystkie świeże jagody, suche grzyby, wszelkie konfitury, napoje witaminowe, nasiona dyni, wino Kagor – po 1 naparstku 3 razy dziennie, do wody wkładać srebro lub złoto, wino Kagor dzieciom – po 1 naparstku 2 razy na tydzień, można do herbaty.
Trzeba spożywać: pomidory solone (dziennie 1 sztuka), latem spożywać dużo dojrzałych pomidorów, nasiona dyni. Na Uralu bananów jeść w ogóle nie można, do jedzenia trzeba używać dużo dojrzałych pomidorów.
Nie wolno spożywać: grzyby konserwowe, słone ogórki, orzechy (wszystkie).
PRZY BIAŁACZCE KRWI:
Kąpiele w wannie, dodając 1 kg zwykłej grubej soli kuchennej na wannę. Rano zjadać 2 kawałeczki chleba z pastą (przecierem) i ciepłym mlekiem. Przecier czekoladowy robi się z 6 sztuk dużych zielonych jabłek (nie importowanych), 500 g prawdziwej czekolady, 500 g wewnętrznego tłuszczu (sadła?), 200g prawdziwego domowego masła śmietankowego. Tłuszcz – niedźwiedzi, z borsuka lub wewnętrzny barani. Tłuszcz roztopić do jasnej barwy prawie do wrzenia, dodać do niego pocięte jabłka, następnie mieszaninę tę zmieszać z roztopionym masłem śmietankowym i czekoladą. Ciepłą masę wzbić, dodać cukru do smaku. Wzbitą pastę czekoladową rozłożyć w niewielkie szklane pojemniczki i wstawić do lodówki. (Przed jedzeniem obowiązkowo odmówić modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo”). Robić kanapki z bułeczką i pastą, popijając gorącą herbatą lub ciepłym mlekiem.
PRZY BIAŁACZCE, ANEMII:
200 g huby brzozowej przepuścić przez maszynkę do mięsa, dodać 100g krwawnika, 100g dzikiej róży i 5g piołunu. Mieszankę zalać na 2 godziny trzema litrami zimnej przegotowanej wody. Następnie postawić na ogień i gotować przez 2 godziny. Zdjąć z ognia, otulić czymś ciepłym i postawić na jedną dobę, następnie przecedzić, dodać do wywaru 200g aloesu, 250g koniaku, 500g miodu. Wszystko wymieszać i pozwolić, aby stało 4 godziny.
Przyjmować: przez pierwsze 6 dni – po 3 razy dziennie po 1 łyżeczce od herbaty na 2 godziny przed jedzeniem. Następnie 3 razy dziennie po 1 deserowej łyżce na 2 godziny przed jedzeniem. Czas leczenia: 3 tygodnie, 1 tydzień przerwy. Następnie przez 3 tygodnie przyjmować, 1 tydzień przerwy, znów3 tygodnie przyjmować, leczenie – maksimum 3 miesiące.
PRZY RAKU PRZEWODU POKARMOWEGO, ŻOŁĄDKA:
Sok czosnku na czczo zażywać przez pierwsze 5 dni – 10 kropli, następne 5 dni – 20 kropli i następnie z każdym dniem stopniowo dodawać po 1 kropli soku, doprowadzając porcję do 1,5 – 2 łyżeczek od herbaty, następnie – do 1 łyżki stołowej. Zapijać 1/2 szklanki wywaru (soku) babki. Po 30 minutach – 1 łyżka stołowa miodu. Po 3 miesiącach od początku leczenia zmniejszyć objętość, dochodząc do wyjściowej ilości kropel. Następnie przerwać zażywanie, ale sok babki w ciągu 1 roku pić po 1 łyżce stołowej 4 razy dziennie.
PRZY RAKU ŻOŁĄDKA:
Na ½ l koniaku – dwie łyżki stołowe soku z aloesu (liście aloesu trzyma się przez 10-12 dni w lodówce, a następnie wyciska sok). Oddzielnie trzeba przygotować napar z liści pelargonii (roślina pokojowa). Wziąć 3 listki, polać 3 łyżkami wrzątku, przykryć i postawić na 8 godzin na łaźnię wodną, następnie przecedzić i wlać koniak, zmieszany z aloesem, następnie dodać 3 krople 5% nalewki jodyny. Zażywać na czczo rano i wieczorem po 1 łyżce stołowej. Mogą pojawić się bóle, choćby krwawe wydzieliny, ale one gwałtownie znikną. Receptę te pokazała Sławikowi pewna kobieta, którą Sławik zaakceptował i powiedział, iż recepta jest bardzo dobra, pomoże wyleczyć się jej i wielu innym ludziom.
PRZY RAKU PŁUC, ŻOŁĄDKA I WĄTROBY:
Chmiel – jedna stołowa łyżka na szklankę wrzątku, odparowywać na małym ogniu do 1/3, przecedzić i pić po 2-3 łyżeczki od herbaty 3 razy dziennie przed jedzeniem. W niektórych przypadkach kwiatki (szyszki) zalewa się szklanką zimnej wody, doprowadza do wrzenia i gotuje przez 1-2 minuty, następnie pozostawia do naciągnięcia na 2 godziny. Zażywa się po ½ szklanki 3 razy dziennie przed jedzeniem.
Kwiaty ziemniaka: suszy się w cieniu. 1 łyżkę stołową zalewa się 2-ma szklankami wrzątku i wstawia do naciągnięcia do piekarnika lub wlewa do termosu na 3 godziny. Pije się po pół szklanki 3 razy dziennie na 30 minut przed jedzeniem. Czas leczenia – 21 dni. W razie konieczności można powtórzyć.
Popiół z pokrzywy z solą pomaga przy wrzodach, po ugryzieniach przez psy, przy wrzodach rakowatych i guzach nowotworowych. Sławoczka w ogóle o pokrzywie mówił bardzo dużo, ale ja, niestety, nie wszystko już pamiętam. Pokrzywę zalecał on często, szczególnie przy anemii, dla wzmacniania i leczenia włosów i od wielu innych rzeczy. Sama bardzo często zaparzałam Sławikowi herbatę i on ją pił. A na wiosnę, kiedy pokrzywa jest młoda i soczysta, ja po prostu ją kroiłam i wrzucałam do zupy, karmiąc nią całą rodzinę. Tak iż pokrzywę jedliśmy i Sławik ją jadł.
Od guzów w żołądku i wątrobie:
Skrzyp polny. Nalewka na winie z winogron. – 50 g skrzypu na 1 l wina
Od raka żołądka i przewodu pokarmowego, przy raku gruczołu krokowego:
Sok z jaskółczego ziela po połowie rozcieńcza się wodą i pije po 1 łyżeczce od herbaty 3-4 razy dziennie.
ODWAR OD RAKA:
1. Ziele jaskółcze (glistnik) – pół łyżeczki od herbaty, korzeń rdestu – 1 łyżka stołowa, krwiściąg lekarski – pół łyżeczki od herbaty. Wszystkie zioła zalać 1 litrem wrzątku na noc. Pić w ciągu dnia od samego rana.
2. Korzeń tataraku – 10g, kwiatostan łopianu – 25 g, korzeń łopianu – 35 g, ostrożeń – 50g, pączki topoli – 5 g. Wszystko rozdrobnić, wlać 1 l wrzątku. Pić zimny po 1 szklance 3-4 razy dziennie.
OD RAKA PŁUC, KRTANI, TARCZYCY:
Rzepień. Wykorzystuje się wszystkie części rośliny, przed stosowaniem nie myć, obfite picie, co najmniej 3 szklanki). Nasiona spalać i oddychać dymem, można „palić” jak papieros, w niewielkich dawkach. Dym wdychać i część dymu przełykać.
PREPARAT NA POWSTRZYMANIE WZROSTU GUZA I PRZERZUTÓW:
Kawałki huby brzozowej zalewa się wodą przegotowaną na 4-5 godzin, następnie przepuszcza się przez maszynkę do mięsa. Wodę po zamaczaniu huby podgrzewa się do 50 st. C, wkłada rozdrobnioną hubę w wyliczeniu 1:5, tj. na 1 szklankę huby – 5 szklanek wody. Zostawia się do macerowania przez 2 doby i następnie przecedza przez 3 warstwy gazy. Otrzymany płyn rozcieńcza się wodą przegotowaną do początkowej objętości i zażywa co najmniej 3 szklanki na dobę w drobnych porcjach w ciągu dnia. o ile guz jest na dole, można robić lewatywy. Pije się przez 3-5 miesięcy z krótkimi przerwami na 10 dni (20 dni się pije, 10 dni przerwa itd.).
OD ROBAKÓW:
Ze słów matki: Do Sławika zgłosiła się matka 13-letniej dziewczynki, która nieustannie odczuwała niedomaganie, słabość, zaczęła się źle uczyć. Sławik poradził pić dziegieć lekarski z mlekiem. Po tym, jak to zrobiono, dziecko wyleczyło się z glist, których nie mogli wykryć lekarze i analizy. Samej recepty dokładnie już nie pamiętam, ale niedawno miałam wizytę pewnego kapłana, który powiedział, iż lekarski dziegieć pije się codziennie – rano i wieczorem po 2-3 krople na pół filiżanki ciepłego mleka, a potem jeszcze zapija się mlekiem. Pije się go w ciągu 1-2 tygodni, a następnie robi się przerwę. Ten „batiuszka” okresowo sam go pije i zapewnia, iż to bardzo dobrze oczyszcza organizm od wszelkiego paskudztwa. Ale dziegieć należy pić ostrożnie i dawki nie przekraczać, ponieważ oddziałuje on na nerki.
Ps. Buteleczkę brzozowego dziegciu 40 ml, można nabyć w aptece w cenie 100-150 rubli.
Sławoczka mówił o takich ziołach, które wypędzają z organizmu człowieka robaki (tj. glisty i inne pasożyty) – są to: piołun, ziele jaskółcze, wrotycz, oset). O oście powiedział ,że bardzo dobrze pomagają na robaki jego kwiaty. Tak samo skuteczne są na pasożyty kwiaty wrotyczu. Sławoczka choćby mówił, iż bardzo dobrze jest wrzucić do zupy gałązkę kwiatu wrotyczu – „to jest bardzo pożyteczne dla dzieci, nie będą mieć glist”. Na przykład, kiedy gotuje się rosół, to można do niego wrzucić gałązkę kwiatów wrotyczu. Sławik mówił, iż takie zioła, jak piołun i wrotycz, w tej chwili są wręcz niezbędne, ponieważ wypędzają z organizmu wszelkie pasożyty. Mówił, iż pasożytów u ludzi będzie bardo dużo: w wątrobie, jelitach, a choćby w śledzionie. I właśnie one, według jego słów, będą wywoływać u ludzi różne guzy. Ale najważniejszym przy usuwaniu robaków – jest modlitwa, ponieważ w tej chwili pojawiły się dziwne robaki i również dziwne inne pasożyty – i bez modlitwy one nie wychodzą.
PRZY ŚWIERZBIE I LISZAJACH:
Przy świerzbie i różnych liszajach Sławik radził zaparzyć następujące zioła: jaskółcze ziele, mniszek lekarski, nagietek, rokitnik (całą roślinę – liście i owoce), rumianek i dodać jeszcze do tego napar z piwonii. Następnie do otrzymanego wywaru dodać trochę siarki i dziegciu; wszystko to wymieszać w roztworze mydlanym lub na szamponie. Uzyskanym roztworem można po prostu smarować wszystkie chore i zaatakowane miejsca. Niestety, nie pamiętam dokładnych proporcji komponentów, ale receptę (składniki) zapamiętałam.
PRZY ZAPALNYCH CHOROBACH KOBIECYCH:
Liście młodego 3-letniego aloesu używać do jedzenia 2-3 razy dziennie w ciągu miesiąca w takich ilościach, ile się da zjeść (roślina jest bardzo gorzka). O chorobach kobiecych Sławik powiedział, iż „każda kobieta powinna mieć doniczkę z aloesem i aloes trzeba jeść” (tj. odrywać kawałek liścia o długości 2-3 cm i jeść. Sławik mówił, iż „wieczorem trzeba zjeść kawałeczek aloesu i położyć się spać, z rano wziąć zielone jabłko, obrać i obierki te zalać w imbryczku wrzątkiem i pić”. Sławoczka mówił, iż w ten sposób usuwa się stan zapalny i dosłownie po miesiącu po tym prostym leczeniu kobiety przychodziły do niego i dziękowały. Bardzo dużo kobiet wyleczyło się według tej recepty Sławika!. Przychodziły z podziękowaniem i już na progu zdumione i mówiły: „No, niepojęte to! Jakiś aloes usunął takie moje bóle i wyleczył!” Sławik bardzo często dawał ludziom najprostsze recepty – i ludzie zdrowieli.
Na włosy: sok z aloesu wcierać w korzonki włosów i na całej ich długości.
PRZY BEZPŁODNOŚCI:
Wczesną wiosną, kiedy u młodego łopianu wyrosną dwa liście, a trzeci tylko się pojawi, należy wykopać kilka takich roślin z korzeniami, liście starannie ściąć i od razu przekręcić przez maszynkę do mięsa (liści nie myć, ponieważ zepsuje się sok). Sok wycisnąć przez gazę i wstawić do lodówki. Sok należy pić na noc po 1 łyżce stołowej na 1 łyżkę stołową gorącej przegotowanej wody. Recepta ta pomaga również przy bronchicie i kaszlu.
Korzenie łopianu oczyścić, pociąć, podsuszyć, następnie lekko podsmażyć na samej patelni bez tłuszczu, zmielić i zaparzać rano i odstawiać do naciągnięcia. Pić gorące, jak kawę, można z mlekiem i cukrem, przez całą zimę (śledzić ciśnienie, modlić się).
O łopianie Sławik mówił, ze jest on bardzo leczniczy i często go zalecał. Nie znam adekwatności łopianu, ale o ile u kogoś boli brzuch (bóle w żołądku, wszelkie kolki itp.) lub jest silne przeziębienie, to on zawsze radził zmieszać ziele poziomki z łopianem i przyłożyć na brzuch na noc. I bóle u ludzi mijały. Według słów Sławika, łopian bardzo pomaga kobietom, które nie mogą urodzić z powodu tworzących się w nich różnych guzów, narośli, cyst itp. Bezpłodnym kobietom proponował on jeszcze pić herbatę z liści poziomki, sok z podbiału pospolitego, babki i mniszka lekarskiego. I co najważniejsze według niego – „Trzeba się modlić i prosić, kto jakie dziecko chce od Boga: chłopczyka czy dziewczynkę”. Dzięki radom Sławika tylko w naszym domu dla oficerów urodziło się 15 niemowląt. Nie wiem dlaczego, ale wielu z nich nadano imię Zofia (ros. Coфия – od tłum.)
OD GRUŹLICY, ZAPALENIA PŁUC, BRONCHITU, GOŚCIEC SERCOWY:
Kopytnik pospolity (korzenie). 1 łyżeczkę od herbaty rozdrobnionych korzeni zalać wrzątkiem, odczekać do naciągnięcia, ochłodzić, przecedzić. Zażywać po 1 łyżce stołowej 4 razy dziennie w ciągu 1 miesiąca. Po miesięcznej przerwie można powtórzyć.
PRZY BARDZO SILNYM PRZEZIĘBIENIU:
Przy wysokiej temperaturze, założonym nosie, kiedy wszystkie inne środki nie pomagają, Sławik radził: 10 średnich kropli jodyny na gorącą wodę w wannie. Po kilku minutach, kiedy będzie czuć w powietrzu zapach jodyny, trzeba się położyć na brzuchu we wannie i zatkawszy nos, zanurzyć twarz na tak długi czas, jak tylko się da wytrzymać. Zanurzać twarz we wannie trzeba 3 razy. Następnie po dobrym rozgrzaniu się, zakończyć kąpiel. Zapytałam Sławika: „A dlaczego 10 kropli jodyny?” Sławik odpowiedział: „Gdy mniej – to nie pomoże, a więcej niż 10 kropli – to wywołuje raka”. Z kąpieli takiej można korzystać wtedy, gdy nie pomagają inne środki. Sławik mówił: „Tak bywa, gdy podchwycili promieniowanie” (radiację). Kąpiel taką można powtórzyć dopiero po 3-5 latach.
PRZY BRONCHICIE:
Przyrządzić sok z ziela podbiału pospolitego. Przechowywać go w szklanym naczyniu w lodówce. Zażywać po 1 łyżeczce od herbaty na 1 łyżkę stołową wody. Ziela nie myć, aby sok się nie zakisił. Oficer, który zwrócił się do Sławika o pomoc, pozbył się choćby bronchitu palacza.
Przy zapaleniu zatoki szczękowej:
1. Sok świeżej poziomki rozprowadzić z woda w stosunku 1:1 i zakraplać do nosa 3-5 razy dziennie. Trzeba uzbroić się w cierpliwość, ponieważ „szczypie” dobrze.
2. Olejek różany zakraplać do nosa 3 razy dziennie
We wszystkich receptach wykorzystywać nie wodę z kranu, a surową ze źródła lub dobrej studni.
ŁUSZCZYCA: LIŚCIE MŁODEGO TYTONIU
1. Wysiewa się tytoń zwykłego gatunku i kiedy pojawi się dużo młodych liści, to ścina się je wraz z łodygami i używa jak sałatę.
2. Zebrać młodych liści tytoniu wraz z łodygami, ułożyć je porcjami w pakiety i umieścić w zamrażarce. Używać w ciągu roku, dodając do sałatek lub nacierając ciało.
3. Dojrzałe liście tytoniu uprzednio rozgnieść, aby wystąpił sok i nacierać porażone miejsca na skórze. Sławoczka mówił, iż „łuszczyce leczy tylko tytoń, żadne inne środki nie działają”. Pamiętam, przyszedł do niego pewien oficer – spadochroniarz i pokazał mu brzuch: był cały czerwony i bardzo swędział. Pamiętam dialog tego oficera ze Sławoczką. Sławik powiedział: „Proszę wziąć skrzynkę, posiać w niej tytoń i dopóki będzie młody, to go jedźcie. A kiedy będzie już duży, to rozgniećcie liść i tym liściem nacierajcie te miejsca, gdzie jest silne swędzenie. Pamiętam jeszcze jak zapytałam Sławika, czy jest coś jeszcze na łuszczycę. Odpowiedział: „Nie ma, oprócz tytoniu na łuszczycę nic nie pomaga”. A więc tytoń można jeść, można go zaparzać i pić, ale wtedy, gdy roślina jest młoda.
Przy bezsenności:
Sławik mówił, iż trzeba dobrze się pomodlić i przygotować kąpiel z igliwia i następujących ziół: melisy, mięty i tymianku (macierzanki). We wodzie leżeć 15-20 minut, potem wypić szklankę gorącej herbaty (melisa, mięta, tymianek). Zrobić to trzeba przed snem. A rozpocząć trzeba od świątyni, Spowiedzi i Komunii św., ponieważ jak powiedział Sławik stan ten może być charakteru duchowego.
OSTROGI NA NODZE:
Do Sławika się zgłaszały osoby w starszym wieku ze skargami na bóle w nogach, w szczególności z powodu ostróg. Radził pić nalewkę na spirytusie z kwiatów bzu. Kwiaty zbierać wczesną wiosną, pić po 3 krople nalewki z bzu na 1 łyżkę wody wieczorem i smarować całą podeszwę tamponem w waty, umoczonym w takim samym roztworze – 3 krople nalewki na 1 łyżkę wody. Jest to długie leczenie bez przerw, od wiosny do wiosny.
LECZENIE BRODAWEK:
Sławik śmiał się, kiedy mu opowiadano, jak nasze prawosławne kobiety leczą brodawki – przewiązują je nitką i zakopują do ziemi. Mówił im żartując: „Czy nie rozumiecie tego, iż jak potem ktoś będzie bawił się w tym miejscu i rozkopie ziemię – to brodawki napadną na niego? Ponieważ brodawki – to infekcja, one nie umierają w ziemi i ktoś może je do siebie przyciągnąć”. A brodawki Sławik radził leczyć octem – przypiekać je na ciele. Przecież brodawki – to narośla na ciele, mają one swoją nóżkę i swoją strukturę. Nóżkę tę trzeba przypiekać octem, wpierw brodawka od tego spęcznieje, a potem umiera i odpada. Jaskółczym zielem tez można przypiekać brodawki, ale jest to dłuższy proces i można to robić tylko wtedy, kiedy jaskółcze ziele kwitnie, ponieważ najsilniejsze – to kwitnące jaskółcze ziele.
O DZIECIĘCYM NIE TRZYMANIU MOCZU:
Kiedy przychodzili rodzice i pytali Sławika, co robić przy nie trzymaniu przez dzieci moczu, to Sławik odpowiadał, aby w żadnym przypadku nie prowadzili dzieci do „babek” (takich wiejskich znachorek – od tłum.), ponieważ dolegliwość ta sama w każdym przypadku minie.
O „LECZNICZEJ” GŁODÓWCE:
Jeśli chodzi o temat głodówki „leczniczej”, to nie pamiętam, aby Sławik pozytywnie wypowiadał się o głodzie. On nie mówił, iż „głód – to dobrze”. Odwrotnie, on mówił, aby „pościć rozumnie” i organizmu swego nie wycieńczać nierozumnym głodem. Pamiętam jeszcze, jak go zapytałam: „A przecież człowiek – to osoba twórcza?” A on mi odpowiedział: „Jedzcie.” I zaczął mi opowiadać, jaki na planecie będzie straszny głód. I dlatego on troszczył się o ludzi i mówił im, aby jedli, dopóki pozostało normalna, „niezaszóstkowana” żywność. I jeszcze mówił, aby ludzie robili zapasy lekarstw, ponieważ nastąpi czas, kiedy Niebo się opuści i u ludzi będzie bardzo mocno boleć głowa. w tej chwili u wielu ludzi obserwuje się takie zjawisko jak zwiększone zmęczenie – u ludzi po prostu nie ma sił. I Sławik powiedział, iż „takich ludzi będzie coraz więcej i więcej”. Dlatego o głodzie nic dobrego on nie mówił. I o wszelkich „dietach”, wymyślonych przez ludzi on również nic dobrego nie mówił. A kiedy przyniosłam mu bardzo gruby „Zielnik”, opracowany przez naszych uczonych, to go przejrzał i powiedział, iż „tam prawie nie ma nic, co pomogłoby życiu człowieka”.
O URYNOTERAPII:
Pamiętam, iż sama zapytałam Sławika o urynoterapii. A on odpowiedział: „Tego nie można, ponieważ to zatruwa człowieka”. I zamiast tej urynoterapii zaproponował inną receptę. Powiedział, iż „bardzo dobrze jest wziąć solonego śledzia, zjeść go wieczorem, a rano wyjąć z lodówki litrowy słoik jagód poziomki i w ciągu dnia jeść małymi porcjami tylko poziomki, bez popijania wodą. Po tym śledziu wieczorem, od rana następnego dnia nie pić i nic nie jeść oprócz poziomek. I według słów jego, będzie to samo, co ludzie nazywają urynoterapią.
O MIODZIE PSZCZELIM:
Sławik mówił, iż miód w czasach ostatnich będzie jak „kropielnica” dla ludzkiego organizmu – będzie on bardzo pomagał na krew. Kiedy będzie głód, to według słów Sławika, miód zastąpi lekarstwa i będzie bardzo korzystny dla krwi – dla ludzi będzie jak „kroplówka”.
JAK SIĘ UWOLNIĆ Z NAŁOGU PIJAŃSTWA:
(wykorzystajcie te radę, aby pomóc waszym najbliższym!)
[…] Pamiętam, co Sławik mówił nauczycielce o tych, co lubią pić wódkę. Powiedział, iż „u tych, kto pije wódkę, stopniowo zaczyna wysychać mózg, i on już się nie zregeneruje”. Według jego słów mózg tych ludzi wysycha, staje się mniejszy w wymiarach – nie taki, jak potrzeba – i człowiek się degraduje. Dlatego mówił, iż „wódki absolutnie nie można pić”.
O alkoholizmie mówił tak: „Alkoholizm – jest wtedy, gdy złe duchy przysysają się do człowieka w okolicy szyi. Złe duchy, jak czarny skrzep, (jak „czarny, ciągnący się kleks”), pokrywają szyję i zaczynają w ten sposób męczyć człowieka, aby upił się on aż do odoru, do stanu, kiedy zaczyna zionąć alkoholem”. Sławik mówił, iż „złe duchy specjalnie tak męczą człowieka, aby upił się on do stanu odoru, ponieważ tym śmierdzącym odorem (ros. – „перегаром” – od tłum.) one oddychają i delektują się. A kiedy człowiek już się upije, to dają mu spokój”.
Opowiadam to również dlatego, iż do Sławika na mogiłkę przyjeżdża bardzo dużo ludzi, będących w nałogu alkoholowym. Są to i oficerowie i zwykli prości robotnicy. Ludzi takich bywa u Sławy bardzo dużo. I ja im opowiadam, co Sławik radził robić. Mówię: „Kiedy chcecie wypić – to robota złych duchów. Weźcie olej święty, można troszkę jego wylać na dłoń i po prostu rozcierać nim całą szyję, (szczególnie z przodu – pod podbródkiem i na bokach szyi), żeby tych złych duchów nie dopuszczać, aby nie przysysały się one do szyi i aby można było spokojnie żyć i pracować”.
Jeszcze Sławik radził alkoholikom pić jak najwięcej zwykłej herbaty. Dużo – dużo herbaty. Herbata ta – według Sławika – działa jak kroplówka dla organizmu – przemywa ona wszystko. I z doświadczenia mogę powiedzieć, iż bardzo dużo ludzi po takim leczeniu – według zaleceń Sławika – przestało w ogóle pić. Znam ludzi, którzy pili po 15-20 lat i chorowali z tego powodu, a dzisiaj już nie piją. A później tym ludziom tak bardzo zechciało się wyzwolić od wpływu sił demonicznych, iż znów przychodzili na mogiłkę chłopczyka i prosili, aby pomógł on im rzucić również palenie! I prorok znów im pomógł. w tej chwili już nie palą od wielu lat, nie palą i nie piją!
A pewien młody człowiek opowiadał mi, iż jemu pomogły rzucić picie kamyczki z mogiłki Sławoczki. Opowiadał mi: „Włożyłem do ust kamyczek, pod język, chodzę z tym kamyczkiem i pić się nie chce!” Oto takie cuda zdarzają się z ludźmi po modlitwach Sławika.
Sławoczka przepowiedział mi wszystko, jak będę żyła. Również i to, iż umrę na tę samą chorobę, co i on. Jeszcze mi powiedział, iż będą u mnie bardzo boleć nogi, co i nastąpiło po śmierci Sławika: nogi prawie zupełnie odmówiły mi posłuszeństwa, przez kilka lat poruszałam się z laską. Nogi bolą mnie do tej pory. Pamiętam, kiedy Sławoczka mi o tym powiedział, to zapytałam go: „Sławoczka, a swojej mamusi pomożesz wyleczyć nogi?”. Na co on odpowiedział: „Nie, mamusiu”. Zapytałam go wtedy: „Dlaczego, Sławoczka?”. A on mi odpowiedział: „Ty, mamusiu, będziesz chorowała i za swoje grzechy i za grzechy innych, ponieważ to wszystko będzie przechodzić przez ciebie”. Oto i choruję i dziękuję Bogu za to, ponieważ rozumiem, iż to jest mój krzyż.”
I Sławoczka przepowiedział mi wszystko, co się ze mną stanie po życiu.
Sławoczka mówił wszystkim, iż szczególne teraz, przed końcem świata, powinni wszyscy wiele się modlić! Radził ludziom i prosił ich – jak najczęściej przystępować do Komunii św.! Spowiedź – „obowiązkowo”. Komunia św. – „jak tylko można, najczęściej”. Do mnie Sławoczka mówił, abym do Komunii św. przystępowała co tydzień. Z nim do Komunii św. przystępowałam co tydzień. Ale teraz już mi się nie udaje tak często przystępować do Komunii św. i staram się do niej przystąpić chociaż raz w miesiącu. Jeszcze Sławik mówił, aby ludzie modlili się jak najwięcej, żeby w domu tez się modlili. Mówił też, aby ludzie pościli „rozumnie”, on po prostu prosił ludzi, aby oni tak robili. I kiedy ludzie to wykonywali: chodzili do świątyni, a potem przychodzili po Komunii św., – on bardzo się cieszył. Wszystkim gratulował, wszystkim się kłaniał, on był rzeczywiście szczęśliwy, iż ludzie to wszystko wykonują, iż ludzie go słuchają i chodzą do świątyni. Prosił on wszystkich – „chodźcie do świątyni, chodźcie do Boga”. Sławoczka mówił, iż o ile ludzie nie będą teraz spowiadać się i przystępować do Komunii św., to „zaczną masowo głupieć i iż bez Komunii św. nikt nie przeżyje”.
***
Na zakończenie tego bardzo obszernego tematu, który można by kontynuować i kontynuować, chcę powiedzieć to, co najważniejsze. Sławik zawsze w pierwszej kolejności przypominał ludziom o tym, iż powinni oni się dużo modlić, powinni chodzić do świątyni, spowiadać się, przystępować do Komunii św. i rozumnie pościć.
Ponieważ wszystkie problemy ludzi, według słów jego, są od tego, iż ludzie żyją bez Boga; iż bardzo dużo grzechów zebrało się zarówno u nich jak i w ich rodzie. A bez Boga wyleczyć ich choroby i rozwiązać wszystkie problemy jest niemożliwe.
O tym Sławoczka mówił wszystkim: „Idźcie do świątyni, idźcie do Boga, bez Kościoła w ogóle nikt nie przeżyje i nie uratuje się” – to są stałe jego słowa do wszystkich, kto się do niego zwracał. Pamiętam, jak powiedział, iż „jeżeli z Bogiem, to byle dzika róża z raka wyleczy!”
Jeżeli mówić o receptach Sławika, to on mi w ogóle powiedział, iż „wszystkie choroby można wyleczyć i leczą się one zupełnie prostymi środkami”, tj. wszystko się leczy i wszystko można wyleczyć, a leczenie to jest bardzo proste i wszystkim dostępne.
A o pomocy Sławika chciałabym jeszcze to powiedzieć. Nie uwierzyłabym, iż tylu ludzi uzdrawia się, gdyby sam Sława nie powiedział, iż „on potem wszystkim pomoże, kto będzie go o to prosić”.
Nie osądzam tych, którzy nie wierzą lub mało wierzą w pomoc Sławika, bo w to rzeczywiście jest trudno uwierzyć. I gdyby on sam mi o tym nie powiedział, to też miałabym wątpliwości. Ale on powiedział: „Ja wszystkim pomogę”.
I dzisiaj chyba nie ma w całej Rosji miasta, gdzie by o nim nie wiedzieli i gdzie by on nie pomógł. Dlatego wszystkim tym, którzy starają się z nim walczyć, mówię: nie ma sensu z nim walczyć. Sławik mówił, iż „nic u nich nie wyjdzie”.